fbpx

Konkurs „Kuchenne Inspiracje”

21 czerwca 2012

Moi Drodzy, nawet się nie spodziewałam, że tak szybko będę mogła ogłosić nową zabawę na blogu. A tak jak i Wy uwielbiam wszelkiego rodzaju gry i konkursy! Tym razem zaprosiłam do współpracy Firmę „Inspired Décor”,  która skontaktowała się ze mną po niedawnym artykule o poznańskiej księgarni „Bookarest”.

Zasady są proste. Należy napisać w komentarzu do tego posta odpowiedź na pytanie: „Gdzie szukasz inspiracji do gotowania?”

Osoby zostawiające komentarz jako „Anonimowe” bardzo proszę o podpisanie się nickiem/imieniem oraz mailem, byśmy mogli się z Wami skontaktować.

Na Wasze odpowiedzi czekamy do końca 4 lipca br. Wyniki zostaną ogłoszone najpóźniej 6 lipca br.
Jury (w składzie: Przedstawiciel Firmy Inspired Décor i M-me Edith) wybierze 3 najciekawsze, najbardziej inspirujące odpowiedzi, które zostaną nagrodzone takimi zestawami:

Zestaw I – motyw przewodni „Strawberry Thief”

Zestaw II – motyw przewodni „Dandelion Clocks”
Zestaw III – motyw przewodni „Yellow Butterfly”
Każdy zastaw zawiera:
  • notes w linię (zapinany na gumkę)
  • adresownik z wymiennymi wkładami
  • notes na magnes (na lodówkę i nie tylko) do zapisywania przepisów lub sporządzania listy zakupów
  • ramkę na 3 zdjęcia (wiązana wstążką, tzw. „travel photo album”)
  • ozdobną kartkę z kopertą (jest czysta, więc dedykację dla bliskiej osoby na dowolną okazję możecie wpisać sami)
Wzory nagród pochodzą z kolekcji:

  • Strawberry Thief  (ze zbiorów Victoria and Albert Museum) to jeden najczęściej reprodukowanych wzorów włókienniczych. Zaprojektowany został przez Williama Morrisa. Tematem są drozdy kradnące truskawki z ogrodzie wiejskiej posiadłości Kelmscott Manor w hrabstwie Oxfordshire należącej do Morrisa. Autor zarejestrował ten projekt w Urzędzie Patentowym. Produkcja tkaniny rozpoczęła się w 1881 r. aż po 6 latach prób.
  • Yellow Butterfly – wzór żółtej filiżanki w motyle pochodzi ze zbiorów Wedgwood Museum Trust.
  • Dandelion Clocks firmy Sanderson – wzór w kwiaty dmuchawca jest zainspirowany latami 50-tymi, pochodzi z tkaniny wyprodukowanej przez Sanderson i tapety o tej samej nazwie.

Nagrody będą bardzo starannie i pięknie zapakowane. Zostaną wysłane losowo (na terenie Polski) do Zwycięzców, więc Laureaci będą mieć dodatkową niespodziankę 🙂

Zapraszam Was do zabawy!
Jesteśmy bardzo ciekawi Waszych „kuchennych inspiracji”.
Z pozdrowieniami,
Edith i Inspired Décor

P.S.Zapraszam Was serdecznie do śledzenia Fanpage’a Inspired Décor

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

74 odpowiedzi na “Konkurs „Kuchenne Inspiracje””

  1. Anonimowy pisze:

    uuuu… spóźniłam się 🙁

  2. Madame Edith pisze:

    Kochani,

    w imieniu Inspired Décor, jak i swoim, bardzo dziękuję za wszystkie Wasze wpisy. Jesteście bardzo, ale to bardzo Kreatywni i Inspirujący!!!

    Byliśmy zaskoczeni poziomem odpowiedzi i liczbą rzeczy, które Was inspirują.

    Wyniki zostaną opublikowane już jutro!

    Do kolejnego przeczytania,
    Edith

  3. Ewelina pisze:

    Inspiracje dla mnie są wszędzie. Każdy zakątek świata może być miejscem do poznania czegoś nowego, ekscytującego oryginalnym smakiem. Należy mieć tylko oczy szeroko otwarte, nie ulegać pozorom, nie zniechęcać się niepowodzeniami i wyciągać z tego wspaniałe kulinarne wnioski.

    Takim przykładem chęci próbowania czegoś nowego była moja wizyta w Złotych Piaskach – kurorcie w Bułgarii. Spacerując po nim z moimi znajomymi zaintrygował mnie mały SushiBar niepozornie wciśnięty pomiędzy puby z drinkami. To był zdecydowany fenomen w tym miejscu zdecydowanie odległym od terenów, na których mogłabym spodziewać się kuchni japońskiej. Pozytywnie zaskoczona postanowiłam niezwłocznie to sprawdzić i pomimo późniejszego wypadku nigdy tego nie żałowałam. W środku poznaliśmy sympatycznego Japończyka kierującego tym miejsce – na szczęscie świetnie rozmawiał po angielsku i tak przypadliśmy mu do gustu, ze dawał nam do degustacji większosć potraw tam serwowanych. Nigdy w życiu nie zapomnę wszystkich rodzajów maki jakich tam spróbowałam – z łososiami, sandaczami, węgorzami czy grzybkami, papryką, kapustą. Warto również wspomnieć o niesamowitym chirashi, którego na próżno szukałam w jakimkolwiek miejscu w moim rodzinnym mieście. Japończyk podzielił się z nami praktycznymi radami odnośnie robienia sushi w domu, które okazały sie niezwykle pomocne kiedy próbowałam robic je w domu. Na zakończenie naszej wizyty podał mi małe, zielone kuleczki do spróbowania. Na moje pytanie o nazwę tej potrawy odparł, ze sama się przekonam. I miał rację – było to wasabi czyli niezwykle mocny chrzan japoński, które smak musiałam zapijać cały wieczór. Po wyjściu z tamtego miejsca uswiadomiłam sobie, ze każdy element tego wieczoru zainspirował mnie do szukania niezwykłych potraw nawet w nietypowych miejscach. A przede wszystkim przygotował mnie na wyciaganie wniosków z pozytywnych i tych mniej wycieczek kulinarnych : )

    Ewelina (panna_ewelina@wp.pl)

  4. Madame Edith pisze:

    Moi Drodzy,
    To już ostatnie minuty trwania konkursu. Czy znajdzie się osoba, która chce wziąć udział, a jeszcze nic nie napisała?

    Czekamy jeszcze 13 minut 🙂

    Dobrej nocy!
    Edith

  5. Anonimowy pisze:

    Inspiracje dla mnie są wszędzie. Każdy zakątek świata może być miejscem do poznania czegoś nowego, ekscytującego oryginalnym smakiem. Należy mieć tylko oczy szeroko otwarte, nie ulegać pozorom, nie zniechęcać się niepowodzeniami i wyciągać z tego wspaniałe kulinarne wnioski.

    Takim przykładem chęci próbowania czegoś nowego była moja wizyta w Złotych Piaskach – kurorcie w Bułgarii. Spacerując po nim z moimi znajomymi zaintrygował mnie mały SushiBar niepozornie wciśnięty pomiędzy puby z drinkami. To był zdecydowany fenomen w tym miejscu zdecydowanie odległym od terenów, na których mogłabym spodziewać się kuchni japońskiej. Pozytywnie zaskoczona postanowiłam niezwłocznie to sprawdzić i pomimo późniejszego wypadku nigdy tego nie żałowałam. W środku poznaliśmy sympatycznego Japończyka kierującego tym miejsce – na szczęscie świetnie rozmawiał po angielsku i tak przypadliśmy mu do gustu, ze dawał nam do degustacji większosć potraw tam serwowanych. Nigdy w życiu nie zapomnę wszystkich rodzajów maki jakich tam spróbowałam – z łososiami, sandaczami, węgorzami czy grzybkami, papryką, kapustą. Warto również wspomnieć o niesamowitym chirashi, którego na próżno szukałam w jakimkolwiek miejscu w moim rodzinnym mieście. Japończyk podzielił się z nami praktycznymi radami odnośnie robienia sushi w domu, które okazały sie niezwykle pomocne kiedy próbowałam robic je w domu. Na zakończenie naszej wizyty podał mi małe, zielone kuleczki do spróbowania. Na moje pytanie o nazwę tej potrawy odparł, ze sama się przekonam. I miał rację – było to wasabi czyli niezwykle mocny chrzan japoński, które smak musiałam zapijać cały wieczór. Po wyjściu z tamtego miejsca uswiadomiłam sobie, ze każdy element tego wieczoru zainspirował mnie do szukania niezwykłych potraw nawet w nietypowych miejscach. A przede wszystkim przygotował mnie na wyciaganie wniosków z pozytywnych i tych mniej wycieczek kulinarnych : )

  6. Anonimowy pisze:

    Inspiracji szukam u źródeł. Do zrobienia pięknych zdjęć inpirują mnie fascynujące prace genialnych fotografików, do napisania wiersza inspiruje mnie niezwykła lekkość w opisywaniu świata Szymborskiej, do uplecenia fantazyjnego warkocza inspirują mnie fryzjerskie dzieła mistrzów, które niedawno oglądałam w kobiecym czasopiśmie, a do gotowania? Do gotowania rwę się po obejrzeniu smakowitego odcika programu kulinarnego. Uwielbiam słuchać Nigelli Lawson, która z kobiecym wdziękiem opowiada o tym, że zwykle niezdarnie wychodzi jej krojenie cebuli, że wielkość kosteczki pozostawia wiele do życzenia, że jak się wyleje trochę oleju to nic nie szkodzi…. Tworzy przy tym cudo w garnku, które potem z miłością nakłada na talerz. Uwielbiam patrzeć jak z uśmiechem drze liście sałaty i cieknie mi ślinka, gdy robi czosnkowy dressing… Po takiej dawce pyszności na ekranie podanej w lekkiej, sympatycznej formie zawsze biorę się do gotowania, pieczenia, smażenia…. Jestem naładowana pozytywną, kulinarną energią oraz wiarą w to, że zrobienie każdej potrawy jest dziecinnie proste….. Kolejnym moim ulubieńcem w tej dziedzinie jest Robert Makłowicz, który z typowym dla siebie akcentem wplata w gotowanie przedziwne, zaskakujące historie miejsc, w których właśnie powstaje charakterystyczne dla danego regionu danie. On to dopiero nie przejmuje się dokładnością receptury oraz warunkami, w jakich przychodzi mu pichcić… Skaliste zbocza, wietrzne plaże czy mały mostek na rwącej rzece – a przy tym urocze "Drodzy Państwo tu nad brzegiem Dunaju uprawia się najszlachetniejsze odmiany rieslinga, który jest niekwestionowanym władcą winnic niemieckich i jedną z najmniej rozumianych odmian winorośli na świecie". Po chwili na talerzu pojawia się gorący, smakowicie wyglądający posiłek, który w mig zostaje spałaszowany przez przyglądających się wszystkiemu turystów…. Och jak ja chciałabym być taką Nigellą i Makłowiczem w jednym…. Po dawce takich kulinarnych motywacji na ekranie często przemierzam pobliski targ w poszukiwaniu najdorodniejszych warzyw albo zapisuję sobie co dziwniejsze składniki, o których istnieniu nie miałam zielonego pojęcia i biegnę do sklepu z karteczką i lupą, by zabawić się w kulinarnego detektywa 🙂 Jak ja lubię gotowanie ….mmm 🙂

    pozdrawiam
    Jadźka
    jadzka@op.pl

  7. Halina pisze:

    Za rok, może dwa, schodami na strych poczłapie moje dziecko.. I czy odkryje to samo co ja, tego jeszcze nie wiem, bo sekret, który tam tkwi, potrzebuje oprawy, miłości do gotowania. W każdym bądź razie mam nadzieję, że moja mała M. tak jak jej mama, zobaczy niepozorny notatnik, nie wyróżniający się z pozostałych szarych okładek zeszytów z liceum. Jednak w tym małym skoroszycie ukryta jest cała prawda, która inspiruje mnie do gotowania. Przedwojenne przepisy prababci, pisane odręczną kaligrafią, oprawione rysunkami dzieci oraz Jej samej, codziennie niezmiennie zagrzewają mojego ducha do pichcenia, pieczenia, smażenia. Bo chyba nie ma nic piękniejszego niż tchnienie ducha historii w makowca, którym zachwycają się nowocześni miłośnicy kuchni orientalnej;)

  8. delfinka101 pisze:

    Z czasów dzieciństwa,z pomysłów 11 letniego syna,z blogów kulinarnych,reklam przypraw.Uwielbiam gotować ale nie jestem wybitnym specem.Nigdy nie trzymam sie sztywno przepisów i nie potrafie dobrze podać przepisu gdyż zwyczajnie mam go w głowie i jak to mówiła moja babcia "robię na oko".W międzyczasie mój syn podbiega i mówi;a może jeszcze to i bach do kociołka:)W ten sposób powstaje wiele moich potraw.

  9. Anonimowy pisze:

    Jejku, jakie śliczności do wygrania…

    Inspiracje, inpiracje…jestem fanką, pięknych ilustrowanych ksiązek kucharskich,programów kulinarnych i kulinarno-podrózniczych,ksiązek kulinarno-krajoznawczych, magazynów i pojedynczych przepisów w gazetach, starych zapisków babci i mamy i wszystkiego co zachęca do gotowania i jedzenia.Jedna najlepsze potrawy wychodza mi wtedy, gdy robie "porządki w lodówce i szafach".Staram się łączyć to co mam by było to zjadliwe i pięknie wyglądało.Stoje w kuchni i patrzę na składniki,które mam przed sobą.Robię kawkę, myslę chwilę, patrzę na widok za oknem, wizualizuje potrawę, pstryk i gotuję.I wtedy zawsze zbieram największe komplementy od rodziny za ugotowane potrawy 🙂

    Renata

    renatak0@o2.pl

  10. Anonimowy pisze:

    A ja czerpię z pamięci – tego jak gotowała babcia. I teraz net oczywiście pomaga:) edith41@wp.pl

  11. Anonimowy pisze:

    Witam serdecznie:)

    Być może zabrzmi to odrobinę egoistycznie lecz mogę powiedzieć, że inspiracji do gotowania szukam wewnątrz siebie i własnych potrzeb.

    Nasz organizm stanowi najwspanialszą maszynę świata – nikt i nic lepiej nie podpowie naszej świadomej woli czego dzisiaj trzeba.

    Wewnętrzne zachcianki idealnie naprowadzają na trop udanego kulinarnego tworu.

    Poza tym najwięcej inspiracji czerpię z chwil szczęścia i miłości, gdy te mnie otaczają i przepełniają. Zrelaksowany umysł pracuje na pełnych obrotach:)

    Trzeba dodać, że pomocne bywają składniki dostępne w kuchni – gdy nagle odkrywamy coś o czym zupełnie zapomnieliśmy – i właśnie ten niewinny, nieśmiało prezentujący się składnik potrafi nadać nowy wymiar kolacji, obiadowi czy deserowi.

    I chyba najważniejsze – inspiracją dla mych popisów są pojawiające się w wyobraźni zadowolone buzie moich drogich i kochanych domowych konsumentów, które zawsze mam przed oczami snując plany co do potraw i atrakcji podniebiennych danego dnia 🙂

    Pozdrawiam,
    Małgorzata

    tabby.goska@gmail.com

  12. Agna pisze:

    Mnie inspiruje bazar, który mam niedaleko domu. Zerkam na stragany i jeśli coś sezonowego do mnie przemówi, jakiś bakłażan czy patison albo chociażby przystojny sprzedawca :P, to kupuję. Resztę składników dobieram w miarę powstawania przepisu w głowie.
    Inspiruje mnie również moja lodówka, kiedy to z zalegających w niej resztek wyczarowuję tzw. przegląd tygodnia.
    Mam również zestaw przepisów mojej Mamy (wszystkie przerobił na postać elektroniczną mój Tata). Zdarza mi się otworzyć ten zbiór i z niego zaczerpnąć pełną garścią inspirację na obiad. Oczywiście plus kilka telefonów do Mamy 😉
    Są też potrawy, które wiem, że muszę któregoś dnia zrobić. Najczęściej są to jakieś klasyki kulinarne. Kiedy "ten" dzień nadchodzi, wtedy szukam informacji o nich w przepisach Mamy, w książkach kucharskich i oczywiście w internecie. Przygotowana merytorycznie robię własną wariację na daną potrawę 🙂

  13. Will.i.am pisze:

    To ja chyba wszystkich zaskocze !
    Do mnie inspiracje przychodzą same … czasem pukają znienacka w drzwi jako niezapowiedzeni goście, wtedy trzeba na szybko coś przygotować, w pośpiechu, dodając wszystko co się ma w lodówce- i wtedy wychodzą na prawde smaczne wariacje na temat deserów.
    Czasami, a nawet często pojawiają się zachcianki. Ot tak, siedzę sobie i nagle pojawia się myśl mam ochotę na … i nie sposób tej pokusie ulec.
    Innym razem ktoś mnie poprosi abym coś przygotowała, wtedy eksperymentuje.
    Ale najbardziej lubie czerpać inspiracje podróżując.
    W moich potrawach ukryte jest moje samopoczucie, gdy jest dobre to moje potrawy są kolorowe, a smaki rywalizują ze sobą o dominacje, gdy jestem przygnębiona to w mojej potrawie wyczuwalny jest jeden, główny smak.
    Najbardziej lubie gdy po prostu życie samo znajduje mi inspiracje !

  14. ślifka pisze:

    inspiracje ukryte są w cząstkach powietrza, którym oddycham
    powstają z miłości do świata
    miłości, która pozwala dostrzegać uroki w rzeczach zupełnie zwykłych, codziennych; w buraku, w kałuży, w drzwiach do garażu, w zapachu z warzywniaka, w rozmowie z sąsiadem … im więcej tej miłości, tym więcej inspiracji w powietrzu
    bo wtedy dostrzega się lepiej, widzi się więcej i czuje bardziej intensywnie

  15. panti pisze:

    Ochotki. Te małe i te wielkie. Te skryte na dnie serducha i te głośno wypowiadane. Te wywzdychane przy sklepowych witrynach i te dzielnie zakupione przy marketowych kasach. Te odbijające się z radością w oczach mojego Brzdąca i te nie wypowiadane przez Mężusia, który lubi ale się ogranicza. I te moje… ukochane…Te na smutki i na żale. Te na chandrę i na radość. Te na deszcz i burze i na upalne dni. Te ochotki w zimowe wieczory, ukryte pod kocem i w kominku. I te OCHOTY letnie, gdy brak oddechu. Te zmysłowe podawane do kąpieli z bąbelkami. Te poranne ukryte w okruszkach poupychanych w fałdy kołderek. Ochotki. Bo z nich tworzy się kuchenny świat… Na co dziś Ty masz ochotkę? Wiesz? to idź do kuchni i czaruj 🙂 Bo zaspokajanie siebie i innych to najlepsza inspiracja 🙂
    pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie 🙂 u ciebie dla mnie juz jest pełno ochotek 😉

  16. Tomek gotuje pisze:

    Kuchenne inspiracje najczęściej rodzą mi się w głowie, gdy leżę w łóżku i próbuję zasnąć. Wtedy zamiast zasypiać, mój mózg zaczyna roszadę pomysłów na obiad następnego dnia. Ostatnio jedynym kanałem jaki oglądam jest Kuchnia+, więc pokazywane tam przepisy często mnie inspirują. Rzadko korzystam z całych przepisów, najczęściej wpadnie mi w oko jakiś składnik, połączenie składników lub rodzaj dania i już wiem, że następnego dnia muszę zrobić własną wersję. Będąc uzależnionym od gotowania i jedzenia często po prostu siedzę i myślę o jedzeniu, rozmyślam nad różnymi składnikami i to właśnie wtedy powstają moje najbardziej odważne i szalone przepisy, bo wtedy bardzo rzadko kończy się na przepisach, które kiedyś już były 😉

  17. braczo pisze:

    Po pierwsze: smaki z dzieciństwa- często staram się je odtworzyć;
    Po drugie: natura- często korzystam z nowalijek i sezonowych owoców/warzyw;
    Po trzecie: Internet- jak tu nie skorzystać z tak szerokiego źródła inspiracji, jaką daje sieć i miliardy pomysłów innych ludzi, które można skompilować we własną, unikatową kompozycję?
    Oraz po czwarte i najważniejsze- 'magiczny zeszyt' mojej Mamy 🙂 Zbierała w nim przepisy od dawien dawna- autorskie oraz zasmakowane od innych, a ja staram się im dorównać, ale przerabiając je na własny styl (bo raczej nigdy nie wychodzi mi zrobienie czegoś ściśle wg. przepisów bez własnych udziwnień).

    lekkoiprzyjemnie@gmail.com

  18. Rynn pisze:

    Chociaż codziennych inspiracji szukam w wielu, tradycyjnych miejscach – książkach kucharskich, blogach kulinarnych, wreszcie jedząc pyszne dania w różnych miejscach, to niedawno odkryłam, że najbardziej inspirują mnie wspomnienia. I to nie moje, a cudze. Mój partner, który kulinarnie jest bardzo wybredny, z błyszczącymi oczami opowiedział mi ostatnio o przepysznych, chińskich żeberkach w karmelowej glazurze, które jadł kilka lat temu w Paryżu, odwiedzając swoją siostrę. Obecnie moim głównym kulinarnym celem jest odtworzenie dla niego tego smaku, i przywołanie ponownie tamtych wspomnień 🙂 chociaż nie wiem jak jego ukochana potrawa wyglądała, ani zupełnie nie wiem jak wyglądała – wiem, że mi się uda. Jeżeli nie za pierwszym, trzecim, czy piątym razem…to w końcu na pewno osiągnę cel!

  19. Lektura Smaku pisze:

    Inspiracji poszukuję wybierając się w podróż po świecie wyobraźni. Mapą są dla mnie zadrukowane karty papieru, natomiast za przewodników podróży obieram bohaterów książek.

    Biblioteki, księgarnie oraz domowe półki z książkami pozwalają mi stać się autorką własnej lektury… Lektury Smaku 🙂

  20. Inspiracje – temat rzeka. Nie jest popisem oryginalności fakt, że inspiruje mnie wszystko, co mnie otacza. Rozmowy z ludźmi, obserwacje popisów kulinarnych innych blogowiczów, podróże małe i duże, wciągające książki z jedzeniem w tle, wizyta na ryneczku – widok świeżych owoców i warzyw, programy kulinarne mistrzów kuchni, bez tego wszystkiego pewnie niewiele by się działo w mojej kuchni 😉 Zerkając na zdjęcia nagród od razu w głowie kiełkuje pomysł na rustykalną tartę z owocami, ponieważ piękne rzeczy i widoki również inspirują, cieszą oko i motywują do wymagania od siebie więcej. Większej precyzji, dbałości o wygląd potrawy. Cieszę się, że jestem otwarta na świat dookoła, bo dzięki temu mogę więcej, bardziej, lepiej 🙂

    shrewa@gmail.com

  21. fk-a pisze:

    no to i ja coś dodam od siebie. Bo temat pyszny. Inspiracje – są wszędzie.
    W przypadkowo odwiedzonej kawiarni znajduję rewelacyjny pomysł na kawę mrożoną.
    W trattorii podczas kolacji – randki (:D)poznaję nowy przepis na tagliatelle. Na spotkaniu z przyjaciółmi – nowe smaki mojego miasta i nowe recepty na drinki bez i z alkoholem.
    W podróży – to te najciekawsze i najsłodsze inspiracje! Wakacje wywyołują dodatkową energię, otwierają głowę, wyostrzają kubki smakowe, aż chce się więcej czegoś noweo. Regionalnego.
    Od Mistrza – Jamiego Olivera, który w genialny i urzekający sposób gotuje, podaje, upraszcza przepisy i zachęca do częstszych działań w kuchni. Podobnie – od Nigelli Lawson, która potrafi mi wytłuamczyc że nawet smażone banany w cieście z wiórkami kokosowymi i czekoladą o północy nie są kaloryczne 🙂
    Inspiracją jest też czekająca na sierpień suknia ślubna, której wymiary motywują do korzystania z obecnych i wymyślania nowych potraw w ramach diety south beaech.
    No i z Twojego Bloga Edith – bo to jedyny blog, który subskrybuję i który mnie inspiruje i kusi.

    Pozdrawiam

    Ewa.

  22. pees pisze:

    Dla mnie inspiracją jest wszystko dookoła, od świeżych malin, które zrywam w ogródku babci K., po oglądanie kuchni Ramsay'a czy Nigelli.
    Uwielbiam patrząc na coś szukać w głowie składników i możliwości zmienienia czegokolwiek.
    Widzę truskawki i już chciałabym je podać z miętą, ale przecież z pieprzem, solą, kozim serkiem będą równie smaczne.
    Inspiracje są wszędzie dookoła, trzeba mieć tylko otwarte oczy i nie zamykać się na eksperymentowanie:)
    Wystarczy kolor, zapach i już można zainspirować się tworząc coś niezwykłego!

    Też tak masz Edith?:)

    • Madame Edith pisze:

      Oczywiście Pees, masz rację.
      Trzeba chłonąć świat, który nas otacza i być otwartym na nowe składniki, kompozycje, przyprawy…

      Dziękuję za wzięcie udziału w naszej zabawie!

      Pozdrawiam serdecznie,
      Edith

  23. Anonimowy pisze:

    Moje inspiracje to moi bliscy.

    Chciałabym zadowolić wszystkich moją kuchnią, bo – choć mieszkam sama – często przygotowuję posiłki dla rodziców i przyjaciół. Ale jak sprawić, by wszyscy byli zadowoleni, gdy:
    – Mama nie je bananów, orzechów i chili,
    – Tata nie je serów dojrzewających, awokado i grzybów,
    – mój partner, Olek, nie je melonów, arbuzów i gotowanej marchewki,
    – jeden mój przyjaciel jest bezglutenowcem, drugi nie lubi oliwek i kaparów, a najlepsza przyjaciółka jest uczulona na kakao?

    Dodam jeszcze, że większość z osób, dla których gotuję (w tym ja sama), to weganie lub wegetarianie. Nie trudno się domyślić, że niewiele przepisów – internetowych, gazetowych, z babcinych notesów – jest w stanie spełnić takie wymagania… Jednak te "ograniczenia" narzucone przez najbliższych są prawdziwie inspirujące – im mniejsza ilość produktów, z których mogę coś wyczarować, tym więcej kreatywnego myślenia potrzeba, by to, co zrobię, było smaczne i jednocześnie innowacyjne 🙂

    Powstaje więc w mojej kuchni wiele pyszności (ostatnio zajadaliśmy się razowymi naleśnikami z serkiem z tofu i grillowanych warzyw oraz wegańską tartą z kremem kokosowym i polewą karobową), a wszystko to dzięki moim najbliższym.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Agata
    agatawiencis(at)o2.pl

  24. Karmel-itka. pisze:

    skąd czerpię inspirację? nie wiem. przyznaję się, że nigdy o tym nie myślałam.
    przeglądam tony czasopism – starych, świeżych, a nawet takich sprzed kilkunastu lat. oglądam zdjęcia, czytam skład isposób przygotowania. po czym zapomnam o tych wszystkich daniach, które upatrzyłam.
    chomikuję przepisy, mam już siedem segregatorów i co jakiś czas je otwieram. ale chyba nigdy jeszcze nic z nich nie ugotowałam.
    jestem wzrokowcem, głównie rejestruję obrazy.
    kiedy idę do restauracji, czytam menu i myślę. jakby tu to zrobić w domu z innych składników. albo w jaki sposób wykonano. i tym się inspiruję.
    kiedy wchodzę do marketu albo osiedlowego sklepu, zaraz włącza się "aparatura kuchcika". patrząc na produkt już myślę co z niego bym zrobiła. rzadko korzystam z przepisów. zwykle gotuję to, co mi na myśl przyjdzie. dużo też śnię o gotowani, marzę o własnej restauracji/ kawiarni i marząc o niej w nocy, potrawy same się tworzą.
    staram się gotować na bazie tego, czego nauczyła mnie mama, co podpatrzyłam u babci. zainspirowana właśnie kuchnią znaną z dzieciństwa, tworzę swoje potrawy.
    najwikszymi mooimi boginiami są właśnie one – Mama i Babcia. i to chyba te die kobiety, którym zawdzięczam tak wiele, są moją największą i prawdziwą inspiracją.

    adrianna.labenda@wp.pl

    Pozdrawiam gorąco!
    Karmel-itka

  25. Inspiracji szukam podglądając jak inni przygotowują dania, potrawy. Pierwszą inspiracją była moja mama i dziadek- mistrz kuchni. Potem ciocie, koleżanki, teściowa, mając możliwość wirtualnego podglądania również zaglądam na inne blogi czerpiąc pomysły, nowe rozwiązania.
    milady10@tlen.pl

  26. Ola pisze:

    Podczas gotowania inspirację czerpię z bardzo różnych źródeł. Czasem są to stare babcine przepisy, czasem znane z dzieciństwa smaki i aromaty. Często, tym znanym z lat młodości smakom staram się nadać nowego intrygującego charakteru, poprzez dodanie nowych składników lub pokazanie ich w nowej intrygującej stylizacji. Jedzenie to sztuka. Mieszanka smaku, aromatu i struktury. Inspirację do tworzenia nowych potraw czerpię zewsząd. Czasem są to rozmowy z ludźmi, czasem książki, czasem pojedyncze składniki, które urzekną mnie swym kształtem, strukturą i aromatem…Inspiracją dla mojej kuchni jest otaczający mnie świat…
    olusia23@poczta.onet.pl

  27. Ania pisze:

    Czasem inspiracją do stworzenia jakiejś potrawy jest warzywo lub owoc spotkany na targu, czasem zdjęcie znalezione w gazecie, wpis na innym blogu, czy ostatnio przeczytana książka… Świat jest pełen kulinarnych pomysłów! Dużą inspiracją są też dla podróże. Staram się odtwarzać różne potrawy, które jedliśmy z Krzyśkiem (moim mężem) podczas naszych podróży: robiłam już gruzińskie chinkali, chińskiego kurczaka po syczuańsku czy szwedzką skagenrörę. Jest jeszcze wiele dań, które jedliśmy w jakimś innym kraju i tak bardzo nam smakowały, że planuję je przygotować. Ale największą inspiracją są dla mnie moje obydwie Babcie: uwielbiam słuchać opowieści o ich młodości, o tym co gotowały ich mamy, wykorzystuję przepisy, które są w naszej rodzinie przekazywane z pokolenia na pokolenie. Czasem gotuję coś z jedną lub z drugą Babcią, a czasem tylko wykorzystuję ich przepisy. I chyba to gotowanie z Babciami lubię najbardziej, bo odżywa wtedy mnóstwo wspomnień i smaków z dzieciństwa.

    anna.m.loska@gmail.com

  28. Aniko pisze:

    Piękne wzory. Wspaniały konkurs wyróżniający się na tle "wygraj torebkę proszkowanej zupy" albo "tabliczkę czekolady". O coś takiego fajnie walczyć 😉

    A co do moich inspiracji to szukam ich bardzo często w moich książkach kucharskich pościąganych z różnego rodzaju "targów staroci" często kupionych za 1 zł od starszych "wczorajszych" ale bardzo roześmianych panów którzy wyprzedają zawartość piwnicy. Książki te nie mają wspaniałych zdjęć (w sumie zdjęć często nie mają w ogóle – jak się trafi jakaś rycina to znaczy że było to wydanie ekskluzywne) , ale mają w instrukcji zdania "weź dziewkę kuchenną" która ci te białka ma ubić na sztywną pianę, albo porady dla "słomianych wdowców" co mają zrobić by im szacowna małżonka wracająca z wakacji nie ususzyła głowy. Wspominają o niedawnym, wspaniałym naukowym odkryciu jakim są witaminy lub przywołują statystyki mówiące że statystyczny polak najwięcej pieniędzy przeznacza na wódkę.
    Inną inspiracją jest dla mnie brak pieniędzy. Kiedy to na koncie 20 zł i 10 dni do wypłaty. Wchodzę do kuchni, widzę kilka składników, pół marchewki, jabłko, soczewicę i mąkę żytnią (która jest moim przekleństwem – nie wiem na co ją zużyć). A trzeba wyczarować obiad i jeszcze lody dla dziecka które od godziny chodzi za mną powtarzając "lam" (co oznacza chce loda).
    Kiedy oglądałam z mężem "gotowe na wszystko" też często padało zdanie to od jednego, to od drugiego z nas: a może to zrobimy?.
    No ale blogi kulinarne, spacery po targu też są niesamowicie pomocne 😉

  29. olesia pisze:

    bardzo czesto z internetu tzn : z waszych blogow 🙂
    a najczesciej jak lee juz w lozku i nie moge usnac tyle pomyslow do glowy przychodzi ;]
    pozdrawiam

  30. Pewnie nie będę oryginalna. Moje inspiracje czerpię z książek, gazet,programów Tv,internetu czasem z półek sklepowych.Idę patrzę o fajnie ciekawe jak by tu zrobić w domu.

  31. Kats pisze:

    Kuchennych inspiracji szukam głównie w książkach kucharskich, czasopismach, na blogach kulinarnych, w programach telewizyjnych, w rozmowach z bliskimi, w ogrodzie, na targu i w sklepie. Jednak te inspiracje nic by nie znaczyły gdyby nie moja wyobraźnia. Z gotowaniem jest jak z każdą inną dziedziną życia, jeśli mamy otwarty umysł, możemy czerpać inspiracje z wszystkiego co nas otacza, a potem sami stworzyć coś niezwykłego i oryginalnego. Tylko nasza wyobraźnia podsuwa nam nietypowe rozwiązania i tak jak w modzie pozwala łączyć kropki z paskami, tak w kuchni smak słony ze słodkim, owoce z mięsem, a zioła z dżemami.

    kusiork@gmail.com

  32. gin pisze:

    Hmm… Skąd biorą się kulinarne inspiracje? Chyba zewsząd. Mam trochę książek kulinarnych i całkiem sporo przeróżnych gazet o tej tematyce. Uwielbiam kolorowe, apetyczne zdjęcia – to one najpierw przykuwają mój wzrok. Kiedy już nacieszę się fotografią, patrzę na przepis. Książki mogę przeglądać codziennie – sprawia mi to ogromną frajdę.
    Oczywiście blogi kulinarne – piękne zdjęcia, ciekawe historie, komentarze, które te historie jeszcze wzbogacają. Mnóstwo dobrych rad i trochę z życia innych ludzi. Tu jedzenie jest nie tylko potrawą, która w mig znika w brzuchach domowników, ale całym procesem przemyśleń, tworzenia i konsumpcji, który jest niepowtarzalny i wielce interesujący.
    Sezonowość niektórych warzyw i owoców również bywa inspirująca – truskawki czy rabarbar (akurat na topie) są tak krótko, że chcę je wykorzystać "na maksa". Kombinuję i szukam nowych smaków, żeby nasycić się na cały rok.
    Odkąd przeprowadziłam się do Danii, inspiruje mnie duńska kuchnia – jednak inna od naszej. Choć do tej pory mam problem z "kiełbaską z dżemikiem", którą C. uraczył mnie pewnego wieczoru, wiele rzeczy bardzo mi smakuje i z przyjemnością odtwarzam je w mojej kuchni.
    Bywa też, że "uderzy" mnie jakiś zapach – jak ostatnio, kiedy ulicą nagle poczułam imbir. Kompletnie irracjonalnie, bo niby skąd? A jednak jakimś cudem poczułam taki a nie inny zapach, i dopóki nie upiekłam imbirowych ciasteczek, nie mogłam się go pozbyć.
    "Zachciewajki" są jednak największą inspiracją. Są dni, kiedy czegoś mi potrzeba – na przykład czekolady. I będę chodzić tak długo z pokoju do kuchni i z powrotem, aż nie wymyślę, czego dokładnie mi się z tą czekoladą chce (bo ot, zwykła kostka czasami nie zaspokoi niespodziewanego głodu). Czasem "zachciewajkę" ma ktoś bliski, a wtedy wyzwanie jest jeszcze większe – bo nie dość, że ma być "to coś", to jeszcze tak, żeby temu komuś smakowało.

    Inspiracje są wszędzie. Nawet nie trzeba wiedzieć, czego się szuka – to przychodzi samo, nie wiadomo skąd. Ot, tak po prostu. Ale chyba nie tylko z gotowaniem tak jest 🙂

    A fb nie mam, więc nic polubić nie mogę 🙂

  33. Ania pisze:

    Moje inspiracje. Kiedy po pracy wpadam na bazar koło domu nie mam pomysłu. Wystarczy jednak krótki spacer by pomysł na obiad wykiełkował. Zakupy choć w pośpiechu zawsze dają dużo radości, a w torbie ląduje często zarówno obiad jak i deser. A zimą? Albo w wolnej chwili w pracy? Buszuję na Durszlaku. Czy to nie oczywiste ? 🙂 Najpierw mój wzrok przyciąga jakieś zdjęcie, a czasem po prostu mam w domu jakiś składnik iks, do którego szukam pomysłu. Tak na przykład było kiedy dostałam królika. Tak również było ostatnio kiedy szukałam inspiracji na szybki deser, bo w promocji w markecie był zapuszkowany ananas. Do wyszukiwarki wpisałam z ananasem i tak powstało przepyszne ciasto marchewkowe z cząstkami ananasa 🙂 Wszyscy się zajadali. A ja przyznaję dałam się zaskoczyć. Bo nie wyobrażałam sobie jak to można… ciasto z marchwi? A jednak i na pewno będę szukać dalej.
    Zawsze po kuchni walają się karteluszki ze spisanymi z sieci przepisami. Gromadzę je w takiej jednej szufladzie, ale one zawsze wychodzą. Często zapominam zapisać na co to był przepis i taka tajemnicza karteczka leży na blacie, a ja zastanawiam się co to mogło być, bo po miesiącu, czy dwóch już nie pamiętam swoich skrótów myślowych, zastosowanych przy ściąganiu.
    pozdrawiam cieplutko Ania
    anna.gmurczyk@gmail.com

  34. Pyza pisze:

    Inspiracji do gotowania szukam często na straganach pobliskiego bazarku – z grubsza planuję zakupy, ale owoce, warzywa i mięso zapisuję ogólnie a potem patrząc na nie na targowisku wybieram te ładne, apetyczne, czasami decyduje cena i dotykając albo tylko oglądając obmyślam co by z tego pysznego ugotować. Czasami wieczorem przeglądam blogi kulinarne i książki kucharskie z własnej półki – i nawet nie konkretnie przepisy, raczej zdjęcia – czasem wystarczy jakiś drobiazg na nich, ułożenie dania na talerzu czy kolory składników żebym zaczęła coś kombinować. A czasami coś za mną po prostu "chodzi" – jakiś nieokreślony smak i staram się go w myślach przypasować do dania, produktu a potem przyrządzić potrawę tak żeby właśnie ten smak uzyskać. izakulinska@o2.pl

  35. glizdologia pisze:

    Ostatnio wiele inspiracji znalazłam w zeszycie z przepisami mojej mamy. Zeszyt jest magiczny – z uroczymi tłustymi plamami na kartkach, pierwszymi nieco pokracznymi (dla mamy – najpiękniejszymi) rysunkami wykonanymi przez moje starsze (a już dzieciate) rodzeństwo. Historia i radość jaka bije z tej ogromnej historii rozgrywającej się w kuchni dziesiątki lat temu – ciekawi, zachwyca,czasem intryguje. A to jest podstawą w odkrywaniu kuchennych smaków.
    Na co dzień, gdy zeszyt mamy jest setki kilometrów ode mnie, uwielbiam przeglądać książki podróżnicze. To one popychają mnie do często odważnych posunięć kuchennych, które gwarantują mi ogromny psychiczny odpoczynek. I lubię czasem pomarzyć, że przechadzam się właśnie pachnącą alejką na innym kontynencie i smakuję tamtejszej kuchni. Tak właśnie odpoczywam, relaksuję się i podróżuję smakami świata.

  36. bebak21 pisze:

    Mnie ostatnio najbardziej inspirują moje dzieci. Bo jak odmówić patrzącej błagalnie czterolatce, mówiącej żebym jej zrobiła królewskie ciasto, bo chce być księżniczką. Albo starszemu synkowi, jak chce spiderman'ową kanapkę ;). Nie ma siły, po prostu muszę kombinować i wymyślać ciągle coś nowego.

    bebak21@o2.pl

  37. Danutka pisze:

    To zabrzmi głupio i idiotycznie, ale bywa. Chłopcy. Nie, że synowie, ale tacy, co się z nimi zadaję i chciałabym by byli szczęśliwi. Jeden mąci w głowie, drugi sprawia, że najczęściej nerwowo pulsuje mi skroń, a trzeci, że nie mogę opanować banana (; )) na twarzy. Ten pierwszy lubi czekoladę, więc gmeram we wszystkich znanych sobie zakątkach świata Czegoś Niesamowitego i szukam, przetwarzam pod jego gust. Zawsze przy tym dodaję coś od siebie z misternie ułożonej listy afrodyzjaków, czy to szczypta chilli czy cynamonu. Tak powstają wszelkie moje czekoladowe twory: tarty z musami, pralinki, babeczki (ale nie muffiny), ciasta, ciasteczka, koktajle. Bo przecież gotowanie czy pieczenie to magia przede wszystkim. Drugi, mimo że na przemian okrutnie denerwuje i oczarowuje, ma niesamowitą mamę z tysiącem opowieści w zanadrzu oraz kuchnią godną samej Nigelli Lawson czy innej Deli Smith. Drugi Chłopiec jest tylko chłopcem i kocha wszelkie dziecięce smaki, więc gdy tylko się z nim widzę, staram się dla niego wyczarować coś klasycznego, ale znowu tak, by powiedział, że 'takie rzeczy to tylko Ty zrobić potrafisz'. I to pod jego gust robię wszelkie drożdżówki, faworki, placki z owocami, kompoty, a także chleby czy pierogi. Gdy jego mama zaczyna po raz kolejny opowieść o tym, jak w Turcji kradła z ogrodów cytryny to ja myślę jakby wyglądały kruche z takimi cytrynami. Jest jeszcze trzeci chłopiec, ten śmieszek jest strasznie wybredny, a przede wszystkim nie smakuje mu nic, co jest nieestetycznie podane. Miłośnik kuchni włoskiej i francuskiej. Gdy on ma mnie odwiedzić, zaczynam kombinować jak tu zrobić, by wyczarować najlepszą możliwą pieczeń, jak sprawić by rissoto a'la milanese smakowało tak, by wryło mu się w pamięć, by zapamiętał ten smak, by chciał wrócić. Po prostu – kulinarne inspiracje biorą się z chęci umilenia komuś dnia bądź oczarowania go. Bo przecież, przez żołądek do serca!

  38. Anonimowy pisze:

    Inspiracji do gotowania i życia szukam w Berlinie, czyli mieście w którym mieszkam.
    Bardzo często inspiracje same mnie odnajdują, zaskakują i urzekają na tyle, że zabieram je do domu. Berlin potrafi zadziwiać na każdym kroku, pobudza wyobraźnię, wyostrza zmysły, w szczególności wizyty na tureckich bazarach, gdzie feria owocowych i warzywnych barw oraz aromat wszystkich przypraw świata bezsprzecznie i w nieskończoność inspiruje.

    Ewa
    hattostore@gmail.com

  39. gruszka pisze:

    – Puk, puk!
    – Kto tam?
    – Kulinarna inspiracja!
    – A skąd?
    – A znikąd! 🙂
    Dokładnie tak to u mnie najczęściej jest – kulinarne pomysły same do mnie przychodzą, pukają cichutko do głowy lub bez pukania wchodzą i panoszą się nie dając spokoju, aż nie zostaną zrealizowane. Czasami tylko by nadać im jakiś wyraźniejszy kształt lub głębszy sens buszuję na blogach przerzucając tony przepisów – tu coś uszczknę, tam coś pożyczę i tak ziarnko do ziarnka zbieram składniki mojego pomysłu, by potem ulepić z nich coś pysznego, aromatycznego i "po mojemu" 🙂

    gruszkazfartuszka@gmail.com

  40. Anonimowy pisze:

    Ze mną jest tak. Uwielbiam jeść, najpierw górowało słodkie, potem w skutek różnych wydarzeń zaczęłam odkrywać nowe niesamowite smaki. Potem przyszedł strach i on zamknął mi oczy na to co wcześniej odkryłam. Teraz rozumiem, że strach był bezpodstawny i wróciłam do tych starych i na nowo odkrytych smaków, często pojedynczych i prostych, czasem połączonych tworzących wspaniałą symbiozę. Inspiruje mnie całe moje otoczenie, moja rodzina, książki, telewizja, blogu kulinarne, praca. Nie mogę powiedzieć że inspirują mnie podróże, bo nie mam ku nim zbyt wielu okazji. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mogła ten element zmienić w mojej odpowiedzi na pytanie o kulinarne inspiracje.
    Salomea
    salomea16@gmail.com

  41. . pisze:

    Inspiracje biorą się głównie z tego, co akurat rośnie w ogrodzie, na parapecie, lub jaka jest pora roku.
    Wiosną szaleję za koperkiem, dodaję go niemal do wszystkiego. To samo z rzodkiewką, sałatą, szczypiorkiem… Do tego idealnie pasuje świeży twaróg. Kiedy pojawia się młoda kapusta na targach, wiadomo już co ugotuję (czy jest ktoś, komu nie smakuje młoda kapusta zasmażana z koperkiem?).
    Na przełomie maja i czerwca nie przestaję piec ciast z truskawkami i/lub rabarbarem.
    Kiedy lato jest już nieznośnie gorące, w kuchni królują ogórki małosolne. Chrupiące, świeże i niesamowicie smaczne. Świeże ogórki dodaję nawet do truskawkowego smoothie. Smakuje nieziemsko! Zapomniałam o kabaczku! Leczo latem smakuje najlepiej.
    No i pomidory. Własne. Te, którymi się zajmowałam już zimą. Rosły spokojnie na parapecie czekając na ciepłą wiosnę, żeby wsadzić je do gruntu. Smak mięsistych malinówek latem- jedyny w swoim rodzaju.
    Na przełomie lata i jesieni szykuję zapasy na zimę. Owoce, zioła i najróżniejsze warzywa ugniatam, mrożę, gotuję, pekluję… Żeby móc się nimi cieszyć zimą i wczesną wiosną.
    Kiedy nadchodzi jesień, całą rodziną jeździmy do lasu. Borowiki, podgrzybki, kozaki, maślaki… Wszystkie się przydadzą:) Dla mnie króluje kurka- bogini. Prosty sos z kurkami z cebulką i śmietanką podawany na naleśnikach- prawdziwy smak jesieni.
    Później nadchodzi zima. Czas zabawy z wszystkim, co pomarańczowe, czekoladowe, orzechowe i korzenne.
    I koło się zamyka, bo znów nadchodzi wiosna…;)

    Natalia
    natalia.kaplita@gmail.com

  42. moai pisze:

    Inspiracji szukam głównie na blogach, forach internetowych i stronach typu foodgawker czy pinterest:) Mam też całkiem okazałą półkę z książkami kucharskimi, kilka starych zeszytów z przepisami i pudełko z przepisami powycinanymi z gazet. Pomysłów szukam też na targu, szczególnie teraz, gdy stoiska uginają się od sezonowych warzyw.

    Moai (wracaj.moje.piorko@gmail.com)

  43. Belka pisze:

    Moją inspiracją do gotowania jest połączenie trzech czynników:
    1. Ogromnej ilości przepisów, książek kucharskich i karteczek z zapisanymi przepisami znajomych.
    2. Wizyta w supermarkecie, gdzie krążąc między pułkami zastanawiam się co z czym dobrze czy zaskakująco by pasowało.
    3. Moja głowa, w której łączę wszystko w całość…
    Spośród wszystkich potraw, jakie przygotowałam najbardziej podobają mi się i smakują te, które są mego autorstwa, do stworzenia których użyłam jedynie swej wyobraźni i… nosa, gdyż uwielbiam gotować… na zapach 🙂 Pozdrawiam! waniliazcynamonem.blogspot.com

  44. Emcia Pichci! pisze:

    Uwielbiam szukać pomysłów w czeluściach szuflad mojej babci i u mamy w kuchni 🙂 takich starych, pożółkłych kartek z wyblakłymi przepisami… poplamionymi różnego rodzaju substancjami, które były używane do tworzenia opisanego dania 🙂 nigdy nie wiadomo, co z tego będzie, taki dreszczyk niepewności…
    Emcia Pichci
    emcia.pichci@vp.pl

  45. Anonimowy pisze:

    we mnie drzemie dziecko,lubie proste ,szybkie przepisy,zeby byly na juz.Robimy wiec z coreczka babeczki,murzynki,serniczki,dobrze sie przy tym bawiac…czesto siegam tez po stare,sprawdzone przepisy ,takie z zeszytu ,,babci,, ,duzo wrzucam do ,,ulubionych,, z blogow ,ale te przyznaje przygotowuje najrzadziej,bo zwyczajnie o nich zapominam.Ksiazki lubie ogladac,ale brakuje w nich zycia,podpowiedzi,komentarzy innych,wiec nie kupuje czesto…serdecznie pozdrawiam,Maja38. Marzena_john@interia.pl

  46. Kiedyś inspiracją była dla mnie moja Mama, która wspaniale gotuje i piecze. Od jakiegoś czasu inspiracją są dla mnie moje szafki i lodówka – zaglądam i myślę, myślę, co by tu dzisiaj stworzyć;) I właśnie te wymyślone, inspirowane tym co mam potrawy, ciasta a nawet domowe pieczywo wychodzą najlepsze;) A dzięki prowadzeniu bloga nauczyłam się mieć kartkę i dlugopis zawsze pod ręką i odraqzu zapisuję te moje super-hiper receptury;) Pozdrawiam;)

    mojetworyprzetwory@op.pl

  47. Madame Edith pisze:

    Moi Drodzy,

    Jestem pod WIELKIM wrażeniem Waszej kreatywności. Bardzo dziękuję za wszystkie wpisy i… z niecierpliwością czekam na kolejne "kuchenne inspiracje" 🙂

    Serdecznie pozdrawiam,
    Edith

  48. onionchoco pisze:

    W sobie, w tobie, w cudzej głowie.
    w trawie, w stawie, na zabawie.
    Na straganie, na dywanie.
    Raz w rondelku, raz w kubełku.
    U rzeźnika, plantatora…
    Za dnia, nocą, zawsze pora!
    Ryby, grzyby, galantyny.
    Bzy, roszponki, cud maliny.
    Często smak mnie gdzieś zaskoczy…
    Trzeba tylko patrzeć w oczy 🙂

    (ew. zakończenie z "konkursowym podlizem")
    I w notesik cudny wskoczy :))))

    pozdrawiam

  49. Dorota&Darek pisze:

    Tak naprawdę to bardzo trudne pytanie. Inspirują mnie pory roku, dni tygodnia i stan ducha (mój lub towarzyszy życia lub posiłków). Książki (niekoniecznie kucharskie) i pogoda. Czas lub jego brak. To, czy chce mi się iść do sklepu, czy raczej będę kombinować z tym, co mam w szafce. Bywa, że przypadkiem zobaczę jakieś warzywo, obok kolejne i już wiem, że to one dzisiaj będą u mnie gościły, potem zerknę na niebo, przypomnę sobie plan dnia i w zasadzie potrawę mam już w głowie… wiele jest czynników, różne są tego rezultaty, ale zawsze i nieodmiennie bycie w kuchni relaksuje mnie tak samo:)
    Pozdrawiam!

  50. Anonimowy pisze:

    Gdzie szukam inspiracji…..oczywiście na blogach kulinarnych. Odkąd jestem w ciąży, czyli już od przeszło 8 miesięcy, moją pasją stało się przeglądanie blogów kulinarnych. Przepisy na blogach prezentowane są tak smakowicie, że nie sposób nie przyrządzać ich w domu. UWIELBIAM GOTOWAĆ 🙂
    Pozdrawiam
    Ania
    email a_zubel@interia.pl

  51. klaudi23a pisze:

    Inspiracji najłatwiej mi szukać na blogach, jest tu bardzo duży wybór i metoda ta jest szybsza niż programy telewizyjne, które jednak trzeba do końca obejrzeć 😉 Ale dużo inspiracji znajduję również u znajomych, oraz w restauracjach, później tylko własna inwencja twórcza i powstaje nowy przepis. No i ostatnią, ale i najmilszą inspiracją są przepisy rodzinne, to zawsze takie miłe gdy piekąc coś, gotując czy też smażąc mam tę myśl, że kiedyś moja mama, babcia robiły dosłownie to samo, w tych samych krokach i proporcjach 😉

    klaudi23a@gmail.com

  52. oliwek pisze:

    Dla mnie największą inspiracją są ludzie. Bo dla ludzi gotuję 🙂

  53. Alice Simply pisze:

    Inspiracje czerpię głównie z blogów kulinarnych. Gotowanie traktowałam zawsze jako konieczność (bo przecież jeść coś trzeba), jednak od jakiegoś czasu oglądając zdjęcia na blogach i czytając opisy zdałam sobie sprawę, że to wcale nie musi takie trudne. I nie jest! Szukam, szperam, wynajduję (w miarę proste przepisy) i jak na razie dobrze mi idzie i co najważniejsze wszystkim smakuje 🙂

  54. AniaSKF pisze:

    Inspiracji szukam na blogach kulinarnych oraz w starych książkach kucharskich. Jestem początkującą kucharką dlatego każda literatura się przyda. Pomocne też są filmiki umieszczane w sieci.

  55. pinkcake pisze:

    Inspiracji do gotowania szukam na targu. Idę na zakupy i wypatruję najświeższych, najdorodniejszych darów ziemi. Nigdy nie wiem, co ugotuję na obiad, dopóki tego nie zobaczę. Czy dziś znajdę cukinię a może uśmiechnie się do mnie botwinka? Wielokrotnie mąż zwraca mi uwagę, że przecież on może zrobić zakupy po pracy, żebym ja nie musiała dźwigać, ale jak ja mam zrobić listę zakupową, jeżeli nie widzę uśmiechów słanych przez dynie i pomidory. Poza tym mąż podjechałby do marketu, a tam warzywa się nie uśmiechają. A na targu same wskakują do siatek szepcząc przepisy na obiad.

  56. Aleksandra K pisze:

    pinterest?!?!
    ja naprawde szukam glownie tam, wiem ze niezbyt ciekawe miejsce, ale w zawiera wszystko co chce, takie kuchenne google:)
    Pozdrawiam.

  57. Mienta pisze:

    Zaczęło się od tego, że zainspirowały mnie wspomnienia…
    Gdy wyjechałam do Hiszpanii to strasznie tęskniłam za polskimi daniami. Przypominałam sobie ich zapachy i miałam ochotę zjeść dania których wcześniej nie dotykałam. Chociaż początkowo nie potrafiłam ugotować nawet ziemniaków to zaczęłam eksperymentować. Gdy wróciłam do Polski już odrobinę pewniejsza w kuchni to zatęskniłam znowu za hiszpańskimi daniami i nimi zaczęłam się inspirować. Wiem, że wszystko na odwrót ale tak mam 😉 Później była miłość 😉 Chciałam zaimponować mojemu Ukochanemu dlatego powoli zaczęłam odstawiać gotowe mieszanki i fixy po to aby zrobić coś co wywoła uśmiech na jego twarzy 🙂 Inspirują mnie także konkursy 😉 To trochę tak jakbym była w szkole i ktoś zadał mi zadanie do odrobienia, wtedy moja kreatywność uaktywnia się najbardziej i wtedy inspiruje mnie wszystko naokoło mnie:)
    Chciałabym też napisać, że inspirują mnie podróże ale niestety nie podróżuję bo mnie na to nie stać, może kiedyś będę mogła tak napisać:) Póki co mam coraz większą kolekcję książek kucharskich i tak sobie zwiedzam różne Państwa przeglądając kartki:)

  58. anna pisze:

    Pamiętam, jak całkiem niedawno, ucierałam na tarce czekoladę. Jakoś wybitnie nie przepadam za tą czynnością. Zaglądając przez ramię bazylii, spojrzałam w stronę okna. W głowie już brzmiały mi pierwsze nuty Mandelssohna. Przecież oni są dla siebie stworzeni – pomyślałam wtedy. Jeszcze przez kilka dni zastanawiałam się komu jeszcze wysłać zaproszenie. Cytryna! Właśnie jej brakowało mi w tym towarzystwie. I tak powstalo basil & lemon brownie. Rownie intensywne w smaku, jak chwila, ktora przyniosla ten pomysl w swoich ramionach.

    Inspiracje przychodza czasami w snach, gdy prwysni mi sie ubrana w snieznobiala suknie panna w objeciach gigantycznej truskawki. Dlatego, na nocnej szafce zawsze lezy notes i olowek. Choc – kiedy przychodzi do mnie sen taki jak ten, nie chce sie obudzic.

    Czesto takze – one, obudzone aromatem kokosa, tancza mi w glowie quick stepa, nie dajac spokoju. I taki pomysl musi ujrzec swiatlo piekarnika…

    Przychodza z potrzeby, z ochota, w sezonie, z wiatrem, w deszczu, z braku slonca… inspiracje… W nas, wokol nas, wszedzie, gdzie tylko nie spojrzec. Trzeba tylko je dostrzec. Wyciagnac do nich rece, omaczyc je, wysmarowac oliwa, otulic cieplem. Jak swoje wlasne. Jedyne w swoim rodzaju.

    Anna

  59. better-choice pisze:

    Inspiracja to całe życie.
    Czasem błyszczące na straganie nabrzmiałe od soku pomidory, a ja już widzę pachnące świeżym czosnkiem i bazylią ogniście czerwone zupy.
    Czasami tylko leżąca nieśmiało cukinia, w kolorze ciemnej trawy, a zamienia się na talerzu w intensywne i soczyste pesto oplatające złote nitki makaronu.
    Nierzadko jest to wspomnienie jego oczu, a przy nim blask dwóch świec i pamiętnego, miękkiego ciasta o zapachu czekolady, a ja już tworzę kolejne z nutą mięty.
    Często inspiracją są ból, rozczarowanie i smutek, a gdzieś między wierszami inny świat kulinarnej muzyki, kojącej cierpienie o zapachu goryczy.

    zdrowie.przez.kuchnie@gmail.com

  60. Dzikowiec pisze:

    Inspiracje do gotowania znalazłam w radości z życia. Codziennie mam tysiąc powodów, by ugotować coś smacznego. Największą inspiracją, dzięki której zaczęłam gotować była szansa, jaką otrzymałam na życie. W długich tygodniach bólu i zmartwień odnalazłam w sobie miłość, którą pragnę pielęgnować każdego dnia. Bywa tak, że budzę się rano z jakimś pomysłem, którego realizacja przyprawia mnie o dreszcze. Czasami zainspiruję się jakimś przepisem (który zwykle muszę i tak zrobić po swojemu 🙂 ). Czasami są to zapachy… wyjazdy… zakupy… A najczęściej po prostu zachcianki Męża 😉 Bardzo staram się nie marnować żywności i także ta zasada budzi we mnie inspiracje. Po prostu staję przed lodówką, wybieram produkty,które należy spożyć jak najszybciej i kombinuję! Najbardzej uszczęśliwiają mnie zioła – kiedy mam je w zasięgu ręki, mogę stworzyć najbardziej wyrafinowaną potrawę. Kocham gotować i ta miłość sprawia, że mam głowę pełną pomysłów!

  61. Inspiracją jest dla mnie Świat po prostu. Podróże, poznawanie nowych smaków. Pogoda za oknem. Moje dzieci i ich smaki. Podpowiedzi mego męża. Buszowanie w książkach i czasopismach kulinarnych. Internet. Czasem sny, niekiedy wręcz natrętne. Każdy nowy dzień przynosi coś nowego.

  62. Magda pisze:

    Kiedy zamieszkałam sama, wyszłam za mąż, urodziłam dzieci i stałam się pełnoetatową żoną i mamą, z radością szykowałam posiłki, starając się zadowolić moich najbliższych i siebie. Udawało mi się podtrzymywać tę radość przez wiele lat. Bywało różnie… Były lata kiedy trzeba było zacisnąć pasa i żyć oszczędnie. Wtedy moja kuchnia była prosta ale starałam się by każda z potraw była dopracowana w każdym calu i smaczna. Był też czas, kiedy miałam możliwości by urządzać przyjęcia dla znajomych i przyjaciół. Wymyślałam potrawy, eksperymentowałam. Nie patrzyłam na koszty. Sushi, tuńczyk, ostrygi. Potem choroba. Inne priorytety, inne wartości… Zabrakło sił i chęci, by kontynuować kuchenną pasję. Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że to co kochałam, stało się przykrym obowiązkiem. Z niechęcią przygotowywałam posiłki dla moich najbliższych. Był to obowiązek… Czułam się z tym bardzo źle i postanowiłam zrobić coś co znów rozpali moją radość pichcenia. I udało się!!! Dostałam książkę Jamiego Olivera – "30 minut w kuchni" i postanowiłam przetestować każdy z podanych przepisów. Niektóre dania były świetne, inne całkiem kiepskie. Nie zrobiłam wszystkich, bo były bardzo obfite i nieco drogie. Jednak Jamie zainspirował mnie bardzo. Zaczęłam odnajdywać zapomniane smaki ziół, po które przestałam sięgać. Odnalazłam przyprawy i dodatki, które oprócz nazwy niewiele mi mówiły. Nie zauważyłam kiedy zaczęłam gotować znów z radością i pasją. Wsłuchuję się w kulinarne potrzeby moich dzieci i męża. Zauważam dobra jakie daje nam przyroda. Chodzę z koszem po okolicznych lasach, zbieram szczaw, czarny bez, barszcz i wymyślam. Znów chcę zachwycić przyjaciół. A mój blog pomógł mi przetrwać trudne chwile. Staje na nogi, jeszcze chwila i wszystko się ułoży a ja nie zamierzam zakończyć mojego testowania, poszukiwania, radowania się z każdej chwili spędzonej w kuchni. Zresetowałam się:)

  63. crumble mommy pisze:

    Inspiracji do gotowania szukam wśród starych przepisów babci i wśród wspomnień z nią związanych; inspiruje mnie także ogród – zapachy i kolory, które ma w sobie; w wolnych chwilach posiłkuję się bogami kulinarnymi. Jednak moją największą inspiracją nie tylko w kuchni, ale i w życiu jest moja półroczna córka. Momenty, w których poznaje nowe, coraz bogatsze smaki są bezcenne i najbardziej motywujące.

    polciaq@gmail.com

  64. Anonimowy pisze:

    Inspirację można zaczerpnąć ze wszystkiego,
    nawet okruszka błahego.

    Ja czasem inspiruję się programem kulinarnym,
    prowadzonym przez Mistrza, który na najlepszego został wybranym.
    Innym razem jest to obraz potrawy w Internecie wyszukany
    i do moich potrzeb później dostosowany.

    Zdarza się tak, że to lodówka i jej zawartość podsuwa pomysł na gotowanie,
    bo w moim domu nic nie może pójść na zmarnowanie.
    Albo też i moje zachcianki popychają mnie do pichcenia,
    bo muszę doprowadzić, by nie oszaleć od ich nie zaspokojenia.
    Inspiruje mnie też Męża marudzenie ciągłe,
    bym ugotowała jakieś potrawy wyborne.

    Ale jednak największą moją inspiracją jest taki stary zeszyt z przepisami,
    który zapisany jest koślawymi literkami.
    Są w nim zawarte największe tajemnice kulinarne Mamy mojej,
    które poprawią każde złe nastroje.
    Choć zeszyt jest stary, a kartki już wyblakłe,
    ratuje on mnie z sytuacji każdej.
    Gdy niemoc twórcza mnie dopada,
    a każda myśl z głowy wypada.
    Wystarczy zapach starych kartek i wspomnienie wspólnego z Mamą gotowania
    i lawina pomysłów nagle na mnie spada ! 🙂

    Halina
    halina_26@onet.pl

  65. Iwona pisze:

    Dla mnie inspiracją bywają kolory np. kwiaty które zobaczyłam u pani sprzedającej bukiety na ulicy – wtedy robię obiad w jednym kolorze. Goście bywają zaskoczeni, że każdą część obiadu można zrobić w wybranym kolorze. Inspiracją są tez dla mnie tradycyjne polskie potrawy, które przygotowuję w zmienionej wersji np. krem z buraczków z fetą, zamiast klasycznego barszczu albo dania kuchni orientalnej z polskimi sezonowymi warzywami.

  66. głodomorek pisze:

    Zabawa zaczyna się w niespodziewanych momentach.

    Czasem do ugotowania czegoś podpuszcza mnie zapach, który uwalnia bazylia kiedy usuwam z niej zniszczone listki, czasem zapach który ciągnie się po klatce schodowej w całym bloku, kiedy sąsiadka gotuje wspaniały obiad, a czasem zapach drzew owocowych w ogrodzie dziadka.

    Zdarza się, że inspiruje mnie to co widzę. Czasem nie mogąc się oprzeć spoglądam w restauracji komuś prosto w talerz. Bywa też tak, że nie mogę oderwać oczu od straganów pełnych barwnych owoców i warzyw. Nieraz po raz dziesiąty wracam do zdjęć blogerek i nie mogę się napatrzeć.

    Najpiękniejsze jest to, że czerpanie inspiracji polega na wyciągnięciu z tego wszystkiego esencji, lub po prostu pojawieniu się motywacji do dalszego popełniania błędów w kuchni, eksperymentowania aż wreszcie osiągnie się ten jedyny, ukochany, wspaniały smak do którego potem się wraca i wraca..

    Pozdrawiam cieplutko 🙂

  67. Nat Ka pisze:

    Inspiracje przychodzą do mnie z różnych stron. Najczęściej kiedy mogę spędzić czas z ciekawymi ludźmi, kiedy zachodzi interakcja – to właśnie te kontakty, wymiana dobrej energii, często sprawiają że jedzenie staje się wyjątkową przyjemnością. Jeść dobrze to jedno, lecz jeść w dobrym towarzystwie – to największa przyjemność. Marzę o tym aby któregoś dnia urządzić wielki obiad dla moich przyjaciół – obiad, który będziemy jeść…rękami. Wydaje mi się to zmysłowe i ciepłe, bliskie naturze i relaksujące, odrywające od formalności i utartych schematów. Chciałabym jedzeniem przełamywać stereotypy. Inspiracją są dla mnie zatem inni ludzie – gdy mogę gotować dla kogoś, kto jest mi bliski i ceniony, wkładam w to serce i duszę. Być może właśnie magia gotowania nie zależy tyle od składników posiłku…co od składników relacji.

  68. Laura pisze:

    Cały świat podtyka mi inspiracje. Mój ogród jest ich pełen. Od kiedy przeczytałam książki i artykuły o jadalnych chwastach to coraz częściej po nie sięgam. Pomiędzy drzewami wysiałam kolorowe kwiaty, część z nich nadaje się do spożycia.
    Czasem gdy czytam powieść pojawia się opis tego co jedzą bohaterowie, staram się ich dania odtworzyć w swojej kuchni. Czasami wychodzi idealnie, czasami dobrze, czasami tak sobie.
    Kocham też książki kucharskie i nie da się ukryć, że testując je przygotowuję duże ilości dań. Czasami je przerabiam na swój sposób, gdyż podane przez autora mi nie do końca odpowiadają.
    Świat pełen jest inspiracji, trzeba z nich tylko mądrze korzystać.
    Pozdrawiam!

  69. Anonimowy pisze:

    Inspiracji szukam wszędzie 🙂 Najczęściej:
    – wśród znajomych w pracy – rozmawiamy dużo o kuchni, żywności, potrawach;
    – podczas zakupów – patrząc na półki z produktami, wertuję wszystkie komórki w głowie co mogłoby pysznego z tego powstać;
    – w książkach, czasopismach, na blogach – przy takiej ilości informacji zawsze coś pysznego można wykombinować;
    – a zawsze najpierw słucham swojego wnętrza – na co właśnie dzisiaj ma ochotę 😉 i wtedy staram się mu i innym dogodzić.

    Pozdrawiam
    Beata

    greese@wp.pl

  70. Nieśka pisze:

    Chyba najbardziej w swojej głowie. Ostatnio do tego doszłam. Burza mózgów, gra w skojarzenia, mała modyfikacja tego, co już powstało. Na pewno wpływa na mnie wszystko to, co czytam, oglądam. czego słucham i tak dalej. Szczególnie praca innych blogerek. Recepta: ograniczenia bywają twórcze czyli, gdy za dużo książek, materiałów, pomysłów, to można się w tym wszystkim zgubić:) Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Konkurs „Kuchenne Inspiracje”


Moi Drodzy, nawet się nie spodziewałam, że tak szybko będę mogła ogłosić nową zabawę na blogu. A tak jak i Wy uwielbiam wszelkiego rodzaju [...]
@MadameEdith on Instagram