fbpx

Chinatown – Jokohama

6 stycznia 2015

Chinatown w Jokohamie (Yokohama Chinatown; Yokohama Chukagai) to dzielnica, którą trzeba zobaczyć będąc pobliżu. Będziecie nią zachwyceni zwłaszcza, jeśli tak jak ja, nie odwiedziliście wcześniej Chin. Chinatown wygląda dokładnie tak jak na amerykańskich filmach: jest kolorowo, nieco chaotycznie i krzykliwie, przez co pojawia się pewien dreszczyk emocji, bo nie jest tak spokojnie jak na zwykłej, japońskiej ulicy.

Jedna z bram prowadzących do Chinatown

Sprzedawcy stojący w sklepikach po dwóch stronach ulicy krzyczą coś do siebie, a parę kroków dalej ktoś wypakowuje z samochodu świńskie łby, kopyta oraz płucka i jakby nigdy nic układa je na wystawie… W innym punkcie gastronomicznym w witrynie leżą koło siebie w rządku wieprzowe nosy w towarzystwie uszu, czy łysych ogonów. Wystarczy wejść i kupić, a potem ze smakiem zajadać przemierzając kolejne przecznice tej nietypowej dzielnicy (są już przypieczone, gotowe do konsumpcji; niestety nie zrobiłam zdjęcia, gdyż wejścia do lokalu pilnował pan wyglądający na chińskiego mafioza) 😉

Jokohamskie Chinatown ma około 150 lat i obecnie nie jest tak licznie zamieszkałe przez obywateli Państwa Środka, jak to było w poprzednich latach. Szacuje się, że mieszka tu około 3-4 tys. Chińczyków, głównie z Kantonu Guanghou. Nie zmienia to jednak faktu, że dzielnica ta jest największym chińskim skupiskiem nie tylko w Japonii (inne chińskie dzielnice spotkacie m.in. w Kobe i Nagasaki), ale i całej Azji! To też jedno z największych Chinatown na świecie.

Poruszanie po dzielnicy jest bardzo proste, bo składa się z kilkunastu prostopadłych i równolegle biegnących ulic. Granice Chinatown wyznaczają ozdobne bramy, które informują, że jesteśmy w środku lub poza dzielnicą. Zresztą nie sposób się nie zorientować, gdyż już same sklepy, dekoracje i napisy jasno informują, że jesteśmy w tej chińskiej enklawie o odmiennych od japońskich zwyczajach.

Jeden z wielu gabinetów wróżb i czytania z ręki

Gabinet w środku

W Chinatown warto zrobić małe zakupy. Znajdziemy tu około 250 sklepów m.in. spożywczych z ciekawym asortymentem, kuchennymi dodatkami, czy herbatą. Ale uwaga: nie jest tu wcale tak tanio, jakby można było sobie wyobrażać, a wiele sklepów jest całkiem luksusowych z niemałymi cenami. Kupiłam tu m.in. chińską herbatę, która była bardzo droga w porównaniu do japońskiej (30 zł za 50 g w firmowej puszce), ale też niezwykle pyszna.

Sklep z herbatą Formosa Tea

Herbaty można próbować na miejscu, ale trudno się porozumieć z obsługą, która mówi tylko po japońsku i chińsku

Nabyłam też talizman złożony ze szklanych papryczek, który teraz wisi w kuchni (pikantna papryczka to wg Chińczyków symbol dobrobytu).

Widok poszczególnych części świńskiego ciała nieco odebrał apetyt Monsieur, dlatego nie zdecydował się na konsumpcję niczego w tej dzielnicy. Sama byłam bardziej odważna i postanowiłam spróbować pierożków gotowanych na parze w jednej z wielu lokalnych garkuchni (były pyszne!), a na deser wzięłam ciastko z fasolą adzuki obtoczone w sezamowej, chrupiącej skorupce pieczone na moich oczach (było całkiem smaczne jak na deser z adzuki, za którą nie przepadam).

Duży pieróg z nadzieniem (do wyboru było kilka) kosztował ok. 9 zł

Jedna sezamowa kulka z nadzieniem to wydatek ok. 3,1 zł.

Obecnie Chinatown to jedna z największych atrakcji w Jokohamie i trudno się dziwić. To miejsce tętni życiem, kolorami i oferuje ciekawe jedzenie, z jakim raczej nie spotkacie się w wielu innych miejscach w Japonii. Będąc w tym mieście koniecznie zarezerwujcie min. 2-3 godziny, by tu przyjechać.

Do jokohamskiego Chinatown można bez problem dostać się metrem, korzystając z linii Minatomirai (należy wysiąść na stacji: Motomachi-Chūkagai Station).

Do przeczytania!
E.

P.S.
Wszystkie poprzednie wpisy z Japonii znajdziecie tu: „JAPONIA„.
Follow Madame Edith on Instagram

Sztuczne pierożki na wystawie w jednej z restauracji

Elegancki sklep spożywczy

Chińska świątynia Kantei-byo

Świątynia Kantei-byo

Świątynia Kantei-byo

Ołtarz z darami w świątyni Kantei-byo

Bubble tea

Najdroższa restauracja w dzielnicy i jednocześnie kasyno

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

10 odpowiedzi na “Chinatown – Jokohama”

  1. Marta pisze:

    Dzień dobry,
    my też ostatnio odwiedzieliśmy Chinatown w Yokohamie. Mieszkamy w Tokio od 3 miesięcy i udało nam się uczestniczyć w paradzie z okazji Nowego Roku Psa! Niesamowite przeżycie. Pewnie czułaś się tam jak w raju wśród tylu orentalnych dodatków i smaków, bo przyznam, że ta dzielnica wypełniona jest obłędnymi smakami. Ja wcześniej byłam w Chinatown w Singapusze i też byłam pod wrażeniem, ale ta chińska dzielnica jest nieporównywalnie większa. Na moim początkującym blogu także postał post z wizyty w Chinatown. http://iglawpodrozy.com/posts/show/chinatown.html

    Pozdrawiam Marta

  2. Anonimowy pisze:

    Miałam ostatnio okazję być w Pekinie. Tak kolorowych miejsc jest tam bardzo dużo. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że choć Chinatown w różnych krajach są przepiękne (patrząc na zdjęcia też to widać), to nie oddają w 100% charakteru tych prawdziwych ulic/ nie pokazują prawdziwego życia 🙂 A co najważniejsze, w Chinach herbata jest DUŻO tańsza 🙂
    Dlatego polecam pojechać choć raz, choć na tydzień, choćby do stolicy Państwa Środka 🙂
    A tymczasem wracam do czytania relacji z Japonii, która z każdym wpisem staje się coraz bardziej łakomym kąskiem 🙂
    Pozdrawiam. Marta.

    • Madame Edith pisze:

      Marta,
      serdecznie dziękuję za Twój komentarz!
      To prawda, że atmosferę Chinatown trudno uchwycić na zdjęciach. Tam się tak dużo dzieje, że po prostu trzeba doświadczyć na własnej skórze 🙂

      Pozdrawiam ciepło,
      E.

  3. Glamour Mama pisze:

    Rewelacja! Piękne zdjęcia!

    Pozdrawiam, Ewela 🙂

  4. Ania S pisze:

    Wszystko wygląda cudnie i tak kolorowo 🙂 Te świńskie części do mnie nie przemawiają :(, ale te pierożki czy sezamowe kulki wyglądają bardzo smakowicie 🙂 I to ciastko z fasolą też chętnie bym spróbowała 🙂 Pozdrawiam 😉

    • Madame Edith pisze:

      Aniu,
      pierożki były pierwszorzędne! Mam delikatny żołądek, ale po tych – jedzonych i gotowanych przecież na ulicy, zupełnie nic mi nie było. Fantastyczny "street food". I aż żałuję, że u nas takich pierogów nie sprzedają na mieście 😉

      Pozdrawiam ciepło,
      E.

    • Ania S pisze:

      No właśnie – wielka szkoda, chętnie bym kupiła 😉

  5. Anonimowy pisze:

    Witaj Madame Edith:)
    Ladne sa te fotki z Jokohamy z Chinatown…Mnie od razu nachodza skojarzenia i porownania..wiadomo:)
    W Sydney jest takze Chinatown i choc sa tam setki malych i wiekszych restauracyjek,sklepow,piekarni z azjatyckimi przysmakami (jedyne miejsce, gdzie widzialam dluga kolejke oczekujacych, jak to kiedys w Polsce bywalo), to dzielnica ta bardziej liczy na turystow.I nie jest tak ladnie jak na Twoich zdjeciach:)
    Moje zachwyty kulinarne nad kuchnia chinska minely dawno temu, bo odkrylam kuchnie japonska, ktora nie bez kozery zostala wpisana do zabykow UNESCO…
    W Sydney jest dzielnica, gdzie mieszkaja sami Azjaci,I tam jest wszystko prawdziwe, bez otoczki komercjalizmu.
    Byl czas, kiedy dzielnica ta byla najwiekszym punktem w calym regionie Pacyfiku przerzutow narkotykow.jednak sama spolecznosc wietnamsko-chinska poradzila sobie z tym problemem.
    Przestalam tam bywac,kiedy wystraszyli mnie handlarze kokainy…ale o tym przy innej okazji:)
    Serdecznosci
    Wiesia

    • Madame Edith pisze:

      Wiesiu,
      chciałabym zobaczyć kiedyś to miejsce w Sydney. Takie dzielnice "z dreszczykiem emocji" bywają bardzo ciekawe, zwłaszcza, że jak piszesz są autentyczne.

      W Warszawie na Ochocie też mieszka dużo Azjatów, ale nie na tyle, by można było mówić nawet o zalążkach Chinatown. Zresztą osoby te to często "białe kołnierzyki" – pracują w azjatyckich koncernach, które mają siedzibę w stolicy.

      Przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia,
      E.

  6. T pisze:

    Racja wygląda tak jak na filmach amerykańskich. Fajnie jest na to popatrzeć, zobaczyć, pooglądać. Jednak nie chciałbym tam mieszkać. Po prostu to nie dla mnie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Chinatown – Jokohama


Chinatown w Jokohamie (Yokohama Chinatown; Yokohama Chukagai) to dzielnica, którą trzeba zobaczyć będąc pobliżu. Będziecie nią zachwyceni [...]
@MadameEdith on Instagram