fbpx

Korea Town – nowy MEGA adres na Mokotowie

12 kwietnia 2017

korea town

Korea Town to restauracja, która otworzyła się w połowie marca na Mokotowie. Miałam okazję zjeść tu już w trakcie pre-openingu, po którym blogi kulinarne zostały zalane pierwszymi recenzjami. Z oceną tego miejsca postanowiłam jednak poczekać i chyba dobrze zrobiłam, bo karta zmieniła się dość mocno od momentu otwarcia. Jest zdecydowanie krótsza i postawiono na tzw. „pewniaki”. I bardzo dobrze, bo teraz każda propozycja z menu jest warta uwagi.

korea town

Robimy rezerwację na sobotę. Bo wiedzieć musicie, że w weekend bez rezerwacji, ot tak wchodząc z ulicy, stolika nie dostaniecie. Nie ma szans. Widać, że miejsce od samego początku cieszy się popularnością i w sumie trudno się dziwić, bo karmią tu dobrze. I choć kuchnia koreańska nie jest i pewnie nigdy nie będzie moją ulubioną, to tę w wydaniu Korea Town kupuję w całości.

korea town

Ten, kto ją zna, wie, że jest dość specyficzna i trzeba się jej po prostu nauczyć. Monsieur ma w niej zdecydowanie większe doświadczenie ze względu na swój pobyt w Korei i koreańskich znajomych, którzy oprowadzili go po najlepszych knajpach w Seulu. Ale żeby nie było wątpliwości: często w tych najlepszych miejscach nie za wiele dało się zjeść, bo były to rzeczy tak odstające wyglądem, jak i smakiem, od tego, co znamy, że nawet taki odważny kulinarnie M. kapitulował po kilku kęsach. W porównaniu ze mną to jednak prawdziwy koreański wyjadacz i żadnych smaków czy ostrości się nie boi. Jest zaprawiony w boju.

Korea Town należy do tych samych właścicieli co Miss Kimchi, w której bywaliśmy wiele razy i o której pisałam w ubiegłym roku. Daje to niejako na wstępie gwarancję, że kuchnia będzie na poziomie. Choć pod względem koncepcyjnym to zupełnie inny lokal. Mamy tu bowiem do czynienia z obsługą kelnerską, jest więcej miejsca. To prawdziwa casualowa restauracja, a nie mały i ciasny bar z semi-samoobsługą. Wnętrze jest proste, utrzymane w brązach, a kuchnia otwarta, więc można podglądać kucharzy.

korea town

Oprócz krótkiego menu mamy też kilka pozycji wypisanych kredą na tablicy. Pojawił się nawet deser, którego nie było podczas naszej pierwszej wizyty. Miałam na tę tapiokę z owocami (12 zł) dużą ochotę, jednak po zjedzeniu zamówionych dań ani trochę nie mieliśmy na nią miejsca.

Zaczęliśmy od przystawki – smażonego tofu (16 zł) oraz banchanów, czyli małych miseczek z przeróżnymi kąskami, które są wliczone do ceny dań głównych (można je też zamówić solo w cenie 20 zł za 8-10 sztuk). Cały figiel polega na tym, że każdego dnia banchany mogą być inne i raz dostaniemy ich 8, a raz 10. Wszystko zależy od tego, co akurat jest na kuchni. I to jest mega fajne. Bo przychodzicie i macie taką niespodziankę.

Po pierwszej wizycie w myślach liczyłam na ponowne spotkanie z kimchi z ananasa oraz ciastem rybnym i się nie przeliczyłam: obie przekąski były dostępne! Jedyna, która do tej pory mnie rozczarowała to puree z ziemniaków – zupełnie bez smaku.

korea town

Smażone tofu (16 zł) zasługuje na osobny paragraf, bo jest doskonałe pod każdym względem. I choć daleko mi do wegan, to tofu szanuję i lubię. Zwłaszcza, jeśli jest podane w tak ciekawy sposób jak tu: chrupiące, zanurzone lekko w słodkawym sosie, z dodatkiem drgających pod wpływem podmuchów powietrza płatków bonito. Boska rzecz! A do tego marynowane liście pachnotki – tego musicie spróbować. Tęskniłam za tym smakiem.

korea town

Na drugie zamawiamy klasyki, które dostępne były także w Miss Kimchi, czyli pręgę wołową (39 zł – akurat w wersji sezonowej ze szparagami zamiast kasztanów wodnych) oraz KFC, czyli Korean Fried Chicken (35 zł).

 

Kurczak jest super pikantny i aż momentami brakuje mi tchu i muszę robić przerwy. Na szczęście w misce są też ryżowe kluski, które nieco łagodzą atmosferę.

korea town

Długo gotowana pręga wołowa rozpada się w ustach. Jest cudnie wilgotna i mięciutka. Po prostu pyszne mięso w bulionie. Przy okazji warto polecić także tutejszą lemoniadę ze śliwką ume (10 zł), która przyjemnie gasi pragnienie.

korea town

Podczas pierwszej wizyty największe wrażenie zrobił na nas jeszcze boczek oraz bardzo, ale to bardzo pikantna zupa z owoców morza – to był istny ogień i żar w buzi. Czegoś tak ostrego nie jadłam dawno. Ostatnio świeczki w oczach od tak pikantnej potrawy miałam na Bali, gdy zamówiłam w jednej z restauracji specjalność zakładu. Danie było pyszne, ale i piekielnie ostre. Podobnie jak tu. Na szczęście Monsieur nie z takimi ostrościami sobie radził, więc i zupie dał radę.

korea town

Boczek z kolei to kapitalny pomysł na zabawę jedzeniem. Bo to danie, które trzeba sobie samemu złożyć w taką jakby kanapkę. Boczek z pachnotką zawijamy w liścia sałaty, dodajemy sałatkę warzywną, polewamy lub maczamy w sosie i zajadamy. Świetny smak i konsystencja. Bardzo udana przystawka.

korea town

Należy wspomnieć też o całkiem pikantnej sałatce ze ślimakami na makaronie ryżowym.

korea town

Bardzo dobrym wyborem będzie też kaczka na warzywach w sosie bulgogi.

I oczywiście tatar z polędwicy z gruszką nashi i orzechami piniowymi, który tu dostajemy już wymieszany z żółtkiem i przyprawami.

Polecam Wam również ryż z warzywami i duszonym tofu, który bardzo przypadł do gustu podczas pierwszej wizyty. To jedno z bardziej delikatnych dań. W sam raz dla osób jeszcze nie do końca zaznajomionych z kuchnią koreańską (na zdjęciu porcja degustacyjna).

korea town

Korea Town – podsumowanie:

To lokal, który mogę z czystym sumieniem polecić. Jak twierdzi M. smaki są autentyczne, choć na szczęście nawet najostrzejsze dania odbiegają poziomem ostrości od koreańskich przysmaków. To dobrze, że dania są dostosowane nieco do polskiego podniebienia. Kuchnia jest ciekawa, wciąż w Polsce bardzo oryginalna i jeszcze nieograna. Bardzo mnie cieszy, że powstał kolejny koreański lokal po Miss Kimchi, do którego będę zachodzić z dużym smakiem. Muszę Was jednak uprzedzić, że kuchnia koreańska przez swą ostrość i dużą zawartość czosnku nieco leży na żołądku i trzeba się z tym liczyć. Jeśli macie delikatne przewody pokarmowe, lepiej zacząć od łagodniejszych propozycji z menu.

Korea Town – jak trafić?

Do przeczytania,

E.

Rachunek

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Korea Town
Moja ocena [1]: 4.5
Rodzaj kuchni:
Przedział‚ cenowy: do 40 zł
Olesińska 2, Warszawa
Zobacz na Mapach Google
@MadameEdith on Instagram