Moja Mama bardzo lubi jeździć do Turcji z koleżankami. Mówi, że są tam świetne warunki do beztroskiego wypoczynku: hotele, jedzenie i plaże. Nam jakoś nigdy nie było po drodze. I nawet nie wiem dlaczego, ale do krajów muzułmańskich podchodzimy z dystansem. Nawet jadąc do Indonezji wybraliśmy oazę indonezyjskiego hinduizmu, czyli Bali, a podróże do Maroka, Tunezji czy Egiptu, choć nie raz i nie dwa mieliśmy w planach, to nigdy nie doszły do skutku. Podczas wypoczynku na Kos postanowiliśmy skorzystać z okazji i rzucić okiem na Bodrum, które przez wielu uznawane jest za największy i najpiękniejszy nadmorski kurort Turcji.
Bodrum – jednodniowa wycieczka z Kos – co można zobaczyć?
Powiem Wam, że jednodniowa wycieczka rozbudziła w nas apetyt na więcej! Nie nastawialiśmy się na nic specjalnego, a Bodrum nas zaskoczyło: zabytkami, przecudnej urody mariną z takimi jachtami, że co kilka kroków przystawaliśmy i wspólnie mówiliśmy: „wow!”. Ciekawostką był dla nas oryginalny turecki kebab, który okazał się zupełnie inny niż ten znany z naszej części Europy. Negatywne wrażenie zrobiły na nas tamtejsze ceny, które były naprawdę wysokie (za dwa kebaby, sok pomarańczowy i ayran zapłaciliśmy ok. 85 złotych, a ponoć w sezonie jest jeszcze drożej!). Jedzenie było bardzo smaczne, ale porcje nie były jakoś przesadnie duże, choć na poniższych zdjęciach mogą wydawać się okazałe.
Zaskoczył nas wielki bazar z masą legalnie działających sklepów z podróbkami wszelkiej maści.
Podobały nam się wiatraki umieszczone na wzgórzu (a w zasadzie ruiny po starych wiatrakach), które są teraz symbolem miasta i świetnym punktem widokowym.
Największe wrażenie zrobił na nas odremontowany niedawno amfiteatr położony wysoko na zboczu.
Niezbyt efektowne było za to mauzoleum, które w antycznym świecie uchodziło za jeden z 7 cudów świata, gdyż niewiele z niego zostało.
Okolica za to wydawała się ciekawsza ze względu na zadbane domki pobudowane na zboczu okalających Bodrum pagórków.
Wrażenie robi twierdza Św. Piotra wzniesiona przez Joannitów, która jest w zasadzie pierwszą rzeczą, jaką widzimy wpływając do portu.
Bodrum – jednodniowa wycieczka z Kos – jak się dostać do Turcji?
Ze stolicy wyspy Kos, czyli miasta Kos, do Bordum co pół godziny rano odpływają promy. Płynie się szybciutko. Podróż zajmuje ok. 40-45 minut (max. do 1 godziny) i zależy od wiatru, jak i środka transportu. Wodolotem może zająć nawet 25 minut, ale bilet jest droższy. U większości operatorów bilet kosztuje 19-25 Eur w dwie strony i można kupować bilety przez internet. W cenie wliczona jest jednodniowa wiza do Turcji, więc nie trzeba kupować takiej na pobyt za 20 lub 30 USD. Ważne tylko, by nie zgubić biletu – trzeba go trzymać do samego końca.
Najbardziej męczące w wycieczce były kontrole. Bo w obie strony kontrolują Was zarówno Grecy, jak i Turcy. Z powrotem jest tak samo, a nawet gorzej, bo większość osób wraca obładowana zakupami, więc strażnicy sprawdzają ilości przewożonych papierosów, alkoholu, „markowych” torebek itd. Trwa to naprawdę długo i trochę psuje humor po udanym dniu na tureckiej ziemi.
Godzina wypłynięcia z Kos jest powiązana z godziną powrotu na wyspę. Przeważnie, niezależnie od przewoźnika, w Bodrum ma się ok. 7 h czasu wolnego, co starcza na szybkie zwiedzanie, obiad i pochodzenie po mieście. Po prostu jedne promy wypływają wcześniej i wcześniej wracają na Kos, a inne wypływają później i też później wracają. Niestety nie można kupić biletu na pierwszy rejs i wrócić ostatnim, bo przewoźnicy są różni. Podczas pobytu w Bodrum nie pozna się oczywiście miasta dobrze, ale można nieco „liznąć” Turcji i zdecydować czy chciałoby się tam wrócić czy jednak nie.
Można też wykupić wycieczkę w hotelu i jest to nawet bardziej opłacalne rozwiązanie, jeśli mamy daleko do miasta Kos i musielibyśmy opłacić wynajem auta i koszty benzyny. My skorzystaliśmy z tej właśnie opcji. Zamiast 25 Eur za sam prom, zapłaciliśmy 40 Eur od osoby, ale w cenie mieliśmy transport spod hotelu do samego portu i z powrotem oraz dwugodzinne zwiedzanie z przewodnikiem już w Bodrum. W niskim sezonie nasza grupa liczyła zaledwie 8 osób, więc wszystko poszło bardzo sprawnie. A dodatkowo dwie osoby wyłamały się ze zwiedzania chcąc mieć więcej czasu na zakupy, więc w zasadzie przewodniczkę mieliśmy niemalże na wyłączność.
Bodrum – jednodniowa wycieczka z Kos – czy warto?
Zdecydowanie! W końcu to inny kraj i jeśli, tak jak my nie byliście wcześniej w Turcji, to zawsze warto pojechać i zobaczyć coś nowego. Bodrum jest kurortem i nie jest reprezentatywnym tureckim miastem, ale myślę, że warto je zobaczyć. Usytuowane jest iście bajkowo i każda z zatoczek, nad którymi leży oferuje zupełnie inne widoki. Oczywiście, jeśli chcecie kupić pamiątki, musicie nastawić się na ostre targowanie, ale nie jest to bardzo męczące, o ile nie planujecie ogromnych zakupów.
Ponoć tureckie hotele są też bardzo przyjazne dzieciom i oferują im wiele atrakcji. Może kiedyś przetestujemy to już w towarzystwie Małego Monsieur i wtedy napiszemy Wam więcej o naszych wrażeniach z Turcji. Oczywiście marzy nam się Kapadocja oraz Istambuł, ale te plany póki co odkładamy na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Zostawiam Was z garstką dodatkowych zdjęć.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
5 odpowiedzi do “Bodrum – tureckie St. Tropez i pierwsze spotkanie z Turcją”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Moja Mama bardzo lubi jeździć do Turcji z koleżankami. Mówi, że są tam świetne warunki do beztroskiego wypoczynku: hotele, jedzenie i plaże. Nam [...]

Polecam Kapadocje na dłużej niż 1 dzień. Poza nieziemskimi widokami, formami skalnymi i wczesnoporannymi lotami balonów, warto również skosztować regionalnego wina, zakupić biżuterię z turkusem i zostać na noc w jednym z hoteli w ramach skalnych. Ciekawe, miłe i bardzo spokojne miejsce 🙂
Moje wspomnienia z Turcji są i będą chyba już zawsze w mojej głowie. Na trzecim roku studiów spędziłam tam cały lipiec na trampingu, przemieszczając się z miejsca na miejsce, śpiąc w namiocie. To niezwykły i bardzo różnorodny kraj. Począwszy od kurortów nam Morzem Śródziemnym skończywszy na domach wykutych w tufowych skałach w Kapadocji czy wapiennych wodospadach w Pamukkale. Warto próbować jedzenia w miejscach nie do końca turystycznych bo tam jest to prawdziwe jedzenie.
Pozdrawiam serdecznie.
Ten kebab to faktycznie wygląda tak se. Prawdziwy jest nieziemski! Sporo jest dodatków. Każdy w osobnej miseczce. Uwielbiam i tęsknie za tym prawdziwym smakiem.
Zwiedz koniecznie Stanbuł. Nie zawiedziesz się.
O dzieciach to prawda. Turcy kochają dzieci. Sporo jest dla nich atrakcji. Nieznajomi podchodzą do obcych dzieci, biorą na ręce, całują. Nikt nie ma nic przeciwko. Taka kultura.
byłem jest pięknie..Ale to napisane zostało już w artykule.nie napisano natomiast o tym że pełno tam naciagaczy,nawet w autokarze wycieczkowym chciało od nas 2E za mała wodę..wszędzie 200%ceny. pieprzyć Bodrum !
To prawda. Trzeba się mocno targować. A ceny do niskich nie należą – nawet za wspomnianego kebaba trzeba raczej słono zapłacić.