James Bond „Spectre”

„Spectre” to najnowsza produkcja o przygodach Bonda. James Bond, który już od 53 lat nieustająco przyciąga do kin tłumy. Wszak jest co oglądać i główny bohater za każdym razem ryzykuje życie dla Jej Królewskiej Mości, a także i całej ludzkości. W najnowszym odcinku przygód podążamy za Agentem 007 przez Meksyk, Rzym, Tyrol, Maroko i obowiązkowo odwiedzamy Londyn, by podglądać jak nasz ulubieniec rozprawia się ze złem, które teraz nosi nazwę „Spectre” i jest tajną organizacją. Film, jak przystało na Bonda, jest więc bardzo malowniczy, ale czy warto na niego pójść do kina?
James Bond „Spectre” – na co wydano 300 mln USD…
Największy budżet w historii produkcji o Agencie 007 o czymś świadczy i te 300 mln dolarów widać. Przez równo 2,5 h na ekranie jest wszystko co powinno się znaleźć w dobrym filmie sensacyjnym. Są długie sceny pościgów, cudnie sfilmowane plenery, spektakularne ujęcia z powietrza i dużo eksplozji. A to, że nie wszystkie wątki są spójne i że scenariuszowi brakuje nieco konsekwencji, schodzi zupełnie na drugi plan. Najważniejsze, że James rozprawia się z demonami przeszłości i walczy o to, byśmy nie byli inwigilowani przej tajne służby.
Jak nie przepadam za Danielem Craigiem i byłam wściekła, że zastąpił eleganckiego Pierce’a Brosnan’a 12 lat temu w Casino Royale, tak w roli Bonda go pokochałam od pierwszego momentu. Uważam, że wniósł dużo nonszalancji i jednocześnie świeżości wcielając się w tę postać. Będzie mi trochę przykro jeśli dowiem się, że 47-letni Craig okaże się za stary, by odegrać Bonda raz jeszcze (czas jest niestety nieubłagany dla aktorów wcielających się w tę rolę i jak pokazuje historia w momencie wchodzenia na ekrany żaden z odtwórca głównej roli nie miał więcej niż 57 lat, a zważywszy na fakt, że Bondowskie produkcję są kręcone ostatnio średnio co 3-4 lata Daniel ma jeszcze szanse, by wcielić się w tę postać najwyżej dwa lub trzy razy).
James Bond „Spectre” – czy warto pójść do kina?
Aktorstwo jednak w nowym Bondzie pozostawia trochę do życzenia, choć jak zawsze znakomity jest Ben Whishaw wcielający się w postać Q i jak zwykle dobrze wypadają czarne charaktery: Andrew Scott jako C oraz Christoph Waltz jako Franz Oberhauser, czyli brat Bonda. Ale umówmy się, że na Bonda nie idzie się by popatrzeć na wysublimowane aktorstwo. Na niego idzie się do kina dla akcji. I tą dostajemy pięknie podaną na talerzu.
Największe wrażenie zrobiła na mnie pierwsza sekwencja, którą oglądamy, jak to ma w przypadku Bonda miejsce, zawsze przed czołowymi napisami. To trwające dobrych kilka minut ujęcie w Mexico City kiedy podążamy ulicami za 007, wchodzimy do jego pokoju hotelowego i obserwujemy jedną z „brudnych” akcji. Wszystko trwa dobrych kilka minut i pokazane jest bez montażu, a przynajmniej widz oglądający ją po praz pierwszy odnosi takie wrażenie. Po tym następuje nowoczesna czołówka i dostajemy amuse-bouche w postaci przepięknej piosenki w wykonaniu Sama Smitha. W tym momencie jesteśmy wgnieceni w kinowy fotel i z niecierpliwością czekamy na przystawki!

Potem jest niemniej spektakularnie i dostajemy prawdziwą ucztę złożoną z wielu małych dań. Dużo się dzieje, a plenery zmieniają się jak w kalejdoskopie i tylko pojawia się pytanie jak Bond podróżujący z małą walizką zmieścił w niej zimowy strój narciarski, eleganckie garnitury letnie, w których występuje na marokańskiej pustyni, jak i te z grubszej wełny na chłodniejsze dni w Rzymie? Jedno jest pewne: chciałabym posiąść taką umiejętność pakowania jak on 🙂
Mimo drobnych niedociągnięć kino opuszczamy w znakomitych nastrojach, choć powiem szczerze pozostaje lekki niedosyt. Dla mnie Bondem numer jeden, w którym wystąpił Daniel Craig, było Casino Royale. W Spectre niestety mamy przerost formy nad treścią, a scenariusz jest nieco naciągany. Nie zmienia to faktu, że te dwie i pół godziny w kinie dostarczają dużo emocji.
I jeszcze na koniec, bo pewnie trapi Was co jadł i pił Bond w tej odsłonie. Otóż uprzejmie odnoszę, że nie zjadł ani kęsa i że zamiast Heinekena (w Skyfall) tym razem wrócił do wstrząśniętego i nie zmieszanego martini z wódką. I to nie byle jaką, bo produkowaną w Żyrardowie Belvedere. Taki polski akcent na koniec.

Podobne wpisy
Komentarze
16 odpowiedzi na “James Bond „Spectre””
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
„Spectre” to najnowsza produkcja o przygodach Bonda. James Bond, który już od 53 lat nieustająco przyciąga do kin tłumy. Wszak jest [...]

Byłam na tej części jak i poprzedniej części w kinie. Fajnie się oglądała, ale poprzednia była lepsza. Ponadto w tej części oprócz Martini też pił Heinekena (w pokoju hotelowym)
Hm, ja jakoś nigdy nie szalałam za Bondem więc i na tą część się nie wybiorę 🙂
Kochana, dziękuję za wspaniałą i szczerą recenzje, po jej przeczytaniu jeszcze bardziej napalilam się na pójście z mężem do kina.
Co do utworu to rzeczywiście jest piękny, ale bardzo bym chciała żebyś usłyszała go w wykonaniu Sofii Karlberg ( na YouTube). Ciekawa jestem czy Ci przypadnie do gustu.
Pozdrawiam Cię Edytko,
Twoja stała czytelniczka Sylwia
Sylwia,
Bardzo dziękuję! Słyszałam to wykonanie Sofii. Dziewczyna ma wspaniały głos i znakomite warunki do wykonywania tak trudnych technicznie utworów. W tym coverze jednak niezwykle denerwuje mnie jej maniera i konczenie każdego wers zwrotki irytującym vibrato. Przez to odwraca uwagę sluchacza od tekstu piosenki. Gdyby wg mnie zaśpiewała bez tego "ozdobnika" piosenka byłaby w jej wykonaniu równie dobra jak u Sama 🙂
Serdecznie Cię pozdrawiam
E.
A gdzie informacja że tekst sponsorowany?
Drogi Anonimie,
Gdybyś czytał bloga choć trochę dłużej wiedziałbyś, że recenzje filmów lub seriali pojawiają się co pewien czas i żaden z nich nigdy nie był sponsorowany.
Wszystkie wpisy, za które otrzymuję wynagrodzenie są oznaczone.
Pozdrawiam
E.
Cieszę się, że nie spoilerowałaś bo jeszcze nie oglądałam 😉 Ale uwielbiam Craiga i wiem, że film będzie mi się podobał, mam nadzieję, że jeszcze kilka takich filmów nakręci. Pozdrawiam, Wioleta.
Ja też już po filmie 🙂 zdecydowanie Spectre lepsze niż Skyfall ale Casino Royale chyba jeszcze długo nic nie przebije! Jeśli masz ochotę zapraszam do mnie na bloga http://www.kamilczak.wordpress.com tam więcej o mojej przygodzie z Bondami 🙂 Pozdrawiam 🙂
Byłam na środowej premierze Bonda i jestem po prostu zachwycona!
Polecam, warto zobaczyć 🙂
Hmmm Bond ma chyba trochę tendencję spadkową jeżeli chodzi o kolejne pozycje, ACZKOLWIEK dla samego Craiga pójdę. 😀
W którymś z ostatnich wywiadów Craig przyznał, że to jego ostatnia przygoda z Bondem (mimo podpisania kontraktu na pięć filmów, może go podobno rozwiązać wcześniej). Pozdrawiam!
Gryx,
dziś czytałam w najnowszym wywiadzie, że zdementował te plotki – ponoć ktoś przekręcił jego słowa i wyjął to zdanie z kontekstu. Zobaczymy jak będzie naprawdę pewnie za rok lub wcześniej.
Serdecznie pozdrawiam
E.
Jedno jest pewne: chciałabym posiąść taką umiejętność pakowania jak on 🙂
jak on sie pakuje, to bardzo proste, on sie nie pakuje, on wszystko kupuje na miejscu – a ja chcialabym miec taka karte kredytowa jak Bond ot co !
Janine,
ja także! I do tego jeździć autem za 6 mln funtów 😉
Pozdrowienia!
E.
Nie no piosenka najgorsza ze wszystkich a Brosnan to nie Bond. To zawsze był Brosnan. Co do reszty I fully agree:)
Kamila
Kamila,
patrz, a ja tę piosenkę uważam za super udaną i pasującą w 100% do tego filmu. I będę bardzo zaskoczona jeśli nie dostanie Oskara 🙂
Serdeczności!
E.