Meat Love
Meat Love na Hożej w Warszawie to lokal oferujący nowy koncept na serwowanie prostego jedzenia. Przychodząc tu skupiamy się na mięsie. Mięsie najwyższej jakości. Doskonale przyrządzonym.
Meat Love to odpowiedź trojga pasjonatów na wszechobecne burgerownie w Warszawie. Pomysł zgoła inny od tych, z jakimi mieliśmy do czynienia dotychczas. W menu znajdziemy głównie pomysły na śniadanie i przeróżne kanapki podawane na świeżo wypiekanym pieczywie (od 12,50 do 19,50 zł).
Przychodząc tu nie nastawiałam się na żadne konkretne smaki. Weszłam z otwartą głową i oczekiwaniem na coś nowego, świeżego, smacznego…
Witryna lokalu jest niewielka i można ją przeoczyć. Na wystawie, tuż koło schodów, ustawiono kilka skrzynek z ziołami.
We wnętrzu skrywa się niewielki lokal, z sześcioma małymi stolikami, jednak jest bardzo ciekawie urządzony. Klienci przez szybę mogą przyglądać się jak obsługa przygotowuje kanapki…
…przygotowuje gofry
…czy zaparza kawę.
Całą ścianę wypełniają skrzynki, w których wylegują się świeżo wypiekane na miejscu bagietki i bułeczki. To jest widok!
Gdy przychodzi do zamówienia wybór jest zdecydowanie trudny, choć pozycji w menu nie jest wiele, to każda na swój sposób kusi.
Z nieskrywaną ciekawością zamawiam gofry z mięsem (soczystą łopatką) podane w z miseczką syropu klonowego (18,50 zł). Może połączenie smakowe wyda Wam się dziwne, ale zapewniam Was, że jest gofry smakują obłędnie! To jeden z tych smaków, po który będę tu wracać. Mięso jest delikatne, soczyste, rozpływa się w ustach.
Na drugi ogień idzie kanapka z rostbefem za 17,50 zł. Jest serwowana z majonezowym sosem z zielonym pieprzem, na świeżej bagietce i z mięsem pieczonym przez 15 minut. Kanapce towarzyszy mały słoiczek z ogórkami pociętymi w grube zapałki. Z tego, co widziałam inne kanapki podane są w ten sam sposób: na deseczce, z ogórkami 🙂
Do kanapek możemy zamówić pyszne, czeskie piwo (9 zł) z najstarszego browaru w Czechach. Smakuje ziołami i słodem (podobno robione jest z dwóch rodzajów). Jest naprawdę doskonałe! Spróbowałam także domowej lemoniady (7,50 zł), która była smaczna, ale zdecydowanie lepszym wyborem do mięsa okazało się być piwo (dla tych z Was, którzy nie wiedzą napiszę, że nie należę do piwoszy i „złoty napój” pijam rzadziej niż okazjonalnie, gdyż nie przepadam za jego smakiem).
Co rzadko się zdarza na tym lokalu ani przez moment się nie zawiodłam! Począwszy od bardzo miłej obsługi, a skończywszy na jedzeniu i piciu wszystko tu mi się bardzo podoba. Jest pysznie, bezpretensjonalnie, ciekawie. Do tego obsługa bardzo chętnie opowiada o jedzeniu, jakie jest tu serwowane – to wielki plus!
Przechodząc Hożą nie omińcie tego miejsca, bo nie rzuca się w oczy, tak jak większość lokali, wielkimi banerami, czy neonami.
Meat Love polecam z czystym sumieniem, bo warto.
E.
OOh jaka szkoda, że nie przeczytałam Twojego posta wczoraj kiedy szukałam fajnego miejsca do jedzenia i miałam ochotę na mięso:/. Zawsze,przy każdej Twojej recenzji mówię sobie:"o, muszę tu pójśc niedługo", a potem jak przychodzi ten czas..to nie mam pomysłów gdzie dobrze zjeść;p TRafilam w końcu do "Dzikiego ryżu" i wyszłam bardzo usatysfakcjonowana i najedzona:) Jedyną wadą były nieszczelne okna, przez co było trochę zimno :/ Byłaś tam?
A jakbyś miała wymienić 3-5 miejsc, do których warto pójść, kiedy głód zżera żołądki to masz jakieś godne polecenia lokale?
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Asiu,
w "Dzikim ryżu" nie byłam, choć przechodziłam wiele razy i od długiego już czasu za każdym razem powtarzam sobie, że muszę tam się kiedyś wybrać.
A do moich ulubionych miejsc w Wawie należą zdecydowanie ostatnio Petit Appetit, Bułkę przez bibułkę, właśnie Meat Love, Socjal, Lokal Bistro, Aioli, La Vanille… trudno się zdecydować i wybrać tylko, bo do każdego chodzę przy innej okazji. No i oczywiście cały czas pojawiają się nowe, fajne miejsca, o których staram się na bieżąco pisać 🙂
Serdecznie Cię pozdrawiam,
E.
Dziękuje za podpowiedzi:) Ja także uwielbiam Bułkę przez bibułkę 🙂 Piękny wystrój, pyszne jedzenie i kawa! Twoje miejsca zapisuje sobie na listę i nareszcie nie będę miała problemu ze znalezieniem fajnego lokalu!
Pozdrawiam cieplutko.
Może Cię to zdziwi, bo nie widać tego po mnie, ale jestem wielką fanką porządnego mięcha, więc od kiedy dowiedziałam się o tym miejscu, nie mogę się doczekać, aż będę w Warszawie i je odwiedzę 🙂
A Twoja relacja (jak zwykle udana) utwierdziła mnie w tym planie! Kanapka z rostbefem zapowiada się kusząco.
Pozdrawiam, Tosia.
Świetna nazwa, wygląda, że od początku do końca na to miejsce jest pomysł. Tylko dlaczego wszystko in inglisz.. czekałam jeszcze, by łoter miast wody napisali.. no bez przesady
Pani Sandman, która nie przepuści żadnej budce z goframi już zasadza się na te łopatkowo – klonowe 🙂
cos zdecydowanie dla mnie, uwielbiam mieso ! 🙂
Edith, i znów fajne miejsce do odwiedzenia. CHyba zaraz sprawdzę loty do Warszawy i w pierwsze wolne zjawimy się z nożem i widelcem w dłoni na podbój lokalnych knajpek 😛
Serdeczne pozdrowienia!
moja lista lokali do nadrobienia wydłuża się z każdą Twoja recenzją 🙂 bardziej niż zachęcająco!!!
Sama wciągnęłąbym taką kanapeczkę z rostbefem, wygląda obłędnie:-) Ale te gofry z łopatką to chyba nie dla mnie jednak…;-) A po warsztatach mięsnych mówiłam, że mięsa nie ruszę szybko, a tu proszę sam widok mnie rozbroił:-))