fbpx

Oglądanie seriali bez wyrzutów sumienia

9 marca 2015

Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis będzie dla Was motywacją. Jak wiecie niemal nałogowo oglądam seriale. Zwykle znajduję czas na 4-5 odcinków w tygodniu. Najbardziej lubię medyczne, prawnicze i sensacyjne. Wszelkiego rodzaju telenowele nie mają u mnie szans. Ponad rok temu mój przyjaciel zdradził mi swój sekret na to jak oglądać seriale i nie mieć wyrzutów sumienia, bo co tu dużo mówić jak się spędza ok. 4 godzin przed komputerem w zasadzie na darmo, to mniejsze lub większe wyrzuty sumienia pewnego dnia się pojawiają…

Otóż sprawa jest prosta jak drut. Trzeba ćwiczyć! J. dla przykładu zanim obejrzy jeden odcinek, który trwa powiedzmy 40 minut, to najpierw biega dokładnie przez taki okres czasu. Jak wybiega, to dopiero zasiada przed komputerem/telewizorem i ogląda.

Tak, wiem. Trzeba mieć żelazne nerwy i zasady, których się nie łamie. Ale ponoć bieganie wchodzi w krew i jak się raz człowiek przyzwyczai, to potem jest już prosto.

Sama nie biegam i nawet nie mam zamiaru, gdyż przy mojej dyskopatii nawet nie wolno podejmować mi tego rodzaju aktywności. Mogę za to ćwiczyć w inny sposób, który jest wręcz wskazany.

Już jakieś 6 lat temu kupiłam sobie w miarę zaawansowany rower treningowy. Teraz oglądając serial jednocześnie jeżdżę. Jeden odcinek to ok. 10-13 przejechanych kilometrów. Zwykle wybieram program „cardio” lub „jazda pod górę”, więc spalam w trakcie takiej przejażdżki około 270-340 kcal. Kiedyś używałam też stepera, ale w moim przypadku się nie sprawdził. Choć może to i dobry pomysł, by przynieść go z piwnicy i dla odmiany trochę poćwiczyć na innym urządzeniu…?

Tak, czy inaczej, w trakcie dwóch pierwszych serii „Suits” i 6 odcinków „House of Cards” spaliłam ponad 11 tys. kcal i pokonałam dystans ok. 440 km. A to tylko mój wynik z bieżącego roku.

Seriale to dobry motywator do podjęcia wysiłku fizycznego. Przynajmniej ja czuję się zachęcona 🙂 Po obejrzeniu odcinka nie dość, że mam ochotę na kolejny (co oznacza dodatkowe kilometry na liczniku), to jeszcze momentalnie czuję się lepiej, mam więcej energii i chęci do pracy.

Jestem bardzo ciekawa czy Wy także macie małe wyrzuty sumienia podczas oglądania tv. A może nie macie ich w ogóle? 😉

E.
Follow Madame Edith on Instagram

P.S. Od reguły są pewne wyjątki. Istnieją seriale przy których nie jeździłam na rowerze, bo to by zepsuło całą aurę. Do tego grona zaliczyć można np. „The Fall” i „The Killing”. Generalnie jeżdżę przy wszystkich odrobinę lżejszych gatunkowo jak „Suits”, „Elementary”, „Broadchurch”, „House”, „Chirurdzy” etc.

Więcej o serialach, które polecam przeczytacie we wpisach:

Jak zawsze jestem też ciekawa Waszych serialowych typów i poleceń – wpisujcie je proszę w komentarzach.

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

14 odpowiedzi na “Oglądanie seriali bez wyrzutów sumienia”

  1. panti pisze:

    A ja przy serialach prasuje;) ooo!! I też nie mam wyrzutów sumienia;)

  2. Anonimowy pisze:

    Madame Ediht:) Boze! Jak ja lubie seriele!!!…nie mylic z tele-nowelami:)
    Do moich ulubionych naleza:
    "Prawo Agaty"
    "Ranczo"
    "Przyjaciolki"
    Jeszcze ogladalam "Lekarzy",ale serial sie skonczyl:)
    Mam kilka cd seriali "Domu nad rozlewiskiem" i "Tajemnica Twierdzy Szyfrow", bo to szczegolnie bliski memu sercu serial, akcja dzieje sie w Ksiazu i zamku Czocha.
    Z anglojezycznych lubie serie o Poiort, wg.ksiazek Agaty Christy i "Morderstwa w Midsommer".
    Nigdy nie mialam wyrzutow:), bo jestem hedonistka i lubie uciechy zyciowe, do ktorych powyzsza czynnosc sie zalicza:)
    Caluski
    Wiesia

    • Madame Edith pisze:

      Wiesiu,
      Jakże mi się podoba Twoje podejście! 🙂
      Również znam "Prawo Agaty", ale tylko dwie serie, bo potem mój komputer okazał się być w jakiś sposób niekompatybilny ze stroną tnvplayer. Bardzo ładnie pokazali w tym serialu Warszawę.
      Moc wiosennych pozdrowień!
      E.

  3. Anonimowy pisze:

    Próbowałam ćwiczyć i oglądać serial jednocześnie – nie mogłam się skupić ani na oglądaniu, ani na ćwiczeniu. Może to wina tempa, które sobie narzucałam albo braku podzielnej uwagi.

    Jeśli chodzi o seriale, ja praktycznie jednym tchem oglądałam "Dextera" – cieszę się, że poza ostatnim sezonem wszystkie poprzednie obejrzałam w ciągu 2-3 tygodni, bo zakończenie mnie rozczarowało. 🙁

    Oglądałam też "Suits", ale początek najnowszego sezonu jakoś mi nie przypasował, więc odpuściłam, może wrócę…

    "Chirurdzy" – o tak, chociaż obecnie poziom już też aż tak nie zachwyca niestety, ale oglądam – z sentymentu. 🙂

    Lubię też "Rizzoli & Isles" – fajna relacja pomiędzy tytułowymi bohaterkami – detektyw wydziału zabójstw i patolog sądową, ciekawe przypadki.

    Czekam również na powrót "Orange is the New Black" – w czerwcu 3 sezon! Polecam, ale dość specyficzny.

    W ramach odstresowania po sesji przebrnęłam przez "Gotham" – początkowo mnie nie zachwycił, ale jestem na bieżąco, a to za sprawą Robina Taylora grającego Oswalda – świetny. 🙂 Na plus dla mnie też postać Fish Mooney, choć wiem, że nie każdemu pasuje. Ciekawi też Edward Nygma.

    W przerwie przed nowym semestrem obejrzałam też "Outlander" – chociaż przenoszenie w czasie nigdy do mnie nie przemawiało, tak samo jakiekolwiek walki, to serial mi się spodobał – sam język, ale też Szkocja – warto choćby z tych powodów.

    A ostatnio w ciągu 3-4 dni pochłonęłam "The Following" – pomimo że czasem nieco przewidywalny, spodobał mi się i z niecierpliwością czekam na nowy odcinek.

    Zdarzało mi się też oglądać seriale: "Elementary", "House" i "Stalker" – ale tutaj raczej na zasadzie: „O, leci, no to może sobie obejrzę”.

    Ale ze mnie serialowy maniak! 😉

    Pozdrawiam,
    Karolina.

    • Madame Edith pisze:

      Karolino,
      wielkie dzięki! Ja póki co, będąc po drugim sezonie, odstawiłam "Suits" na rzecz "House of Cards". "The Following" jest na mojej krótkiej liście, jak i "Orange…" – jestem go bardzo ciekawa.
      Tyle seriali, a tak mało czasu. I najgorsze, że co chwila pojawiają się nowe serie i nowe odcinki 🙂

      Serdeczne pozdrowienia,
      E.

  4. Aurelia pisze:

    Jak miałam w domu rowerek to robiłam tak samo. 😉 Nie miałam motywacji do jeżdżenia, ale jak włączyłam film czy serial, wsiadałam i pedałowałam. W sumie chętnie bym do tego wróciła, może kiedyś. 😉 Pozdrawiam!

    PS. Też oglądam HoC!

  5. Zgadzam się z tym, że nie przy każdym serialu można ćwiczyć. Ja przy swoich "lżejszych" serialach też szaleję na stepperze, ale np. przy house of cards to się kompletnie nie sprawdziło i serial zupełnie mnie nie zachwycił. Spróbowałam jeszcze raz, skupiając się na fabule i już nie mogłam się oderwać.

  6. Paula P pisze:

    Marzę o bieżni w domu, rowerek to też dobry pomysł i oglądaniu serialu w trakcie ćwiczeń 🙂 Niestety ceny sprzętu skutecznie odstraszają 🙁 Ale pomysł super- szczególnie gdy nie przepada się za ćwiczeniami a ile można się nagradzać czekoladkami 😉

    • Madame Edith pisze:

      Paula,
      rower faktycznie nie jest tani i nie polecam kupować takiego za 200-300 zł w supermarkecie. Kiedyś miałam taki mały i się szybko rozleciał. Drugi kupiłam już bardziej porządny i to był wydatek ok. 1300 zł. Mam go już szósty rok i w tym czasie zwrócił się z nawiązką w postaci lepszej kondycji 🙂

      Pozdrawiam ciepło,
      E.

  7. Big fairy pisze:

    Pomysł nie jest dla mnie nowy, ale bardzo mi się podoba – to łączenie przyjemnego z pożytecznym, a ma dodatkowo ten plus, że podjadanie czegokolwiek w trakcie też raczej odpada 😉
    Sama kiedyś też oglądałam mnóstwo seriali, głównie zachęcana do tego przez rodziców. I jak w coś się wciągnęłam, to koniec, na dobre. Nie miałam wyrzutów sumienia, bo traktowałam to jako rozrywkę lub dodatek do np. kolacji (nie odwrotnie na szczęście ;-)). I trwałoby to pewnie po dziś dzień, gdybym pewnego dnia nie wyprowadziła się z domu rodzinnego, aby zacząć samodzielne życie… W tym nowym życiu nie oglądam seriali, bo zwyczajnie i po prostu nie mam telewizora 😉 z wyboru 🙂 i bardzo mnie cieszy, że odzyskałam tyyyyyle czasu 🙂 Czasu, który mogę poświęcić mojej rodzinie, a zwłaszcza dzieciom, które zawsze bardziej niż z nowej kreskówki będą się cieszyć, że jestem tylko dla nich 🙂

    • Madame Edith pisze:

      Big fairy,
      haha, dokładnie! W takim przypadku raczej nie można podjadać 🙂
      A sama też nie mam TV już od dwa i pół roku i wcale nie tęsknię za telewizją.
      Seriale oglądam na komputerze i jednocześnie jeżdżę, więc nie tracę dwa razy czasu: raz na serial, a drugi raz na trening 🙂

      Serdecznie Cię pozdrawiam,
      E.

  8. Karola pisze:

    A ja zdecydowanie wolę się skupić na ćwiczeniu, a nie na oglądaniu. Czytałam gdzieś, że oglądanie seriali/sufrowanie w trakcie sprawia, że efekt jest gorszy:) najważniejsze, że każda motywacja jest dobra do ruszenia się z kanapy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Oglądanie seriali bez wyrzutów sumienia


Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis będzie dla Was motywacją. Jak wiecie niemal nałogowo oglądam seriale. Zwykle znajduję czas na 4-5 odcinków w [...]
@MadameEdith on Instagram