fbpx

Amber Room

16 lipca 2013
amber room restauracja

Restaurarcję Amber Room jeszcze cztery lata temu znali od kuchni jedynie członkowie Klubu Polskiej Rady Biznesu mieszczącego się w Pałacu Sobańskich. Później dzięki decyzji nieżyjącego już Jana Wejcherta została otwarta „na świat”. Podczas jednej z branżowych imprez miałam okazję próbować cateringu z Amber Room, jednak do tej pory nigdy nie byłam gościem tej restauracji. Korzystając z zaproszenia wraz z Monsieur postanowiliśmy świętować tam naszą ósmą rocznię pierwszego spotkania.

amber room restauracja

Restauracja mieści się w pięknie odrestaurowanym Pałacu Sobańskich w Alejach Ujazdowskich 13. Otoczenie jest niezwykle urokliwe, wszak to jedna z najpiekniejszych warszawskich okolic, a wnętrza eleganckie i wysmakowane. W letnie dni można delektować się jedzeniem na tarasie lub zająć miejsce w restauracyjnej sali.

amber room restauracja

Mieliśmy szczęście, bo w niedzielne popołudnie byliśmy jedynymi gośćmi w restauracji, dzięki czemu mogliśmy zrobić kilka zdjęć.

amber room restauracja

Już na pierwszy rzut oka widać, że wnętrza są wysmakowane, utrzymane w beżach, odcieniach złota i bieli. Na ścianach wiszą dzieła współczesnych malarzy. Kolorystyką współgrają z otoczeniem.

amber room restauracja

Na środku sali na przepierzeniu postawiono dwa ogromne wazony, które wypełniają świeże kwiaty. Ten prosty zabieg bardzo wzbogaca przestrzeń.

amber room restauracja

Aby poznać cały wachlarz umiejętności kuchni dobrym wyborem jest zawsze menu degustacyjne. W Amber Room składa się na nie 7 dań – w tym 2 przystawki,  zupa, 2 dania główne i 2 desery. Tradycyjnie na początku goście dostają tzw. „amuse-bouches”, czyli drobne przekąski podawane jako poczęstunek dla rozbudzenia kubków smakowych (często podawane na łyżeczce – na jeden kęs). W tej roli w Amber Room wystąpiło świeże pieczywo z masłem, w tym jedno niezwykłe, bo orzechowe – wypiekane na miejscu.

Pierwszą przystawką były małże Św. Jakuba z purée z selera, rzodkiewką i sosem kolendrowym  (w wersji à la carte porcja jest oczywiście większa i kosztuje 59 zł). Małże były doskonałe i wprost znakomicie komponowały się z aromatem kolendry. Purée z selera nieco łagodziło smak wyrazistego sosu.

To danie jest klasą sama w sobie i zdecydowanie zamówiłabym tę przystawkę podczas normalnej, a nie degustacyjnej kolacji, czy obiadu.

Warto wspomnieć, że do każdego dania serwowane jest tu stosowne wino dobrane przez sommeliera Klubu Polskiej Rady Biznesu (do niedawna był nim Paweł Demaniuk – Mistrz Polski Sommelierów 2011). Do przegrzebków dobrał on bardzo aromatyczne włoskie wino z 2011 r. Müller-Thurgau z winnicy Bolognani. Takim „entrée” można było być tylko wielce ukontentowanym.

Dalej menu wcale nie zniżyło lotów. Na drugi „ogień” poszedł tatar wołowy podany (uwaga!) z ogórkiem małosolnym i czerwoną cebula (w wersji à la carte za 46 zł).

Mięso było niezwykle delikatne, rozpływające się w ustach. Wraz z ogórkiem małosolnym i czerwoną cebulą stanowiło bardzo ciekawą i niecodzienną kompozycję smaku (niestety z racji tego, że nie mogę jeść świeżej cebuli mogłam skosztować jej tylko malusieńki kawałeczek) . Przystawka wyglądała bajecznie, ale z ww. powodu wolałabym, by cebula, jak i ogórek były podane oddzielnie, jak to zwykle ma miejsce w przypadku tego dania.
Tatarowi towarzyszył szampan N.V. Fleury, Blanc de Noir, Brut z regionu Côte des Bar.

Daniem trzecim była zupa, która okazała się być prawdziwą ucztą dla kubków smakowych, jak i swoistym pokazem. Consommé z pomidorów malinowych z czarną soczewicą i bazylią (w wersji à la carte: 28 zł) podawane jest w taki sposób, że kelner najpierw stawia talerz z pomidorami malinowymi i soczewicą, a następnie towarzysząca mu osoba nalewa do niego wywar z eleganckiego dzbanuszka z cienkim dzióbkiem.

Tym daniem szczególnie podekscytowany był Monsieur – jako fan wszelkiej maści bulionów i rosołów. Mnie zachwycił bardzo oryginalny dodatek soczewicy, która rzadko gości w karcie warszawskich restauracji, a jest przecież wspaniałym dodatkiem do zup, z powodzeniem zastępującym makaron. Consommé podane było w towarzystwie różowego, bardzo eleganckiego, włoskiego wina z 2011 r. Bombino Nero Castel del Monte “Pungirosa” z winnicy Rivera.

Filet z okonia (pochodzącego z Grecji) wraz z kopytkami bazyliowymi, młodą kapustą, żółtymi pomidorkami i sosem ziołowy (w wersji à la carte: 65 zł) to potrawa, która podbiła moje serce. Bardzo lubię ryby, a okonia wyjątkowo dawno nie jadłam. Szef Kuchni Robert Skubisz z sukcesem przypomina smak tej znakomitej ryby.

Dodatki stanowią tu malownicze tło: bazyliowe kopytka są lekko podsmażone na maśle, a młoda kapusta przypomina dawne, domowe smaki. Daniu towarzyszyło nowozelandzkie, niezwykle owocowe, wino szczepu Grüner Veltliner z 2011r. Jules Taylor, Marlborough.  Zarówno wino, jak i okoń z dodatkami są grzechu warte!

Po rybie na stół wjechała polędwica wołowa w towarzystwie sałatki porowej z gorgonzolą, grillowanymi warzywami, rukwią i masłem czosnkowym (w wersji à la carte: 89 zł). Mięso było autentycznie doskonałe. W środku lekko różowe, ale nie surowe – dokładnie tak jak lubię. Z dodatków zachwyciły mnie grillowane warzywa, pełne letniego smaku. Przypomniało mi się, że sama muszę takie zrobić w domu 😉

Sałatki z pora niestety nie zjadłam, bo mogę jeść to warzywo jedynie w ugotowanej formie, a duszonej ze względu na wrażliwy żołądek po prostu się obawiałam. Monsieur jednak stwierdził, że była bardzo smaczna, a por dzięki duszeniu został pozbawiony ostrego smaku. Do polędwicy zaserwowano nam oczywiście wino czerwone, francuskie, głęboko wytrawne – Angélique de Monbousquet, Saint- Émilion, Grand Cru (2008).

Na zakończenie naszego obiadu podano sernik z mlecznej czekolady z karmelizowanym bananem i musem espresso (w wersji à la carte: 28 zł). I to jest prawdziwe odkrycie! Sernik jest niebiańsko wręcz smaczny. Nie przytłacza smakiem czekolady, nie jest zbyt słodki, a autentycznie świetnie zrównoważony. Gdybym tylko dostała przepis piekłabym go chyba na okrągło, bo podpasował Monsieur (wielkiemu znawcy czekolady) jak i mi (miłośniczce serników).

Poza tym Ci z Was, którzy czytają mnie od dawna wiedzą, że lubię dodatek banana w daniach wytrawnych (patrz: maderyjska espada z pieczonym bananem), jak i deserach (ciasto Banofee). Po raz kolejny okazało się, że banan to genialny owoc, który także przy serniku świetnie się sprawdza.
Do deseru piliśmy białe, słodkie, francuskie wino z Sauternes – Lions De Suduiraut (2009).

Na zakończenie tego miłego popołudnia wypiliśmy kawę, do której podano „petits fours”, które zwykle przyjmują postać małych, dekorowanych  ciasteczek, ale tu akurat podano nam cztery, ręcznie robione trufle.

Menu degustacyjne kosztuje 250 zł i, tak się przyjmuje w wielu restauracjach, że powinien zamówić je cały stolik. Degustacja win z kolei to koszt 240 zł od osoby. Nie są to oczywiście ceny niskie, ale też nie są najwyższe spośród warszawskich restauracji oferujących taki poziom kuchni.

Warto dodać, że kuchnię Amber Room można poznać także przychodząc tu na menu lunchowe (79 zł /osoba) dostępne przez cały tydzień. Składa się ono z 3 dań – przystawki, dania głównego i deseru, przy czym każdą pozycję możemy wybrać samemu spośród dwóch dostępnych danego dnia.

Dla kogo?

Poza ludźmi biznesu, jest to restauracja dla każdego, kto chciałby doświadczyć kuchni na bardzo wysokim poziomie – kuchni opartej w większości na polskich, sezonowych składnikach. To miejsce na biznesowy lunch w trakcie tygodnia, jak i rodzinny obiad w weekend. Wyobrażam sobie, że może to być jedna z lepszych restauracji w Warszawie na zaręczyny ze względu na niezwykłe wnętrza i pełną dyskrecję obsługi.

Podsumowanie:

Na koniec należy wspomnieć, że restaurację Amber Room rozsławił Wojciech Modest Amaro, którego na początku 2010 roku zastąpił Jacek Grochowina. Obaj panowie, jak zapewne wiecie prowadzą z sukcesami obecnie własne restaracje: „Atelier Amaro” oraz „Nolitę”.

Amber Room jednak pod wodzą obecnego Szefa Kuchni, Roberta Skubisza, nie zwolniło tempa i udowadnia, że mamy tu do czynienia z kuchnią na najwyższym poziomie, czemu wyraz daje menu degustacyjne zmieniane cztery raz w roku. Menu umożliwia poznanie możliwości kucharzy i rodzaj serwowanych tu dań. Polecam Wam przyjść tu z dużym zapasem wolnej przestrzeni w żołądku, bo dania są naprawdę bardzo sycące, a menu degustacyjne bardzo obfite.

Wszystko w Amber Room, począwszy od wystroju, wysokiej jakości obsługi, a skończywszy na kremie do rąk w toalecie (!) jest przemyślane. Następnym razem przyjdziemy tu na cieszący się, podobno niesłabnącym zainteresowaniem, weekendowy lunch.

E.

amber room restauracja

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

13 odpowiedzi na “Amber Room”

  1. Jak tylko odwiedzę Warszawę na pewno tam pójdę, dzięki twojej recenzji wiem że to miejesce jest warto odwiedzić

  2. Wspaniałe miejsce na celebrację. Za 2 tygodnie mamy 7mą rocznicę, jak ten czas leci…

  3. Anonimowy pisze:

    Widze, ze pieknie uczciliscie 8-ma rocznice. Wnetrze i menu prezentuja sie doskonale.
    anja cieri

    • Madame Edith pisze:

      Aniu,
      wnętrza są rzeczywiście wspaniałe! Absolutnie na najwyższym poziomie, podobnie zresztą jak i kuchnia.
      Kiedy będziecie w Warszawie koniecznie się tam wybierzemy razem 🙂

      Moc pozdrowień,
      E.

  4. Agnieszka pisze:

    Po Twoim wpisie na FB czekałam na opis Waszej wizyty.
    Z tego zastawu najchętniej spóbowałabym polędwicy. Piękne wnętrze.

    Gratuluję 8. rocznicy. W dzisiejszych dziwnych czasach 8 lat razem to niezły wyczyn 😉

    • Madame Edith pisze:

      Agnieszko,
      serdecznie dziękujemy :-)))

      Polędwica była wspaniała i co ważne z polskiego mięsa, a dokłądniej z hodowli, z której gros produktów jest eksportowanych do Francji. Można więc uznać, że to towar najwyższej jakości.

      Z pozdrowieniami,
      E.

  5. Mariola pisze:

    Dawno nie czytałam i oglądałam postu z takim zaciekawieniem. Super mega recenzja, jestem nią zauroczona. Fajnie ze są ceny,być może kiedyś jak będę w Warszawie tam się wybiorę,bo ceny nie są takie straszne. Dziękujęeeeeeeeee 🙂

  6. milsztof pisze:

    Ależ to wszystko pięknie wygląda. Fajnie, że obok fantastycznych zdjęć i opisu podane są też ceny. Dzięki temu wiem, że desery są w zasięgu mojego portfela 🙂

    • Madame Edith pisze:

      Milsztof,

      ceny w recenzji / relacji z wizty to według mnie podstawa. Wszak często jest to główne kryterium przy wyborze miejsca, które się odwiedza.

      Serdecznie pozdrawiam,
      E.

    • milsztof pisze:

      Wiele osób uważa, że rozmowa o pieniądzach jest nieelegancka. Przyznaję, że nie czytam wielu tego typu recenzji, ale pierwszy raz spotykam się z podanymi cenami, co mnie bardzo cieszy, jak już wcześniej wspomniałem.

  7. Fuchsia pisze:

    Bardzo ciekawa recenzja! Do Amber Room chciałam się wybrać już od dawna. Dania, których mieliście okazję spróbować wyglądają wspaniale

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza


Moja ocena [1]:
Rodzaj kuchni:
Przedział‚ cenowy:
, Warszawa
Zobacz na Mapach Google
@MadameEdith on Instagram