Gdy w ubiegłym tygodniu pokazywałam Wam jak przewoziłam nasze rośliny ze starego mieszkania do nowego, dostałam od Was mnóstwo pytań o rodzaje roślin, jakie mamy w domu, jak i o ich pielęgnację. Postanowiłam pokazać Wam jak wyglądają na chwilę obecną, gdy większość już udało mi się przesadzić do nowych doniczek. Powiem też co robię, by ładnie rosły.
Większość roślin w nowym miejscu to okazy sprzed lat, które są z nami od dawna. W ciągu ostatnich blisko dwóch lat nie kupiłam żadnego nowego kwiatka, bo wiedziałam, że nie chcę sobie dostarczać pracy podczas przeprowadzki.
Generalnie, jak już możecie wiedzieć z poprzednich wpisów, lubię rośliny, które dobrze rosną i nie wymagają nie wiadomo jakich zabiegów. Lubię okazy proste w obsłudze. Kieruję się zasadą „minimum wysiłku, maksimum efektów” 🙂
Jak dbać o rośliny zimą?
Pielęgnacja roślin zielonych
Zimą podlewam rośliny w zależności od potrzeb. Raz bardzo często, a raz rzadko. Wszystko zależy od temperatury w mieszkaniu i wilgotności powietrza. W nowym mieszkaniu mamy na chwilę obecną bardzo niską wilgotność, bo mieliśmy przez tydzień osuszaną łazienkę. Niestety ten proces spowodował, że w całym mieszkaniu zrobiło się ultra sucho – wilgotność spadła do 37%. Używamy więc bez przerwy nawilżacza ewaporacyjnego i ten wskaźnik stopniowo się podnosi. Nie stanie się to jednak z dnia na dzień, więc jeszcze zajmie nam to chwilę.
Zraszanie i prysznic
Niektóre rośliny oprócz tego zraszam i to przez cały rok. Zraszanie jednak nie zastąpi nigdy podlewania i trzeba to mieć na uwadze.
Warto też regularnie rośliny przecierać z kurzu lub wsadzać pod prysznic. Zakurzone liście gorzej absorbują światło i roślina wolniej rośnie.
Gdy zimą ponad dwa lata temu kupiłam sansevierię gwinejską, miała nie urosnąć ani centymetra do wiosny. A okazało się, że w u nas było jej na tyle dobrze, że prawie podwoiła liczbę liści do tego czasu. Tak więc włóżcie miedzy bajki opowieści, że rośliny nie rosną zimą. Generalnie rosną wolniej, bo mają mniej światła, ale nie jest to też reguła. Można się pozytywnie zaskoczyć.
Podpórki
Pamiętajcie, by do roślin, które tego wymagają używać podpórek. Mogą to być bambusowe patyczki, mogą metalowe z takimi kołami, które zagarniają opadające liście. Dodatkowo przydatne są klipsy, by roślinę z nimi połączyć. Bez podpórki rośliny będą rosły krzywo, nie będą wyglądały dobrze. Na przykład tydzień temu przesadzałam fikusa dębolistnego i dałam mu podpórkę o długości 180 cm, a miał jedyni 100 cm, bo taki był mały, gdy go kupiłam niecałe 3 lata temu.
Nawożenie zimą
Na opakowaniach środków nawożących przeczytacie, że od września do marca roślin się nie nawozi. Ale jest to tylko część prawdy. Są gatunki, które kwitną zimą jak gwiazda betlejemska, grudniki czy azalie, one nawozu zimą będą zdecydowanie potrzebować. Tak samo jak prawie wszystkie moje rośliny zielone, które nie przechodzą klasycznego okresu spoczynku. Do takich roślin zaliczają się paprocie, fikusy, skrzydłokwiaty, bluszcze, sansevierie, monstery, draceny czy juki. Jedynie palmy przechodzą okres regeneracji i ich nie nawożę.
Używam nawozów dodawanych do podlewania wody lub pałeczek, które wtyka się do ziemi w doniczce. Rozpuszczają się przez około 100 dni i stopniowo uwalniają składniki odżywcze.
Jeśli chcecie być bardziej „pro”, możecie zimą używać nawozu zimowego, a latem klasycznego. Mają inne składy i te zimowe zawierają mniej azotu, który pobudza części zielone rośliny do wzrostu – taki szybki wzrost może być niepożądany zimą, gdy nie ma dużo światła. Szybki wzrost może osłabić roślinę.
Ale tak zupełnie szczerze powiem Wam jednak, że ja przez cały rok używam nawozu uniwersalnego do roślin zielonych. Po prostu zimą używam go trochę rzadziej. To mój cały sekret. Po prostu nigdy na czas, czyli powiedzmy do końca września, nie zużyłam nawozu „letniego”. Zwykle taka duża butelka starcza mi na kilka dobrych miesięcy, a nawet i rok!
Palmy
Mam wielką słabość do palm. Przypominają mi moją ukochaną Hiszpanię i widoki za oknem. Aktualnie mamy dwie palmy – jedną mniejszą, którą z pewnością znacie z poprzedniego mieszkania. Druga to okaz, który ma blisko 30 lat. Dorastał z nią Monsieur i po prostu przestała się mieścić w domu jego mamy. Gdy w tym tygodniu do nas trafiła, od razu ją przesadziłam do większej doniczki.
Przesadzanie
Okres od końca lutego do końca marca to najlepszy czas na przesadzanie roślin. Pamiętajcie, że najgorszy okres to czas owocowania. Każde przesadzanie roślina musi nieco odchorować. Warto dać jej trochę czasu na zaznajomienie się z nową sytuacją. Dlatego świeżo przesadzonych roślin nie nawożę tak od razu. Daję im co najmniej tydzień-dwa przerwy. Nie przesadzam ich też często. Raz na 2-3 lata w zupełności wystarczy. I pamiętajcie, by nie dawać od razu nie wiadomo jak wielkich doniczek. Kieruję się zasadą, że mniejsze kwiatki przesadzam do doniczek większych o 2 cm, ale palmę, która miała już bardzo mało miejsca, przesadziłam do doniczki szerszej o 10 cm i dodatkowo do „palmówki”, czyli doniczki o wydłużonych kształcie, bo takie powinny być stosowane do palm, które mają długi korzeń, ale mało rozbudowany. Na dno oczywiście wsypałam keramzyt.
Dodatkowe dekoracje
Aby jeszcze dodatkowo powiększyć liczbę palmowych liści w mieszkaniu, dzięki współpracy z Desenio, na ścianach zawisły plakaty z serii „Studio Amara”. Te wzory (Palm Curves / Dappled Light / Solid Forms / Curvy Golden Lines) ogromnie mi się podobają i bardzo kojarzą mi się z Andaluzją, jak i Marokiem (swoją drogą zdjęcia pochodzą z Marrakeszu).
Gdy zobaczyłam tę kolekcją pierwszy raz, ponad rok temu, od razu wiedziałam, że idealnie wpisze się w klimat nowego miejsca. Momentalnie przenoszę się do innego świata jak na nie patrzę. Myślę, że pięknie komponują się z naszymi palmami.
Jak dbać o rośliny zimą – podsumowanie:
Teraz już wiecie wszystko: jak dbać, jak trochę oszukać oko i „zagęścić” rośliny bez ich rzeczywistego stawiania w mieszkaniu. Wiadomo bowiem, że miejsca mamy tyle ile mamy. Przestrzeń nie jest z gumy, a niektóre nasze kwiaty są już naprawdę potężnych rozmiarów (palma ma ponad 2 metry i to bez doniczki!). Póki co nasz salon jest jeszcze w powijakach, bo wciąż nie mamy zamówionych krzeseł i sofy. Obecne krzesła mają 16 lat i są tymczasowe. To odnowione krzesła z Ikei – są super porządne, zrobione z litego drewna, wystarczyło zanieść je do tapicera, by zyskały nowe życie. Myślę, że jeszcze trochę nam posłużą. Rośli na chwilę obecną stoją w takim układzie, ale za jakiś czas się to zmieni, gdy pojawi się w końcu sofa. Część mamy jeszcze na parapetach i w kuchni. Pokażę je Wam przy okazji opisywania kuchni, ale to jeszcze potrwa, gdyż czekamy na stolarzy, by dokończyli prace.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
10 odpowiedzi na “Jak dbać o rośliny domowe zimą?”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Gdy w ubiegłym tygodniu pokazywałam Wam jak przewoziłam nasze rośliny ze starego mieszkania do nowego, dostałam od Was mnóstwo pytań o rodzaje [...]
Witam. Czy mogłabym prosić o poradę w pielęgnacji palmy. Ma przeszło 50 lat i odziedziczyliśmy ją po śmierci babci. Przez dwa lata stała „doglądana” i bardzo zmarniała. Pragnę, aby była zdrowa, piękna i przypominała nam o kochanej babci, która dbała o nią należycie.
Swoją palmę od czasu do czasu zraszam i przecieram liście, ale przede wszystkim regularnie ją podlewam, w tym odżywką z banana raz na miesiąc. Proszę zerknąć na wpis: odżywka z banana.
Piękna kolekcja roślin ja narazie mam połowę tego co ty strelicja monstera, palma, zambie, a bardzo mnie zaciekawiła roślinka która na twoich zdjęciach jest na stole nie znam jej pamiętasz jej nazwę?
Kwiatek na dyżym stole to zwykła palma. Kupiłam ją w Ikei i chyba jest ze 3 razy większa od momentu zakupu ? Natomiast kwiatek na stoliku pomocniczym koło sofy to kluzja. Mam ją od roku, może ciut dłużej, rośnie wspaniałe i jest bardzo odporna. Oba kwiatki polecam, bo są bezproblemowe.
Odpowiedziałam pod drugim komentarzem – Mam nadzieję, że to te kwiatki miałaś na myśli:-)
Tez bardzo lubie rośliny w moim mieszkaniu nie wszystkie pięknie rosną z twoich wszystkie praktycznie kojarzę ale bardzo mnie zaciekawił okaz który stoi na stole? Pamiętasz jego nazwę
?
A jak jest z osadzaniem się kamienia na liściach po kąpielach pod prysznicem? U mnie był ten problem i na ten moment szukam jakiegoś innego patentu na sprawne czyszczenie liści z kurzu… Lepszego niż ręczne przecieranie każdego lista szmatką…
Kaju,
to pewnie kwestia wody, ale nie zauważyłam kamienia na liściach po kąpieli. Zostawiam kwiatka na kilka godzin w wannie, aby wysechł. Jeśli widzę duże krople na liściach, to dodatkowo przecieram je papierowym ręcznikiem. Dla mnie opcja prysznica jest lepsza od wycierania pojedynczych liści szmatką, bo to zajmuje masę czasu i efekt nie jest tak dobry.
Rozmawialam z moja mama ktora tez ma bardzo duzo roslin w mieszkaniu i nie do uwierzenia, zauwazyla jakie koszty ponosi w zwiazku ze zuzyciem wody na podlewanie! Ciekawe czy ty Edyto rowniez zauwazylas taki efekt?
Bożeno,
Tak, ale dotyczyło to sytuacji, gdy miałam obsadzony pomidorami, ziołami i kwiatami cały balkon. Wtedy po takim sezonie faktycznie było widać, że ilość zużywanej wody była w tym okresie zauważalnie wyższa. Tak na co dzień tego jednak nie zauważam, bo my te kwiaty mamy „od zawsze”. Teraz tylko doszła palma. Nie było tak, że nie mieliśmy ani jednego kwiatka i nagle kupiliśmy już takie wyrośnięte rośliny. Gdyby tak było, to pewnie faktycznie różnica w rachunku byłaby mocno odczuwalna. My po prostu przywykliśmy.
Rośliny w mieszkaniu zużywają raptem kilka litrów dwa razy w tygodniu. A te balkonowe potrzebowały kilku konewek po 10 litrów i to codziennie. Więc ja to odczuwałam nawet nosząc te konewki każdego dnia 🙂