Smaki PRL – nasze smaki dzieciństwa
Dzieci urodzone w XXI w. z pewnością nie będą miały takich wspomnień jak my – „dzieci PRL’u”. Dorastaliśmy w niełatwych czasach, ale z dzieciństwa pamiętamy święta naprawdę pachnące pomarańczą, szczypki w paskudnych foliowych papierkach kupowane na odpuście oraz ciepłe lody. Wraz z Monsieur postanowiliśmy zebrać nasze wszystkie smaki dzieciństwa i opisać je w tym wpisie. Okazało się, iż mimo że mieszkaliśmy w innych częściach Polski, to pamiętamy dokładnie te same rzeczy i oboje zatruliśmy się nie raz i nie dwa dawnym serkiem homogenizowanym, któremu wieczko „mu się odkleiło, temu misiu”. Ze specjalną dedykacją dla urodzonych w latach 80-tych i pod koniec 70-tych.
Smaki PRL – nasze smaki dzieciństwa:
Draże
Korsarze, śmietankowe i inne. Jadł je każdy! Były obowiązkowym punktem w szklonym sklepiku. Dziś nadal można je kupić. Wydają się być jednak do bólu przesłodzone. Wspomnienie pozostało, najwyraźniej zmienił się nasz smak lub też skład produktu.
Lody Bambino
Nie wierzę, że ktoś ich nie pamięta! To klasyk jakich mało. Wąskie lody śmietankowe w polewie czekoladopodobnej. Pyszne były.
Mleko słodzone w tubce
Wyjadane ukradkiem z tubki. Pamiętam, że niektórzy tak się przyssali do opakowania, że nie mogli się oddessać aż nie wciągnęli całej zawartości. Poziom cukru skakał do nieba, ale kto się wtedy przejmował cukrem???

Fot: retro.pewex.pl
Mleko i śmietana z kapslem oraz w worku
Sznurkowe siatki, a w nich dwie butelki, mniejsza i większa, zamykane na kapsel. Kapsle często same spadały, zanim butelki przyniosło się do domu. Takie były czasy. Pamiętam, że trzeba było dokładnie patrzeć czy przypadkiem produkt był prawidłowo zapakowany. Butelki wtedy były zwrotne. Tylko dziś nie wiedzieć dlaczego, firmy mają problem z przyjmowaniem szkła z powrotem.
Pamiętacie jak nieco później sklepy zalało (często dosłownie!) mleko i śmietana w workach? Ileż razy to napoczęte mleko wylało się w lodówce… Moi rodzice opatentowali sposób, by takie mleko wstawiać do garnka lub od razu je przelewać.
Guma Turbo, Donald, gumy kulki i Wrigley’s Juicy Fruit
Wszystkie miały na swój sposób wyjątkowy smak, który znikał po kilku ruchach szczęki. Turbówki i donaldówy miały jednak tę zaletę, że pod papierkiem miały zdjęcie wyścigówek lub historyjki z Kaczorem Donaldem. Kolekcjonowałam wszystkie, nawet samochody.

Fot: Spod Lady
Wafelki Koukou Roukou
Moje ulubione! Pewnego razu znalazłam na ulicy 20 000 zł. Wyobrażacie sobie jaka to była kasa! Kupiłam za nią cały karton wafelków Koukou Roukou i wykleiłam pół albumu z obrazkami (w każdym opakowaniu przyklejona była kolorowa naklejka, a album można było dostać w spożywczym).

Fot: biznes.pl
Wafelki Prince Polo
Polski towar eksportowy – ulubione wafelki Islandczyków. Do dziś popularne także w Polsce.

Żródło: https://68.media.tumblr.com/5ceb5a6f9f7bfd661a6ba906a39ff25b/tumblr_nb9zp5qOIC1tf142yo1_500.jpg

Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Prince_Polo
Pudrowe pastylki
To hit Monsieur. Pamiętam, że miały lekko kwaśny smak i pudrowe kolory.
Szczypki z odpustu
Cukier, cukier i jeszcze raz cukier. Coś potwornego, ale często się je kupowało na przycmentarnych odpustach. Można też je było zawiesić na choince, gdzie lepiej spełniały swoją odpustową rolę zawinięte w posrebrzane papierki.

Fot: janowpodlaski.pl
Serek homogenizowany waniliowy i truskawkowy
Truskawkowy czy waniliowy – jaki był Wasz ulubiony? Osobiście wolałam truskawkę, bo po wanilii pewnego razu miałam straszną biegunkę. Cóż, produkcja wyrobów mleczarskich nie była wówczas tak rozwinięta jak dziś. Teraz serek jest zawsze super szczelnie zamknięty i może leżeć miesiąc. Kiedyś tracił ważność po 4-5 dniach, a bywało, że nawet i wcześniej, jeśli nie przyklejono solidnie papierowego wieczka.

Fot: Pewex.pl
Woda z syfonu
Bo kiedyś wodę gazowaną robiło się w domu, a nie przynosiło ze sklepu.
Cukierki Irysy, Michałki w pozłotku i kukułki
Za Irysami nie przepadałam, za to Michałki i kukułki uwielbiałam! Zwłaszcza te w pozłotku, niedokładnie zawinięte. Były najlepsze!

Fot: Fanpage Madame Edith
Andruty
Co ciekawe, andruty przetrwały do dziś. Andruty Kaliskie to produkt regionalny certyfikowany przez UE. Stały się wręcz wizytówką Polski w Europie i rozsławiają Kalisz, w którym są od lat produkowane ręcznie.

Fot: Trzy Znaki Smaku
Kolorowe lizaki
Sam cukier, ale kto ich nie zna?! Bardzo rzadko, ale czasami można je spotkać przy kasie w marketach.

Fot: Spod Lady
Vibovit i Visolvit
Witaminy, które mogłabym jeść bez przerwy. Zwłaszcza Vibovit. Do dziś kupuję sobie od czasu do czasu opakowanie w aptece i zajadam oblizując palec. Niezapomniany smak <3 Ubolewam tylko nad tym, że już wiele lat temu producent zmienił opakowanie na bardziej nowoczesne i podniósł cenę. Urodzeni w latach 80-tych powinni mieć zniżkę!

Fot: mlodelata.pl
Oranżada w woreczkach
Z woreczka, który przekuwało się za pomocą cienkiej słomki. W wersji drugiej stanowiła kolorowy proszek, w którym można było odnaleźć mały, kwadratowy rysunek.

Fot: demotywatory.pl
Napój Ptyś i oranżada
Ciemna, duża butelka zakręcana na kapsel. Bardzo oryginalny smak. Pamiętam go zwłaszcza z wizyt „w gościach”.
Ciepłe lody
W sklepach społemowskich leżały w dużych kartonach wyłożonych szarym papierem. Jej, ależ to był frykas!
Cola Cao
Ulubione kakao, powiew wielkiego świata. Dziś niedostępne w Polsce. Przywożę je z Hiszpanii, gdzie bez problemu można je kupić. Smakuje tak samo jak za dawnych lat – jest słodkie i bardziej przypomina w smaku rzadką czekoladę, niż kakao. Ale kto by się tam czepiał? Symbol to symbol.
Wafelek Elitesse
Trójkątny wafelek oblany czekoladą. Cieńszy i mniejszy od Prince Polo. Miał i ma znakomite opakowanie ukazujące pełne walory produktu. Dziś trudno spotkać taki produkt. Fajnie, że się uchował.
Paprykarz Szczeciński i Sałatka Neptun
Można było otworzyć puszkę, by myślami przenieść się nad Bałtyk.

Fot: mlodelata.pl
Konserwa turystyczna
Hit nad hity! Konserwa turystyczna nie wymaga komentarza.

Fot: Sokołów
Serek „fromager”
Kolejny produkt z kategorii nabiał, tym razem polski odpowiednik francuskiego serka fromage. Tata zawsze kupował naturalny, z papryką, a najczęściej z czarnym pieprzem. Zajadaliśmy się nimi na potęgę! Dziś też można je kupić, ale skład pozostawia wiele do życzenia.
Suchary beskidzkie
Od nich zaczęła się moja miłość do kminku. Kiedyś były pakowane w przezroczyste „korytko” i folię. Dziś została tylko folia, więc można kupić nieco pokruszone. Na szczęście są tak samo pyszne jak dawniej.
Czekolada Jedyna, nadziewana truskawkowa i z orzechami laskowymi
Hity od Wedla. „Jedyną” można kupić nadal w staroświeckim opakowaniu i, co ciekawe, jest jedyną czekoladą w Polsce pakowaną w pozłotko i pudełko.

Fot: Wedel
Pierniczki „Uszatki”
Jeden z nielicznych smaków dzieciństwa, który przetrwał w niezmienionej formie, opakowaniu i (jak mi się wydaje) składzie.
Galaretka Makarena – owocowa arena
Zajadanie jej zawsze rozpoczynałam od czerwonych galaretek, na drugi ogień szły zielone, a na koniec zostawiałam sobie smaki cytrusowe i galaretkę ze środka.
Szynka konserwowa Krakus
Otwieranie jej to był prawdziwy rytuał i magia. Z tyłu opakowania znajdował się kluczyk, który zaczepiało się z boku opakowania. Puszka rozpadała się na dwie części, a w środku była szynka otoczona dużą ilością pysznej galaretki. Za szynką nie przepadałam, ale galaretka była git!
Blok czekoladowy
Produkt, który można było kupić w sklepie, a jeszcze prościej zrobić w domu. Miał imitować czekoladę i udawało mu się to z dużym sukcesem. Sentymentalny przepis znajdziecie we wpisie blok czekoladowy.
Jesteśmy ciekawi jakie są Wasze smaki dzieciństwa. Pamiętacie jakieś inne smaki PRL? Czy na naszej liście są Wasze ulubione rzeczy? Zachęcamy do podzielenia się nimi w komentarzu! Piszcie też, czy można je ewentualnie kupić w dzisiejszych czasach.
Do przeczytania,
Edith i Monsieur
Podobne wpisy
Komentarze
64 odpowiedzi na “Smaki PRL – nasze smaki dzieciństwa”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Dzieci urodzone w XXI w. z pewnością nie będą miały takich wspomnień jak my – „dzieci PRL’u”. Dorastaliśmy w niełatwych [...]

Ja uwielbiałam czekoladowo-pomarańczowy blok,, Bambo ” i pieczony w głębokim tłuszczu,, Przysmak świetokrzyski”, soki do rozrabiania z wodą-smak kiwi był pycha, lizaki Hit – takie tofi na patyku, prażynki ziemniaczane, lizaki kojak hmm…. i pepsi w szklanej butelce sztos!!!
Jestem tutaj bo szukałam jakiejś wzmianki o tych lodach bambino poziomowych! Były pyszne i cieszę się że ktoś jeszcze pamięta bo zaczynałam myśleć że może coś sobie wymyśliłam.
Dzień dobry. Rocznik ’85 się kłania i dziękuję za wyszczególnienie większości przysmaków również z mojego dzieciństwa. Od siebie dołożyłbym lizaki o smaku kola. Pamiętam, że pakowane były w przezroczysty woreczek foliowy po wiele sztuk. Cenę też pamiętam – 50 zł 🙂
Teraz to byłby majątek 😉 Też je pamiętam!
A ja bym dodał jeszcze wodne lody koloru żółtego w kształcie walca o średnicy 2-3 cm i długości ok. 10 cm czasami oblewane czekoladą patyku. Można je było dostać na meczach od Pana który chodził ubrany na biało i miał je w drewnianej białej skrzynce przewieszonej przez ramię.
I drugi smak, którego tu nie zauważyłem to przesmaczne czekoladowe cukierki PORTEROWE nasycone eliksirem alkoholowym, który po przegryzieniu rozlewał się w ustach i rozgrzewał podniebienie… co za smaki… tylko czemu ich już nikt nie oferuje?
Pyszna chałwę kupuje przy ul Wapowskiegona Ursusie sprzedaje Syryjczyk jest droga po 58 zł za kgale warto
Przeszukuję Internet od kilku dni i nie mogę natrafić na żaden ślad pewnej czekolady sprzedawanej w moich stronach (okolice Krakowa) w latach 90-tych. Była to duża mleczna czekolada (rozmiarowo większa niż standardowe 100 g) z biało-zielonym opakowaniem z tego co pamiętam z krową na łące. Jeżeli ktoś może pomóc to proszę o nazwę lub o link. Oczywiście nie chodzi o Milkę.
Witam,
Uprzejmie proszę poprawić mój post „wiech pisze: 23 października 2022 o 20:51”. Wstyd przyznać, ale pomyliłem nazwę mojej rodzimej wytwórni słodyczy (zamiast >> z gdańskiej “Jutrzenki” <> z gdańskiego legendarnego “Bałtyku” <<). Wysyłam również do wykorzystania skan opakowań cukierków, o których pisałem w swoim poście.
Pozdrawiam,
Wiech
Dziękuję za skan!
Urodzilam sie w 1988 i osobiscie probowalam tylko kilka z tych wymienionych rzeczy: gume kaczor donald, andruty, te galaretki, vibovit, czekolade jedyna, ale to byly juz i tak lata 90 wtedy. Inne rzeczy jak to mleko w tubce widzialam, nigdy nie miala w ustach. Innych rzeczy nigdy w dziecinstwie na oczy nie widzialam! Czy ktos tez tak ma?
Kiedy mówię pytającym mnie o wiek i odpowiadam, że opłakiwałem jeszcze „ojca narodów” (co prawda w wózku), wszyscy robią krowie oczy, bo nie mają pojęcia o kim mówię… P-R-L – prawda, przechlapane w mrokach ruskiego komunizmu kilkadziesiąt lat, ale do zapamiętanych smaków dzieciństwa tak często chciałoby się wrócić. Co prawda nie kojarzę oranżady w foliowych woreczkach oraz wafelków Koukou Roukou, ale bardzo tęsknię do ciepłych lodów (u nas nazywanych „murzynkami”), mleka w szklanych butlach z aluminiowym kapslem, przynoszonych pod drzwi (4 piętro… i komu to przeszkadzało); ratujące życie, jak wracało się nad ranem z imprezek,.. a stało raniutko przy ulicach, przy prawie każdym domu, a także syfonów, które wymieniało się z pustych na pełne w pobliskim warzywniaku. Fajne były jeszcze pewne owocowe cukierki, zawinięte w kapitalne, bardzo wierne wizerunki starych samochodów; ile ja się tych cukierków nakupowałem, żeby mieć jak największą kolekcję tych samochodów… Świetna była też super nagazowana różowa oranżada w butelkach z hermetycznymi zamknięciami, super smak bloku czekoladowego i marmolada w blokach, kupowana na wagę. A pamięta ktoś smak zsiadłego mleka idealnego do sadzonego jajeczka i podpieczanych talarkowych ziemniaków (spróbuj takie mleko zrobić dzisiaj)??? Mam jeszcze w głowie dwa smaki, których nijak nie mogę zlokalizować:
– cukierki podobne do krówek, ale takie jakby czekoladowe, w papierkach, kojarzy mi się nazwa „krajanka” i chyba pochodziły z gdańskiej „Jutrzenki” – nikt tego nie pamięta, a smak tkwi w głowie już tyle lat…
– witamina C w małych ciemnych buteleczkach w formie takich intensywnie żółtych sprężynek (o tranie na siłę wlewanym w pyszczycho przez matkę i jakże ohydnym smaku – nie wspomnę).
Cholercia, rozmarzyłem się, aż mi oczy „stopniały”… Pozdrawiam wszystkich wychowanych w „tamtych” czasach!
Ile bym dała, żeby kupić teraz te chipsy/chrupki z zieloną przyprawą nie pamiętam czy to pietruszka/koperek/czy majeranek ? Rok 1993. Malutkie opakowanie biało czerwone. Nazwy nie pamiętam ale zawsze miało się potem zielone paluchy. Chrupki kształtem przypominały podłużne (późniejsze maczugi). Cały wieczór przegrzebywałam Google i ich nie znalazłam. Pozdrawiam moją dawną szkołę podstawową nr 8 w Starogardzie Gdańskim w której, każdy łaził z tymi chrupkami 🙂
Zapomnialam dodac slowo o Krowkach.
Byly dwa rodzaje: kruche albo ciagnace.
Wymieszane z ryzem prazonym i z tego uformowane szyszki..
Ryz byl sprzedawany w woreczkach – bialy byl nie slodzony a kolorowy- slodki.
Hej,
A ja pamietam:
Kolorowe glazurowe kamyczki z orzechami
Lizaki sowy, gumy turbo i hubà buba. Ryz prazony w torbach.
Chrupki bekonowe plaskie (zawsze mi sie po nich odbijalo)cebulowe, chyba byly okragle w ksztalcie, pomidorowe w ksztalcie zebow potwora i solone w ksztalcie cienkich frytek.
Ciezkie nadziewane sliwki czekoladowe.
Lody z automatu i rurki z przrpysznym kremem sprzedawane w parku.
Prazone i solone Pestki ze slonecznika.
Boze, tyle tego bylo….
A czy ktoś pamieta ozdoby choinkowe, głownie różne ażurowe gwiazdki, z twardego cukru? Chciałabym znaleźć na to przepis
Ja pamiętam te chrupki z koperkiem ? Kupowałam je w miejscowym SAMIE
rocznik 62
Czy ktos pamieta moze chalwe waniliowa sprzedawana w polowie lat 70-tych ubieglego stulecia w metalowych puszkach. Kosztowala 22 zlote. Byla taka tlusta, przepyszna.
Monika K.rocznik 79
Witam,po wyjściu ze szkoły,w najbliższym sklepiku, oranżada żółta lub czerwona w woreczku że słomką,wyglądała pysznie.
Te bąbelki,przez woreczek,ślinka sama leciała na sam widok.
Nigdy żaden napój tak nie smakował.
Woda z syfonu,pan stał przed wejściem na rynek.Obowiazkowa,z sokiem.
Przez szklana szklaneczkę ,te bąbelki z sokiem coś pysznego.
Zastanawiam się czy są gdzieś jeszcze te lody,w metalowych wózkach,obowiązkowe na odpustach,w wafelku,jakby gałki,na wierzchu miały karteczke.
Czekolada jedyna,
czekolada ,nie mleczna ,tylko coś jak krówka.Cos pysznego.
Pamiętam jeszcze taka bombonierkę,nie pamiętam nazwy,cukierek długi,jak palec,biała masa w środku,coś jak Michałek,a przez całą długość,paseczek marmolady?
Oj zjadloby się coś z tych chciejstw.
???
….a może ktoś wie gdzie jeszcze można się napić „szampana” takiego robionego z serwatki ?
Hej , pamiętam bardzo dobrze pyszne lody bambino .
One były bardzo krótko .
Smak poziomki ,rózowe opakowanie .
Nigdzie nie moge znalezc nawet wzmianki o nich .
Moze ktoś coś?
Pozdrawiam .
Ps- były mega pyszne .
Setki homo leżące miesiąc są nafaszerowane chemia. Kiedy serek za trzy dni był do wyrzucenia, to świadczy właśnie o dobrych składnikach uzytych do jego produkcji.
A czy ktoś pamięta takie małe chrupki niby kukurydziane, niby ziemniaczane.
Małe, trochę twardawe, podłużne z ogromną ilością koperku?
Pamiętam opakowanie w środku, srebrne oblepione mnóstwem koperku.
Nie mogę ich nigdzie w internetach znaleźć ..
Niestety nie za bardzo wiem o jaki produkt Ci chodzi. Chyba czegoś takiego nie jadłam 🙁
Pamiętam tylko lata 80te, w 1990 wyjechaliśmy z Polski, dlatego nie kojarzę Turbo itd.
Za to wspominam
*iryski (małe, kruche, kwadratowe tofiki, często kakaowe)
*cukierki czekoladowe na wagę (baaardzo czekoladowe, nadziewane albo truflem albo masą cukrową)
*landrynki (twarde owocowe, kolorowe cukierki, białe były śmietankowe)
*chińskie chipsy, takie piankowe, pycha (nie podobne do chrupków kukurydzianych)
*wązkie batoniki z pełnej czekady z nadzieniem baaardzo orzechowym
*anyżki (białe cukierki, nie cierpiałam)
*ptasie mleczko domowej roboty
*hot dogi z pieczarkami i cebulką (jadłam ostatnio w Toruniu pod Arkadami — pycha do dziś)
*woda gazowana z sokiem (!), kto pamięta te automaty na starówkach
*ryż preparowany w woreczku
*tabliczka czekoladopodobna z masy takiej krówkowej, nie (!) czekolada mleczna
*andruty kolorowe (często różowe o smaku truskawkowym)
*lekko słona woda mineralna (czy jest jeszcze coś takiego w Polsce?), pamiętam czyba z Ciechocinka
*paluszki słone z makiem
*tofiki z makiem
*delicje z galaretką pomarańczową — można kupić do dziś
*murzynki w białym kartoniku, chyba 6 sztuk (ciepłe lody z polewą czekoladową)
to juz raczej smaki przelomu ni prlu , brakuje oranzadki w worku ze slomka, chipsow z prazonych ziemniakow itd co bylo dostepne na kiermaszach w latach 80, skonczylo sie kolo roku 89
Tak, ja pamiętam te małe ciasteczka. Były też takie małe 1cm czekoladki na wagę. Pamiętam jeszcze lody Panda i oczywiście rogaliki Star Foods z takim czekoladowo-orzechowym nadzieniem-pycha.
Dzięki Twojemu wpisowi wspomnienia wróciły…
Ja bym dodała do listy jeszcze Cukierki Kapitańskie!!!
A mam pytanie pamietacie takie małe ciasteczka – woelkości ok 1 cm. Niew pamietam nazwy. Pozdrawiam!
Do Magda rocznik 59:
„żółte granulki z apteki słodko- kwaśne”- pamiętam! Oj, jadło się łyżkami!
To był granulat „Glukovit”, o ile dobrze pamiętam 🙂
Dziwne ze nikt nie wspomniał jogurtów truskawkowych w kwadratowych opakowaniach z odrywanym wieczkiem – był koloru wcale nie truskawkowego 🙂 bo i truskawek w nim było jak ma lekarstwo – tylko same pesteczki – kolor był szarawo biały – ale smak cudowny i niepowtarzalny teraz – kwaśno – słonawy do picia – jego najbardziej mi było brak . Zero polepszaczy – cudowny nabiałowy produkt który tez rzucali do nabialowego wtedy od czasu do czasu i ustawiała się gigantyczna kolejka i od razu wykupowano .
Jak odzyskać smak słodkuego bloku…kupowanego na wagę zawinietęgo w papier???
Pamiętam sklep 22 lipca (dzisiaj Wedel) na naszej ulicy. Cukierki maczki, całkiem inne niż te dzisiejsze, takie bardziej wytrawne, nie mdłe. Ciasteczka w czekoladzie. I takie czekoladki w okrągłym, ozdobnym pudełku z wikliny, albo czegoś takiego, bardzo smaczne. Babcia mnie zawsze przemycała do tego sklepu wbrew matce, która uważała, że „jak dziecko się naje słodyczy, to potem obiadu nie zje, ojoj”. Ch. z obiadem, ja pamiętam te wizyty w sklepie i jego atmosferę. Inny świat. Taki kolorowy i pachnący czekoladą. I potem delektowałyśmy się w tajemnicy. Dziwne, że żadna z nas nigdy nie była gruba. To chyba zasługa braku syropu glukozowo-fruktozowego w tamtejszych słodyczach. A potem wszystko zniknęło tak koło roku 80. A jak wróciło w latach 90. to już nie było to samo. Chociaż sklep przetrwał jakimś cudem, dziś nie wygląda i nie pachnie już tak elegancko jak kiedyś. No i nie ma Babci…
Rocznik 53. Pamietam jak bylam niejadkiem i w drodze do szkoly czasami prosilam mame, aby mi kupila pralinki w WAWELU na Kruczej w Warszawie. To bylo male pudeleczko z pysznymi pralinkami. Piekne wspomnienia za ktorymi czlowiek teskni.
Dzień dobry
Tyle fajnych wspomnień rocznik 59
Ja pamiętam żółte granulki z apteki słodko- kwaśne, były pyszniutkie, kto wie jak to się nazywały.
Czy ktoś pamięta mleko w wreczkach 0.5 l o smaku owicowym ,chyba z dodatkiem soku?
Mleko w woreczkach jak najbardziej, ale pamiętam je tylko w wersji klasycznej, bez soku.
nooo….a KREOLKI ..?!!! fafle w czekoladzie…gdzie je mozna kupić dzusiaj?!
Ten serek homogenizowany ze zdjęcia, to nie jest serek homogenizowany z PRL-u, wtedy nie było kodów kreskowych, wyglądał tez inaczej.
Tamte były w bardziej podłuznych pudełeczkach, miały lepszy smak, nie taki sztuczny jak ten ze zdjęcia i te serki obecne, które mają sztuczny smak i sztuczny skład.
Nie jem ich bo skład jest nieakceptowalny, to podróby serków homogenizowanych.
Mleko w workach też było dużo później.
Można dziś kupić serek homogenizowany z dobrym składem. Przykład: serek waniliowy Rolmlecz.
Koukou Roukou – tego nie znam. Reszta to faktycznie smaki, których nie można zapomnieć 🙂
Wiele produktów jest jeszcze na rynku – ja spokojnie u rodziców na wsi kupuję Siedlecki serek waniliowy, oranżadę (na miejscu), a nawet czasem Ptysia albo Kaskadę (w zależności od regionu, w Świętokrzyskim nadal się je lokalnie produkuje. Galaretki i draże to chyba w każdym małym sklepie osiedlowym są. Gdzieś w komentarzach widziałam wspomnienie chałwy w puszce – też za nią tęsknię 🙂
A Danusia z przepysznym (zakazanym!) lekko alkoholizowanym kremem… ?
Długo by wspominać te smaki, niestety większość z nich zniknęła, a te co pozostały to mają inne skład, gorszy, z syropem glukozowo-fruktozowym (stąd Twoje odczucie Madam, że są słodsze niż kiedyś), jedynie chyba wafelek Teatralny pozostał bez tego syropu na dzień dzisiejszy z tego co sprawdzałam (i opakowanie)… Jeśli chodzi o Prince Polo to na wesoło wam dodam, że mieszkałam w Islandii i on jest tam tak popularny od tylu lat, że większość Islandczyków myśli, że to jest ICH wafelek i są niesamowicie zaskoczeni kiedy się dowiedzą, że to jest nasz polski produkt 😀
Syrop glukozowo-fruktozowy i olej palmowy to zmora dzisiejszych słodyczy. Nawet kupując tzw. „markowe” produkty ze zdziwieniem odkrywamy, że też w składzie mają to świństwo. Na święta szwagierka mieszkająca w Toruniu przywiozła nam cały koszyk różnego rodzaju pierników (oczywiście kupione w sklepie firmowym Toruńskich….) jak przeczytałam skład to zamarłam… I jeszcze te napisy na opakowaniach „wg oryginalnej receptury”, „zgodnie z tradycją” itp. Przykre…
Dzięki Edith za super wpis:-) Ja jeszcze dodam oranżadkę w proszku z pszczółką Mają, którą wyjadało się dołączoną łyżeczką:-) Była też taka pianka w kostce (wyglądała jak pumeks do pięt) bardzo ją lubiłam:-)
Ja jeszcze pamiętam masło orzechowe w małej kostce po jakieś 40-50 gram?
Cudownie sentymentalny wpis! Kuku ruku, to byl przysmak, cała szyba w drzwiach do pokoju była wyklejona naklejkami. Pamiętam jeszcze lody cassate, cukierki przypominające owoce, sprzedawane w foliowych rozkach i czipsy ruffles bodajże :D!
A Mazowszankę ktoś pamięta? Co prawda to już lata 90. ale bez niej u nas nie odbywały się żadne imieniny 🙂
Cola Cau jest w Biedronce dostępne czasem 🙂
Z przysmaków to jeszcze bułkę z pieczarkami z warszawskiej Starówki bym dodała, oprócz Ptysia to jeszcze Kaskada do picia była, pańska skórka no i obwarzanki oraz woda z sokiem z saturatora sprzedawana na ulicy 🙂
aaa no i szczypki na Lubelszczyźnie cały czas można kupić.
Ale czad! Tyle wspomnień 🙂
Przypomniałam sobie jeszcze cukierki kapitańskie, których nie cierpiałam, pyszne cytrynowe lody Pinokio na patyku, lizaki z gwizdkiem, moje ulubione lizaki Hit, chrupki Star Food z żetonami do zbierania, chipsy bekonowe, których nazwy nie pamiętam (Peppiesy?) i Przysmak Świętokrzyski, który teraz czasami smażę córce. Ależ na wspomnienia mi się zebrało po Twoim wpisie. Pozdrawiam 🙂
Wspaniale! Właśnie po to go napisałam, by przypomnieć te smaki.
Serdecznie pozdrawiam
E.
Prawie wszystko pamiętam. Nie cierpiałam galaretek oraz tych pudrowych pastylek. Choć z braku laku i kit dobry, jak to mawiala moja babcia 🙂 Uwielbialam za to draże i mleko z tubki. Gumy Turbo i Donald, gumy kulki, lody bambino i prostokątne lody w papierku. Oranżada pita na spółkę z kilkoma osobami na przerwie czy pyszne napoje w woreczkach. Ale smakiem mojego dzieciństwa jest wafelek Mulatek, który babcia przynosiła mi z zakupów w kieszeni kraciastego żakietu 🙂
Niestety, suchary Beskidzkie, które pamiętam (rocznik 1970) nie miały ani syropu glukozowo-fruktozowego ani oleju palmowego w składzie. To już nie to samo. 🙁
Dokładnie. I były grubsze i twardsze. Prawdziwe suchary. Teraz podchodzą pod krakersy.
Polecam wypróbować suchary specjalne SU-2 (wojskowe suchary z kminkiem). Niestety również są „wzbogacone” nowoczesnymi dodatkami. Tak czy siak są bardzo smaczne i mega twarde, nie przypominają krakersów.
I jeszcze były takie wielkie krówki ciągutki, nazywały sie bodajże Matylda, dużo lepsze niż te kruche bo były półpłynne w środku. Mniam.
Zdecydowanie wszystko pamiętam a najbardziej tęsknię za napojem w woreczku ?Pamiętam jeszcze chrupki łapki (keczupowe) nie pamiętam nazwy ale miały takie czerwone błyszczące opakowanie a potem były jeszcze serowe krótkie i chipsy chio chips ?
Lody z murzynkiem w kształcie kostki masła, ciasteczka baletki z makiem, przekładane marmoladą, strucla z serem z cukierni, mleko w foliowym worku, chrupki star foods i rozpuszczalne cukierki sugusy!
To smaki mojego dzieciństwa 🙂 cola cao jest jak najbardziej dostępne w Polsce, na pewno widziałam je w auchan, a wafelki Koukou Roukou jakiś czas temu były w tesco, dla mnie też takim smakiej była chałwa w puszkach, do tej pory gdzieś tam w garażu u mojego taty przechowuje w tych puszkach śrubki
Wow! Na Fb dostałam info, że ColaCao bywa też w Biedronce od czasu do czasu. Osobiście ani do Auchan, ani do sklepu z owadem w logo nie zaglądam zbyt często, więc musiałam przeoczyć 😉
Dodam jeszcze lody Apacze i kaskade . ?
Literówka – cukierki zamiast Cukierni*
Fajnie powspominać. Dobry wpis.
Ja jeszcze pamiętam suchary z kminkiem pakowane w biały papier i na to nakładane było żółte opakowanie – podobnie pakowane jak Prince polo, tylko zamiast folii był papier. I Prince polo też inne opakowanie, starsze pamiętam. Takie pomarańczowe z przekrojonym wafelkiem;-)
Ja jeszcze uwielbiałam lizaki koguciki i kurki:-) i Mordoklejki – takie ciągnące karmelowe batoniki:-) Ptasie mleczko, krówki, katarzynki i delicje szampańskie:-) Kawa inka i zbożowa kawa Turek:-) No i niebieskie mleko w proszku:-)
O, matko, ale wspomnień czar!!! Aż łezka kręci się w oku – wszytko znam, wszystko pamiętam. Rocznik 1974.
Urodziłam się już po okresie PRL, ale wiele z tych produktów to smak także mojego dzieciństwa 🙂
Pamiętam draże (tylko jadłam mleczne, w niebieskim opakowaniu), lody bambino i mleko słodzone, gumy turbo (to bardziej starsza kuzynka je jadła i miała całe pudło tych papierków z samochodami :D). Bardziej pamiętam te kolorowe gumowe kuleczki. Serki zawsze wolałam waniliowe, choć smakiem mojego dzieciństwa zdecydowanie bardziej były Danonki. Prince Polo w takim opakowaniu nigdy nie widziałam, a i tych opakowanych współcześnie nigdy za bardzo nie lubiłam (dopiero po latach bardziej doceniłam smak orzechowy, wcześniej mój tata zawsze kupował klasyczne i chyba mi się przejadły). Czekoladę jedyną i suchary bieszczadzkie jadłam dopiero kilka lat temu, a wody z syfonu, tego serka i konserw nigdy. Cola Cao też pierwszy raz widzę na oczy (w moim domy modny był Nesquik). Szczypków z odpustu też nie próbowałam, ale na odpustach zawsze kupowałam obwarzanki na sznurku, które też są smakiem mojego dzieciństwa 😉 A poza tym wymienić mogę Monte, kinderki, kinder bueno, milky way’e, takie rurki z kwaśnym proszkiem w środku, lody wodne ze szkolnego sklepiku (ale przestałam je lubić, jak mi tata powiedział, że robione są z wody z kałuży :D) i pewnie dużo więcej, ale teraz nie pamiętam 😀