Do Aten wybraliśmy się na jesiennego city break’a. Pretekstem miały być kończące się wakacje i festiwal „Taste of Athens”. Niestety z powodu cyklonu o wdzięcznej nazwie „Zorba” musieliśmy zmienić nasze plany, gdyż festiwal został przełożony. Za to mieliśmy okazję zjeść Ateny jak tubylcy, bo dzięki naszym lokalnym przewodnikom poznaliśmy miejscówki z takim jedzeniem, że głowa mała! Pisałam Wam o nich we wpisie „Ateny – wielki gastroprzewodnik„. Ale wiadomo, że coś dla ciała to jedno, ale dla ducha też coś by się przydało. Dlatego dziś zapraszam Was na nasz subiektywny przewodnik po miejscach, które nas zachwyciły w stolicy Grecji.
O tym jak najlepiej zorganizować wyjazd do Aten i gdzie się zatrzymać pisałam już w poprzednich wpisach. Dziś skupię się zatem na atrakcjach.
Ateny – 10 miejsc, które trzeba zobaczyć:
Muzeum Akropolu
Piękny obiekt i bardzo ciekawe, a co najważniejsze przystępne, muzeum wprowadzające w historię akropolskiego wzgórza. Majestatyczne i bardzo dostojne, a jednocześnie ultra nowoczesne. Tu starożytność przenika się ze współczesnością. Zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że zanim pójdzie się na wzgórze, najpierw swoje kroki trzeba skierować do gmachu muzeum. Wstęp dla osoby dorosłej w wysokim sezonie kosztował 5 EUR, bobas wjechał bez opłat i jeszcze na czas zwiedzania dostaliśmy wózek.
Akropol
Wzgórze wydaje się być niedostępne i niemal nie do zdobycia. W rzeczywistości wystarczy krótki spacer, by się tu dostać. Do Partenonu i innych zabytków tu ulokowanych prowadzą dwa wejścia: jedno znajduje się niemalże vis-à-vis Muzeum Akropolu, a drugie kilkaset metrów dalej. Jeśli jesteście z wózkiem, to niestety tylko w tym drugim wejściu można zostawić go w przechowalni. Na wzgórze małe dzieci trzeba zabierać w nosidłach.
Akropol robi ogromne wrażenie, ale pozostawia też pewnego rodzaju niedosyt. Po wejściu na szczyt nagle okazuje się, że jesteśmy na wielkim placu budowy. Jest tu mała cementownia, tory i wagoniki przewożące materiały budowlane. Starożytne budowle są mocno połatane i niestety rzuca się to w oczy. Wszędzie są rusztowania, dźwigi i roboty, które się rozpoczęły, ale nie widać ich końca. Podobnie jak nie widać robotników. Jakby wyszli na bardzo dłuuugą przerwę. Trochę mnie to zdziwiło. Zwłaszcza, że dochód z nietanich biletów, idzie w całości na odrestaurowanie zabytków. A gości tu nie brakuje.
Widoki ze wzgórza są za to oszałamiające. Zwłaszcza tuż po deszczu i przed zachodem słońca.
Plaka
Kolorowa dzielnica z restauracjami i sklepikami. Tętni życiem od wczesnych godzin rannych, bo to właśnie tędy biegnie wiele dróg na Akropol, które są uczęszczane od świtu do zmierzchu. Można tu zaopatrzyć się w pamiątki, ale przede wszystkim pospacerować po urokliwych uliczkach. Piękne i bardzo kolorowe miejsce. Pełne fajnego klimatu.
Dodatkowo warto zapuścić się w stronę malutkiej dzielnicy Anafiotika, która jest częścią Plaki. To białe domki, kościółek i wąskie uliczki z kolorowymi okiennicami, które przypominają zabudowania z Cyklad. I nic dziwnego, bowiem zbudowali je mieszkańcy z wyspy Anafi, którzy przybyli do Aten na polecenie Ottona I i remontowali królewskie pałace. Pod osłoną nocy budowali swoje domy pod samym Akropolem. Anafiotika znajduje się tuż pod wielką flagą łopoczącą na wzgórzu.
Plac Monastiraki
Jeden z głównych placów Aten. Jest tu gwarno, a cała przestrzeń upstrzona jest masą kawiarni i restauracji, w których, jak twierdzą lokalsi, nie warto jadać. Jedno z tych miejsc, przez które przechodziliśmy wielokrotnie, bo zaraz obok znajdował się nasz hotel. Tętni życiem całą dobę i po prostu trzeva tu przyjść, by poczuć ten specyficzny klimat greckiej stolicy. Stąd prowadzi też prosta droga na Akropol. Warto tu przyjść i poobserwować ludzi oraz widoki. Zjeść można nieopodal w świetnych miejscach, jakie opisałam Wam w gastroprzewodniku.
Central Municipal Athens Market
Jedno z moich ulubionych miejsc w Atenach. Choć może nie mam na myśli samych hal z rybami czy mięsem, a raczej okoliczne stragany ze starociami, warzywami, owocami i oliwkami. Bardzo specyficzne miejsce.
National Garden
Jedno z tych miejsc, którego nie udało nam się do końca odkryć. Najpierw przez dwa dni ogród był zamknięty z uwagi na porywisty, huraganowy wiatr wiatr, a potem, gdy już był otwarty, to okazało się, że napadało tyle deszczu, że nasz wózek i my sami zakopaliśmy się w błocie. Chodniki są bowiem tylko przy wejściu, a dalej już chodzi się ziemisto-żwirkowymi ścieżkami. Zdecydowanie chciałabym tu wrócić, bo to miejsce robi wielkie wrażenie.
Plac Syntagma i Parlament
Zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza pod Parlamentem to punkt obowiązkowy wizyty w Atenach. Mieliśmy szczęście i widzieliśmy ją kilka razy, bo mieszkaliśmy tuż obok. Nie udało nam się jednak zobaczyć pełnej zmiany, która ma miejsce tylko w niedziele.
Dzielnica Ambasad
Przy ulicach wokół Placu Syntagma usadowiły się ambasady wielu krajów. To bowiem w tym miejscu znajdują się eleganckie, bardzo dostojne wille i budynki, które wręcz porażają swoją urodą. Warto się przejść od Parlamentu w kierunku dzielnicy Kolonaki, zahaczając o Benaki Museum. To najpiękniejsza część Aten, nie mam co do tego wątpliwości.
Kolonaki
Jedna z najmodniejszych dzielnic z bardzo drogimi mieszkaniami. Znajdziecie tu nowoczesne i bardzo designerskie sklepy z ubraniami, mnóstwo restauracji, kawiarni i innych trendy miejsc. Dodatkowo dzielnica jest niezwykle urokliwa, bo stopniowo wznosi się do góry, ku wzgórzu Lycabettus. Kolonaki oznacza dosłownie „małą kolumnę”, która stoi przy głównym placu.
Wzgórze Lycabettus
Niestety z powodu pogody nie udało nam się na nie wejść, ani też wjechać kolejką. Musimy to nadrobić przy kolejnej okazji, bo widoki ponoć zapierają dech. Zwłaszcza w trakcie zachodu słońca.
Ateny – co jeszcze zobaczyć?
Wiele spośród znanych obiektów widzieliśmy z taksówki, bo po prostu padało i choć mieszkaliśmy od większości, przysłowiowy rzut beretem, to nie udało nam się do nich podejść. Należy do nich m.in. gigantyczny Stadion Panathinaiko (Kallimarmaro) oraz Łuk Hadriana (na zdjęciu poniżej widziany z oddali).
W Atenach podziwiać można też artystyczne graffiti i wręcz trzeba to robić, bo to prawdziwa sztuka, a nie tylko bohomazy.
Poszperajcie w uliczkach między Monastiraki, a Central Minucipal Market, a przekonacie się, że w Atenach są ulice, czy wręcz małe obszary, gdzie można dostać np. tylko materiały i przybory pasmanteryjne, klucze i zamki, zegary, garnki i inne mniej lub bardziej codzienne artykuły. Wszystko po to, by ateńczycy nie musieli jeździć po całym mieście, gdy potrzebują np. guzików i by wszystko było w jednym miejscu dla łatwiejszego dokonywania wyboru.
Warte uwagi są też trzy neoklasycystyczne okazałe budynki – Biblioteka Narodowa, Uniwersytet i artystyczno-technicza Akademia – zlokalizowane przy jednej z najszerszych arterii greckiej stolicy – Panepistimio.
Na zakupy zaś warto udać się na deptak Ermou.
Ateny to bardzo ciekawa stolica, która żyje i ewoluuje, co widać na każdym kroku. Nam bardzo przypadła do gustu. Powiem Wam szczerze, że wrócę tam z większą przyjemnością, niż do Paryża czy Londynu. Wszak tyle jeszcze jest do odkrycia! Po czterech dniach czuliśmy spory niedosyt, dlatego gorąco Was zachęcam do obrania tego kierunku.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
11 odpowiedzi na “Ateny – 10 miejsc, które trzeba zobaczyć”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Do Aten wybraliśmy się na jesiennego city break’a. Pretekstem miały być kończące się wakacje i festiwal „Taste of Athens”. [...]

to co zainteresowało mnie najbardziej nie udało się Wam zwiedzić szkoda może następnym razem – National Garden 🙂 fajny wypad. asia
Niestety, tym razem akurat trafiliśmy na najgorszą pogodę w Atenach od wielu lat.
„Central Municipal Athens Market” – pięknie przetłumaczone, ale nikt nie używa nigdy takiej nazwy. Dla Ateńczyka to po prostu Kentriki Agora czyli główna Agora albo bardziej po polsku – centralny rynek lub targ. Tak poza tym, bardzo fajny wpis!
Hellen, to oficjalna nazwa używana na mapach, w Googlu czy w materiałach organizacji turystycznych. Lokalni przewodnicy mówili nam po prostu „central market”.
Tak mnie zafascynowały ich sukienki, że nie zwróciłam uwagi na rajtuzy ?
Świetny poradnik! Wybieramy się z narzeczoną do Grecji, w planach oczywiście Ateny, więc na pewno skorzystamy z Twoich wskazówek. Ale patrząc na te zdjęcia aż trudno uwierzyć, że te wszystkie starożytne budowle i rzeźby kiedyś były kolorowe!
Chris, bardzo dziękuję i życzę udanego wyjazdu ?
Z muzeów byliśmy jeszcze w Benaki, archeologicznym i biznatyjskim, oglądaliśmy też świątynię Zeusa (wszystkie te obiekty polecamy). Rusztowania z Akropolu już zniknęły na szczęście. Zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza robi wrażenie – ze względu na niezwykłe stroje żołnierzy i ich oryginalny marszowy krok.
PS. W życiu nie widziałam tylu pasmanterii, co w Atenach 🙂
Ewo, super, że te rusztiwsnus już zniknęły! Mieliśmy pech a w takim razie, że trafiliśmy w środku jakiegoś remontu czy napraw. A stroje żołnierzy na przełomie września i października były już „zimowe” – z grubymi rajtuzami 😉
Tak, Ateny są super! Podobało mi się to, że w centrum i w okolicach atrakcji zabudowa jest raczej niska, przez co nie czujemy się jak w wielkim mieście, a wręcz przeciwnie, jest dość kameralnie.
A propos biletów, to z tego co się orientuję, 5 euro za wejście do Muzeum Akropolu to cena „zimowa” (1.11 do 31.03), normalnie kosztuje 10 euro (tak wynika z ich strony www). Zresztą wszystkie wejścia do muzeów są tańsze zimą o połowę, co jest najbardziej odczuwalne w przypadku wzgórza Akropolu (20 euro w wysokim sezonie).
Ewo, ta niższa cena też nas zaskoczyła, ale w sumie zapłaciliśmy 10 EUR za dwie osoby i dziecko, a byliśmy w ostatnich dniach września. Być może zrobili jakąś promocję z uwagi na cyklon lub coś w tym stylu. Akropol też przez dzień lub dwa był zamknięty dla zwiedzających z powodu silnego wiatru oraz deszczu. I co ciekawe za 3 osoby zapłaciliśmy bodajże 35 EUR, więc też cenę jakby po rabacie. Standardowe ceny są takie, jak napisałaś, czyli w sezonie wysokim: 10 EUR za muzeum i 20 EUR za wzgórze.