fbpx

Remont czas start!

10 października 2020

Na początku września mieliśmy trudną sytuację, bo nagle dowiedzieliśmy się, że wykonawca, który miał wejść w połowie miesiąca na plac budowy, się nie pojawi. Na szczęście nie zostawił nas na lodzie i dał kontakt do znajomej firmy, z którą wcześniej już współpracował i którą mógł polecić. Okazało się, że będą mogli rozpocząć prace jedynie z tygodniowym poślizgiem. Mieliśmy dużo szczęścia, bo ludzie okazali się super profesjonalni i robota pali im się w rękach. Wszystko powinno zostać skończone w planowanym terminie, co ogromnie nas cieszy, bo jest szansa, że jednak Boże Narodzenie spędzimy w nowych czterech kątach…

Mam wrażenie, że my w takich sprawach mamy często więcej szczęścia niż rozumu 🙂 Po prostu trafiamy na dobrych ludzi, którzy też ostrzegają nas też przed wpadkami, jakie są na horyzoncie. Kiedy my załamujemy ręce i jesteśmy zrezygnowani, oni nas pocieszają i zapewniają, że „da się zrobić”.

„Zostanę hydraulikiem!”

Na przełomie sierpnia i września pierwsze prace w mieszkaniu robił hydraulik. Za cztery dni pracy zapłaciliśmy 4 tys. zł, po czym Monsieur oświadczył, że zmienia branżę i rzuca IT, bo to nie ma najmniejszego sensu. To samo zresztą od lat powtarzał mi mój przyjaciel, który mieszka w Wiedniu. Hydraulicy za samo przyjście do mieszkania wołają tam 100 EUR, a za naprawy dodają kolejne kwoty idące co najmniej w dziesiątkach, jak nie w setkach EUR. Tak tylko Wam mówię, jeśli szukacie nowych wyzwań zawodowych, to chyba warto 😉

„Jeśli coś może pójść źle, to na pewno pójdzie”

A z innych smaczków, to powiem Wam, że na początku prac remontowych robionych już przez naszą ekipę, okazało się, że w połowie punktów świetlnych nie ma prądu. A że lamp mamy w mieszkaniu kilkadziesiąt, to zrobiło się niewesoło. Przyszło dwóch elektryków od dewelopera i szukali cały dzień aż znaleźli. Okazało się, że nasze mieszkanie jest już dziesiątym z takimi „kwiatkami”, bo w pewnym momencie elektrycy zmieniali się na budowie co trzy dni. Po prostu gdy nie dostawali podwyżek, o które prosili kierownika, to rzucali papierami i nie dokańczali pracy… no i tym sposobem w pewnym momencie nikt nad tą elektryką nie panował. Po kilkugodzinnych poszukiwaniach wystarczyło coś przełączyć i zadziałało. Uff! Oczami wyobraźni widziałam już bowiem całe rozprute ściany i metry wystających z nich kabli…

Oczywiście po samym deweloperze poprawek też było niemało. Trzeba było zedrzeć 160 m2 farby że ścian, bo odpadała. Kilka kontaktów zostało zrobionych kilka centymetrów za nisko i trzeba je było przenieść. Dwa inne musieliśmy dorobić, bo koncepcja kuchni wciąż ewoluuje i nie będzie zupełnie przypominać pierwotnego złożenia.

Mieliśmy też kłopoty z montażem klimatyzacji, bo firma montująca miała inny zamysł niż hydraulik i trzeba było wyjaśniać te kwestie.

Lepiej wcześniej niż później

Generalnie nudy nie ma. Jestem na budowie każdego dnia i ciągle coś się wydarza. Z samymi płytkami mieliśmy duże przeprawy, bo okazało się, że musimy na nie czekać 3 miesiące. Na szczęście udało ściągnąć je z hurtowni, w której jeszcze były dostępne. Na głupie szczotki do toalety polskiej firmy musimy czekać dwa miesiące. I tak jest co chwilę ze wszystkim. Często coś, co wczoraj było dostępne od ręki, dziś jest na zamówienie z dostawą za miesiąc, dwa lub trzy.

Ponoć nie tylko ceny rosną w zastraszającym tempie, ale i producenci nie nadążają z dostawami. Na zlew do kuchni musimy czekać minimum 16 tygodni, bo jest sprowadzany z Wielkiej Brytanii, więc kupowanie wszystkiego trzeba zacząć naprawdę z dużym wyprzedzeniem.

Trzymajcie za nas proszę kciuki, bo jeszcze dużo przed nami!

E.

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

2 odpowiedzi na “Remont czas start!”

  1. Natalia pisze:

    Powodzenia, remont to koszmar 😀 Ale warto ;)) Zabawna sprawa z tymi gniazdkami, które nie działały, ale też trzeba przyznać, że mają tupet robotnicy, odchodząc z pracy z dnia na dzień. W moim stanie umysłu – nie do pomyślenia.
    Ja sama będę budować dom, więc czeka mnie też sporo koszmarków, ale jedyne, co ratuje każdy remont – ze POTEM będzie lepiej 😉

    • Madame Edith pisze:

      Natalio,
      też mi się to nie mieści w głowie, że można pracować po kilka dni na różnych budowach i ciągle zmieniać miejsce pracy. Ale jak widać na budowie różne rzeczy są możliwe. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy tak trudno o fachowców. Powodzenia z Twoim remontem! To droga przez mękę, ale mam nadzieję, że efekt będzie tego warty 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Remont czas start!


Na początku września mieliśmy trudną sytuację, bo nagle dowiedzieliśmy się, że wykonawca, który miał wejść w połowie miesiąca na plac budowy, się [...]
@MadameEdith on Instagram