Wielkimi krokami zbliża się wiosna. Wiecie, że wiosną, jak i jesienią ogarnia mnie mania robienia porządków i dokonywania zmian w mieszkaniu. W tym roku zmiany zaczęłam wprowadzać już w styczniu i rozpoczęłam je od … zakupu drabiny. Drabina we wnętrzu to nie jest jakiś super hiper nowy motyw. Spotykałam się z nim już od dobrych 3, a może nawet i 4 lat. Kusiła mnie więc dość długo i w końcu się przełamałam. Ale potrzebny był pewien impuls!
Momentem przełomowym był styczniowy wyjazd do Barcelony. Tam, w jednym z hoteli, w których nocowaliśmy (patrzcie we wpisie: Hotele w Barcelonie) mieliśmy do swojej dyspozycji bambusową drabinkę na ręczniki w łazience. Ten patent mnie zachwycił i jakimś cudem, kilka dni po przyjeździe, trafiłam na niemal identyczną i w dodatku mocno przecenioną w jednym z warszawskich centrów handlowych. Po prostu opatrzność czuwała nade mną! I już teraz wiem, że właśnie tak miało być. Nie miałam jej kupić ani wcześniej, ani później, tylko właśnie po powrocie z Barcelony, gdzie sama mogłam ją wstępnie przetestować 🙂
Monsieur, jak każdy facet, nie był zachwycony, gdy przytargałam ją do domu. W końcu wiadomo: kolejny szpargał do domowego gniazda, które już z lekka pęka w szwach od moich talerzyków, misek i masy sprzętu agd…. Ale umówmy się: wiadomo, że ostatecznie niewiele miał do powiedzenia w tym temacie. Drabina była i nie miałam zamiaru się z nią rozstać.
Najpierw stała w sypialni i zawiesiłam na niej pled oraz lampki. Potem powędrowała do salonu. I tu jej chyba jest nawet lepiej. Wiszą sobie na niej lampki rodem z USA (nie wiem skąd to skojarzenie, bo nigdy nie byłam w Stanach, ale pewnie oglądam za dużo amerykańskich seriali, w których bohaterowie organizują sobie pikniki lub romantyczne kolacje na dachu z widokiem na morze lub w najgorszym przypadku rozgwieżdżone niebo nad Manhattanem), a także odkładam na nią magazyny i książki, które aktualnie czytam. Bardzo mi się podoba ten gadżet. Poniższe i powyższe zdjęcia zrobiłam w lutym, gdy jeszcze światło było znacznie chłodniejsze, niż obecnie.
Ale oczywiście nie trzeba wcale kupować gotowej drabiny. Można przecież zaadoptować starą, która ostała się po remoncie lub zalega gdzieś w piwnicy czy na strychu. I tu z doprawdy nieocenioną pomocą przyszedł Pinterest. Znalazłam tam tak wiele inspiracji, że aż niektórym nie mogłam się nadziwić. Przygotowałam więc dla Was garść zdjęć z podziałem na pomieszczenia. Zobaczcie jak można wykorzystać taki błahy, jakby się wydawało, przedmiot jak drabina. Półka na buty, zdjęcia, książki, kwiaty, rośliny balkonowe, a może element do zamontowania oświetlania nad stołem? Z drabiną wszystko jest możliwe!
Drabina we wnętrzu: przedpokój
Drabina we wnętrzu: salon
Drabina we wnętrzu: kuchnia i jadalnia
Drabina we wnętrzu: łazienka
Drabina we wnętrzu: sypialnia
Drabina we wnętrzu: domowe biuro
Drabina we wnętrzu: balkon
Jeśli wpis podobał się Wam, podajcie go dalej!
Do przeczytania,
E.
Podobne wpisy
Komentarze
5 odpowiedzi na “Drabina we wnętrzu – wiosenne inspiracje”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Wielkimi krokami zbliża się wiosna. Wiecie, że wiosną, jak i jesienią ogarnia mnie mania robienia porządków i dokonywania zmian w mieszkaniu. W [...]
Witam,
koło drabiny ma Pani kabel z oprawkami na żarówki, gdzie można taki kupić?
Pozdrawiam
Kupiłam go w Ikea – był, jak mi się zdaje, z kolekcji na Boże Narodzenie.
Fajna drabina i drabinki 🙂 Madame ( wiem skąd się wzięła nazwa Twojego bloga 🙂 ), ale myślę iż wzorem Bialettiego ciekawe byłoby poznać, jakie urządzenia (roboty kuchenne – marka i model) aktualnie pomagają Tobie przygotowywać pyszne dania. Czy ”Pan Kiciuś” 🙂 jeszcze na chodzie? Pytam nie bez kozery, gdyż przy takim natężeniu bardzo różnorodnego gotowania i pieczenia muszą one być bardzo niezawodne. W opisach Twoich dań (i ich przygotowywaniu) w oczy rzuca się skrupulatność, o której wspomina Pan Jan Kuroń, z którym jesteś na fotce. Mówi on również o dietetyce i towaroznawstwie (jako cechach dobrego kucharza), co również przewija się przez Twój blog czyniąc go jeszcze bardziej atrakcyjnym – nie dziwi, że w roku 2016 na niego aż ponad milion wejść.
omg! drabina nad toaletą! właśnie tego mi trzeba! uwielbiam takie inspiracje :)))
Madame, śmiało mogłabyś robić też wpisy wnętrzarskie, Twoje mieszkanie jest genialne.
Aniu,
wielkie dzięki! Nie czuję się zupełnie ekspertem w tych tematach, ale lubię poczytać wnętrzarskie pisma i od czasu do czasu coś pozmieniać w swoim mieszkaniu 😉