fbpx

Pastéis de Nata (przepis z budyniem)

30 kwietnia 2012
Uwielbiam Lizbonę. To jedno z tych miejsc, do których jak się raz pojedzie, to się człowiek zakocha bez pamięci. Kiedy marzy mi się, by tam wrócić włączam muzykę. Czasami płyty Marizy, a innym razem „Sobremesę” Anny Marii Jopek. Uwielbiam ją, po części dlatego, że była nagrywana w Sintrze, w Lizbonie… Leciałam nawet z AMJ samolotem, kiedy udawał się na jedną z sesji nagraniowych na tę płytę. „Sobremesa” podczas gotowania też się dobrze sprawdza, nie tylko dlatego, że przywodzi na myśl portugalskie klimaty, ale dlatego, że jej tytuł po portugalsku znaczy „deser”.

Zatem czas na deser. Najlepszy w Lizbonie. O historii babeczek przeczytacie w poście Pastéis de Belém. Przepis na babeczki z domowym kremem znajdzieciewe wpisie Pasteis de nata.

Pastéis de Nata – składniki:

/na 20 sztuk/

  • 2 opakowania ciasta francuskiego w rulonie (po 275 g)
  • budyń waniliowy bez cukru
  • 2 łyżki cukru waniliowego
  • 0,5 l mleka
  • ziarna z całej laski wanilii lub ekstrakt waniliowy
  • 2 żółtka
  • 250 ml śmietanki kremówki

Pastéis de Nata  – przygotowanie:

Gotujemy budyń według przepisu na opakowaniu, zamiast zwykłego cukru dodajemy cukier waniliowy. Odstawiamy na bok.
Dodajemy kremówkę, wanilię i żółtka. Mieszamy podgrzewając przez chwilę.
Przykrywamy folią. Studzimy, gdyż krem przed nałożeniem do babeczek musi ostygnąć.
Ciasto francuskie zwijamy w rulon.
Tniemy na kawałki po ok. 2,5-3 cm długości.
Kawałki ciasta wciskamy do wysmarowanych masłem lub masłem foremek. Zaczynamy od naciśnięcia pionowo kciukiem na zwinięty rulon. Następnie rozprowadzamy ciasto do zewnątrz i na boki aż po samą górę.
Uwaga: nie można iść na łatwiznę i wykroić kół z ciasta, bo babeczki powinny mieć odpowiedni układ warstw ciasta – patrząc od spodu zwoje ciasta francuskiego powinny rozchodzić się jak spirala.
Nakładamy krem (po ok. 1-1,5 łyżki do każdej foremki) – maksymalnie na 2/3 wysokości ciasta, najlepiej do połowy.
Zawsze mnie korci, by nalać nadzienia po same brzegi, ale uwierzcie mi i tak masa będzie się gotować i zwiększy swoją objętość, by potem podczas stygnięcia opaść. Tak musi być: napełniamy maksymalnie do 2/3 wysokości.
Pieczemy w temp. 200 stopni (z termoobiegiem), około 20 min aż do zbrązowienia górnej czesci babeczek.
Nie przypiekałam ich tak bardzo jak to robi się w Portugalii – w zasadzie powinny być spalone – mieć prawie czarne z góry nadzienie.

Pastéis de Nata – podanie:

Pastéis de Nata  najlepiej smakują na ciepło posypane obficie cynamonem lub cukrem pudrem.

Prawie jak na Praça da Figueira wyniesione cieplutkie z Confeitaria Nacional, albo jeszcze lepiej w Belém w Unica Fábrica dos Pastéis de Belém.
Teraz sobie uzmysłowiłam jak bardzo tęsknię za tym miastem…na pocieszenie moja ulubiona piosenka z „Sobremesy” – „Tylko tak mogło być”:

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 3.7 / 5. Liczba głosów: 3

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

31 odpowiedzi na “Pastéis de Nata (przepis z budyniem)”

  1. Maja Allure pisze:

    Zrobiłam! Wprawdzie nie wyszły idealne, ale zostały zjedzone błyskawicznie… a to o czymś świadczy 😉 wspomnienia o pasteis z Lizbony jeszcze nie wystygły (minął dopiero tydzień), więc poprzeczka była BARDZO wysoko zawieszona 😉

  2. Justyna Żak pisze:

    ciekawy przepis, wygląda smacznie:) przepis zapisuję:d

    • Madame Edith pisze:

      Justyno,
      przepis, jaki opublikuję jutro rano będzie równie dobry, a może nawet smaczniejszy. I co więcej: będzie bazował tylko na bazowych składnikach, bez potrzeby używania budyniu z torebki.

      Serdecznie pozdrawiam,
      E.

  3. Anonimowy pisze:

    witam serdecznie
    Ja takze mialem problem z utrzymaniem gestosci kremu po wystygnieciu niestety zrobil sie rzadki ale dodalem troche kolejnego budyniu i jeszcze raz podgrzalem wyszedl mi wtedy gesty 🙂
    efekty beda znane niebawem napisze oczywiscie jak wyszlo – dziekuje za przepis

    • Madame Edith pisze:

      Drogi Czytelniku,
      Dziękuję za skorzystanie z przepisu i czekam na wieści jak wyszły babeczki.
      Lada dzień na blogu pojawi na nie nowy przepis – tym razem bez używania budyniu! Testowałam go już dwa razy i myślę, że jest nawet lepszy od tego.

      Serdecznie pozdrawiam,
      E.

    • Anonimowy pisze:

      Babeczki wyszły wyśmienicie, grupa przyjaciół którzy byli ze mną w Lizbonie z zamkniętymi oczami bez problemu odgadli smak babeczek z Betlejem (Pasteis de Belem). Dużą rolę odegrał posypany na końcu cynamon, który do waniliowego kremu dodał niepowtarzalny aromat. Jeszcze raz dziękuje za wspaniały przepis. Piotr

    • Madame Edith pisze:

      Piotrze,
      Bardzo dziękuję za Twój komentarz! Mam nadzieję, że nowy przepis również przypadnie Ci do gustu 🙂

      Serdeczności,
      E.

  4. Ajka pisze:

    Dopiero dziś odkryłam Twój bardzo stary komentarz u mnie, że robisz je sama i od razu wyszukałam przepis! 🙂 Zrobię! Ps. też francuza kupuję w Lidlu, jest najlepsze!

  5. Nie soMbremesa a sobremesa! 🙂 SoMbre po portugalsku znaczy cień, a takiego słowa jak soMbremesa w portugalskim chyba nie ma. 😉
    PS. Trafiłam na ten blog dzięki przepisowi na ciasto marchewkowe, który wykorzystała EmaMija. Wygląda wyśmienicie! Na pewno kiedyś wypróbuję. 🙂

  6. mikke pisze:

    🙂 bardzo dziękuję z szybką odpowiedź. Do trzech razy sztuka bo nie poddam się :-). Piekarnik przypieka skórkę. Może faktycznie mniej mleka. Bo śmietana była ok 36%, gesciutka. O jakim białku piszesz że się ścina? Z mleka? Bo tylko żółtka dodajemy prawda?
    Dam znać!
    Bardzo fajny blog-gratuluję profesjonalizmu!
    Buźka

    • Madame Edith pisze:

      Mikke,

      tak, oczywiście dodajemy tylko żółtka, a ścina się białko ze śmietany/mleka i lekko zagęszcza całą masę. Oczywiście jest go bardzo mało, bo tylko 2-3% w tych płynach, ale zawsze to coś 🙂
      Żółtka też robią swoje.

      Bardzo się cieszę, że spróbujesz ponownie, choć mam nadzieję, że dotychczasowe pasteis mimo, że wyszły z płynna masą, również Ci smakowały 🙂

      Serdeczności,
      E.

  7. mikke pisze:

    A mi ciągle zakalec wychodzi bo budyń po ostygnięciu robi się rzadki…help!

    • Madame Edith pisze:

      Mikke,

      masa budyniowa po ostygnięciu powinna być gęsta, z pewnością nie może być rzadka. A czy skórka się u Ciebie przypiekła, czy nie? Bo może Twój piekarnik inaczej grzeje i trzeba babeczki potrzymać dłużej niż jest podane w przepisie?

      Masa do ciasteczek sama w sobie jest gęsta – widać to dobrze na jednym ze zdjęć (jeszcze przed pieczeniem). Po upieczeniu konsystencja robi się jeszcze bardziej zwarta, bo w wysokiej temperaturze ścina się białko.

      Innego pomysłu nie mam, bo robiłam z tego przepisu Pasteis już wiele razy i zawsze wychodziły bez problemu. Kliku Czytelników też pisało (i nawet wysyłało zdjęcia, za które bardzo dziękuję!) i Im też udało się je zrobić. Myślę, że w Twoim przypadku to może być kwestia piekarnika albo budyniu, jeśli wychodzi zbyt rzadki (nie wiem jakiej firmy używasz), to dodaj mniej mleka niż w przepisie np. 400 zamiast 500 ml.

      Przykro mi, ale nie mam innego pomysłu, niż te powyższe 🙁
      Mam nadzieję, że to pomoże! Jakby co, to pisz, może wspólnie wymyślimy jakieś inne rozwiązanie.

      Pozdrawiam serdecznie,
      E.

  8. An-na pisze:

    Jadłam te babeczki, bo mi je siostra wprost z Lizbony przywiozła, wymyśliłam sobie nawet na nie przepis, ale na ten pomysł z ciastem w rulonie nie wpadłam. Dzięki wielkie!

  9. monika jall pisze:

    swietny post! uwielbiam pasteis de belem! tak jak ty, rowniez zakochalam sie w Lizbonie, moze sprawily to wlasnie pasteis de nata?;). trafilam tu przypadkiem, ale cos mi sie zdaje ze zostane na dluzej! pozdrawiam.

  10. Madame Edith pisze:

    Asiu,
    akurat te babeczki robię niemal zawsze z ciasta francuskiego, które kupuję w Lidlu. Bardzo lubię ich ciasto, bo jest w rulonie (a do tego przepisu to niezastąpione!).

    Kiedyś, do łososia, kupiła mrożone ciasto Frosta w płatach w supermarkecie i nie było fajne, bo grube i po rozmrożeniu było trochę wyschnięte. Tak więc polecam ciasta świeże, z lodówek, a nie zamrażalników.
    Możesz też podnieść temperaturę w piekarniku do 220 stopni jeśli nie korzystasz z termoobiegu.

    Bardzo się cieszę, że wypróbowałaś mój przepis 🙂

    Pozdrawiam,
    Edith

    P.S.
    Zaraz pewnie odezwą się głosy, że Lidl mi coś płaci za to, że polecam go nie po raz pierwszy, ale po prostu mam do tego sklepu blisko i odpowiada mi jakość niektórych produktów 🙂

    • Asia pisze:

      Dzięki serdeczne za odpowiedź. Jeśli akurat trafi się jakiś dobry tańszy produkt, nie ma potrzeby zastępować go droższymi… No,a co do przepisów, to już nie pierwszy Twój przepis, który wypróbowałam – super i zdjęcia takie estetyczne i dopracowane:). Mon.J powiedział mi o Twoim blogu. Z ciekawości sprawdziłam po raz pierwszy, a teraz już jestem regularnym gościem. Dzięki niektórym postom, można się naprawdę przenieść na chwilę w inne miejsca:)Pozdrawiam i życzę powodzenia.

    • Madame Edith pisze:

      Bardzo Ci dziękuję, to bardzo sympatyczne 🙂

      Z serdecznymi pozdrowieniami,
      Edith

  11. Asia pisze:

    Edith, zrobiłam ciastka i wyszły bardzo dobre. Tylko ciasto francuskie było takie średnie – podejrzewam,że to wina firmy lub piekarnika. Mogłabyś polecić jakieś dobre ciasto francuskie?

  12. dybek pisze:

    Madame Edith, dopiero niedawno zaczęłam do Ciebie zaglądać i chciałabym zaprosić Cię do blogowej zabawy książkowej, bo na pewno nie same książki kucharskie siedzą u Ciebie na bibliotecznych półkach? Szczegóły tu: http://dybek.blogspot.com/2012/05/reading-is-cool.html
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na inspiracje książkowe 🙂

  13. kornik pisze:

    Wybrałabym się w podróż do Lizbony, a póki co zachwycam się ciastkami:)

  14. Madame Edith pisze:

    Bardzo się cieszę, że przepis (póki nie spróbujecie, to przynajmniej wizualnie) przypadł Wam do gustu.

    Serdecznie dziękuję za komentarze,
    E.

  15. dybek pisze:

    Bardzo ciekawa jestem tych babeczek! Jak tylko remont w kuchni się skończy biorę się za nie 🙂

  16. Karmel-itka. pisze:

    ale super babeczki!
    nie byłam w Lizbonie. ale powtarzam sobie, że mam jeszcze tyle życia przed sobą. możliwe, że zdążę ją kiedyś odwiedzić ;]

  17. Dusia pisze:

    Pięknie podane, smakowite połączenie 🙂 A miasto cóż marzenie:)

  18. wygląda przepysznie, będę musiała spróbować. A potem odwiedzić Lizbonę 🙂

  19. Maggie pisze:

    A ja nigdy w Lizbonie nie bylam. Za to pasteis de nata uwielbiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Pastéis de Nata (przepis z budyniem)

Czas przygotwania:

@MadameEdith on Instagram