Podsumowanie sierpnia – restauracje, miejsca, przepisy, jedzenie
Sierpień z jednej strony był miesiącem, podczas którego dochodziłam do siebie po operacji usunięcia pęcherzyka żółciowego. A z drugiej wydarzyło się dla mnie coś bardzo ciekawego, bo pod sam koniec wyjechałam po raz pierwszy na Litwę, która bardzo mi się spodobała. Nie chodziliśmy dużo po restauracjach, bo byłam na diecie i musiałam uważać na to, co jem. Ale pod koniec miesiąca zaczęłam się rozkręcać i odwiedziliśmy kilka nowych miejsc.
O chlecystektomii już Wam pisałam. W moim przypadku, poza nieprzyjemnymi konsekwencjami zabiegu w pierwszym tygodniu od operacji, wszystko poszło zgodnie z założeniami. Nadal jestem bardzo zadowolona, że decydowałam się na ten zabieg.
Restauracje odwiedzone w sierpniu
Na początku bardzo bałam się cokolwiek spoza listy dozwolonych składników. Z biegiem czasu jednak miałam ochotę na nowe smaki.
W taki sposób zaciągnęłam M. do Viet’s – mojego ulubionego lokalu z wietnamskimi bagietkami. Tyle że tym razem znana i łagodna wersja wołowiny z trawą cytrynową trochę mi zaszkodziła. Kanapka była jak zawsze pyszna, ale leżała mi na żołądku dwa dni. Bardzo żałowałam tej zachcianki. Niestety okazało się, że na intensywne azjatyckie jedzenie z dodatkiem czosnku przyjdzie mi trochę poczekać. Jak widzicie po takim zabiegu trochę jednak trzeba zmienić swoje przyzwyczajenia żywieniowe. Wietnamskie bagietki jedliśmy też na Bakalarskiej w Bahn Mi 3T i te z tofu były fajne, choć do tych z Viet’s im brakuje, bo mają mniej sosu i składników. Zresztą pisałam o nich we wpisie o ulubionych miejscach na Bakalarskiej.
Odwiedziliśmy też Eat My. Ich letnie menu jest tak pyszne! Zamówicie koniecznie sałatkę z zielonej papai. Warto tam zajrzeć, choć udało nam się to dopiero za drugim razem, bo raz była taka kolejka, że obsługa jasno dała nam do zrozumienia, że przed zamknięciem raczej nie zjemy.
Za to sushi w Sushi House w Wawrze czy w Sakanie, w której obchodziliśmy urodziny Monsieur, nie miały żadnych negatywnych konsekwencji. W Wawrze byliśmy przypadkiem po części do roweru i akurat naszła nas ochota na sushi. Zajechaliśmy do nowego dla nas miejsca i okazało się bardzo w porządku.
W Sakanie było jak zawsze pysznie i mamy ram nawet nowego ulubionego pracownika. Nasi synowie uwielbiają to miejsce, często też zaglądamy tam na rowerach.
Pod sam koniec sierpnia dwa razy odwiedziłam Monkey Love i było super! Opiszę Wam to miejsce lada dzień, bo jest warte osobnego wpisu.
Jedzenie w domu
Sezon na pomidory wykorzystałam do cna. Zajadalam się panzanellą (dla siebie robiłam z obranych pomidorów) i caprese. Moim chłopcom uciekłam pyszne malinianki z budyniem.
Robiliśmy też domową pizzę z naszego ulubionego przepisu na włoskie ciasto.
Włoskie składniki kupujemy zawsze w Bottega del Gusto – bardzo się cieszę, że mam te delikatesy od niedawna niedaleko domu. Raz nawet poszliśmy tam na kolację z sałatką i deską włoskich przekąsek.
Wyjazd na Litwę
W Wilnie i Kownie spędziłam w sumie cztery pełne dni i było wspaniale. Zwłaszcza Wilno szalenie mi się podobało. Pokażę je Wam w oddzielnych wpisach, bo jest tego warte.
Odwiedziliśmy też aż cztery razy Majaland. Latem otwarta jest część wodna, którą nasi synowie uwielbiają. Bilet roczny już dawno nam się zwrócił, bo jesteśmy tam regularnie całą rodziną. Jeśli macie dzieci w wieku 4-10 lat, to bardzo polecam to miejsce.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
Autor: Madame Edith
Sierpień z jednej strony był miesiącem, podczas którego dochodziłam do siebie po operacji usunięcia pęcherzyka żółciowego. A z drugiej wydarzyło [...]
Dodaj komentarz