SKYFALL – co je i pije Bond?
W tym roku obchodzimy 50. rocznicę powstania serii o Jamesie Bondzie. Z tej okazji twórcy nie zawiedli i zaserwowali wygłodniałym fanom serii o najsłynniejszym agencie MI6 nową strawę. I to w dodatku strawę zarówno dla ducha, jak i dla ciała. W „Skyfall” wyraźnie widać nawiązania do pierwszych „Bondów”. Jest stary Aston Martin z katapultą w siedzeniu, jest postać Monneypenny, a do łask powróciło Martini wstrząśnięte, ale nie zmieszane.
![]() |
Źródło: http://filmowy.fanatyk.pl/ |
Reżyser Sam Mendes stanął na wysokości zadania. Jest po staremu, czyli dobrze. Nie ma specyficznej atmosfery „Quantum of Solace”, ale nie ma też magii i błyskotek jak w „Casino Royale”. To film, który chyba najbardziej odwołuje się do pierwowzorów. Może nie powinnam tego pisać, ale na takiego Bonda wielu czekało. I na jego pięćdziesiąte urodziny się doczekało!
Film, jak już nas zdążył przyzwyczaić, rozpoczyna się od spektakularnej pogoni ulicami Stambułu. Są ładne widoki, jest strzelanina, a w tle nowa asystentka. Na końcu potyczki James uznany jest za zmarłego, ale już po czołówce, z piosenką Adele w tle, dowiadujemy się, że przeżył. Odrodził się w egzotycznym miejscu i zaczął gustować w mocniejszych trunkach, niż tylko martini. Przypadkiem dowiaduje się o ataku terrorystycznym w Londynie i postanawia wrócić … do pracy.
Tym razem walczy z genialnym byłym agentem MI6 (Silva), który chce zniszczyć „M.”. Zupełnie nieświadomie Bond daje się zwieść i wplątać w grę zaplanowaną przez Silvę. Zanim się zorientuje co jest grane mija trochę czasu, a akcja przenosi się płynnie z Szanghaju do Makalu, a następnie do Londynu, gdzie znowu mamy kilka scen bardzo efektownych pościgów, strzelanin, a także poznajemy nowego, odmłodzonego Q., który jak zawsze dostarcza Bondowi przydatne gadżety.
Ostatnia część filmu jest dosyć mroczna. Rozgrywa się w górzystej Szkocji, do której James wraca po wielu latach nieobecności. Zaciekle broni M., którą chce dopaść Silva. Czy mu się uda? Powiem tylko tyle, że walka nie będzie wyrównana, co doprowadzi do tego, że na końcu filmu odkryjemy jego ludzką twarz… Bond jeden z niewielu razy w historii uroni łzę.
„Skyfall” to bardzo dobry film. Trzyma w napięciu od początku do końca. Efekty specjalne i ujęcia są bardzo wciągające. Jedynie sztucznie w moim odczuciu wypadła dziewczyna Bonda, ale nie pojawia się w zbyt wielu scenach, więc można przeboleć jej dziwne miny. Na jej usprawiedliwienie znajduję tylko to, że wygląda zjawiskowo.
Nieco przerysowany pozostaje szaleniec Silva, grany przez Javier’a Bardem’a.
![]() |
Źródło: http://www.filmofilia.com/ |
Bardzo zabawny jest za to Q. (Ben Whisaw), który doskonale wszedł w rolę nieco zwariowanego wynalazcy i informatyka w jednym.
![]() |
Źródło: http://www.seanpaune.com/ |
A wracając do początku posta… Bond oprócz martini pije Heinekena i odnoszę wrażenie, że przez cały film musiał być głodny, bo nic nie zjadł!
Nic a nic!
Ja w tym czasie zrobiłam się głodna. Tak więc podsumowując film bardzo Wam polecam, ale idąc do kina lepiej zaopatrzcie się w picie i jedzenie, bo jest dosyć długi (ok. 2h 20 min) i łącznie z reklamami trwa blisko 3h.
Udanej soboty i udanego seansu!
E.
Zdjęcie główne: http://louderthanwar.com/wp-content/uploads/Skyfall_wallpaper1.jpg
Podobne wpisy
Komentarze
32 odpowiedzi do “SKYFALL – co je i pije Bond?”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
W tym roku obchodzimy 50. rocznicę powstania serii o Jamesie Bondzie. Z tej okazji twórcy nie zawiedli i zaserwowali wygłodniałym fanom serii o [...]

Rewelacyjna recenzja. Idealnie ujęłaś dokładnie to, o czym sama myślałam po wyjściu z kina.
Jak już mówimy o jedzeniu w kinie… Jak robicie? Chomikujecie domowe, ulubione przekąski, czy zdajecie się na łaskę i niełaskę kinowego popcornu/nachos?;)
Bardzo dziękuję 🙂
Osobiście zawsze idę do kina z własnym prowiantem. Nie lubię jak ludzie chrupią nachosy, bo to mnie strasznie rozprasza i jeszcze zapach tych sztucznych sosów…
Domowe najlepsze! 😉
Serdecznie pozdrawiam,
E.
W Niemczech wnoszenie wlasnego jedzenia i napojow jest zabronione (sprawdzaja nawet torebki). Nie wiem dokladnie czy na terenie calych Niemiec, ale we Frankfurcie i okolicach, napewno.
Tak wiec jestesmy skazani na kupne przekaski etc. choc ja, osobiscie, nie lubie nic jesc w kinie.
Mistrzyni pióra! Znakomita recenzja!
Mammifero Erbivoro,
Dziękuję bardzo!
Przyznam, że napisałam ją w 15 minut zaraz po wyjściu z kina 🙂
Serdeczne Halloween'owe pozdrowienia,
E.
Uwielbiam Bonda! Ide dopiero w przyszlym tygodniu i juz nie moge sie doczekac.
Nie widziałam żadnego odcinka z Bondem, i jakoś wstydu nie czuję, ba następnych też nie obejrzę, no chyba, że może jakiś mój znajomy/a wystąpią :DD
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
świetny post 🙂
A ja dzisiaj idę:-)
akurat wczoraj byłam na tym filmie 😉
Głody Bond? Nie zabrał dziewczyny na kolację. I pewnie upił się tym piwem- tak na pusty żołądek. I co to za zwyczaje? Pić piwo, będąct tajnym agentem. Dla mnie niedopuszczalne. : (
Weroniko,
Piwo pił, kiedy został uznany za zmarłego i wiódł życie w ukryciu w jakimś egzotycznym miejscu. Tak więc nie był na służbie – to go może jedynie usprawiedliwiać 🙂
Choć faktycznie też się z tym dziwnie poczułam, bo mi pasują do niego inne trunki 😉
Z pozdrowieniami,
E.
Blond Bardem?:) Lubie Bondy z lat szescdziesiatych, maja niepowtarzalny klimat, jak dla mnie Connery moglby grac dalej…
Wybieram się już niedługo 🙂 Faktycznie, film zebrał świetne recenzje i szkoda by go było przegapić, tym bardziej, że oglądałam sporo filmów z tej serii.
Mam nadzieję, że uda mi się na Bonda wybrać i może po raz pierwszy od kilku lat kupię popcorn przy wejściu 😉
hahah…rozbroiłaś mnie tym tytułem i końcem posta. Chociaż tak sobie myślę, że jakby jednak Bond coś zjadł, to zrobiłabyś się jeszcze bardziej głodna, więc może to dobrze, że tytlko pił;p Ja też byłam wczoraj w kinie,a ponieważ nie jestem milośniczką Bonda, to jako buntowniczka udałam się na "uprowadzoną 2". Super film i też bardzo polecam 🙂 A nad Bondem jeszcze się zastanowię…
Pozdrawiam:)
Asiu,
Zastanów się nad tym filmem, bo trzyma niesamowicie w napięciu i bardzo wciąga. Uważam, że nie-fanów tej serii może również zainteresować 🙂
Ściskam,
E.
I zapewniam Pania. To byl blad. Bond na glowe bije "Uprowadzona 2".
Seans z Bondem jeszcze przed nami, mnogość pozytywnych recenzji i komentarzy sprawia jednak, że już nie możemy się doczekać. Najnowszy Bond wydaje się idealnie wpisywać we współczesność, nie jest już tylko szarmanckim bawidamkiem. Inspiruje, szkoda tylko, że nie kulinarnie 😉
Niestety Bond żadko kiedy inspirował kulinarnie, choć pamiętam sceny nie tylko z Martini i szapanem 🙂
Może następnym razem jakaś firma od jogurtów go zasponsoruje, albo lepiej: jakaś sieć fast foodów, to się facet najje 😉
Dziękuję Wam za komentarz i przesyłam niedzielne pozdrowienia,
E.
chyba się wybiorę 😉 biedny ten Bond że go nie karmią 🙂
bardzo interesująca i zachęcająca recenzja. Dzięki 🙂
Nie miałam w planach iść na Bonda, ale po tym co przeczytałam z przyjemnością bym się wybrała. A fakt faktem reklamy w kinach trwają coraz dłużej, ostatnio staram się spóźniać na seanse 🙂
no to mnie jeszcze bardziej zachęciłaś! czas iść do kina!:)
ja serii o Bondzie nigdy nie lubiłam. Nie wiem, nie moje klimaty ;). Może kiedyś z wiekiem szarpnę się i obejrzę wszystkie części 😉
Mam zarezerwowane bilety na dzisiejsze popołudnie…
Świetna recenzja – teraz tym bardziej nie mogę się doczekać 🙂
Ja idę dzisiaj za namową znajomego, bo nie jestem wielką fanką tej serii ale Twoja recenzja przekonała mnie, że nie powinien to być stracony czas.
Aniu,
Żywię nadzieję, że seans z Bondem przypadł Ci do gustu 🙂
Pozdrawiam ciepło,
E.
stary dobry Bond :)szkoda, że biedaczek cały film nic nie je 😉
film 2h20min, z reklamami – blisko 3h. i to mnie w kinach najbardziej wkurza ;/
Fantastyczna recenzja!:) Już nie mogę się doczekac mojego seansu kinowego:))
Ewa,
Bardzo dziękuję!
Mam nadzieję, że ten wpis był przydatny.
Serdeczności,
E.