fbpx

Madame Edith

20 sierpnia 2012

Chciałabym podzielić się z Wami moim sekretem. Często spotykam osoby, które ciekawi historia powstania bloga. Pytają m.in. skąd pomysł na nazwę i jak to się zaczęło? Zaraz poznacie kawałek mojego świata. Zapraszam!

Madame Edith – mała piosenkarka

Historia ma swój początek gdy byłam małą dziewczynką. Uwielbiałam słuchać francuskich piosenek. Zapytacie: dlaczego francuskich? Bo moją ulubioną była „French Collection” Mireille Mathieu, której słuchałam na gramofonie stojącym w dużym pokoju, więc był ważnym domowym elementem.

Byłam tak zafascynowana tą artystką, że chciałam się do niej upodobnić. Dlatego pewnego dnia poszłam z Mamą do fryzjera, usiadłam na fotelu, a gdy fryzjer zapytał się jak chcę być obcięta podałam mu okładkę poniższej płyty. Od tego dnia nosiłam fryzurę „na Mirelle”.

Źródło:  http://www.gemm.com/

Zamiłowanie do muzyki sprawiło, że w mojej kolekcji znalazły się kolejne płyty. Słuchałam ich do zdarcia igieł w gramofonie. Kiedy tylko goście Rodziców pojawiali się u nas w domu wiedziałam, że to czas dla mnie i mój występ!

Na targu staroci w Brukseli, kwiecień 2013

Ubierałam się odświętnie, by móc przed nimi wystąpić w akompaniamencie playbacku’u z płyty Mirelle.
Widzowie bardzo lubili moje cykliczne show, albo przynajmniej dobrze udawali, że im się podoba. Po każdym występie byłam nagradzana brawami, dlatego chciałam wtedy zostać wielką francuską piosenkarką. 

W występach był tylko jeden mały szkopuł: kompletnie nie rozumiałam o czym śpiewam. W momencie, gdy zdałam sobie sprawę, że słowa mają znaczenie postanowiłam odkryć tajemnicę, jaką za sobą niosą. Tak też rozpoczęła się moja przygoda z Francją.

Madame Edith – pierwsze podróże do Francji

W wieku 12 lat po raz pierwszy pojechałam do Paryża. To miasto mnie oczarowało, było niesamowite: zafascynował mnie język, kultura, architektura, jedzenie…

Edith 2

Edith 1

Żeby dogłębnie poznać Francję konieczne było poznanie mowy francuskiej. Edukację tego języka rozpoczęłam w pierwszej klasie liceum. Nasza nauczycielka uważała, że najlepszym sposobem na naukę jest totalne zanurzenie się w języku i kulturze. Takim sposobem odbyłam drugą podróż do Francji. Moją przygodę z językiem kontynuowałam następnie na zajęciach w Alliance Française (ośrodku kultury francuskiej).

Skok na głęboką wodę

W wieku 19 lat mój świat wywrócił się do góry nogami i bardzo się zmienił. Przeprowadziłam się do Warszawy. Mieszkałam sama. Po pewnym czasie znudziły mi się wyciągane z zamrażalki rozmrażane kotlety, czy pierogi, zaczęłam więc eksperymentować w kuchni. Gotowanie okazało się być bardzo wciągające. Jak każdy student miałam mało pieniędzy, ale dużo fantazji i serca do gotowania. Tak się zaczęło. Krok po kroku.

Największą przyjemność sprawiało mi gotowanie dla bliskich, dlatego zaczęłam urządzać przyjęcia. Bywało tak, że w mojej malutkiej kawalerce goście siedzieli wszędzie, włącznie z podłogą i wanną w łazience 🙂 Było smaczne jedzenie, dobra zabawa, uśmiechnięci ludzie i pozytywna atmosfera!

No dobrze, takie były początki gotowania, ale co z nazwą? Dlaczego właśnie „Madame Edith”?

Otóż naukę francuskiego kontynuowałam na studiach. Do naszej nauczycielki zwracałam się „Madame”, a ona mówiła do mnie Edith. Na zajęcia francuskiego uczęszczałam z grupą przyjaciół wśród których zaczęliśmy zwracać się do siebie francuskimi odpowiednikami naszych imion, a ja dodatkowo w ramach wyróżnienia za dbałość o gości na przyjęciach jako wzorowa pani domu otrzymałam tytuł „Madame”. Tak już zostało do dziś.

Z gotowaniem przez życie

Obecnie część moich przyjaciół przeniosła się za granicę i przez to widujemy się rzadziej. Jednak moje przyjęcia są nadal dobrym sposobem, aby zebrać wszystkich wokół stołu ze smacznymi daniami. W taki sposób dbam o stare przyjaźnie i kultywuję tradycję spotkań.

Nieraz zdarzało się, że bardzo zasmakowali w moich potrawach i prosili o przepisy. Początkowo dawałam je spisane na kartkach, potem przesyłałam mailem, dania trudniejsze w przygotowaniu utrwalałam na zdjęciach. Z czasem zgromadziłam ich bardzo dużo i pewnego dnia zrodził się pomysł na podzielenie się nimi z całym światem. Tak też powstał blog Madame Edith.

To jeden z moich sekretów. Może chcielibyście się podzielić ze mną Waszymi opowieściami? Jak rozpoczęliście swoją przygodę z gotowaniem lub blogowaniem?

Do kolejnego przeczytania!
E.

P.S.
Więcej o mnie przeczytacie we wpisie „Madame Edith i perfumy” orazPrawnuczka młynarza„.

Napisali o mnie także m.in:


Książki kulinarne

Jestem współautorką książki kulinarnej „Blogerzy na zdrowe Święta”, w której znalazło się 5 moich przepisów wraz ze zdjęciami. Data wydania: grudzień 2012 r.








Druga książka kucharska, w której mogłam wziąć udział nosi tytuł „Dieta dla serca” i została wydana pod patronatem Polskiego Towarzystwa Dietetyki we wrześniu 2014 r. Znalazło się tam moich 8 przepisów wraz ze zdjęciami.

 
 
 
 




Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 4.3 / 5. Liczba głosów: 11

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

90 odpowiedzi na “Madame Edith”

  1. Gosia pisze:

    Trafilam tu przez przypadek szukajac przepisu na mazurek rozany. Twoj blog jest przepiekny! Zdjecia mistrzostwo swiata. Ciesze sie, ze Cie znalazlam. Zostane na dluzej.

  2. Ewa pisze:

    Moja historia zgotowaniem zaczęła sie gdy miałam osiem lat pochodzę z wielodzietnej rodziny i w domu sie nie przelewało , dokuczał mi ciągły głód
    Wie zaczęłam z niczego tworzyć cos i tak pozostało mi do dzisiaj …
    Z czasem przerodziło sie w pasje uszczęśliwiać najbliższych a oni podsunęli mi pomysł zeby otworzyć restauracje i tak wiec uszczęśliwiać nie tylko najbliższych 🙂

  3. Ewa pisze:

    Dziekuje ze pani jest i tworzy i sie z nami dzieli tak wspaniałymi rzeczami
    Uwielbiam pani przepisy … Sa wręcz genialne i nawet amator poradzi sobie z daniem lub ciastem czy deserem perfekcyjność w każdym gramie 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

  4. Łukasz pisze:

    Trafiłem dzisiaj zupełnie przez przypadek na Twoją stronę, szukałem przepisu na zupę gulaszową…No i znalazłem! Ale na Twoim blogu jest tyle inspiracji, że spróbuję większości z przedstawionych przepisów. Do tego te zdjęcia do przepisów. Rewelacja! Pozdrawiam gorąco.

  5. Petronela Wiśniewska pisze:

    Pani Edyto!
    Bardzo ciekawy blog, szkoda że nazwa niefortunna. Połączenie Madame i imienia ma, niestety, negatywną konotację w języku francuskim, chociaż po polsku robi wrażenie. Proszę zapytać rodowitych Francuzów. Szkoda, bo niektórzy wtajemniczeni w zawiłości tego języka mogą się żachnąć. Ale życzę powodzenia i dobrej kontynuacji. A. S.

  6. Samosia w Grecji pisze:

    Jestem pod bardzo dużym wrażeniem Twoich zdjęć i przepisów, chapeau bas! Wrażenie było i jest tak wielkie, że zrobiłam sobie do mojego małego domku stół podobny do tych, na których czasami prezentujesz swoje potrawy 🙂 tak „odgapiłam” . Pozdrawiam serdecznie!

  7. Anonimowy pisze:

    Mi też kiedyś znudziły się mrożonki i zacząłem gotować. A jak urodził się mi rok temu syn to gotowanie nabrało tempa. Przecież nie będzie młodzian wiecznie słoiczków jadał 😉 Francję lubię lecz prawdziwym uwielbieniem darzę jej wina, zwłaszcza z Bordeaux i Burgundii.

    Paweł (zwany Jean-Paul)

  8. Anonimowy pisze:

    Uwielbiam Francje,lubie gotowac.Mieszkam we Wloszech i nie mam bloga ale codziennie zagladam do blogow i mam swoje sympatie.Trudno powiedziec dlaczego odwiedzam bardzo chetnie twoj bo nie zawsze korzystam z twoich przepisow.Ach uwielbiam sluchac i czytac historie o poznanych osobach.ciao mirka

  9. Evi pisze:

    Piękna historia :). Jestem tu pierwszy raz, przytuptałam od Deli i już bardzo mi się tu podoba :). Serdecznie pozdrawiam!

  10. Edith,

    Jeśli chodzi o mój blog, to jak na razie jest on nawet nie blogowym przedszkolakiem, a dzidziusiem:), ale mam dużo zapału i mnóstwo pomysłów. Tak szczerze mówiąc, to pierwszy raz pomyślałam o napisaniu bloga chyba z 10 lat temu jak wybierałam się na Kretę, ale jak to w życiu często bywa skończyło się na słomianym zapale. Od tamtej chwili odbyłam wiele podróży, bliskich i dalekich. Mam też okazję często jeździć do Francji i zwiedziłam tam wiele fajnych miejsc. Ostatnio powiedziałam mojemu tacie, że marzę o pracy, która polegałaby na jeżdżeniu w różne ciekawe miejsca i opisywaniu ich, wystawianiu opinii hotelom i restauracją, a on mi na to: "To zacznij o tym na początek pisać bloga" i stwierdziłam, że to genialny pomysł. Nie jest to praca, ale mogę opisać i podzielić się z ludźmi tym, co mnie naprawdę kręci i pasjonuje. W ciągu kilku ostatnich dni kilka razy zmieniałam szatę graficzną, ciągle coś dodaję, usuwam, poprawiam i udoskonalam. Muszę się przyznać, że Twój blog był dla mnie bardzo dużą inspiracją. Jak go zobaczyłam, to postanowiłam, że szata graficzna mojego bloga też będzie minimalistyczna i elegancka, zaraz powyrzucałam wściekłe kolorki i zdjęcia profilowe:)))). jeszcze nie osiągnęłam w 100% tego o co mi chodziło, ale wciąż się uczę, świetnie się bawiąc przy okazji. A wracając do Twojego bloga, to myślę, że musisz być bardzo ciepłą i otwarta osobą i to Twoja osobowość sprawia, że Twój blog jest taki wyjątkowy i ciekawy. Podoba mi się sposób w jaki piszesz o sobie i swoje artykuły. Twój post "Dlaczego ludzie nie myją rąk" jest po prostu boski. Już nie uważam siebie za świra ze względu na to, że otwieram i zamykam drzwi łokciem w publicznych miejscach:)))))))). Bardzo mi się tez podoba Twój dzisiejszy artykuł "Podróż w pojedynkę, czy w grupie". Muszę go sobie przemyśleć i dam znać jakie jest moje zdanie.

    Dziękuję za inspirację i życzę miłego dnia:)

    Ania

    • Madame Edith pisze:

      Aniu,
      bardzo dziękuję za ciepłe słowa 🙂 Swoją szatę graficzną także dostosowywałam przez wiele miesięcy i nadal regularnie zmieniam małe rzeczy. Niedługo planuję dużą przebudowę bloga, więc będzie wyglądał (mam nadzieję) bardziej profesjonalnie i stanie się bardziej czytelny.
      Miło mi, że podzielasz moje odczucia co do mycia rąk – prawdę mówiąc pisząc ten artykuł trochę się obawiałam, czy inni po przeczytaniu go nie wezmą mnie za jakąś nawiedzoną wariatkę – haha 🙂 Na szczęście dużo osób podzieliło moje spostrzeżenia.

      Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę dużo satysfakcji z pisania bloga!
      E.

    • Edith,

      Muszę powiedzieć, że jestem bardzo ciekawa jak przebudujesz swojego bloga, więc czekam z niecierpliwością:). A tak z ciekawości, oczywiście jeśli możesz powiedzieć, to ile godzin, dziennie lub tygodniowo zajmujesz się blogiem?

      Pozdrawiam

      A.

    • Madame Edith pisze:

      Aniu,
      To bardzo trudne pytanie. Nigdy nie liczyłam, bo nawet nie wiedziałabym jak to dobrze zrobić. Jedno to pisanie postów (jeden wpis to min. 1-2h, ale częściej znacznie dłużej + czas gotowania), a co innego obsługa Fb, Instagramu, czy odpowiadanie na maile, komentarze etc. W między czasie pracuję na pełen etat, więc chyba najłatwiej stwierdzić, że zajmuję się blogiem przez większość czasu poza pracą zawodową. To chyba najbardziej rzetelna odpowiedź jakiej mogę Ci udzielić 😉
      E.

  11. Speedy Foody pisze:

    Piękna opowieść.
    Ja dopiero zaczynam, także o początkach w aspekcie przeszłości będę mogła powiedzieć z jakiś czas. Na razie dzielę się ze światem przepisami i wiedzą prozdrowotną.
    Zapraszam i pozdrawiam!
    http://www.thecudfood.blogspot.com

  12. Aska gotuje pisze:

    Cudna historia:),ja przygotowuje sie na moj pierwszy kontakt z Paryzem i Francja, ciekawa jestem jakie wrazenie zrobi na mnie:)milo u Ciebie Edith zostaje na dluzej:)Pozdrawiam

  13. Anonimowy pisze:

    Pikene zdjecie slubne !
    Pozdrawiam
    Ania

  14. Ale ciekawa historia. Zajrzałam do Twojego bloga, ponieważ słodki post o pączkach przyciągnął mnie jak magnes. Świetny blog, ciekawie piszesz i chętnie będę tutaj zaglądać. Pozdrawiam, Krys

  15. Edith, z jakiego pochodzisz miasta?

  16. Iza pisze:

    Bardzo fajny blog. Zestawienie podróży, gotowania, designu oraz fotografowania jest moim zdaniem idealnym połączeniem. Zakładka "O mnie", jak już wspomnieli poprzednicy, a dokładniej historia powstania bloga jest nie tylko ciekawa ale tez inspirująca :). Bardzo cieszę się, że miałam okazję tu trafić, a także zamienić parę słów z Tobą osobiście ( na sobotnim kursie krewetkowym ), bo w ten sposób inaczej odbierałam to co piszesz. Oczywiście zdążyłam już wypróbować jeden z Twoich przepisów i ..wyszło bardzo smacznie. Życzę wytrwałości w pisaniu i jak najwięcej możliwości podróżowania.
    Iza

    • Madame Edith pisze:

      Iza,
      bardzo dziękuję za ciepłe słowa!
      Było mi bardzo miło Cię poznać i razem zmagać się z krewetkami 🙂
      Mam nadzieję, że będzie okazja, by się spotkać jeszcze na innych warsztatach.

      Gorąco pozdrawiam,
      E.

  17. Marta Sęp pisze:

    Jako raczkująca blogerka przeglądam różne blogi w poszukiwaniu wzorców, inspiracji. Twój dodaję do obserwowanych, bo jeśli się uczyć, to od najlepszych.
    Jestem bardzo ciekawa, czy Twój blog od początku wyglądał tak profesjonalnie, czy podlegał ewolucji? Pytam, bo może niektórzy mają wrodzony dar robienia wszystkiego od razu w sposób doskonały. Chciałabym wiedzieć, czy mam szanse doprowadzić swój ledwie rozpoczęty blog do poziomu zbliżonego do Twojego?
    Miłość do francuskiej piosenki i do Paryża jest nam wspólna 🙂
    Cordialement 🙂

    • Madame Edith pisze:

      Marto,

      bardzo Ci dziękuję za tak ciepłe słowa. Mój blog od momentu powstania wygląda tak samo – nie zmieniło się logo, czcionki, kolory tekstów, układ wpisów, ani szata graficzna. Jedyne, co dodałam z czasem to menu na boku oraz belka z głównymi kategoriami.

      Znacząco zmieniły się za to zdjęcia, bo z początku były naprawdę złe, a teraz stają się coraz bardziej akceptowalne, choć cały czas się uczę. Z sesji na sesję. Eksperymentuję, zresztą widać to w kolejnych wpisach.

      Tobie życzę wytrwałości i powodzenia! Daj sobie czas na naukę. Wydaje mi się, że inaczej nie da rady nauczyć się prowadzenia bloga niż poprzez sumienność, wytrwałość i ćwiczenie warsztatu. Reszta przyjdzie z czasem 🙂

      Serdecznie pozdrawiam,
      E.

  18. Witaj Madame E.,
    Zastanawiam się właśnie, dlaczego dopiero dziś pokusiłam się o otwarcie zakładki "O mnie", choć czytam Cie przecież od wielu miesięcy… Widać jednak,taka karma, tak miało być:)
    Mnie również podoba się Twoja historia i czekam na ciąg dalszy, więc jakbyś coś dodała, daj znać na FB, poproszę.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Ewa/ Domowabogini.pl

    PS. Też nie mam wanny tylko wielki prysznic ale o wannie marzę. Gdy miałam ją w domu rodzinnym to na dłuższe pluskanie było mi szkoda czasu a teraz z chęcią przyjęłabym możliwość relaksu w pachnącej piance;)

  19. AnnaA-G pisze:

    Edith, świetnie ujęta historia.Zawsze zastanawiam się czytając różne blogi jak wygląda dana osoba (bo nie każdy pokazuje swoją "twarz") a właśnie Ciebie wyobraziłam sobie,jako ciemnowłosą, dystyngowaną kobietę, może nazwa bloga tak sprawiła. Blog Twój jest świetny, pełen pięknych zdjęć i pomysłów. Kuchni z różnych zakątków, dzięki którym można wiele się dowiedzieć i nauczyć. Poza tym Ja tak jak i Ty mam zamiłowanie do j. francuskiego, Francji, choć Paryż lekko mnie rozczarował. Widać u Ciebie pełen profesjonalizm!:)Pozdrawiam

    • Madame Edith pisze:

      Anno,
      bardzo Ci dziękuję za tak miły komentarz 🙂
      Mnie również Paryż nieco rozczarował pod wieloma względami, choć z drugiej strony gdybym miała okazję, to wróciłabym do niego na kilka dni z ochotą. Jednak nie jest to zdecydowanie miejsce, w którym chciałabym np. mieszkać, jest dobry tylko na kilka dni.

      Serdecznie pozdrawiam,
      E.

  20. Anonimowy pisze:

    Trafilam przez przypadek na Twojego bloga i na pewno jeszcze tu zajrze. Przepisy tak zachecajace, az sie zrobilam glodna. Plus ladna oprawa graficzna. Zycze powodzenia w dalszych dzialanich !
    Pozdrowienia z Normandii,
    Kasia

  21. MiL pisze:

    Trafiłam na ten post dopiero dziś, ale muszę napisać, że naprawdę z przyjemnością się go czyta! Ja też byłam ciekawa historii powstania bloga i nazwy 🙂
    Pozdrawiam serdecznie! 🙂

  22. ewelajna pisze:

    Edith, miło się czytało o tej Twojej miłości do francuskiego:).
    Wiesz, że ja tez miałam taka fryzurę w czwartej, piątej, szóstej klasie – z tym, ze to była miłość mojej mamy i ona sama mnie tak obcięła:)
    A przyjęcia w akademiku i siedzenie gdzie popadnie… Ale to były fajne czasy…:)

  23. Lena pisze:

    Bardzo lubię Twojego bloga, bo widać, że tworzy go konkretna osoba o ciekawych zainteresowaniach:)

    Jako lingwistka z wykształcenia doskonale rozumiem Twoją fascynację językiem i daną kulturą. Niestety z francuskim nigdy nie było mi po drodze. Gdy chciałam zacząć naukę francuskiego jako trzeciego języka w liceum, nauczycielka notorycznie nie przychodziła na lekcje, więc zrezygnowałam na rzecz hiszpańskiego. Miałyśmy wtedy z przyjaciółką wizję, że francuski przyda nam się, gdy będziemy żonami ambasadorów:) Rok temu próbowałam zmierzyć się z francuskim jeszcze raz, ale chyba wiek już nie ten albo nauczycielka kiepska. Do trzech razy sztuka?;)

    • Madame Edith pisze:

      Lena,

      bardzo podoba mi się Twoje wizja z "żonami ambasadorów" 🙂
      Kiedyś na studiach miałam protokół dyplomatyczny i to był jeden z najciekawszych przedmiotów na studiach. Bardzo przydatny. Teram wiem do czego służą te wszystkie sztućce w drogich restauracjach:)

      Dziękuję, że do mnie zaglądasz!
      E.

  24. Ivka pisze:

    Bardzo ciekawa jest Twoja historia, po przeczytaniu jej od razu zapragnęłam znaleźć się w gronie Twoich znajomych i być zaproszoną na twoje słynne domowe przyjęcia, choćby z miejscówką w wannie 🙂

    • Madame Edith pisze:

      Ivko,

      teraz już mieszkam w trochę większym mieszkaniu i w dodatku nie mam wanny :)))
      Każdy znajduje więc miejsce do siedzenia na krześle, sofie, czy przy barku lub ewentualnie (jak jest ciepło) na balkonie, więc nie ma konieczności okupowania łazienki.
      Jak będziesz w Warszawie, to daj znać, a się umówimy 🙂

      Serdecznie Cię pozdrawiam,
      E.

  25. Ja też przeczytałam z zaciekawieniem Twoją historię. Pięknie opowiedziałaś o sobie i jak zawsze masz piękne zdjęcia;) Uwielbiam czytać twojego bloga!

  26. Kasia S, pisze:

    oj, to chyba bedzie powieśc w odcinkach. Cekamy na dalsze pikantne szczegóły 🙂

    Pozdrawiamy serdecznie

    Tapenda

  27. Aleksandra K pisze:

    wspaniala historia, zawsze chetniej sie odwiedza bloga ktory daje cos od siebie a nie tylko suche przepisy. Ja rowniez podczas studiow gotowalam dla kumpel, u nas byly "czwartkowe obiady" glownie z makaronem.
    szkoda ze coraz wiecej nas sszuka szczescia za granica ( w tym ja) bo wiele bym dala aby zaszalec z kolezankami jak kiedys.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  28. Powielając wiele odpowiedzi powyżej: miło nam Cię poznać 😉 Widać, że blog jest prowadzony z pasją i energią, i że korzenie tego gotowania leżą gdzieś głęboko.

  29. Hania-Kasia pisze:

    Edith, miło było przeczytać historię powstania Twojego bloga. Zgadzam się z przedmówczyniami, że masz dobre pióro i z przyjemnością czyta się Twoje posty. Pozdrawiam!

  30. Marzena pisze:

    Fajnie dowiedzieć się więcej o kimś, którego się czyta i poznaje:-) Moja przygoda z blogowaniem zaczęła się "na odczepnego":-) Wielu znajomych robiąc jakieś przyjęcie, imprezę i kolację wołali o pomoc. Organizowałam im menu, spisując po kolei od przystawki, danie główne na deserze kończąc. Robiłam to oczywiście w kilku wersjach dając możliwość wyboru. Pomyślałam, że jak wszystko spiszę, to będą mieli możliwość dostępu bez przerwy, a i mnie to ułatwi życie:-)Tak tez zrobiłam. Z pomysłem nosiła się od 2 lat i dopiero zaczęłam realizację i przestać nie mogę:-)
    Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za Twój post:-)

  31. Basia pisze:

    Super to opisałaś i odpowiedziałaś na moje pytanie, bo zastanawiałam się kiedyś, dlaczego wybrałaś taką nazwę 🙂
    Pozdrawiam serdecznie!

    • Madame Edith pisze:

      Basiu,

      bardzo się cieszę, że tym postem mogłam odpowiedzieć Tobie i innym Czytelnikom na to pytanie.
      Przyznam, że własnie ono pojawiało się najczęściej we wszelkich blogowych rozmowach 🙂

      Łączę serdeczne pozdrowienia,
      E.

  32. katarzynka pisze:

    Wyobraziłam sobie Ciebie w tej fryzurze przy kawie i rogaliku, w paryskiej kawiarence. Edith w Wielkim Mieście 🙂 Strasznie to miła myśl.

    Ja dawno temu próbowałam skończyć liceum "ze specjalnością język francuski" i choć nauczyciele skutecznie mi ten pomysł obrzydzili to zrobiłam maturę na 5 🙂 Na tym moja francuska przygoda się skończyła.
    A blog, cóż… czasami myślę, że go diabli nadali :))

    • Madame Edith pisze:

      Podziwiam Cię Katarzynko ze ukończenie liceum francuskiego.

      Chodziłam do klasy matematycznej z dwoma językami i to już nie była łatwa sprawa, a jeszcze mieć inne przedmioty po francuski, to naprawdę coś niesamowitego. To bardzo trudny język, więc chapeau bas! 😉

      E.

    • katarzynka pisze:

      Chociaż może nie powinnam Ci tego mówić to… przeceniasz mnie Edith i to baaardzo!
      Inne przedmioty były po polsku, a z liceum "francuskim" rozstałam się jeszcze przed maturą. Skończyłam inne wybierając ten język na maturze, bo jako znany szkolny leń wykorzystałam fakt, że byłam duuużo do przodu w tej materii przed resztą klasy 🙂
      Co nie zmienia faktu, że naprawdę mam 5 na maturze :))

    • Madame Edith pisze:

      Katarzynko,

      tak, czy inaczej za francuski na maturze zdany na 5 też należy Ci się szacunek, bo z francuskim nie ma żartów 🙂

      Z wtorkowymi pozdrowieniami,
      E.

  33. Ja założyłam bloga, ponieważ moi Przyjaciele i Mąż mnie do tego nakłaniali. Pisanie to dla mnie terapia, możliwość wyładowania negatywnych emocji, zamiast walić pięściami w worek treningowy po prostu piszę. Potrafię pisać zawsze i wszędzie, czasem siadam na krawężniku, tonę we łzach i piszę.
    Niestety, brak mi systematyczności [praca i obecny remont mieszakania], dlatego mój blog nie ma Czytelników.
    Poza Najbliższymi.
    Acha i kocham gotować. Zazwyczaj robię za dużo i później wołam Znajomych żeby zwyczajnie dojedli 😉

    • Madame Edith pisze:

      Ależ Ty to ładnie ujęłaś!

      Mi zdarza się pisać w podróżach – tych dalszych i tych zupełnie bliskich jak jadąc metrem do pracy. Dobrze jest mieć przy sobie notesik z ołówkiem lub wirtualny notes w komórce, by móc w każdej chwili zapisać swoje pomysły.

      A jedzenie według mnie smakuje najlepiej jak się można nim dzielić 🙂

      Bardzo dziękuję za piękny komentarz,
      Edith

    • Właśnie zapomniałam dodać, że zainspirowałaś mnie w ostatnią niedzielę bo ukradłam przepis na polędwicę z kurkami. Nie zdążyłam nawet zrobić zdjęcia 😉 Zmieniłam tylko koperek na pietruszkę i dodałam mniej cebuli.
      Chętnie dałabym Ci skosztować 🙂

      Również kocham Paryż i Francję, natomiast zawsze po macoszemu traktowałam francuską muzykę. Zachęciłaś mnie tą MM i od dziś zaczynam.
      http://www.youtube.com/watch?v=N-roGMGyFu0 Piękne!
      Czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę "Twoich Sekretów" 🙂

    • Edith łap:
      http://skoted.blogspot.com/2012/08/paris.html
      Napisałam dawno, w sumie pasuje do tej dyskusji :))

    • Madame Edith pisze:

      Kocham Larę Fabian!
      Obok MM, Natashy St-Pier, Patricii Kass i niektórych płyt francuskojęzycznych Celine Dion jest mogą ulubioną piosenkarką wykonującą utwory w tym języku.

      Bardzo się cieszę, że skorzystałaś z mojego przepisu. Mam nadzieję, że sosik Ci smakował:)
      E.

  34. Beatrice pisze:

    Historia bardzo ciekawa, Droga Edith! U mnie troszkę mniej ciekawa, założenie bloga to było po prostu moje marzenie, taki mały kroczek do wymyślonego przeze mnie celu, o którym może kiedyś napiszę 🙂 Mam tylko nadzieję, że się spełni 🙂

  35. Antenka pisze:

    urzekła mnie twoja historia!:) tak jak większość uważam, że masz talent i pasję do gotowania oraz blogowania, dlatego proszę rób to dalej:)

    • Madame Edith pisze:

      Antenko,

      Bardzo, bardzo Ci dziękuję! Ja mogłabym tylko pisać i robić zdjęcia i obmyślać nowe przepisy i tematy na posty 😉
      Nie zamierzam z tym prędko skończyć, choć niekiedy straszliwie brakuje czasu, w szczególności na zaglądanie na zaprzyjaźnione blogi nad czym bardzo ubolewam.

      Uściski,
      E.

  36. wiosenka27 pisze:

    Oprócz talentu do gotowania i robienia zdjęć masz tez talent pisarski bo wspaniale się Ciebie czyta:)

  37. Historię przeczytałam jednym tchem!
    Widzę, że łączy nas nie tylko miłość do gotowania, ale także do organizowania wystawnych przyjęć z cudownym jedzeniem i oczywiście uczucie do Francji. Chodziłam nawet do francuskiego gimnazjum z językiem wykladowym na wielu przedmiotach, ale wtedy tego nie doceniałam i szukałam pretekstu, by uciekać od nauki języka. Teraz tego żałuję, bo po latach przydałoby mi się odświeżenie znajomości języka i ponowna podróż (kulinarna:) do Francji, bo ostatnio byłam tam 8 lat temu. Dlatego marzę o tym, by znowu się tam wybrać 🙂
    Pozdrawiam, Tosia.

  38. S.B. pisze:

    świetna historia! wspaniale jest móc realizować swoje marzenia od dzieciństwa i obserwować, jak się rozwijają, spełniają i co najważniejsze – nie zmieniają!
    mój blog powstał niestety z o wiele mniej ciekawych powodów, a historia mojej przygody z kuchnią jest o wiele krótsza i banalniejsza 🙂
    pozdrawiam!

  39. Magdalena pisze:

    Jako frankofilka dołączam do obserwujących i mam nadzieję na liczne inspiracje! 🙂

  40. Tomek gotuje pisze:

    Bardzo ciekawa historia 🙂 Moja jest bardzo prosta, pasją do gotowania zaraziłem się od babci, która często się mną opiekowała i spędzałem u niej dużo czasu 🙂 Od małego mnie to interesowało, a później zacząłem sam kombinować. Potrafiłem się zamknąć w kuchni, nikogo nie wpuszczać i ugotować całej rodzinie obiad, podejrzewam, że w podstawówce wtedy byłem 😉 Po wyjeździe na studia zacząłem gotować dla siebie, czasem więcej eksperymentując, ale często robiąc szybkie i proste dania. Pomysł na założenie bloga chodził za mną od dawna, nawet kilka lat temu już jeden założyłem, ale jakoś szybko straciłem zapał, aż do teraz kiedy 2 miesiące temu zacząłem blogowanie i już mi tak chyba zostanie 🙂

  41. Bon Appetit! pisze:

    Edith!Podziwiam Twoje zamiłowanie do języka francuskiego 🙂 Ja z kolei kiedy byłam mała dawałam salonowe koncerty przed gośćmi na taborecie, w ręku trzymając dezodorant (jako mikrofon) 😀 i wtedy pałałam miłością prawdziwą do włoskich piosenek :)Do tej pory moi rodzice to wspominają. Podobnie jak Ty w wieku 12 lat odwiedziłam Paryż wraz z wycieczką szkolną, ale wtedy nie zrobił na mnie aż tak piorunującego wrażenia. Musiałam zrobić podejście nr 2 i dojrzeć do Paryża 🙂

    • Bon Appetit! pisze:

      Ciekawie jest się podzielić taką historią powstania bloga. Ale myślę, że w większości przypadków, to właśnie dzięki namowom znajomym tworzymy te wirtualne zeszyty z przepisami. Ja byłam namawiana ponad 2 lata, zarzekałam się, nie chciałam, też wysyłałam przepisy swoich smakołyków w różne części świata, za pomocą GG czy maila, skype, wiele z moich koleżanek "zawdzięcza" mi "zamiłowanie do kuchni" 🙂 I to napawa mnie dumą, bo wcześniej wręcz nie nawidziły!

    • Madame Edith pisze:

      Agatko,

      Masz rację, najfajniejsze jest to, żeby pokazać innym, że po fajne jedzenie nie trzeba chodzić tylko do restauracji, a że można je przyjemnie przyrządzić w domu.
      Paryż faktycznie należy do miast, do których się trzeba przekonać, bo ma różne oblicza i bywa mało przyjemny. Za to zabytki przyprawiają o zawrót głowy 🙂

      Pozdrawiam Cię serdecznie,
      E.

  42. Miło dowiedzieć się czegoś więcej o Tobie i Twoim życiu;)

  43. MartynCia ^^ pisze:

    świetna historia 😉 Twój blog ma bardzo długą, ale i ciekawą genezę 😉 szczególnie nazwa.
    A widzisz u mnie też gotowanie zaczęło się na studiach, gotowanie dla bliskich, szczególnie dla Połówka sprawia mi przyjemność. Przyjęć może nie organizuję czesto, niemniej jednak zawsze jak ktoś znajomy się zjawi w moich progach staram się upichcić coś dobrego ;).

    Pozdrawiam
    Martyna

  44. monika jall pisze:

    bardzo ciekawa historia, jeszcze chetniej bede zagladac do Twojego bloga.
    pozdrawiam
    Monika

  45. Karmel-itka. pisze:

    Madame Edith,
    Twoja historia mnie zauroczyła! nie pomyślałabym nigdy o takich okolicznościach powstania Twojej strony. ale cieszę się, że powstała! jak tak czytam, too wnioskuję, że jesteś niesamowitą osobą, pełną pozytywnej energii. i mam ochotę Cię poznać osobiście!
    Mam nadzieję, że nadarzy się taka okazja.

    • Madame Edith pisze:

      Karmel-itko,

      Bardzo mi miło, że moja opowieść Ci się spodobała i że dobrnęłaś do końca 🙂
      Również liczę na to, że poznamy się isobiście, jestem przekonana, że to byloby bardzo miłe spotkanie.

      Życzę Ci bardzo udanego dnia i mam nadzieję, że do zobaczenia!
      E.

  46. Lou pisze:

    wow super historia!!!:):):)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Madame Edith


Chciałabym podzielić się z Wami moim sekretem. Często spotykam osoby, które ciekawi historia powstania bloga. Pytają m.in. skąd pomysł na nazwę i [...]
@MadameEdith on Instagram