fbpx

Seul

7 grudnia 2014

Seul – stolica Korei Południowej. Mieszka tu ponad 10 milionów ludzi, a w samej dzielnicy Gangnam, porównywanej do Beverly Hills, aż pół miliona. Monsieur miał okazję spędzić tam kilka dni, więc poprosiłam go by udzielił odpowiedzi na kilka pytań, które najbardziej mnie nurtowały. Zapraszam Was dziś na pierwszy w historii bloga wywiad z M.!



– Edith: Ile trwa podróż do Korei? 
– Monsieur: Leciałem liniami Emirates, co wiązało się z przesiadką w Dubaju. Lot trwał ok. 6h do Emiratów, potem kolejne 8h do Seulu (lot powrotny był dłużysz – ok. 10h). Czas oczekiwania na połączenia wydłużył podróż o ok. 4 godziny. Niestety czas w Korei jest przesunięty o +8h względem zimowego czasu polskiego i o +7h względem czasu letniego, co utrudnia akomodację na miejscu.

– Jak wygląda komunikacja na miejscu? Łatwo dostać się z lotniska do centrum Seulu?
– Tak, bardzo łatwo można się dostać bezpośrednim autobusem. Kupuje się bilet do wybranego miejsca. Mój hotel był w dzielnicy Gangam i zapłaciłem 15 tys. KRW (koreańskich wonów), czyli ok. 45 zł. Jedzie się dość długo – ponad godzinę. Trasa autobusu wiedzie autostradą praktycznie cały czas przez Seul i jego obrzeża.

– Jakie są ceny jedzenia, czy biletów komunikacji miejskiej? 
– Jedzenie na mieście nie jest bardzo drogie. Za obfity obiad składający się z mięsa z grilla, sosów i warzyw płaci się ok. 40 zł. Z drugiej strony woda mineralna w hotelu potrafi kosztować tyle samo 😉 Bilet na metro to kosz kilku złotych w zależności od dystansu. Dość tanie są jednak taksówki.

– Czy coś Cię szczególnie zaskoczyło?
– Przede wszystkim zaskoczyły mnie ulotki leżące wieczorami na bocznych ulicach przed klubami w całym Gangnam. Osoby rozdające ulotki tak naprawdę ich nie rozdają, a…rozrzucają! Chodzą ze słuchawkami na uszach i co chwila wyciągają z sakiewki garść ulotek i je najnormalniej w świecie beztrosko rozrzucają.

Poza tym prawie wszystkie samochody są marek kia lub hyundai. Zdarzają się inne jak bmw, czy mercedes, ale jest ich znacznie mniej. Uderzający jest fakt, że samochody dzielą się na trzy kategorie: białe, szare (srebrne) i czarne. Nie ma innych kolorów samochodów! Tylko taksówki są pomarańczowe (choć można spotkać też np. szare).

Będąc w Seulu miałem wrażenie, że podobnie jak Japończycy wzorują się na wielkomiejskich dzielnicach zza oceanu. Jednocześnie Koreańczycy mimo, iż lubią zagraniczne marki, to nie mówią zbyt dobrze w obcych językach i trudno się z nimi porozumieć po angielsku.

Zaskoczyła mnie także sama dzielnica Gangnam, którą została rozsławiona przez piosenkarza PSY w utworze „Gangnam Style”. Mimo, że od premiery piosenki minęły 2 lata, to i tak jest ona bardzo popularna. W sklepach można nabyć kolorowe skarpetki z podobizną tego wykonawcy, a przy stacji metra Gangnam znajduje się mała scena, na której można stanąć, uruchomić utwór i odtworzyć charakterystyczną choreografię 🙂

– Czy kuchnia koreańska podbiła Twoje serce i zdobyła Twoje kubki smakowe?
– Najbardziej podobały mi się restauracje z paleniskiem na środku stołu, przy którym każdy smażył sobie kawałki mięsa. Bardzo podobał mi się fakt, że wszyscy współbiesiadnicy mogli uczestniczyć w przygotowaniu jedzenia, a nie tylko w ich konsumpcji. Dodatkowo obsługa czuwała byśmy robili wszystko „zgodnie ze sztuką”, więc nie byliśmy pozostawieni sami sobie. Gotowanie i przygotowywanie posiłku zdecydowanie jednoczy ludzi.

Kuchnia koreańska może być więc bardzo smaczna jak wspomniany przeze mnie grill, jak i mniej przyjemna jak kimchi, za którym nie przepadam. Dwa razy jadłem też koreańską zupę, która była tak ostra, że byłem w stanie zjeść tylko dwie łyżki. Można też trafić na zupę z aort lub jeszcze ruszającą się mackę ośmiornicy…

Soju – najbardziej popularny alkohol w Korei

– Jacy w pierwszym kontakcie są Koreańczycy? Czy są równie mili i pomocni jak Japończycy?
– Są bardzo mili, pomocni i sympatyczni. Często uśmiechają się do obcokrajowców, ale nie zauważyłem aż takiej chęci pomocy jak to miało miejsce w Japonii. Być może to też ze względu na to, że spędziłem tam tylko 5 dni, a nie 3 tygodnie.

– Co udało Ci się zobaczyć w Seulu?
– Przede wszystkim pojechałem tam służbowo, więc jedynie 2-3h każdego dnia mogłem wykorzystać na poznanie miasta. Wyjątkiem był ostatni dzień, który w całości miałem do dyspozycji, gdyż wylatywałem prawie o północy. Tego dnia wybrałem się do, jak mi powiedziano, największej atrakcji miasta – Pałacu Changdeokgung, który jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pałac jest tak naprawdę kompleksem wielu bardzo ładnych budynków, ale w kontekście naszej niedawnej podróży do Japonii nie było to dla mnie wielkie zaskoczenie. Ciekawe było jednak samo oprowadzanie przez anglojęzycznego przewodnika, który w ramach „Secret Garden Tour” opowiadał o ciekawych legendach i poszczególnych miejscach w „tajemniczym ogrodzie”. Na przykład przy jednej z bram Koreańczycy modlą się o młody wygląd. Przy tej okazji okazało się, że nasz przewodnik ma 40 lat, a cała wycieczka oceniła go na maksymalnie 25. Najwyraźniej modlitwy przyniosły dobry skutek 😉

– Czy chciałbyś wrócić do Korei i zwiedzić ją na spokojnie?
– Zdecydowanie tak, ale chyba jednak w pierwszej kolejności wolałbym odwiedzić inne kraje azjatyckie jak np. Tajlandia, czy Wietnam. Korea nie wydała mi się po prostu tak barwna, ale z pewnością byłem tam zbyt krótko, by powiedzieć to z całą stanowczością. Swój pogląd opieram bardziej na pierwszym wrażeniu jakie odniosłem. Podróż służbowa ma jednak zawsze inny charakter niż wyjazdy prywatne i nie da się do końca odkryć danego miejsca.

Jeżeli macie pytania zadawajcie je jak zawsze w komentarzach, Monsieur obiecał, że postara się odpowiedzieć na wszystkie 🙂
E.

Choć nie w tak szybkim tempie jak Madame 🙂
M.

Skarpetki 🙂

W metrze

Czytelnia w przejściu podziemnym do metra

Zabawne postaci na ulicy w Seulu

Sushi z kiełbasą!!!

Restauracja samoobsługowa

Koreańska waluta

Drzwi do łazienki wyglądały jakby były zrobione z papieru – w rzeczywistości był to stylizowany, cienki plastik

Koreańska kawa „po wietnamsku”

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

11 odpowiedzi na “Seul”

  1. Izzi pisze:

    Ja również byłam w Seulu służbowo z koleżanką, miałam jednak 3 dodatkowe dni żeby coś zobaczyć. Polecam dzielnicę Insa-dong i jedną z tamtejszych herbaciarni. Właścicielka była bardzo miła i chyba nas polubiła, zadzwoniła po swoją koleżankę, siedziałyśmy razem i dyskutowałyśmy chyba przez 3 godziny, Panie pokazały nam tradycyjny rytuał parzenia herbaty i zostałyśmy poczęstowane herbatą z 1000 gór, która nie była dostępna w menu 😉 Do dzisiaj mamy kontakt z przemiłą Panią i wspominam to bardzo często. Byłam również w Strefie Zdemilitaryzowanej (DMZ), jest to również przeżycie, którego nigdy nie zapomnę. Dla Amerykanów była to zabawna wycieczka, a dla mnie bardzo poruszająca, zwłaszcza gdy przez lornetkę widziałam pracujących na polach Koreańczyków z Korei Północnej…
    Poza tym trafiłyśmy akurat na urodziny Buddy i przez kilka dni w Seulu odbywały się uroczystości, przemarsze, parady smoków itp. No przeżycie niesamowite! Pałace warto zobaczyć, ale wystarczą dwa bo w sumie wszystkie są do siebie podobne. Za kuchnią koreańską nie przepadam, próbowałam Kimchi, Bulgogi i tamtejszych zup, ale na żywe ośmiorniczki, które są w Seulu przysmakiem , jakoś się nie skusiłam. Dla mnie miejsce warte zobaczenia, ale ja kocham Azję! 🙂

  2. Lech pisze:

    Gratulacje dla Monsieur za naprawdę ciekawą i wyczerpującą relację, piękne zdjęcia.

    Kiedyś w Lublinie wynajmował ode mnie mieszkanie Koreańczyk.
    Po raz pierwszy spotkałem się z tak ogromnymi różnicami w mentalności. Facet był majętny ale posiadał cały ogrom plastikowej tandety.

    Nie zapomnę jednak, jak ogromną rolę przywiązywał do kuchni. Do wszystkiego wręcz posiadał jakąś aparaturę: do suszenia grzybów, do mineralizowania wody, i inne rzeczy o których wcześniej nawet nie słyszałem.

    Zostałem wtedy poczęstowany po raz pierwszy w moim życiu genialną herbatką z żeńszenia.
    Po wyprowadzeniu się pozostawił mi 2 przyprawy.
    Baniak ok. 10 litrowy z sosem sojowym . Był to najlepszy sos sojowy jakiego do tej pory próbowałem ( a nie kupuję w tym wypadku taniego badziewia) oraz inny, którego nie potrafiłem rozpoznać ( był to albo sos rybny albo jakaś ingrediencja krewetkowa – niestety z braku znajomości wywaliłem to).

    Pierwsze moje kroki z kuchnią koreańską nie należą do specjalnie udanych ( kuchnia wietnamska i tajlandzka znacznie bardziej mi "leży").
    Jest jednak wyjatek: BULGOGI. Ale to przy innej okazji 😉

    • Madame Edith pisze:

      Osobiście próbowałam tylko kimchi i to w Japonii, ale mi przypasowało. Innych dań nie znam, więc trudno mi powiedzieć czy kuchnia koreańska mogłaby być moją ulubioną. Po relacji Monsieur stwierdzam, że raczej szanse na to są nikłe 🙂
      Myślę, że to co dostałeś to mógł być sos krewetkowy – próbowałam tajlandzkiego i był extra!

  3. Anonimowy pisze:

    Witaj Madame,

    jak plany azjatyckie. A moze macie ochote na Birmę w kwietniu?
    Jakby co namiarami tajsko-kambodżańskim służę 😉

    Miłego dnia
    ivis

    • Madame Edith pisze:

      Ivis,
      Birma w kwietniu to znakomity pomysł! Co prawda myśleliśmy o Tajlandii / Wietnamie / Kambodży w styczniu-lutym, ale obawiam się, że wtedy nie będziemy mieć urlopu 🙁 Marzec odpada, bo też wolnego nie dostanę, ale w kwietniu już raczej nie powinno być problemu 🙂
      Przesyłam serdeczne pozdrowienia,
      E.

    • Anonimowy pisze:

      Czyli moge sobie pozwolić wysłać Ci plan szwendaka?
      Tam tez jest Bangkok 🙂
      Ivis

    • Madame Edith pisze:

      Oczywiście! Będę wielce zobowiązana 🙂

  4. Anonimowy pisze:

    Edith, jak rozumiem Monsieur pojechał do Korei służbowo, ale czy wiesz może ile kosztował bilet i czy dobrze się leciało przez Dubaj?
    Pozdrawiam,
    Aga

    • Madame Edith pisze:

      Aga,
      Bilet w dwie strony kosztował ok. 2600 zł i był kupowany zaledwie 2-3 dni przed wyjazdem. Ponoć był nawet tańsze opcje, ale gorsze pod względem rozkładu i czasu oczekiwania podczas przesiadki. M. bardzo pozytywnie wypowiadał się odnośnie jakości obsługi w Emirates. Podobno dawali smaczne posiłki co 2-3 h, nawet podczas nocnego lotu, co jest rzadkością.

      Serdecznie pozdrawiam,
      E.

  5. Naprawdę dobry, konkretny i szczegółowy wywiad 🙂 Kraje Azjatyckie bardzo mnie interesują od jakiegoś czasu, tym bardziej, że stoi przede mną decyzja wyjazdu do Japonii.
    Azja to dla mnie tak odległa, inna kultura… a jednocześnie tak bardzo pociągająca, by ją poznać. A w tym właśnie Korea – państwo goniące za Zachodem, a jednocześnie z obyczajowością i mentalnością społeczeństwa tak różną od naszej.

    Dziękuję za tę krótką, ale tak ciekawą podróż 🙂 Pozdrawiam ciepło 1

  6. Anonimowy pisze:

    Ciekawe to ekstremalne jedzenie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Seul


Seul – stolica Korei Południowej. Mieszka tu ponad 10 milionów ludzi, a w samej dzielnicy Gangnam, porównywanej do Beverly Hills, aż pół [...]
@MadameEdith on Instagram