„Kulinarne wyprawy Jamiego” to ostatnia, choć wcale nie najnowsza książka Jamiego Olivera (patrz: „Jamie’s 15 minute meals„), przetłumaczona na język polski. Dostałam ją w prezencie jak tylko pojawiła się na rynku, ale chwilę leżakowała na półce zanim usiadłam do napisania tego tekstu.
Zacznę od tego, że książka jest zapakowana w folię, więc moi znajomi kupowali tę książkę w ciemno nie wiedząc czy mi się spodoba. To spore utrudnienie, szczególnie dla osób, które nie miały wcześniej do czynienia z książkami sygnowanymi nazwiskiem Jamiego i które nie wiedzą czego się po nim spodziewać. A jakby nie patrzeć za książkę trzeba zapłacić 69,99 PLN.
Ale do konkretów.
„Kulinarne wyprawy Jamiego” to zbiór przepisów i wrażeń kulinarnych, jakie autor wyniósł ze swoich podróży po 6 krajach: Hiszpanii, Włoszech, Szwecji, Maroku, Grecji i Francji. Jak widzicie kraje stały się naturalnym pretekstem do podzielenia książki na rozdziały i powiem szczerze, że trudno mi określić, który z nich najbardziej przypadł mi do gustu.
Na pierwszy ogień poszła Hiszpania i jej 19 najpopularniejszych dań jak patatas bravas, smażone kalmary, tapasy, paella, czy gazpacho. Każdy z przepisów poprzedza wprowadzenie do konkretnego dania, co bardzo kojarzy mi się z książkami Nigelli.
Drugie w kolejce są Włochy. Ta część może przypominać nieco „Włoską wyprawę Jamiego”, zresztą jak cała książka, gdyż jest utrzymana w klimacie niespiesznej podróży i delektowania się regionalnymi smakami. Jest w niej ogromnie dużo pięknych zdjęć, choć przepisów naliczyłam równo 16.
Rozdział o Szwecji zawiera już tylko 14 przepisów, za to dania są proste i wyglądają na bardzo smakowite. Jest to m.in. przepis na gravlax, szwedzie klopsiki, grochówkę, sandacza…
W kolejnym rozdziale znajdziemy 13 przepisów marokańskich, również bardzo charakterystycznych dla tego regionu świata (m.in. tagine z kurczaka, tagine z wołowiny, kuskus na słodko, czy kiszone cytryny). Aby nie przedłużać napiszę tylko tyle, że czytając książkę dalej natrafimy na 13 przepisów greckich oraz 20 francuskich. Wszystkie bazują na klasycznych i popularnych recepturach.
To nie jest typowa książka kucharska „ze stajni” Jamiego Olivera z mnóstwem przepisów, choć z drugiej strony nie można powiedzieć, że jest ich mało, bo naliczyłam aż 95. Świetne jest to, że nawet nie będąc w jakimś kraju dzięki opisom i rewelacyjnym zdjęciom możemy ten kraj i jego kuchnię poznać i poczuć. W każdym rozdziale są strony, na których przedstawione zostały najbardziej popularne składniki danej kuchni. To bardzo pomocne.
Jak sami widzicie szata graficzną jest obłędna! Książka wydrukowana została na matowym papierze i ma twardą okładkę. Ze względu na połączenie wątków kulinarnych z podróżniczymi przypadła mi bardziej do gustu niż najnowsze dzieło Jamiego, czyli dania 15-minutowe, którym zachwycałam się nie tak zresztą dawno.
Jeśli jeszcze nie kupiliście gwiazdkowego prezentu dla bliskich, którzy:
a) lubią gotować,
b) lubią podróżować albo
c) lubią gotować i podróżować,
sięgnijcie koniecznie po to wydawnictwo. Naprawdę warto, bo to coś więcej niż książka z przepisami.
Po więcej świątecznych inspiracji zapraszam Was na facebookowy profil.
Miłego dnia!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
12 odpowiedzi na “Kulinarne wyprawy Jamiego”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
„Kulinarne wyprawy Jamiego” to ostatnia, choć wcale nie najnowsza książka Jamiego Olivera (patrz: „Jamie’s 15 minute [...]
Witaj Edith!
Dostałam tę książkę na Gwiazdkę, przeczytałam prawie całą i szczerze mówiąc mam mieszane odczucia;) Nie można zaprzeczyć, że książka jest wydana ślicznie. Przepiękne zdjęcia oddają atmosferę przedstawionych krajów i ich mieszkańców, nie tylko jedzenie. Natomiast mam wrażenie, że dla kogoś, kto liznął trochę kultury i kulinariów Włoch, Grecji czy Hiszpanii, te 13 czy 19 przepisów na kraj może wydawać się trochę za mało. Ale odbiorcami książki, co zresztą wspomniane było niejednokrotnie, są Brytyjczycy, którzy raczej nie odwiedzali tych krajów. Tak czy inaczej, z paru przepisów z pewnością skorzystam, szczególnie tych marokańskich i szwedzkich.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Lena
Lena,
masz rację. W książce nie ma zbyt wiele przepisów konkretnych kuchni i mam wrażenie, że często brakuje tych najbardziej klasycznych, ale raczej trudno zamieścić wszystkie najbardziej popularne przepisy sześciu ww. kuchni w jednej książce, więc nie mam pretensji do autora, czy wydawcy. Tak jak napisałaś książka ma pokazać Brytyjczykom inne kuchnie, przyprawy, style gotowania. Według mnie to takie podstawowe kompendium wiedzy. Po więcej szczegółów trzeba już sięgać do książek w stylu "Wielka włoska wyprawa" lub innych tematycznych wydań.
I ja też wypróbuję kilka receptur podanych w książce, bo generalnie bardzo mi się ona podoba 🙂
Pozdrawiam bardzo ciepło i dziękuję za Twój komentarz,
E.
Dzięki za recenzję. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zakupem tej książki. Jednak nie byłam przekonana. Po przeczytaniu twojej recenzji chyba jednak wybiorę się do księgarni i zrobię sobie prezent gwiazdkowy:-)Pozdrawiam serdecznie
chętnie bym ją widziała u siebie na półce… ja w tym roku otrzymałam "Każdy może gotować" Jamiego 😉 jestem zadowolona, bo ładna książka pod względem zdjęć i proste przepisy 🙂
widziałabym ją u siebie na półce 🙂
Nie napiszę tego inaczej, bo nie umiem. UWIELBIAM CZYTAĆ TWOJE RECENZJE 🙂
Do innych już nawet nie zaglądam 🙂 Pogodnych i smacznych Świąt 🙂
Ja mam w domu "włoską wyprawę.." i chociaż nigdy nic z niej nie ugotowałam, to ją uwielbiam. Jak jest mi źle, zimno i smutno to biorę ją do ręki, siadam na kanapie i czytam, przeglądam zdjęcia, a radość życia jakoś sama się we mnie pojawia. Na "Kulinarne wyprawy…" chwilowo mnie nie stać, ale kupię ją w najbliższym możliwym terminie 🙂
Szalenie lubie te ksiazke – to chyba moj ulubiony Jamie 🙂
Może dostanę pod choinkę, może…:-)
Pozdrawiam serdecznie:-)
Ja ją kupiłam głównie ze względu na fotografie… 🙂 Są absolutnie świetnie i nie zdziwił mnie fakt, że Jamie dedykował ją Loftusowi. 🙂
Uwielbiam ta książkę! Często zaglądam do niej, żeby tylko popatrzeć na piękne fotografie Davida Loftusa:)
A z przepisów polecam seksowne szwedzkie bułeczki z jagodami 🙂
ale się cieszę, ze Twoja recenzja jest tak pozytywna!!! wygrałam te książkę na Kuchni TV i czekam aż do mnie przyleci 🙂 i czekam z niecierpliwością bo w Empiku tylko rzuciłam na nią okiem 🙂 pozdrawiam cieplutko.