fbpx

Seriale na lato – 7 tytułów

13 lipca 2017

seriale na lato

Jestem nałogowym oglądaczem seriali. Uwielbiam je! Seriale odpowiadają mi znacznie bardziej niż kino, bo tu historia jest rozbudowana, poznajemy bohaterów, którzy są z nami nawet przez całe lata. Po The Crown, o którym pisałam Wam w lutym, i 13 Powodach, o których pisałam w maju, przez długi czas żaden serial nie zrobi na mnie podobnego wrażenia pod względem pomysłu czy też rozmachu i realizacji. Ale na szczęście w oczekiwaniu na kolejne sezon pojawiają się także inne produkcje, które są niezwykle interesujące na swój sposób.

Nie wszystkie tytuły, jakie dziś opiszę są świteziankami i nowościami. Niektóre miały swoją premierę jeszcze w 2013, ale odkryłam je dopiero niedawno i chciałam się nimi z Wami podzielić. Poza pierwszym opisywanym, pozostałe są interesujące, ale nie są to w żadnej mierze produkcje przełomowe, jak te dwie wspomniane wyżej we wstępie. Mają mocniejsze i słabsze momenty, o których też wspominam. Niestety coraz trudniej o ciekawy serial, który pochłonie widza bez reszty. Wszystkie wymienione niżej obejrzałam w całości, żadnego nie porzuciłam po pierwszych odcinkach mimo, że momentami miałam taką ochotę. Zaczęłam oglądać kilka innych produkcji, które jednak mnie do siebie na tyle nie przekonały i dałam im spokój. Może podpowiecie mi co oglądać w dalszej kolejności?

 

Chef’s Table

Pierwszy sezon oglądałam jeszcze w 2016 r., gdy pojawił się w polskim Netflixie. Drugi odkryłam dosłownie przed tygodniem i już obejrzałam go w całości (premierę miał niby 27 maja, ale w mojej aplikacji z jakiegoś powodu go nie widziałam). Każdy składa się z sześciu odcinków, a epizody poświęcone są życiu i twórczości innych szefów kuchni, którzy zdobyli gwiazdki Michelin, są wysoko w rankingu S. Pellegrino lub…są po prostu świetnymi kucharzami, których sława wykracza poza granice ich kraju. Odcinki trwające niespełna godzinę są fascynującą podróżą ukazującą często niełatwe życie bohaterów od momentu dorastania. Ten dokument pokazuje jak wiele pracy trzeba włożyć w to, by odnieść sukces w tym zawodzie. Myślę, że każdy kucharz, jeszcze w szkole gastronomicznej, powinien zobaczyć wszystkie odcinki, by zastanowić się czy naprawdę jest gotów na takie poświęcenia i tak ciężki wysiłek.

Poza pracą poznajemy też życie osobiste naszych bohaterów, które często przeplatają rodzinne tragedie, choroby, konflikty. Ot, życie można powiedzieć, ale te zdarzenia mają niebagatelny wpływ na główne postaci, kształtują charakter, mają wpływ na podejmowanie ważnych decyzji. Dzięki kamerze mamy unikalną okazję zobaczenia ludzi z krwi i kości, którzy dokonując wyborów zaszli (często w bardzo młodym wieku) do miejsca, w których chciałoby stać wielu. Ale czytając o nagrodach, jakimi są obsypywani, pozytywnych recenzjach, jakie dostają, czy tłumnie przybywających gościach do ich restauracji, zwykle nie widać tej ludzkiej strony i zwykłego życia, jakie przecież też wiodą. Ta produkcja nam to umożliwia i to jest naprawdę bardzo ciekawy serial. Nawet jeśli nie przepadacie z fine-dining’iem i nie byliście w gwiazdkowych restauracjach, ten dokument wart jest obejrzenia. Opisuje bowiem niezwykły zawód, jakim jest bycie przede wszystkim kucharzem i kreatorem, a dopiero w dalszej kolejności wielkim szefem kuchni.

 

 

Homeland – sezon 5

Jestem wielką fanką tego tytułu. Po czwartym sezonie, w którym akcja rozgrywała się w Berlinie, wiedziałam, że twórcy mają trudne zadanie. Sezon ten był według mnie najlepszy z dotychczasowych i niestety piąty nie spełnił oczekiwań. Pierwszych pięć odcinków było raczej nudnych. Mało się w nich działo i z pewnością serial nie przyzwyczaił nas do takiego tempa. Na szczęście wraz z biegiem wydarzeń, akcja rozwija się. Dość dziwne było dla mnie zakończenie tej serii, które zwiastuje dla mnie walkę dobrych agentów CIA z nowym prezydentem. Mam wątpliwości czy wrócę do kolejnej serii.

Szefowa (Girlboss)

To dość lekki i niedługi serial dla kobiet, bo odcinki mają po niecałe 30 minut. Historia bazuje na biograficznej książce założycielki imperium modowego Nasty Gal – Sophii Amoruso pt. „Girlboss”. Książka była bestsellerem i utrzymywała się przez wiele miesięcy na liście The New York Times’a. Trudno się więc dziwić, że Netflix sięgnął po tę barwną historię. To klasyczna opowieść w stylu „od pucybuta do milionera”. Sophię lub bardziej swojsko brzmiącą – Zośkę poznajemy jak zmaga się z niezapłaconym czynszem, problemami osobistymi i ciągłym brakiem pracy. Jest jednak rzecz, w której jest świetna: kupuje stare ciuchy w second hand’ach za grosze, przerabia je, by potem sprzedać na eBay’u z wielokrotnym zyskiem. Tak zaczyna się historia i droga do modowej megakorporacji, którą sama stworzyła. Ciekawa i pouczająca historia. Pokazuje, że własną determinacją i niezrównanym dążeniem do realizowania celów i spełniania marzeń można daleko zajść i to pomimo wielu przeciwnościom losu.

Designated survivor

Nie jest to serial wybitny, raczej powiedziałabym, że dość średni, za to bardzo dobrze się go ogląda. Jeśli lubicie Kiefer’a Sutherland, który dawno temu wcielał się w postać głównego bohatera w serialu „24 godziny”, to sądzę, że serial przypadnie Wam do gustu. Akcja jest prężna i dynamiczna. Zasadniczo wszystkie wydarzenia rozgrywają się w Waszyngtonie. Tytułowy „designated survivor” czyli naznaczony ocalony, to osoba, która jako jedyna ocalała z gigantycznego zamachu na Kongres USA i która automatycznie przejmuje urząd prezydenta tego mocarstwa. Jak się możecie domyślać, bohater wcale nie jest przygotowany do tej roli, ale stara się jak może. Pierwsza seria kończy się tzw. „cliffhanger’em” i nie wiadomo co będzie dalej. To jednak tylko wzmaga apetyt na kontynuację. Powiem szczerze, że chciałabym by nakręcili kolejny sezon.

The Affair – sezon 2

O tym tytule pisałam już dwa lata temu. I choć II sezon ukazał się już w 2016 roku, to zbierałam się jak przysłowiowy „pies do jeża”, bo pierwsza seria nie była dla mnie łatwa. Akcja nie toczy się w zastraszającym tempie i momentami było nudno. Na szczęście drugi sezon jest znacznie lepszy. Kończy się, podobnie jak „Designated survivor” zawieszeniem i jest naprawdę nakręcona z pomysłem.

Ale znowu: nie można się zrażać kilkoma pierwszymi odcinkami, które ponownie nie porywają. Im bliżej końca sezonu, tym napięcie rośnie, a widz dowiaduje się kolejnych szczegółów. Serial jest o tyle ciekawy, że poznajemy tę samą historię widzianą oczami czasami dwóch, a czasami trojga bohaterów – to zmienia się z odcinka na odcinek. Drugi sezon obejrzałam tylko za Waszą namową, bo pisaliście, że jest lepszy od pierwszego i bym dała mu szansę. Dałam i się nie zawiodłam. Nie jest to może serial na miarę The Crown czy innych, o których pisałam wcześniej, ale zasługuje na solidną 4.

Top of the lake – sezon 1 i 2

Bardzo mroczna historia. Atmosferą nieco przypomina „The Killing”, bo mamy góry, jeziora, malownicze tereny i dużo mgły. Akcja rozgrywa się w Nowej Zelandii, stąd piękne widoki. Serial opowiada o śledztwie prowadzonym przez policjantkę Robin Griffin w sprawie zaginięcia 12-letniej dziewczynki, która jest w ciąży. Serial miał swoją premierę jeszcze w 2013 r, ale na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Cannes odbyła się premiera drugiej części, której akcja rozgrywa się dla odmiany w Sydney, dlatego to dobry moment na obejrzenie pierwszego sezonu, by być na bieżąco. Serial ma być niedługo dostępny na platformie Hulu i kanale BBC Two.

House of Cards – sezon 5

Premiera nowego, piątego już, sezonu będzie miała miejsce 30 maja. Wprost nie mogłam się doczekać gdy małżeństwo Underwoodów obejmie stanowiska Prezydenta i Wiceprezydenta USA. Byłam przekonana, że najbardziej diaboliczna pierwsza para USA będzie w formie i… przeżyłam duże rozczarowanie. Sezon 5 oglądałam, a raczej „męczyłam” przez ponad miesiąc. Dopiero od 7 odcinka akcja rozwinęła się na tyle, że można powiedzieć, iż serial był ciekawy. Choć według mnie twórcy nieco zaszaleli i zaczęli wymyślać coraz głupsze i bezsensowne wątki. O ile w poprzednich seriach zabójstwa popełniane przez rozmaitych bohaterów „w imię dojścia do władzy” były jeszcze w miarę wiarygodne, to w tym sezonie stały się po prostu śmieszne i mało realistyczne. Moim zdaniem scenarzyści powinni przemyśleć swój błąd, bo to już nie jest serial polityczny, a tragikomedia. Jak dla mnie największy zawód ostatniego roku.

Jeśli oczywiście macie swoje serialowe typy ostatnich miesięcy, to jak zawsze piszcie proszę śmiało w komentarzach.

Do przeczytania,

E.

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

25 odpowiedzi na “Seriale na lato – 7 tytułów”

  1. Derekcja pisze:

    „Gypsy”. Jeśli ktoś lubi się nudzić – to może być.
    Świetny, zmarnowany pomysł, trochę na miarę „Dextera” i „Gry” z Michaelem Douglasem. Zmęczyłam odcinek pilotażowy i zabrałam się za co innego. Sceny terapii w „Bez tajemnic” wbijały w fotel, w „Gypsy” zastanawiałam się, czy iść sobie zrobić kawę, czy herbatę.

  2. Beata pisze:

    Może Fargo? To chyba mój ulubiony serial.

  3. Magda pisze:

    Ja polecam „Wersal.Prawo krwi.” REWELACJA! Świetnie grany, wspaniała atmosfera, i (czego się nie spodziewałam) trzyma w napięciu. Pozdrawiam, Magda
    P.S. Znakomity jest twój blog.

  4. Anonim pisze:

    A Gra o tron? Wlasnie ruszyl kolejny sezon.

  5. gin pisze:

    „Pushing Daisies” – cudowny! Niemal płakałam, gdy dowiedziałam się, że kolejnego sezonu nie będzie… I choć nie ma zakończenia, warto go obejrzeć. Jest taki… Inny. Uwielbiam 🙂

  6. AgaS pisze:

    A The Brige oglądałaś? Moim zdaniem jest świetny :}

  7. Karolina pisze:

    fraknie i grace, bardzo przyjemnie sie oglada, 3 sezony w kilka dni obejrzalam

  8. Monika pisze:

    Mam dokładnie te same odczucia co do Homeland i House of cards. Reszty nie znam, do obejrzenia. Zwłaszcza The crown skoro tak zachwalasz. Dzięki Twojemu poleceniu kończymy właśnie pierwszy sezon The killing – świetny!

  9. Wiesia pisze:

    Madame,
    polecam Ci na wakacje lekki, zabawny i bardzo wciągający serial LUCYFER.
    I koniecznie WIELKIE KŁAMSTEWKA z przepiękną muzyką i wciągającą historią kilku kobiet

    • Madame Edith pisze:

      Wiesiu,
      Bardzo dziękuję! O Lucyferze nie słyszałam, ale Wielkie Kłamstewka zaczęłam, lecz skończył mi się abonament na HBO i nie mogłam kontynuować.

  10. Beata pisze:

    To prawda, piąty sezon House of cards to kompletna porażka, z trudem wytrwałam do końca. Top of the lake i Homeland 5 ok, choć bez szału, A widziałaś Broadchurch? Klasyczny angielski film kryminalny, ja nie mogłam się oderwać.
    Pozdrawiam
    Beata

    • Madame Edith pisze:

      Beato,
      jasne! Broadchurch to był jeden z najlepszych seriali, jakie wiedziałam w ostatnich latach. Podobnie jak The Killing – jeśli nie oglądałaś, to pisałam o nim co nieco tu i nadal gorąco polecam (jedną z głównych ról gra w nim Joel Kinnaman – odtwórca roli kontrkandydata Franka Underwooda na stołek prezydencki i jest doskonały!!!): Seriale warte obejrzenia w 2015.

  11. Ola pisze:

    Polecam Suits (W garniturach). Nie mogliśmy z mężem oderwać się od ekranu, mimo że na co dzień raczej rzadko oglądamy telewizję.

    • Madame Edith pisze:

      Przez pewien czas to był mój ulubiony serial podczas którego robiłam trening na rowerze stacjonarnym. Przejechałam tak gdzieś do połowy piątego sezonu. W końcu tak mnie zmęczyły te biurowe intrygi, że na dobre to porzuciłam i przesiadłam się na inne tytuły 😉 Ale trzy pierwsze strony uważam za świetne. To taki lekki i bardzo przyjemny serial.

  12. Ania_S pisze:

    Ja niestety nie jestem z serialami na bieżąco, bo nie mam kiedy ich oglądać :/ I regularnie oglądam tylko Grey’s anatomy na Fox, bo na Netflix niestety ich nie ma 🙁 Dopiero teraz skończyłam 13 powodów i zaczęłam oglądać „Gypsy” – całkiem fajny i wciągający 🙂
    A następny będzie Chef’s table – czuję, że przypadnie mi do gustu, więc dziękuję za polecenie 🙂

    • Madame Edith pisze:

      Ooo, „Gypsy” już mi dwie osoby polecały jako kolejny tytuł do obejrzenia. Jeśli i Tobie się podoba, to się za niego zabieram 🙂

      • Ania_S pisze:

        To mam nadzieję, że sie nie zanudzisz, bo wiadomo, że każdego wciąga co innego 😉

      • Ania_S pisze:

        Jeszcze mi się przypomniało, że z Netflix bardzo mi się podobał serial o Ani z Zielonego Wzgórza (oryginalny tytuł to chyba Anne with an E), choć książki nigdy nie lubiłam i całej nie przeczytałam. A moja siostra maksymalnie wciągnęła się w Pretty Little Liars 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Seriale na lato – 7 tytułów


Jestem nałogowym oglądaczem seriali. Uwielbiam je! Seriale odpowiadają mi znacznie bardziej niż kino, bo tu historia jest rozbudowana, poznajemy [...]
@MadameEdith on Instagram