Mój debiut w telewizji
Dziś chciałam się z Wami podzielić pewną wiadomością. Powinnam to zrobić już tydzień temu, ale w związku z licznymi wyjazdami ostatnio zupełnie wyleciało mi to z głowy i straciłam rachubę czasu. Paradoksalnie nie mam nawet telewizora, więc nic mi nie przypominało o zbliżającym się terminie emisji i sama w porę nie mogłam go obejrzeć na żywo. Premiera programu „Login: kuchnia”, do którego zostałam zaproszona, odbyła się nieco ponad tydzień temu, ale na szczęście odcinek był także udostępniony w internecie. Idea programu polega na tym, że każdy odcinek poświęcony jest innej osobie i za każdym razem zmieniają się też towarzyszący blogerowi szefowie, jak i składniki, receptury…
Debiut w telewizji: „Login” kuchnia” – na czym polega program?
W pierwszej części programu bloger gotuje wymyślone przez siebie danie, a profesjonalny szef kuchni im w tym przeszkadza. Zwykle jest tak, że kluczowy składnik dania jest zabierany i w zamian bloger dostaje dwa inne do wyboru. Składniki te są jednak skrajnie różne od pierwotnego, trzeba szybko kombinować i wymyślać na poczekaniu nowe danie. W moim przypadku robiłam pęczotto, więc zabrano mi pęczak, a w zamian dostałam… zresztą przekonacie się na filmie 😉
W drugiej części pojawia się tajemniczy szef kuchni – do tego momentu naprawdę nie wiedziałam kto był autorem mojej zamiany składników. Fakt ten był utrzymywany do ostatniej chwili w ścisłej tajemnicy. Zanim wyszłam do hallu czy toalety ekipa filmowa sprawdzała czy szef jest aby na 100% zamknięty w oddzielnym pomieszczeniu i czy gdzieś z niego nie wyszedł 🙂 Ba, on nawet wchodził do studia filmowego zupełnie innym wejściem niż ja!
Ostatecznie okazało się, że miałam przyjemność gotować z Jankiem Kuroniem, którego nie znałam wcześniej osobiście. Pomimo tego atmosfera była bardzo sympatyczna i dobrze nam się razem gotowało, co chyba widać na filmie.
W kolejnym etapie Janek wraz z prowadzącą program – Agą Kozak komentowali sesję zdjęciową przygotowanych przeze mnie potraw w zaaranżowanym studiu fotograficznym.
Ostatnim elementem programu było przygotowanie deseru ze składników, które były jedną wielką niewiadomą. Miałam możliwość wybrania kilku składników jako pierwsza, a Janek wybierał z tego, co zostało. Było to spore ułatwienie, ale i tak nie było prosto! Oboje dowiedzieliśmy się jakie składniki mamy do dyspozycji dopiero w momencie odsłonięcia wielkiego klosza. I to było zaskoczenie, gdyż na talerzykach pojawiły się takie składniki jak m.in. wędzone szprotki, kawa i śliwki. Co byście z tego wyczarowali? 🙂
Na szczęście były też bardziej przyziemne składniki, więc ostatecznie w programie przygotowałam małe serniczki z ricotty z owocami. Wyszedł mi bardzo zgrabny przepis – zobaczcie we wpisie „Sernik z ricotty z owocami” (UWAGA: to inny, bardziej dopracowany, przepis niż na stronie programu). Na filmie zobaczycie jaki deser przygotował Janek.
Debiut w telewizji – moja opinia:
Przygotowanie odcinka, który trwa 25 minut zajęło nam ponad 8 godzin! Zupełnie szczerze napiszę Wam, że praca na planie nie była prosta. Nie mogłam robić żadnego ruchu zanim kamerzyści nie potwierdzili mi, że nagrywają, przez co trudno było czuć się w 100% swobodnie. Dodatkowo korzystałam z obcych garnków, kuchenki, piekarnika, akcesoriów, w tym bardzo tępych noży, co także nie ułatwiało sprawy. Moje mini serniczki z ricotty miały mieć karmelizowany wierzch (w pewnym momencie na filmie mówię, że będą połączeniem sernika i crème brûlée), podczas gdy po wyjęciu ich z pieca okazało się, że w studiu nie ma palnika, którym mogłabym skarmelizować cukier…
Wyzwania były na każdym kroku!
Kolejnym był upał. W studiu, przez gigantyczne światła, było koszmarnie gorąco. A przecież program nagrywaliśmy kilka miesięcy temu, gdy na dworze była zima. To był dla mnie szok! Sądziłam, że będzie ciepło, ale nie wiedziałam, że aż tak.
Po raz pierwszy brałam udział w tak profesjonalnym kręceniu programu. Zdawałam sobie sprawę ile czasu potrzeba na nakręcenie 2-3-minutowego filmiku kulinarnego na YouTube, bo robiłam to kilka razy, ale nie sądziłam, że w warunkach profesjonalnych zajmuje to znacznie więcej czasu. Sama ekipa liczyła ok. 20 osób. To było niesamowite: tyle osób, a każda z nich miała przecież określoną funkcję i rolę i wszyscy pracowali, nikt się nie obijał!
Pomyślałam sobie, że to podobnie jak różnica między blogiem, a portalem czy magazynem. Tam jest cały sztab ludzi: redaktor naczelny, sekretarz redakcji, dziennikarze, z których każdy pisze teksty na inny temat, są też ludzie od zdjęć, obróbki graficznej, korektorzy tekstu, osoby zajmujące się działem reklamy, prawnicy, tzw. „ludzie na posyłki” itd. Tymczasem na blogu wszystkie te role pełni bloger we własnej osobie. Mam szczęście, że Monsieur angażuje się mocno w kwestie związane z blogiem i bardzo pomaga mi w wielu kwestiach. Inaczej trudno byłoby w pojedynkę, w dodatku pracując na etacie, załatwić tak wiele przeróżnych spraw.
W każdym razie nagrywanie takiego programu było bardzo ciekawym doświadczeniem i jestem bardzo zadowolona, że miałam okazję wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Wśród członków ekipy znalazło się wiele sympatycznych osób, które były żywo zainteresowane pracą, jaką wykonuje bloger. Było to ogromnie pozytywne. Bardzo fajnie gotowało mi się z Jankiem, który jest bardzo bezpośredni, uśmiechnięty, po ludzku miły i bardzo pomocny.
Nie przedłużając już bardzo dziękuję Wiernik PRO za zaproszenie do programu, całej ekipie produkcyjnej, a zwłaszcza Adze i Jankowi za miło spędzony czas i cenne uwagi. Was tymczasem zapraszam do oglądania (filmik zamieszczony jest na stronie TVP):
Dajcie koniecznie znać w komentarzach co sądzicie – jestem bardzo ciekawa!
Do przeczytania,
E.
P.S.1. W czołówce programu lektor opowiadając o blogu popełnia błąd. Niewłaściwie objaśnia pochodzenie jego nazwy. Skąd naprawdę wzięła się nazwa – tego dowiecie się z wpisu: „Madame Edith„.
P.S.2. Mam dla Was jeszcze krótki filmik z backstage, który nakręcił Monsieur:
Podobne wpisy
Komentarze
15 odpowiedzi na “Mój debiut w telewizji”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Dziś chciałam się z Wami podzielić pewną wiadomością. Powinnam to zrobić już tydzień temu, ale w związku z licznymi wyjazdami ostatnio zupełnie [...]
Kochana Madame 🙂 A może pokusisz się kiedyś o wpis na temat organizacji w kuchni (a może i w ogóle na różnych płaszczyznach)? Czytam regularnie i testuję Twoje potrawy, teraz znowu częściej bo malutki dzidziuś podrósł więc jest czas 🙂
Moc serdeczności 🙂 Mirka
Mirko,
Jesli masz na myśli organizację przestrzeni w kuchni, to mam kilka wpisów tego typu 🙂 Jak tylko pod wieczór usiądę do komputera, to wkleję tu linki.
Serdecznie pozdrawiam
E
Organizacja przestrzeni też ale i organizacja pracy, ja zawsze jak kończę gotowanie to mam tyle sprzątania, że więcej zajmuje mi to sprzątanie niż gotowanie. Ale jestem zainteresowana wszelką organizacją 🙂
Serdeczne pozdrowienia i dziękuję!
Mirko,
o organizacji kuchni, choć nie samej pracy, pisałam tu:
Jak urządzić kuchnię?
Moja nowa kuchnia
Jakie składniki warto mieć w kuchni? I
Jakie składniki warto mieć w kuchni? II
Jakie składniki warto mieć w kuchni? III
Jak przechowywać składniki?
Jak przechowywać jedzenie w lodówce
Gratuluję, ale i jednocześnie zazdroszczę 🙂
Gratulacje, to naprawdę duży sukces!
Dzięki Aga! :-*
Madame, oglądać Cię w każdej odsłonie to przyjemność 🙂
Wiesiu, nawet nie wiesz jak bardzo mi miło 🙂
Madame, to było więcej niż przyzwoite 😉 Fajnie było Cię zobaczyć w akcji 🙂 Choć przypuszczam, także na podstawie Twojego wpisu, że prawdziwe szaleństwo byłoby dopiero wtedy, gdybyś gotowała w swojej kuchni 🙂 Gratulacje 🙂
Dziękuję Aniu 🙂
Bardzo dobrze wypadłaś! 🙂 Z chęcią obejrzałabym więcej Twojego gotowania na ekranie! 🙂 Trochę się wydajesz spięta, ale pewnie to trochę tremy związanej z debiutem. Ten Twój porządek dookoła podczas gotowania wprost niewiarygodny, mi zawsze blatu brakuje 😉
Podsumowując: super! Chcemy więcej takich niespodzianek 🙂
Pozdrawiam!
Mi.lusia,
bardzo dziękuję! Na początku faktycznie byłam trochę spięta, ale z biegiem czasu mi przeszło. W końcu ile można się stresować kamerami?
Po pierwszych 2 godzinach nagrania czułam się już dużo luźniej niż na początku 😉
Serdeczności!
E.
Gratuluje! Świetny blog, przepisy az kusza, wpisy bez zadęcia :), blog sympatyczny i dla czytelników – super, ze zostałaś doceniona. Jeszcze raz gratuluje. Film zostawiam sobie na wieczor. Obejrzę z przyjemnością.
Ewa,
Bardzo dziękuję za przemiłe słowa!
Serdecznie pozdrawiam
E.