MiTo art café books
Są takie miejsca na mapie Warszawy do których mnie ciągnie jakaś niesamowita siła. Jakby miały wmontowany magnes. Są takie ścieżki, którymi chodzę częściej niż to wynikałoby z miejsca mojego zamieszkania, od którego są oddalone często o „naście” kilometrów. Tak właśnie jest z MDM.
To moja ulubiona z centralnych części stolicy. Nie wiem czemu, ale właśnie MDM (Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa – ciągnie się od ulicy Wilczej na północy po Aleję Armii Ludowej na Południu, jej centrelną oś stanowi ulica Marszałkowska) darzę ogromnym sentymentem. Polubiłam jego uliczki, kamienice, place, skwery już klika, a może kilkanaście (?) lat temu, na początku studiów. Darzę tę dzielnicę ogromnym sentymentem od zawsze, a jeszcze większym od czasów studiowania historii sztuki, gdzie poznałam jego może niedługą, ale zawsze historię…
MDM ma klimat i co tego chyba nikt nie ma wątpliwości.
Na MDMie usytuowanych jest wiele ciekawych miejsc. Dziś napiszę o pierwszym z nich: MiTo art café books przy Waryńskiego, tuż okok Szwejka.
MiTo łączy kawiarnię, księgarnię oraz galerię sztuki. To bardzo interesujące połączenie!
Jednak oprócz kawy (jak widzicie na powyższym i poniższym zdjęciu baru) dostaniemy tu także piwo, wino oraz całkiem szeroki wybór drinków.
Wnętrze jest przestronne, urządzone w trzech dominujących kolorach: białym, czarnym i czerwonym. Dokładnie w takich, jakie widnieją na logo. Krzesła, stoły są nowoczesne, podobnie jak sztuka wisząca na ścianach.
Dodatkową atrakcją tego miejsca jest osobna sala za szklanymi drzwiami, którą można wynająć na różnego rodzaju konferencje, czy spotkania (na poniższym zdjęciu).
W MiTo dostaniemy m.in. bardzo smaczną kawę. Na zdjęciu w tle mała i średnia latte – odpowiednio 10 i 12 zł. Można zamówić też dużą za 20 zł. Cena może wydać się wygórowana, ale należy wspomnieć, że duża kawa serwowana jest w gigantycznej „filiżance” o pojemności 1 litra (dla ścisłości: mała ma 360 ml pojemności, a średnia 500)!
W takich samych filiżankach możemy zamówić herbatę (do wyboru 13 rodzajów) za 12 zł (ewentualnie możemy wybrać małą za 9 zł). Naczynia te wyglądają przezabawnie, choć dosyć ciężko się z nich pije, bo trudno chwycić takie „maleństwo” jedną ręką. Jak określił je Monsieur „są jak poidło dla konia”. Coś w tym stwierdzeniu jest, co nie zmienia faktu, że to jeden z najbardziej oryginalnych sposobów podania herbaty w całej Stolicy. Pozostanie niezapomniany.
Dobrym rozwiązaniem są też zestawy lunchowe (np. sałatka + kawa za 27 zł) i śniadaniowe (od 10 do 15 zł) oraz oczywiście spory wybór słodkości jak nadziewane croissanty (6 zł), czy ciasta.
Niestety podczas wizyty międzyświątecznej menu było mocno okrojone ze względu na brak dostaw, ale i tak można było wybrać spośród kanapek, trzech rodzajów ciast, dwóch quiche, sałatek i kilku rodzajów ciastek. Sałatka z fetą była przeogromna. Pomimo, że byłam głodna zjadłam niewiele ponad połowę. Była niezła, choć moim zdaniem pomidory powinny być krojone w większe kawałki, a oliwki mogłyby być w całości. Wolałabym też, by była nieco mniejsza, ale podana np z kawałkami bagietki. To byłoby doskonałe rozwiązanie!
Jednak i tak wydaje mi się, że do MiTo raczej przychodzi się na kawę niż na porządny posiłek. Wpada się tu, by poczytać prasę (jest jej pod dostatkiem i to obcojęzycznej!), wypić dobrą kawę i poobcować ze sztuką, a może również, by nabyć np. oryginalną filiżankę…
…albo awangardowy obraz.
Podoba mi się ta kulturowa mieszanka. Literatura i prasa przenikają się w tym miejscu z malarstwem i zapachem świeżo mielonej kawy. To mi się bardzo podoba, choć jedzenie jeszcze muszę potestować, by je móc ocenić. Nie muszę chyba wspominać, że MiTo ma dodatkowego ogromnego plusa za lokalizację tuż przy metrze i w samym sercu MDMu.
A ja łyżeczką dziegciu, w te superlatywy. Byłam parę razy, niestety zawsze trafiałam na absolutnie niesprawną obsługę, mylącą zamówienia i każącą czekać na kawałek ciasta nawet ponad pół godziny. Sernik też niestety nie sprostał oczekiwaniom. Wnętrze w jesienne popołudnie zdawało się zimne, głównie za sprawą źle ustawionego oświetlenia i dużej kubatury. Ostatnia wizyta: rok temu. pozdrawiam orlando at gazeta.pl
Orlando,
Dziękuję za Twój komentarz. Zwykle wpisy dot. restauracji, czy kawiarni opieram na 1-3 wizytach i są to posty w 100% subiektywne. Nie twierdzę, że to najlepsza kawiarnia w mieście i rozumiem, że Twoim oczekiwaniom nie sprostała. Tak to już jest z opisami miejsc, że raz jest ok, a przy innej wizycie może się okazać zupełnie złe np. ze względu na niemiłą obsługę, stare ciasto, czy cokolwiek innego. Od dawna twierdzę, że największa wada warszawskich lokali to brak trzymania poziomu.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za Twoją opinię,
E.
najlepsze w mito są śniadania w weekendy, polecam, rewelacja!!!
Ja najbardziej cierpię jak wrzucają w weekendy zdjęcia śniadań na fejsie, a ja mieszkam za daleko żeby dojechać 🙁
Wspaniałe miejsce, Edith przez Ciebie coraz bardziej ciągnie mnie do stolicy 🙂 Mam nadzieję, że niebawem znowu tam zawitam, choćby przelotem na ogromny kubek herbaty 🙂
Przechodziłam koło tego miejsca wiele razy i zawsze mnie kusiło. Muszę w końcu ulec tej pokusie, zachęciłaś mnie do tego bardzo 🙂
Przechodziłam parę razy obok, w końcu muszę wejść. Moją uwagę przykuły szczególnie ściany z książkami i obrazami, ale miejsce wydawało mi się trochę "za zimne", bo na pierwszy rzut oka wygląda jak galeria sztuki. Ale jak to mówią, nie oceniajmy książki po okładce.
Bardzo klimatyczne miejsce, jak zawsze Edith znajdujesz warszawskie perełki gastronomiczne ;). Jak kiedyś będzie mi dane odwiedzać Warszawę, to będę miała ochote pochodzić po restauracjach zamiast zwiedzać 😉
Knajpka trochę kojarzy mi się z Ikeą (lubię), a filiżanki mają przecudne. W Warszawie nie bywam, ale nigdy nic nie wiadomo, więc zapamiętam. Mam tylko nadzieję, że nadal będzie istnieć, bo mam wrażenie, że nawet fajne miejsca mają niestety krótki żywot 🙁
Ja też lubię MDM 🙂 Wiele razy przechodziłam obok MiTo, ale nigdy tam nie byłam. Zachęciłaś mnie do odwiedzin 🙂
ciekawe miejsce, zacheca do wizyty 🙂 musze sobie zrobic liste takich miejsc do odwiedzenia jak bede nastepnym razem w Warszawie 🙂
Super miejsce! Bardzo mi się podoba pomysłowe opisanie win – dla kogoś, kto lubi ale nie za bardzo się zna to dobre ułatwienie. Brak mi takich knajpek u nas… Ciągle szukamy, ale puby czy kawiarnie to po prostu puby i kawiarnie, nic więcej. A szkoda. Serdeczne pozdrwienia!
super miejsce!!! szkoda, że mimo, iż jestem praktycznie z Wawy to nie mam czasu i możliwości na bywanie w takich miejscach 🙁
Edith, nie jestem z Warszawy – co to jest MDM?;-)A knajpka bardzo fajna, klimatyczna:-)
Marzenko,
To Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa. Okolice od ulicy Wilczej, przez Plac Konstytucji, Plac Zbawiciela aż po Aleję Armii Ludowej po stronie południowej. Centralną oś dzielnicy wyznacza właśnie ulica Marszałkowska – stąd nazwa 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
E.
POznań może pozazdrościć takich miejsc…
Dobrego dnia!
Przykro się zgadzać, ale taka prawda… Przynajmniej jest pole do popisu:) Pozdrawiam