Lanzarote – Park Narodowy Timanfaya
Lanzarote. Park Narodowy Timanfaya (Parque Nacional de Timanfaya, zwany również Górami Ognia – Montañas del Fuego) powstał na terenach wulkanicznych. Swój wygląd zawdzięcza serii erupcji w latach 1730-1736, kiedy codziennie przez 6 lat z około 300 kraterów znajdujących się na tym obszarze wypływała lawa. Nic dziwnego, że symbolem tego miejsca jest diabełek. Tu z pewnością było jak w piekle! Do kolejnej, zarazem ostatniej erupcji na Wyspie doszło w 1824 r.
Timanfaya, czyli piekło na ziemi
Do chwili obecnej w Timanfaya można poczuć wulkaniczny charakter wyspy – kamienie znajdujące się kilkanaście centymetrów pod ziemią osiągają temperatuę 80°C i uwierzcie, parzą w dłonie … jak diabli! A na głębokości 8 metrów temperatura dochodzi aż do 400-450°C – tak daleko nie kopaliśmy chcąc to sprawdzić – uwierzyliśmy na słowo naszej przewodniczce 🙂
Pracownicy Parku organizują pokazy dla turystów udowadniając, że wnętrze ziemi jest naprawdę gorące. Na przykład wrzucają do dołów w ziemi suche gałęzie, które natychmiast się zapalają, czy wlewają wodę do szczelin w ziemi, która po 3 sekundach się zagotowuje i wybucha jak gejzer!
Diabelska restauracja czyli „grill na wulkanie”
Pokazy odbywają się na jednym z punktów widokowych tzw. „wysepce Hilarego”, tuż obok wymyślonej przez Césara Manrique (a zaprojektowanej przez architektów Eduardo Caceresa i Jesusa Soto) restauracji El Diablo, która serwuje dania z grilla ogrzewanego przez ciepło wulkaniczne.
Po środku sali, otoczone dookoła oknami, stoi samotnie drzewko oliwne. Jak głosi legenda, oliwkę zasadził żyjący tu kiedyś pustelnik Hilary i, o dziwo, się przyjęła, ale ani razu nie dała owoców przez temperaturę ziemi, na jakiej przyszło jej rosnąć. Teraz dba o nią restauracja.
Widok ze środka zapiera dech w piersiach, jest absolutnie obłędny! Dookoła, gdzie nie spojrzeć, widać stożki wulkaniczne, pełen odlot! Czułam się tam jak na planie filmu S-F 🙂
Cechą charakterystyczną wnętrza, o które zadbał Manrique, są nietypowe ozdoby, jak choćby lampy w kształcie patelni, czy diabelskie widły wiszące na ścianach:
Na terenie Parku organizowane są bowiem tylko objazdowe autokarowe wycieczki – „Ruta de los Volcanes„, gdyż samochody osobowe nie mają wstępu na drogę pomiędzy wulkanami. Całą trasę pokonuje się w około 40 minut. Jest niezwykle widowiskowa i absolutnie warta obejrzenia. Nie wiem czy jest na świecie podobne miejsce!
Podczas całej trasy autokar zatrzymuje się w kilku punktach na co najwyżej kilkadziesiąt sekund. Nie wolno wysiadać. Zdjęcia robi się przez okno, a szkoda, bo nie oddają tego niesamowitego krajobrazu.
Z terenu Parku nie można zabierać nawet najdrobniejszych kamieni, gdyż miejsce to jest odwiedzane przez około 2 mln osób rocznie i gdyby każdy wziął sobie choćby po 1 kamyczku na pamiątkę miejsce to mogłoby szybko stracić swój pierwotny wygląd.
I teraz pytanie do Was: kto nabrał ochoty na grilla? 🙂
Gorrrrące pozdrowienia!
E.
P.S. Tradycyjnie przypominam o KONKURSIE „Kanaryjska przygoda” – termin nadsyłania zgłoszeń upływa już dziś o północy!
Nagrody są fajne, więc jest o co się starać 🙂
Zdjęcie główne pochodzi ze strony: http://commons.wikimedia.org/
Podobne wpisy
Komentarze
16 odpowiedzi na “Lanzarote – Park Narodowy Timanfaya”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Lanzarote. Park Narodowy Timanfaya (Parque Nacional de Timanfaya, zwany również Górami Ognia – Montañas del Fuego) powstał na [...]

Z tego co wiem to zakaz zwiedzania indywidualnie jest również spowodowany bezpieczeństwem turystów. Dużo tam jest urwisk, ostrych skał, itp
Tak, z pewnością jest to bardzo prawdopodobne.
Byłam na Lanzarote raz, za kilka tygodni wracam tam, żeby jeszcze raz odkryć świat wulkanów, pięknych plaż i jaskiń piratów. Wszystko, co piszesz, to prawda. Cała wyspa jest wyjątkowa, a Park Timanfaya tylko to potwierdza.
Marzy mi się powrót i to na dłużej. Zobaczymy czy z małymi dziećmi nam się uda – 6h lotu nieco mnie przeraża 😉
Tak jak pisałem w poprzednim komentarzu dotyczącym regionu La Geria, Park Narodowy Timanfaya to diabelskie miejsce, szkoda że mogłem go podziwiać zza szyb autobusu, ale może następnym razem załapię się na pieszą wycieczkę.
Jacku,
też nad tym ubolewam, że wycieczka przez Park była tylko autokarowa. Ale mogę sobie wyobrazić, że wielu wścibskich i niesfornych turystów mogłoby chcieć zadeptać to miejsce i wziąć sobie "po kamyczku na pamiątkę" i dlatego rozumiem zakaz prywatnego zwiedzania i wysiadania z autokaru. Oczywiście zdjęcia zza szyby nie oddają widoków i charakteru tego regionu.
Z pozdrowieniami,
Edith
Niesamowite miejsce. Edith, tak je opisałaś, że nabrałam smaka nie tylko na grilla ale i na wycieczkę 🙂 Pozdrowienia
Dybko,
jestem bardzo zadowolona, że Cię zainteresowałam tym fantastycznym regionem świata 🙂
Pozdrowienia,
Edith
chciałabym to kiedys zobaczyc 🙂
jedzenie z wulkanu … same pyszności
Edith, czy w powietrzu był wyczuwalny lekki zapach siarki?
Podobne miesjce jest w Nowej Zelandii(Wyspa Północna) – wioska w Ratorua, gdzie mieszkańcy wioski do tej pory gotują w otworach gejzerów i piorą.
My mieliśmy możliwość spróbować gotowanych na parze w skrzynkach umieszczonych w skale kolb kukurydzy z marchewką – wszystko ekologiczne i bez GMO, fakt nie jest to tak wykwintne danie jak grillowane udka drobiowe, ale spowite piekielnym odorem siarki. Smakowało całkiem, całkiem
Oczywiście!
Siarka dała się wyczuć, ale skały dookoła były lekko czerwone od tlenku żelaza…dobra, przesadziłam: koniec tej lekcji chemii na blogu 😉
Uściski,
E.
Fascynujące miejsce i kosmiczne widoki – dopisuję do swojej listy miejsc do odwiedzenia.
Lena,
bardzo się cieszę, że Ci się spodobało na Lanzarote 🙂
Serdecznie pozdrawiam,
Edith
Wspaniała relacja, wyjazd musiał być naprawdę bajeczny 🙂 udko pieczone na wulkanie, mniam – z chęcią bym zjadła :)!
Bardzo dziękuję za komentarz!
Rzeczywiście cały wyjazd był cudowny, a wycieczka na Lanzarote nietuzinkowa.
Pozdrawiam poniedziałkowo,
Edith
Niesamowite miejsce. Miło, że przybliżasz nam je swoimi słowami i pięknymi zdjęciami;)