8-go lutego wraz z Monsieur mieliśmy ogromną przyjemność odwiedzić nowe kulinarne studio na mapie Warszawy – „Cook up”, które mieści się się w zabudowaniach zabytkowych Fortów Mokotowskich. Punktualnie o 18:00 rozpoczęły się tam walentynkowe warsztaty kulinarne dla par, które prowadziła Dominika Krzemińska – szefowa kuchni i współwłaścicielka restauracji „Przegryź” z ul. Mokotowskiej.
Umiejscowienie studia w pofabrycznych wnętrzach było strzałem w 10! Jest to jedno z bardziej przestronnych, jasnych i przyjemnych miejsc, w których miałam okazję gotować.
Na ścianach pozawieszane są skrzynki z ziołami, jest dużo roślinnych dekoracji, które wypełniają białe wnętrze.
Centralnym miejscem jest oczywiście obszar roboczy, przy którym może jednocześnie swobodnie pracować 14 osób.
Dużym atutem są profesjonalne sprzęty oraz narzędzia.
Nasze walentynkowe warsztaty rozpoczęliśmy od przygotowania gorącej, zimowej (bo z dodatkiem cynamonu, imbiru, kardamonu i gałki muszkatołowej) czekolady w dwóch wersjach – na mleku i na wodzie (a tu znajdziecie mój przepis na gorącą czekoladę).
Wszyscy w pełnym skupieniu co chwilę gromadzili się przy stanowisku Dominki, która objaśniała nam kolejne kroki. Uwaga była szczególne potrzebna, gdyż plan na wieczór był ambitny – mieliśmy przygotować aż 10 deserów!
Po czekoladzie, która postawiła wszystkich na nogi, na pierwszy ogień poszedł mus malinowo-jogurtowy.
Potem robiliśmy ganache z wasabi i jabłkami granny smith.
A do rękawa cukierniczego wlewaliśmy czekoladową masę, z której potem powstał fondant czekoladowy.
Punktem kulminacyjnym było przygotowanie i pieczenie Red Velvet Cake w kształcie serca.
Jako, że trudno było zjeść tyle słodkości na raz, gotowe ciasto każdy mógł zabrać ze sobą do domu. Organizatorzy zadbali oczywiście o odpowiednie pudełka.
Hitem warsztatów okazała się jadalna, pieczona ziemia, czyli nietypowe crumble z lodami waniliowymi i sosem truskawkowym.
Na sam koniec każdy dostał ozdobną buteleczkę wypełnioną czekoladową nalewką (250 ml mleka, 62 g kakao + 100 ml spirytusu – mleko gotujemy z kakao; przestudzamy; dodajemy spirytus; odstawiamy na 2 tygodnie do lodówki) – żałuję, że musi się „przegryźć” w lodówce i trzeba czekać aż 2 tygodnie, by jej spróbować. Jednak już ją wąchałam i muszę przyznać, że pachnie niesamowicie!
Poza tym przygotowaliśmy także mrożone owoce w sosie z białej czekolady i tymiankowy karmel. Ten ostatni zabraliśmy do domu, by skosztować go w towarzystwie lodów przy najbliższej okazji.
Warsztaty przeciągnęły się nieco i skończyliśmy pracę około 23. Pomimo tego, że odbywały się w piątek i wszyscy przyjechali na nie prosto z pracy, atmosfera była niezwykle towarzyska i sympatyczna. Pewnie po części miało to miejsce za sprawą prosecco w „pijanych kieliszkach”, którym przepłukiwaliśmy gardła pomiędzy degustacją poszczególnych łakoci 🙂
Podobne wpisy
Komentarze
13 odpowiedzi na “Warsztaty walentynkowe”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
8-go lutego wraz z Monsieur mieliśmy ogromną przyjemność odwiedzić nowe kulinarne studio na mapie Warszawy – „Cook up”, które [...]

Super:) Zazdroszczę Wam takich fajnych przepisów !
Fajne warsztaty:)
Czekam na przepisy bo brakuje mi pomyslu co zgotowac chlopakowi 😉
Świetne widoki, bardzo jasne i przyjemne wnętrze. Jednak dobrze być warszawiakiem/nką… Poprosze pięknie o przepis na ten mus malinowo-jogurtowy.. wygląda na bardzo smaczny 🙂
oj, z pewnością musiało być wam tam dobrze!!:-))bardzo fajna relacja! super zdjęcia!
Szkoła wygląda porządnie i schludnie. Ciekawa relacja Edith.
zazdroszcze, wspaniale miejsce, jaki wybor deserow! jak bym liczyla na to wszystko ze dwa dni, a to tylko jedno popoludnie? Pozdrawiam serdecznie. Monika
Fajne wnętrze i atmosfera zapewne była bardzo przyjazna. Dodatkowo można było gotować ze swoimi połówkami. Tylko pozazdrościć:-)
wow!!! super to musiały być warsztaty. Zazdroszczę Wam wspólnego gotowania i czekam na przepisy 🙂
Oooooo Edith jak Wam zazdroszczę!!!! Na mus będę czekać, bo takie cudeńka uwielbiam. Wygląda trochę jak panacotta mojej teściowej;))
miłego poniedziałku!!!
ah, jeszcze raz spojrzę na zdjęcia, bo tak mocno zazdroszczę…
Sympatyczna relacja, czekam na przepisy 🙂 Pozdrawiam
Ja mam nadzieję, że pojawią się przepisy na wszystkie desery 😉
a receptura na nalewkę mam nadzieję całkowita, bo mam ochotę wykorzystać ;)?
Jo,
co za szalony dzień! Nie miałam chwili, by zajrzeć tu wcześniej. Przepraszam. Dokończyłam w powyższym wpisie przepis na nalewkę 🙂
Pozostałe receptury będę dodawała stopniowo. Większość muszę odtworzyć raz jeszcze w domu, bo na warsztatach nie było czasu, by wszystko należycie sfotografować 😉
Serdecznie Cię pozdrawiam,
E.