Do Amsterdamu wróciłam po niemal 10 latach nieobecności. Trochę się zmienił, to fakt. Na centralnym placu koło dworca trwa ogromna budowa nowej linii mera. Stare kamienice są jednak bez zmian. Muzeum Van Gogha także. Do Holandii wpadliśmy wraz z Monsieur dosłownie w przelocie, bo celowo tak dobrałam połączenie do Japonii, by móc tu spędzić kilka godzin. Tym bardziej, że mogłam robić za przewodnika, bo M. wcześniej tu nie był.
Amsterdam kojarzy mi się z czasów studenckich jako wspaniałe, bardzo klimatyczne miasto. Pewne artystów i tej wszechobecnej, nieco ciężkiej atmosfery z niderlandzich obrazów. Ciężkiej ze względu na senną i kapryśną pogodę. Ile razy tu byłam, tylko raz trafiłam na słońce. Tym razem było podobnie: niebo było zasnute chmurami, ale na szczęście nie spadła ani jedna kropla deszczu.
Z ostatniej wizyty w tym mieście najbardziej wryło mi się w pamięć pewne zabawne wydarzenie. Mój kolega z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie dorabiał sobie do studiów jako kierowca prezesa Heinekena. Pewnego razu jakimś cudem namówił swojego szefa, by udostępnił nam swój bar dla ważnych gości…
Ów przybytek znajdował się na siódmym, a może ósmym (?) piętrze budynku, w którym mieści się Heineken Experience – multimedialne muzeum opisujące proces produkcji jednego z najbardziej znanych piw na świecie.
Wyobraźcie sobie, że banda studentów z całej Europy wpadła do tego eleganckiego lokalu na poddaszu z widokiem na miasto i miała nieograniczony dostęp do wszystkich kilkunastu gatunków piwa! Spędziliśmy tam 2, czy 3 godziny jedząc holenderskie przysmaki i testując znakomite chmielowe napitki. Oczywiście świetna zabawa była tylko formalnością 😉 Potem poszliśmy na miasto, gdzie na głównym placu de Dam wieczorny koncert grała akurat Kayah. Polska świętowała wówczas wejście do UE serią wydarzeń polonijnych w Holandii.
To były czasy! Na osłodę zostały dobre wspomnienia i możliwość powracania do Amsterdamu. Choćby na chwilę tak jak ostatnio. Był to bardzo przyjemny wstęp do pierwszej podróży do Azji.
Zostawiam Was z krótkimi migawkami.
E.
 |
Dwupoziomowy parking dla samolotów na lotnisku Schipol 🙂 Samolot na pierwszy piętrze (w głębi kadru po prawej) zaparkował tam na stałe i służy jako ozdoba. |
 |
Muzeum Van Gogha |
 |
Wygodne dresy na długi lot to podstawa 🙂 |
 |
Urocza kafeteria z roślinami posadzonymi na stole w Muzeum Van Gogha |
 |
Magnesy |
 |
Kawiarnia na świeżym powietrzu w dzielnicy muzealnej |
 |
Napis „I love Amsterdam” na tle Rijksmuseum |
 |
Rijksmuseum |
 |
Rijksmuseum |
 |
Rowery i rowerzyści |
 |
Kanały i rowery |
 |
Budynki nad kanałem |
 |
Łódź „Amsterdam” |
 |
Sklep z pieczywem „Stach” |
 |
Rynek kwiatowy |
 |
„Le Pain Quotidien” – jedna z naszych ulubionych sieciowych kawiarnio-piekarni, w której można zjeść smaczny obiad |
 |
Wielki, trójpoziomowy parking rowerowy koło dworca |
Też tam dawno nie byłam 🙂
Amsterdam jest cudowny jak i cała Holandia! Byłam tam teraz na majówkę, brałam udział w wyścigu autostopem z Poznania, było warto. 🙂 I z pewnością tam wrócę!
10 lat temu też byłam na Erazmusie 🙂
Bardzo fajny reportaż ;)!
z niecierpliwością czekam na dalszą relację z podróży!
pozdrawiam!
azofoska
Bylam 13 lat temu i w listopadzie zeszlego roku doslownie odkrywalam miasto na nowo. Amsterdam stal sie bardziej design, déco i zaskoczyl nas swietnymi sklepami ze sztuka nowoczesna. Spedzilismy trzy wspaniale, sloneczne dni, w miescie czystym i kuszacym wlasnie takimi witrynami sklepowymi jak na Twoim zdjeciu 😉
Le pain quotidien ma najlepsze rogale z migdalami, yummy.
Pozdrowienia!
anja cieri
Mieszkalam rok w Amsterdamie i z sentymentem patrze na te zdjecia 🙂 miasto jedyne w swoim rodzaju!
Lubię Amsterdam, lubię tam wracać co jakiś czas. Zawsze znajdzie się jakieś nowe, fajne miejsce:)
Już od jakiegoś czasu planuję wyjazd do Amsterdamu i jakoś nie mogę dojechać 🙁