fbpx

Pamiątki z podróży

30 lipca 2013

Po powrocie z wyjazdów często słyszę pytanie „co przywiosłaś?”, „co kupiłaś?”. Dlatego dzisiejszy wpis poświęcę właśnie tematowi „pamiątek z wakacji” i tego, co to pojęcie dla mnie znaczy.

Najważniejsza dla mnie zawsze jest sama podróż i cały wyjazd. To oczywiste, że to właśnie doświadczenia, których częścią jesteśmy pozostają w nas najdłużej. Dopiero w drugiej kolejności są zdjęcia i krótkie filmiki kręcone najczęściej za pomocą telefonu. Potem jest się z czego pośmiać, szczególnie jak na taki filmik natrafi się po kilku latach w czeluściach domowego archiwum 🙂

Z rzeczy bardziej materialnych przywożę zwykle jedzenie, w tym np. colorante alimentario i wędzone papryki z Hiszpanii, konfiturę z kaktusa, czy różne rodzaje soli z Wysp Kanaryjskich. Rozglądam się dookoła i próbuję wyłapać składniki, produkty typowe dla konkretnej kuchni, a do tego takie, które bez większego problemu zmieszczą się do walizki. Z Azorów przywiozłam ostatnio ponad kilogram herbaty, a z Węgier kilka past paprykowych do robienia gulaszu.

W Grecji natomiast w moje ręce wpadła bardzo smaczna, lokalna oliwa i torciki migdałowe. Poza tym zawsze rozglądam się za kosmetykami. Na Zakynthos dowiedziałam się, że jako odpad podczas produkcji oliwy z oliwek powstaje znakomite mydło, doskonałe do skóry wrażliwej. Postanowiłam je wypróbować i … teraz żałuję, że kupiłam tylko jedną kostkę!

Z Wysp Kanaryjskich przywiozłam kosmetyki z uprawianym tam aloesem, który ma zbawienne działanie na skórę i sprawdza się rewelacyjnie na poparzoną skórę.

Ponadto za granicą szukam ciekawych marek kosmetycznych, które nie są dostępne w Polsce.
Już kilka lat temu, podczas pierwszego wyjazdu do Portugalii, zakochałam się w naturalnych kosmetykach Rituals. Ich balsam do rąk z mlekiem ryżowym i kwiatem wiśni uważam za doskonały. W dodatku pięknie pachnie i ma wysokiej jakości opakowanie, które ładnie prezentuje się na biurku w pracy 😉

Innym moim odkryciem są produkty Lush, w tym krem lawendowy, jak i niesamowicie apetyczny peeling do ust o smaku truskawki. Mniam!

Jako, że jestem alergikiem i często mam uczulenia po kosmetykach od wielu lat moim ulubionym płynem do kąpieli jest Sanex. Choć jest ciężki i zajmuje dużo miejsca zawsze staram się kupić co najmniej jedno lub dwa duże opakowania. Można go nabyć w wielu europejskich krajach. Ostatnio swoje zapasy uzupełniałam na Węgrzech i w Portugalii.

„Skorupy”, czyli wszelkie naczynia, kubeczki, talerzyki potrzebne w kuchni, jak i te kupowane specjalnie do sesji zdjęciowych. Zawsze mam problem, by poupychać je do walizki w drodze powrotnej do domu…jednak potem jakże miło jest korzystać z miseczki na oliwki przywiezionego np. z Madery. Od razu wracają miłe wspomnienia!

Inne nietypowe kuchenne akcesoria jak np. raviolera do przygotowania ravioli, czy podłużna forma do tarty. Obie rzeczy przywiozłam wiosną tego roku z Brukseli i jestem w nich bez pamięci zakochana. Dlatego warto odwiedzać lokalne sklepy z wyposażeniem kuchni, bo można znaleźć prawdziwe perełki trudno dostępne w Polsce.

Magnesy. Zbieram je od lat. Te na zdjęciu wiszą nad biurkiem, przy którym pracuję na co dzień w domu. Są mi bardzo bliskie. Reszta pokaźnej kolekcji jest popakowana do dwóch dużych pudełek. Kiedyś wszystkie wisiały na lodówce, ale odkąd zmieniłam ją na zabudowaną, to magnesy musiały przenieść się nad biurko. W zasadzie tam jest im lepiej, bo nie dochodzi do przykrych wypadków, gdy ktoś przypadkiem zahaczy o magnes, który spadał z impetem i rozbijał się na twardej, kuchennej podłodze.

Jestem bardzo ciekawa jakie są Wasze pamiątki z podróży. Co zwykle przywozicie z dalekich, lub tych bliższych wojaży?

Życzę Wam miłego dnia!
E.

P.S. Z tematem „pamiątek z podróży” będzie wiązał się najbliższy konkurs, który wystartuje jeszcze w tym tygodniu 🙂

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

27 odpowiedzi na “Pamiątki z podróży”

  1. Anonimowy pisze:

    Madame,

    Gdzie w Brukseli zakupilas taka podluzna foremke do tarty?
    Mieszkam w Brukseli i od jakiegos czasu sie za taka rozgladam i nigdzie nie moge znalezc.

    Pomozesz? 🙂

  2. Agnieszka W pisze:

    przywożę ksiązki kucharskie! 😉 cukry jednorazowe w saszetkach, które potem ladują w wielkim słoju (chodzi o oryginalne opakowania), szaliki-chusty no i oczywiście jedzenie pod różną postacią.

  3. Marta pisze:

    ja przywozę kolorowe naczynka, przyprawy i smakołyki w zaleznosci z jakiego kraju – z Anglii herbatki i ceramikę, z Grecji i Włoch oliwy i makarony fikuśne, z Litwy, Łotwy lniane serwetki 🙂

  4. Mnie się nigdy nikt nie pyta, bo nic nie przywożę, cóż, dla innych, bo lokalne skarby zawsze są w walizce 😀

  5. monika jall pisze:

    Ja, z reguly ograniczam sie do zarla:), no czasem tez jakis ciekawy alkohol i kosmetyki, ktore gdzies tam sa tansze niz w UK. Ubrania sie zdarzaja, ale to raczej z potrzeby, bo nie umiem sie pakowac i biore rzeczy nieprzydatne.

  6. Zielaczek pisze:

    Widzę, że mamy tak samo 🙂
    Przywożę zawsze jak najwięcej lokalnego jedzenia. Na drugim miejscu są kosmetyki ( dlaczego Lush nie ma w PL!? ), które bardzo lubię kupować na pokładzie samolotu – tanio i dobrze 🙂
    Magnesy też zaczęłam zbierać, więc kupuję ich sporo dla mnie i dla Przyjaciół.
    Dla Rodziców kupuję flaszkę lokalnego alkoholu 🙂

  7. Niektóre rzeczy są bardzo ciekawe. Np ten wałeczek drewniany jest super. Pobawiłbym się nim robiąc jakieś małe ciastka, pewnie nie praktyczny ale przecież o to chodzi. 🙂

    Kultura

  8. Wiewióra pisze:

    ach jak ja lubię pamiątki z podróży!!! najczęściej są to zbierane kamyki, muszelki czy kwiatki zasuszone w książkowych kartkach, często też biżuteria a do niedawna zbierane przeze mnie dzwoni w rożnej formie 🙂

  9. ja obowiązkowo przywożę magnesy… nawet wypatrzyłam dwa, które są identyczne jak Twoje (budka telefoniczna z Londynu i kogut z Portugalii), i też już kilka z nich się rozsypało po zbyt gwałtownym otwieraniu lodówki. I o smakołykach lokalnych nie zapominam 🙂

  10. Agnieszka pisze:

    Bardzo fajny wpis.

    Ja zazwyczaj przywożę jakieś smakołyki, które bardzo szybko znikają. Dodatkowo drobiazgi (jakieś regionalne przysmaki) dla najbliższych osób. Najłatwiej jest z prezentem dla mojej przyjaciółki, która zbiera kieliszki. Ma już niezłą kolekcję. W Barcelonie udało mi się kupić jej piękny kieliszek z wzorami mozajek Gaudiego.

    We Włoszech obkupuję się zawsze w kawę Lavazza crema e gusto. We włoskim markecie zdobyłam czteropak za 4 euro. U nas za tę kwotę ciężko znaleźć nawet 1 paczkę.

    Na Sycylii zdażyło mi się mocno przesadzić z zakupami. Miałam około 12 kg nadbagażu (w tym 3 butelki wina). Na szczęście na lotnisku obsługiwał mnie mężczyna. Uśmichałam się do Pana jak głupia, ale obyło się bez dodatkowych opłat 😉

    • Madame Edith pisze:

      Agnieszko,
      Też czasami przywożę wina i inne lokalne alkohole – muszę to dopisać w poście 😉
      Raz jedyny zdarzyło mi się mieć 5 kg nadbagażu i również udało mi się nie płacić za dodatkowe kilogramy. Ale przyznam, że Twoje 12 kg brzmi niesamowicie! Jeżdżę zwykle z walizką, która maksymalnie wypchana nigdy nie ważyła więcej jak 13 kg, więc aż trudno mi sobie wyobrazić taki nadbagaż 😉

      Moc pozdrowień,
      E.

    • Agnieszka pisze:

      Chciałabym zobaczyć swoją minę po tym jak umieściłam walizkę na taśmie i licznik wybił wagę 😉 Miałam wtedy pożyczoną walizę, takich rozmiarów, że spokojnie mogłaby służyć do transportu zwłok 😉 Normalnie mój bagaż też nie przekracza 15 kg. Ale jak się przewozi trzy butelki wina, chyba z 6 paczek kawy, makarony i 2 butle oliwy oraz dużo różnych słodkości to naprawdę nie trudno o taki nadbagaż.

  11. Agnieszka pisze:

    Bardzo fajny wpis! Przede wszystkim w moim domu zbieramy magnesy 🙂 Mamy już pokaźną kolekcje i jest to coś co obowiązkowo musimy kupić w podróży. Zawsze staram się przywieźć jakieś lokalne smakołyki albo produkty,które w Polsce są niedostępne. Ostatnio coraz częściej przywożę kosmetyki (z Lanzarote przywiozłam kilka opakowań przecudownego kremu z aloesem,a w Brukseli zaopatrzyłam się w kosmetyki z Lush'a).Być może w sierpniu uda mi się polecieć na Maderą i wtedy mam zamiar zrobić zakupy w Rituals. Uwielbiam przywozić rzeczy w podróży ponieważ przypominają mi one u cudownych chwilach 😀

    • Madame Edith pisze:

      Agnieszko,
      Na Maderze (w Funchal) jest świetny sklep Rituals w nowym centrum handlowym "Forum Madeira". Obsługa jest przesympatyczna i wie dosłownie wszystko o każdym produkcie. Bardzo polecam!

      Gorąco pozdrawiam,
      E.

  12. Zależy jakim transportem w tą podróż jedziesz. Jeśli samolotem waga ogranicza moje zakupy, kupuje mało. Ostatnie loty były do Nowego Jorku i Paryża. Z Paryża żywność, w Nowym Jorku kupiłam walizkę w kwiatki. Z czego jestem bardzo zadowolona, nie muszę szukać jej na lotnisku. Natomiast samochodem przywożę dużo rzeczy. Ostatnio z wybrzeża amalfitanskiego przywiozłam:40 litrów wina, 4 kg różnych serów, 4 kg makaronów, 3 kg cytryn, ceramikę i inne drobiazgi.

    Pozdrawiam serdecznie

    Kalejdoskop Renaty

    • Madame Edith pisze:

      Renato,
      święte słowa! Zwykle podróżuję samolotem i poza limitem bagażu sama siebie ograniczam wielkością walizki, bo pokusa zakupów zawsze jest spora, gdy wokół tyle pyszności i fajnych rzeczy 🙂 Mam małą walizkę i zazwyczaj przed wyjazdem waży 9-10 kg, a po przyjeździe 12-13 kg. Choć muszę przyznać, że zawsze wracam z dodatkową wielką torbą, która udaje malutki bagaż podręczny, a waży często więcej niż główna walizka 🙂

      Serdeczności,
      E.

    • Problem nadbagażu podczas moich podróży już wiele razy doświadczyłem, w Grecji 35 euro za 1 kg nad bagażu. Jak wracam z podróży jednej rzeczy się nauczyłam, napewno wiedzą o tym osoby, które wożą sprzęt fotograficzny, chowanie obiektywów w kieszeniach kurtki czy bluzy. Zmniejsza się o parę kg.

      Pozdrawiam serdecznie

      Kalejdoskop Renaty

  13. Edyta pisze:

    Świetne masz pamiątki 🙂 Ja rzadko zabieram ze sobą z wyjazdów coś kulinarnego, właściwie to nawet nie wiem czemu. Ale w tym roku wyłamałam się od tej zasady i przywiozłam do domu butelkę wina z małej przydomowej winnicy na południu Włoch 🙂 To samo wino piłam wcześniej z przyjaciółmi w małej niedalekiej knajpce 🙂
    W tym roku tez przywiozłam w ramach pamiątki z Wenecji torebkę skórzaną 😀 Marzyła mi się oczywiście prawdziwa wenecka maska lub teatrzyk wenecki, ale ceny były dla mnie nie do przeskoczenia. Wszystko, co było w moim guście i nietandetne, kosztowało po kilkaset euro. Ale za to mam prawdziwą skórzaną torebkę Made in Italy! 🙂
    Magnesy też przywożę – w tym roku 3 😀 No i oczywiście kosmetyki!

    • Madame Edith pisze:

      Edyto,
      Byłam w Wenecji dwa razy, ale muszę tam wrócić, bo nie mam stamtąd magnesu – wtedy jeszcze ich nie zbierałam 😉 Z tego, co pamiętam, było tam naprawdę drogo. Niestety chyba taka jest cena popularności tego miejsca.

      Przesyłam pozdrowienia,
      E.

  14. Ajka pisze:

    Kupuję dokładnie to samo co Ty – przyprawy, zioła, sosy typu mojo verde, pasty typu gulaszowa, z Grecji nugat i miody z orzechami, z Włoch twarde sery, z Turcji chałwę z pistacjami, czasami ciekawe jakieś nalewki (np. z kumkwatu z Korfu), herbaty (np. w Portugalii 10 lat temu zakochałam się w Lipton cynamonowo-jabłkowej i teraz przywożę ją co roku w ilościach hurtowych, bo u nas nie ma). Z Portugalii przywożę też zawsze dżem z fig i dyni. Z Kanarów przywiozłam krem z aloesem o który do dziś proszę klientów których tam wysyłam aby mi przywieźli 🙂 Przywożę też dużo praktycznych rzeczy znalezionych w zwykłych sklepach np. z Wiednia przywiozłam 1-osobowy zaparzacz do kawy, z Londynu malutką patelnię grillową (na 1 porcję) i małe blaszki do pieczenia. Często kupuję też ciuchy, bo niejednokrotnie te same rzeczy są dużo tańsze niż w Polsce.

    • Madame Edith pisze:

      Agnieszko,
      Też mi się zdarza przywozić ubrania i różne akcesoria np. torebki. Szczególnie tych firm, których nie ma w Polsce.
      Również wielokrotnie zauważyłam, że sieciówki mają w naszym kraju często wyższe ceny. Moim zakupowym hitem były jeansy kupione w Budapeszcie za połowę polskiej ceny i dodam, że była to cena regularna 😉

      Z pozdrowieniami,
      E.

  15. Magda pisze:

    uwielbiam pamiątki! kupować, przywozić, oglądać znowu w domu, obdarowywać nimi innych 🙂

  16. Marzena pisze:

    Właśnie wróciłam z urlopu. Niestety waga bagażu mocno ogranicza zakupy;-) Oprócz oliwy i miodów jeszcze trochę ziół zebranych na wyspie przywiozłam:-) Twoje natomiast zakupy są imponujące Edytko:-) Pozdrawiam serdecznie:-))

  17. araika.art pisze:

    Zazwyczaj przywożę kosmetyki, lokalne smakołyki i coś w postaci magnesów czy szkatułek w zależności od państwa.

  18. ELA pisze:

    Ja w tym roku przywiozłam pucharki do lodów z Egiptu. Kiedyś z Włoch makarony. Dla mnie pamiątki z wakacji to nie zawsze musi być rzecz, która trzeba gdzieś postawić, często lepsze są pamiątki, które będziemy często używać i wspominać wakacje:)

    • Madame Edith pisze:

      Ela,
      Dokładnie tak! W pełni się z Tobą zgadzam. Pamiątki można zjeść lub często ich używać, bo to sprawia dużą frajdę. Choć przyznam, że na swoje magnesy lubię się też czasami popatrzeć i powspominać wcześniejsze wycieczki 🙂

      Z serdecznymi pozdrowieniami,
      E.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Pamiątki z podróży


Po powrocie z wyjazdów często słyszę pytanie „co przywiosłaś?”, „co kupiłaś?”. Dlatego dzisiejszy wpis poświęcę właśnie [...]
@MadameEdith on Instagram