
W związku z pojawieniem się Mini Monsieur w naszej sypialni wprowadziliśmy kolejne zmiany. To etap przejściowy, jeszcze przed przeprowadzką, która czeka nas za mniej więcej rok.

Nowe sprzęty na biurku
Pierwsze zmiany miał miejsce, gdy byłam jeszcze w ciąży. Postanowiłam bowiem zmienić swój stary komputer na nowego laptopa oraz dodatkowy, zewnętrzny monitor graficzny do obróbki zdjęć. Do tego zestawu dokupiłam bezprzewodową klawiaturę, by lepiej mi się pracowało.

Okazało się, że taki zestaw, zamiast jednego większego laptopa, jest strzałem w 10! Odkąd wprowadziłam tę zmianę pracuje mi się znacznie wygodniej, choć pozostało do zmiany samo biurko, bo przy tak dużym monitorze jest po prostu zbyt wąskie. Szersze się tu jednak na chwilę obecną nie zmieści, więc muszę poczekać aż się przeprowadzimy do nowego miejsca. Tam już nie będę miała takich ograniczeń.
Nad biurkiem mam od niedawna też nowe obrazy, a od walentynek także fajną matę – prezent od Monsieur, która bardzo usprawnia posługiwanie się myszką. Już nie muszę uważać na podkładkę do myszki, która jest ograniczonych rozmiarów. Teraz myszkę mogę położyć praktycznie gdziekolwiek, bo mata zakrywa większą część biurka. Z drugiej strony moja mata jest w kolorze srebrnym, więc można żonglować kolorami i dostosowywać je do aktualnego nastroju. Monsieur ma podobną, ale biało-szarą.

Łóżeczko dla bobasa
Kolejną nowością jest oczywiście łóżeczko malucha. O tym modelu pisałam Wam już, gdy urodził się Mały Monsieur. Teraz kupiliśmy wersję średnią i dzięki poprzednim elementom, jakie zostały nam po MM, zmniejszyliśmy ją do wersji mini. Za 5-6 miesięcy z kolei rozbudujemy ją do średniego rozmiaru, który starczy młodszemu synkowi do ok. 3 roku życia. Identyczne łóżko użytkuje od ponad 2 lat Mały Monsieur i chcieliśmy, by obaj synowie mieli identyczne meble. Koło listopada MM dostanie rozszerzenie swojego łóżeczka, które z kolei powinno mu posłużyć do około 10 roku życia. Gdy przyjdzie czas także i młodszemu zafundujemy taką rozbudowę.

Z perspektywy czasu mogę Wam powiedzieć, że choć łóżeczka Stokke są drogie, to zdecydowanie warte swojej ceny. Mają piękny design i są bardzo funkcjonalne. Jeśli się poszuka, można je kupić w dobrych cenach (my pierwsze kupiliśmy na likwidacji sklepu stacjonarnego z akcesoriami dla dzieci ponad 30% taniej, a drugie podczas promocji z okazji Black Friday – też ze sporym rabatem). Znajomi kupowali także używane na olx – to są tak dobre rzeczy, że naprawdę trzeba byłoby się bardzo postarać, by się zniszczyły. Dlatego uważam, że spokojnie można sięgnąć po używane.

Dekoracyjne plakaty
Przedostatnią dużą zmianą są plakaty, jakie zawisły nad biurkiem oraz łóżkiem. Chcieliśmy wprowadzić do sypialni trochę ciepła i koloru. Wcześniej nad łóżkiem wisiało nasze wielkie zdjęcie – pamiątka po sesji zdjęciowej, jaką zafundowaliśmy sobie niedługo po ślubie. Zdjęcie było duże i niestety czarno-białe, co powodowało, że w sypialni, która jest od północy było jeszcze ciemniej niż w rzeczywistości.

Teraz dzięki jasnym – dębowym ramkom oraz plakatom z plażą i wodą, pokój stał się bardziej świetlisty i radosny. Takie morskie krajobrazy to także coś, co nas bardzo uspokaja oraz koi zmysły. Wybraliśmy stateczne widoki, w tym jeden z Niderlandów, który kojarzy mi się z czasami studiów i piknikami nad Morzem Północnym. Do zdjęć dobraliśmy także obraz z sentencją sentencją „together is our favorite place to be”, która doskonale podkreśla to co dla nas ważne. Te ozdoby z całą pewnością powędrują z nami do nowego mieszkania. Do tej pory nie sądziłam, że estetyczne plakaty oprawione w proste ramki, mogą aż w taki sposób odmienić wnętrze. To jest zdecydowanie moje odkrycie i żałuję, że tak późno na to wpadłam.

Oryginalna pościel
Ostatnią nowością w tym wnętrzu jest nowa pościel. Chodziłam za nią już chyba od dwóch lat na Targach Rzeczy Ładnych i przypatrywałam się jej bardzo uważnie. Spośród wszystkich naturalnych wzorów to właśnie siano podobało nam się najbardziej. Oboje uważamy, że ma fajny kolor, który też wprowadza dużo życia do wnętrza. Nasz starszy syn ją uwielbia. Przychodzi do naszego łóżka i wyszukuje różne „zaginione” przedmioty, które ukryły się w sianie – jak guzik, igła, motyk czy mysz. Przy dwóch kompletach jest to spory wydatek, ale cieszymy się, że nieco zainwestowaliśmy w dobry sen i fajne doświadczenia z nim związane. Kupiliśmy ją na targach, akurat podczas trwania promocji z okazji Black Friday, dzięki czemu zapłaciliśmy 20% taniej.

Jak widzicie drobne zmiany stworzyły zupełnie nową przestrzeń. Pokój od razu stał się widniejszy i to pomimo jeszcze krótkich i ciemnych dni. I choć już planujemy naszą przyszłą sypialnię, to warto było wprowadzić kilka nowości do obecnego miejsca. W końcu każdy jeden miesiąc mieszkania w przyjaźniejszym wnętrzu jest na wagę złota. Zwłaszcza, że przez najbliższy rok bardzo często będzie tak, że w sypialni będziemy spędzać dużo czasu z dziećmi. Nasz starszy syn bowiem każdego dnia z rana przychodzi się przytulić rano do naszego łóżka. A za chwilę dołączy do niego rosnący w ekspresowym tempie bobas. Zanim się nie obejrzymy, a będą człapać do nas w kapciach we dwójkę.
Do przeczytania!
E.




Podobne wpisy
Komentarze
5 odpowiedzi na “Zmiany w sypialni”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
W związku z pojawieniem się Mini Monsieur w naszej sypialni wprowadziliśmy kolejne zmiany. To etap przejściowy, jeszcze przed przeprowadzką, [...]

Super zmiany 🙂 Wszystko idealnie do siebie pasuje, ta kolorystyka świetnie nadaje się do sypialni 🙂
Mam pytanie skąd łóżko? Szalenie mi się podoba, zresztą jak cała sypialnia.
Mario,
bardzo dziękuję! Łóżko, jak i zagłówek są z Ikei. Kupiliśmy je 9 lat temu, ale ten model zdaje się, że niedawno powrócił w nieco odmienionej formie. Przez pewien czas chyba skończyli jego produkcję, ale niedawno znowu je widziałam w sklepie. Bardzo je polecam, bo ma wymiary dokładnie takie jak sam materac (u nas 160 x 200 cm) i do tego ma 4 wielkie szuflady pod spodem, w których mieści się cała pościel, koce etc.
Przez kilka lat pracowałam w sklepie internetowym z rzeczami dla maluchów i produkty Stokke były jednymi z tych najmniej odsyłanych do reklamacji, klienci zawsze je chwalili, właściwie nie musieliśmy inwestować w ich reklamę ? A do tego, jak piszesz, są śliczne, to na pewno dobry wybór! ? I super zmiany ?
Moniko,
tak, masz rację, zdecydowanie nie można na nie narzekać. My nie mieliśmy problemu ani z wózkiem, przewijakiem czy łóżeczkami. Wszystko wygląda jak nowe po ponad 2 latach użytkowania (oczywiście przy odpowiednim poziomie i częstotliwości dbania o te rzeczy). I choć te produkty sporo kosztują, to plusem jest to, że nie tracą dużo na wartości i potem można je wciąż sprzedać za dobrą cenę.