Chciałabym Wam opowiedzieć o niesamowitym wydarzeniu, w jakim wzięłam udział kilka dni temu. Po raz kolejny zostałam zaproszona na świąteczne warsztaty organizowane przez markę E.Wedel. Byłam bardzo ciekawa jak trudne zadanie postawi przez nami w tym roku Maestro Czekolady – Janusz Profus. Okazało się, że wyzwanie przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W ciągu 3 godzin mieliśmy zbudować czekoladowy dom i w dodatku go świątecznie udekorować!
Domek z czekolady – czy dam radę?
Na początku był lekki strach i niedowierzanie, tym bardziej, że na naszych stanowiskach była położona jedynie wielka tabliczka czekolady (ważyła ponad 2 kg). Okazało się, że to ma być nasza działka, na której postawimy dom, ogrodzenie, choinkę i bałwana. Nie mogliśmy zapomnieć o prezentach i śniegu, ale na wszystko znalazł się sposób 😉
Czekoladowa choinka
Zaczęliśmy od budowy choinki, która wymagała wyschnięcia. Okazało się, żeby przygotować jadalne czekoladowe choinki wystarczy roztopić w kąpieli wodnej czekoladę, wlać ją do miski i temperować dorzucając ulubione bakalie jak np. migdały w słupkach, skórkę pomarańczową, rodzynki itp. Taką masę trzeba szybko wymieszać, bo czekolada szybko traci temperaturę.
Następnie wystarczy formować ją w coraz mniejsze płaskie koła, które potem stworzą warstwy choinki. Tak przygotowane elementy należy włożyć na kwadrans do lodówki, by czekolada całkowicie zastygła i można było przystąpić do składania świątecznego drzewka.
Czekoladowy kwartał ziemi
Kolejnym krokiem było przygotowanie naszej „działki”. Za pomocą drucianek szczoteczki trzeba było tę wielką tabliczkę lekko zeszlifować, by nie była tak błyszcząca i by nie przypominała czekolady.
Po szczotkowaniu efekt był następujący:
Edith „Budownicza”
Pomocnicy Maestro rozdali każdemu ściany domu i to był kluczowy element. Okazało się, że musimy tylko złożyć je w całość. Uff! Wszyscy się ucieszyli, ale po chwili miny nam lekko zrzedły bowiem okazało się, że to wcale nie jest łatwa sztuka i że jeden dom muszą stawiać 2, a najlepiej 3 osoby.
Jedna osoba była odpowiedzialna za trzymanie w pionie ścian, druga sklejała je czekoladą wyciśniętą z rękawa cukierniczego, a trzecia stała w pogotowiu ze zamrażaczem – opakowaniem z powietrzem pod ciśnieniem (takim jak do czyszczenia klawiatury w komputerze). Takie powietrze wydostając się z puszki jest bardzo zimne i nakierowane na konkretny punkt w oka mgnieniu zamraża czekoladę dzięki czemu nie trzeba trzymać ścian w pionie w nieskończoność i czekać aż spoiwo zastygnie.
Maestro zaproponował także kilka sposobów na podmurówkę – np. z Mieszanki Wedlowskiej przekrojonej na pół 😉
Żeby nie było tak łatwo nasz dom trzeba było otynkować.
Jak tynkowanie, to tylko czekoladą, prawda? Za pomocą pędzli maczanych w roztopionej czekoladzie nadawaliśmy naszym domom wygląd drewnianych chatek – na końcu wpisu zobaczycie ten efekt z bliska.
Potem przyszła kolej na dach i przymocowanie go do całej konstrukcji. I tu nie obyło się bez pomocy drugiej osoby oraz powietrza pod ciśnieniem, gdyż ciężki dach po prostu spływał z domku.
Dom został przytwierdzony do działki solidnym, czekoladowym fundamentem i od tej chwili stał się nie do ruszenia 🙂
Jak tylko Maestro skończył budowę domu pokazowego każdy z uczestników zabrał się za własne poletko.
Najciekawsza i najbardziej kreatywna część warsztatów dopiero się zaczynała. Mieliśmy do dyspozycji rozmaite Wedlowskie słodkości, które można było wykorzystać do zrobienia płotu i wykończenia domku. Na dach położona została … dachówka z sezamków!
Domek z czekolady – prace wykończeniowe 😉
Dodatkowo swoją chatkę wykończyłam czekoladą karmelową i dzięki workowi cukierniczemu z wąską końcówką zrobiłam na jej brzegach szlaczek.
Wstawiłam drzwi z sezamków, a ogrodzenie zbudowałam z Mieszanki Wedlowskiej. Nie zdecydowałam się jednak na ciężki płot i wybrałam wzór ażurowy, by nadać mu nieco lekkości 😉
Jak wiadomo dom bez komina to nie dom! Trzeba było coś wymyślić!
Wystarczyło skleić z sobą dwa kawałki Ptasiego Mleczka, lekko je ściąć pod kątem i „przyspawać” za pomocą czekolady do dachu. Okno strychowe postanowiłam udekorować praliną nadziewaną karmelem.
Te same cukierki wykorzystałam jako ozdobę na rogach mojej działki. Jako spoiwo posłużyły mi czekoladowe trufle i ponownie karmelowa czekolada. Oczywiście nie obyło się bez bałwana, który zyskał oczy z kandyzowanej skórki pomarańczy i długi nos z kawałka migdała. Kapelutek to po prostu czekoladowa trufla, a prezenty pod choinką to czekoladki z bombonierki.
Na koniec element, od którego zaczęły się warsztaty, czyli złożenie i posadzenie na działce choinki. Wystarczyło nałożyć po sporej kropli podgrzanej czekolady, by poszczególne warstwy drzewka się skleiły. Po kilku minutach choinka była złożona i stała obok domu. Teraz wystarczyło wziąć cukier puder i wykończyć całość. Oprószony, zimowy domek ważący blisko 5,3 kg można było zabrać do domu. W moim przypadku zostanie zjedzony na „Christmas Party” – imprezie, którą organizuję co roku w okolicy Świąt (już od ponad 10 lat!), dla moich przyjaciół.
Mam nadzieję, że ten wpis zainspiruje Was do zabawy z czekoladą i tworzenia tak niesamowitych rzeczy. Powiem Wam szczerze, że nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że z popularnych czekoladek można wyczarować coś tak wspaniałego i pachnącego! Bo przechodząc koło tego domku czuć intensywnie czekoladę. Chyba trudno wyobrazić sobie lepszy zapach na Święta.
Do kolejnego przeczytania!
E.
P.S. Zdjęcia bez znaku wodnego są autorstwa fotografów towarzyszących nam podczas warsztatów.
Bardzo dziękuję marce E.Wedel za zaproszenie na kolejne fantastyczne spotkanie 🙂
Podobne wpisy
Komentarze
9 odpowiedzi na “Domek z czekolady”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Chciałabym Wam opowiedzieć o niesamowitym wydarzeniu, w jakim wzięłam udział kilka dni temu. Po raz kolejny zostałam zaproszona na świąteczne [...]
Ostatnio niestety zraziłam się do produktów marki Wedel za sprawą … syropu glukozowo-fruktozowego. Widziałam w programie tv jak Pan Janusz Profus dodawał go nawet do pralinek ręcznie robionych. Myślałam, że takie pralinki (dość wysoka cena) są robione z produktów dobrej jakości. O składzie popularnych ciastek Delicji nie będę wspominać…
Ps.Twojego bloga uwielbiam:-)
Z pozdrowieniami
Agnieszko,
Bardzo dziękuję za Twój komentarz. To faktycznie dość dziwne. Przyznam, że o tym nie wiedziałam. Nigdy nie kupowałam takich praliną, choć kiedyś robiłam podobne na warsztatach, ale dokladnego skladu nie znałam.
Serdecznie pozdrawiam
E.
P.S. Marka „Delicje Szampanskie” od 2007 r. nie należy do Wedla. Jej obecnym właścicielem jest Kraft.
To jest tak piękne, że w życiu chyba bym nie wyjadła z niego nawet kawałka… No dobra, tak naprawdę pewnie bym zjadła wszystko nie mogąc oprzeć się tej czekoladzie. 😀
Mieszkałabym^^ I bym z tego domku nie wychodziła 😀
Jest cuuudowny! 🙂
O rety! chatka wspaniała, idealna na prezent dla łakomczucha 🙂
Nie wiem co mogę tu napisać, bo nic nie odda magii tego domku… Wygląda tak nastrojowo i prawdziwie i wyobrażam sobie jak cudownie musiało pachnieć przy jego budowie 🙂 Takie warsztaty to niesamowita świąteczna przygoda i z pewnością bardzo inspirująca 🙂
Cudnie to wszystko wygląda 🙂 jak można się zapisać na takie czekoladowe warsztaty?
Natalio,
to były świąteczne warsztaty dla wybranych przez markę blogerów. E.Wedel robi otwarte akcje (dla wszystkich) z okazji różnych wydarzeń (Świąt, Dnia Czekolady itd.) – wszystkie informacje pojawiają się na Fanpage’u marki.
Serdecznie pozdrawiam
E.
Tak, takie warsztaty na pewno wprowadzają w nastrój świąteczny:-) Ale słodko Wam musiało być:-) A z rad chętnie skorzystam, może nie do budowania domu, ale do takich choinek 😉