Czasami los stawia na naszej drodze niespodzianki. Tak się stało w przypadku Marka Brzezińskiego, który w wieku ponad 50 lat, po utracie pracy na paryskiej uczelni, jak i w radio, która wypełniała poprzednich kilkanaście lat jego życia, został postawiony przed trudnym pytaniem: „co by tu u licha dalej robić w życiu?”. Bohater książki, a zarazem autor w jednej osobie, postanowił spełnić swoje marzenie: ukończyć prestiżową akademię kulinarną Le Cordon Bleu.
Tak się zaczyna ta licząca 352 strony opowieść. Czyta się ją szybko i przyjemnie, choć trzeba przyznać język niekiedy przypomina ten z epoki Balzaca, ale oczywiście dodaje to tylko francuskiego szyku lekturze.
Książka dzieli się na 17 rozdziałów, z czego kilka pierwszych opisuje naukę w szkole, a pozostałe to już kulinarna podróż po regionach Francji i odkrywanie ich najznamienitszych specjałów jak foie gras (poznacie kilkanaście pomysłów na jego podania), królik (dowiecie się m.in., że należy go kupować z głową, by nie pomylić go z…kotem), czy ostryg (zrozumiecie dlatego ostrygi jedzone na świeżo należy koniecznie pogryźć przed połknięciem).
Brzeziński na kartach książki opisuje zajęcia, egzaminy, wycieczki, jak i czas spędzony ze znajomymi ze „szkolnej ławy”. Jego opowieść płynnie przechodzi przez wszystkie kursy, aż do tego dla zaawansowanych, który oczywiście ukończył. Podczas trzech semestrów spędzonych w szkole na swojej drodze spotkał wiele ciekawych osób, w zasadzie z każdego zakątka kuli ziemskiej. Wszystkich ich przyciągnęła do Paryża magia elitarnej szkoły zwanej „Niebieską Wstążką”.
Autor barwnym językiem opisuje najmniejsze detale swojego „nowego życia”, począwszy od ważącego kilkanaście kilogramów ekwipunku z nożami, które każdego dnia przynosił ze sobą na zajęcia. Pisze także o kłótniach podczas zajęć, czy o miłostkach innych kursantów, nie zapomina przedstawić czytelnikom specyficznej hierarchii panującej w Le Cordon Bleu, a nawet…momentu zakupu specjalnego obuwia z metalowymi czubkami, w które nie mógłby się wbić spadający nóż 🙂
W książce można natknąć się na kilkadziesiąt przepisów – wszystkie są łatwe do znalezienia, gdyż pisane kursywą. Należy zwrócić uwagę, że niektóre z nich są bardzo proste jak gravlax z łososia, czy deser gruszkowy, inne wydają się być tak skomplikowane, że chyba bym się ich nie podjęła tylko po przeczytaniu tekstu, gdyż jestem wzrokowcem i lubię popatrzeć na zdjęcia z poszczególnych etapów przygotowania potrawy.
Jedno jest pewne: wszystkich Autor się nauczył w niepozornym budynku przy Rue Léon Delhomme, gdzie mieści się szkoła.
„Kulisy Kulinarnej Akademii” to książka dla hedonistów, bon vivantów, gawędziarzy i zapalonych kuchcików, którzy marzą o gotowaniu poza swoją własną kuchnią. Jestem pewna, że spodoba się również wszystkim sympatykom Francji. Szczególnie tę lekturę polecam osobom zaciekawionym jak wygląda nauka w najsłynniejszej szkole „kucharzenia” na świecie. Po przeczytaniu tej książki jeszcze bardziej marzy mi się kulinarny wyjazd do Paryża.
Do kolejnego przeczytania,
E.
Podobne wpisy
Komentarze
16 odpowiedzi na “Kulisy Kulinarnej Akademii”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Czasami los stawia na naszej drodze niespodzianki. Tak się stało w przypadku Marka Brzezińskiego, który w wieku ponad 50 lat, po utracie pracy na [...]
Oooo… i to jest jeden z wielu powodów, dla których lubię do Ciebie zaglądać! Pozdrawiam 🙂
Le Cordon Bleu to marzenie pewnie większości z nas (kulinarnych maniaków). Jednak przez tak wysoką cenę kursów większośc może sobie tylko pomarzyć..a fajnie pomarzyć czytając taką książkę:) Chyba zrobię sobie taki prezent pod choinke:)
Mój mężczyzna aktualnie czyta tą książkę i jest zachwycony, ja czekam w kolejce:)
Książka, jak wynika z Twojej ciekawej recenzji, zapowiada się niezwykle interesująco – całkiem przyjemnie słucha się jego cyklicznych opowiastek i propozycji kulinarnych w radiowej Trójce:)
Też teraz czytam książkę z kulinariami w tle o dziewczynie, która została szefową kuchni. Ta będzie kolejna po Twojej recenzji:-) Czyli na dobrą szkołę nigdy nie jest za późno;-)
Chyba sobie sprawię taką książkę 🙂 Dzięki za recenzje 🙂
Pozdrawiam 🙂
Świetne 🙂 Od jakiegoś czasu szukam książek z kulinarnym wątkiem który będzie grał pierwsze skrzypce 🙂
Edith, dzięki za polecenie ciekawej książki. Nieczęsto zdarza mi się zostawić fikcję, ale dla tej jestem gotowa zrobić wyjątek 😀
No i poza tym, totalna zmiana życia. Czasem sama się zastanawiam, jakby to było, gdybym zaczęłą robić totalnie coś innego niż teraz robię…
Pozdrawiam serdecznie z zasypanego śniegiem G. 😀
Ta pozycja jest obecnie u mnie wysoko na liście książek do przeczytania w najbliższym czasie. A Twoja recenzja mnie utwierdziła w tym przekonaniu, że Kulisy Kulinarnej Akademii muszą prędko trafić w moje ręce 🙂
Pozdrawiam,
Tosia.
Recenzja brzmi zachęcająco 😉 fajnie jest spełniać marzenia, więc przyjemnie się czyta o takich rzeczach 😉
Mnie zawsze w tego typu książkach cieszy przede wszystkim ten "dowód", że nigdy nie jest za późno na zmiany i realizację marzeń! Wielu moich 30-letnich znajomych mówi o sobie "eeee juz nie mam 20 lat, teraz to już nie ma sensu". Otóż ma! Zawsze! 🙂
Właśnie czytam i już obawiam się dnia, kiedy dotrę do końca. Nie polecam zasiadać do lektury z pustym żołądkiem:) Pozdrawiam serdecznie
na pewno chciałabym i skończyć te szkolę i przeczytać książkę 🙂 obawiam się, że tylko ta druga opcja wchodzi w grę 🙂 pozdrawiam cieplutko.
Na pewno przeczytam, ale kurs w Cordon Bleu wart 20 kilka tysiecy euro trudno uznac za zyciowa niespodzianke… Mysle, ze oszczedza sie na niego latami (Chyba, ze ma sie bogatego tatusia jak jedna z jurorek w master chefie 😉
Aniu,
z pewnością, ale myślę, że Autor książki po wielu latach spędzonych we Francji i pracy na dwóch etatach takie pieniądze po prostu miał zaoszczędzone i spełnił swoje marzenie w wieku 56 lat! Podejrzewam, że gdyby nie stracił pracy nie miałby czasu na robienie kursów w Akademii.
Pozdrawiam serdecznie,
E.
Może Gwiazdor przyniesie…?;) (PS. Jeszcze nie czytałam ale wszystkie recenzje na które trafiłam są bardzo pochlebne, łącznie z Twoją (też marzy mi się kulinarny wyjazd do Paryża:))