
Większość osób na Kretę jeździ z biurem podróży i w sumie trudno im się dziwić. Tak w końcu jest wygodnie, a wyjazd można upolować w całkiem przystępnej cenie. Baza hotelowa na Krecie jest ogromna i każdy znajdzie hotel, jaki najbardziej mu pasuje. Ostatnio przećwiczyliśmy jednak opcję samodzielnej eskapady na tę największą spośród greckich wysp. Okazało się, że taki wyjazd może być nie dość, że zdecydowanie tańszy, to jeszcze obfitować w mnogość atrakcji.


Na Kretę pojechaliśmy bez Małego Monsieur. Mogliśmy więc nieco bardziej zaszaleć, niż jadąc z żądnym wrażeń dwulatkiem. Za to byłam w szóstym miesiącu ciąży, więc mimo wszystko część atrakcji musieliśmy odpuścić.
W obie strony udało nam się zatrzymać na kilkanaście godzin w Atenach, bo tak mieliśmy ustawione loty.

Kreta – jak dolecieć?
W sezonie można wykupić miejsce na locie charterowym bezpośrednio do Chanii lub Heraklionu. Druga opcja to loty tanimi liniami jak np. Ryanair z Modlina (latają tylko w niedziele i do tego wyłącznie w sezonie tj. od końca marca do połowy października).
Wybraliśmy jednak bardziej elastyczny przelot liniami Aegean, by mieć możliwość zajrzeć jeszcze do Aten, w których się zakochałam w ubiegłym roku. Koszt, nawet z przesiadką, jest porównywalny, jak nie niższy, niż lecąc „tanimi” liniami. Komfort jest jednak zdecydowanie lepszy. Począwszy od tego, że lecimy „spod domu”, bo na Okęcie mamy rzut beretem, a skończywszy na tym, że linie te mają super obsługę i zawsze serwują ciepłe posiłki, co się w dzisiejszych czasach nie zdarza na tak krótkich lotach. Nie będziemy ukrywać: jesteśmy wielkimi fanami tej linii.

Kreta – jak dojechać do hotelu z lotniska?
Z lotniska w Chanii można wziąć taksówkę – cena za przejazd do miasta jest stała i wynosi 25 EUR do Chanii i 85 EUR do Rethymnonu. Jeśli podróżujecie w cztery osoby lub Wasz samolot przyleci po 23 to w zasadzie jedyna słuszna opcja.
W ciągu dnia świetnie sprawdza się jednak podróż autobusem. Autobus kursuje średnio co godzinę, a podróż trwa ok. 40 minut. Cena to tylko 2,5 EUR za osobę. Nasze lokum znajdowało się zaledwie 500 metrów od dworca autobusowego w Chanii, więc zdecydowaliśmy się na autobus. Zaoszczędzone 20 EUR w porównaniu z kosztem taksówki przeznaczyliśmy na drugie śniadanie zaraz po dotarciu na miejsce i rozpakowaniu się. Generalnie bardzo polecamy Wam autobus, bo jest czysty, wygodny i zabierze Was do miasta prawie tak szybko jak taksówka. Oczywiście jeśli wasz hotel jest pod miastem, wówczas najwygodniej będzie wziąć taksówkę lub dojechać do miasta autobusem i potem z dworca wziąć taxi – 1 km to koszt ok. 0,74 EUR w mieście i 1,3 EUR poza jego granicami. Do tego trzeba doliczyć 1,3 EUR za „trzaśnięcie drzwiami”.

Kreta – gdzie szukać hotelu?
To zależy od Waszych oczekiwań i trybu życia. Sami najpierw wynajęliśmy nocleg w centrum starego portu w Chanii – w apartamencie wynajętym przez AirBnb (pisałam o nim tu), a potem przenieśliśmy się do hotelu przy plaży kilkanaście kilometrów dalej – do miejscowości Agia Marina.

Kreta – jak się poruszać?
Tutaj sprawa jest prosta: autobusami lub wypożyczonym samochodem. Powiem Wam, że korzystaliśmy z obu środków transportu, choć z autobusu tylko na krótkich dystansach między Chanią, a Agia Marina i wzdłuż wybrzeża. Za bilet płaciliśmy po 1,6 EUR od osoby na krótszych, jak i nieco dłuższych dystansach.
Sieć autobusowa jest dobrze rozwinięta, ale kierowca nie zawsze zatrzymuje się na każdym przystanku, więc trzeba uważać. Jeśli chcecie wsiąść, to koniecznie machajcie jak tylko zobaczycie zbliżający się pojazd. Nie liczcie, że się zatrzyma widząc, że ktoś stoi na przystanku.
Z wysiadaniem jest łatwiej, bo w autobusie są osoby, które zarówno sprzedają bilety, jak i doradzają na jakim przystanku warto wysiąść, jeśli chcecie trafić do konkretnego punktu. Mówią po angielsku, więc nie ma problemów komunikacyjnych.

Korzystaliśmy też, jak prawie zawsze podczas wyjazdów, z wynajętego samochodu. Wybraliśmy wypożyczalnię Europcar, ale tym razem nie byliśmy zadowoleni z ich usług. Nie wiem czy to kwestia już niższego sezonu czy opieszałości Kreteńczyków, ale np. o umówionej godzinie zastaliśmy zamknięte biuro i musieliśmy dzwonić po obsługę i na nią czekać. Tak samo nikt od nas nie odebrał samochodu, zostawiliśmy go na podwórku umówionego domu 😉 Nigdy w tej globalnej korporacji coś podobnego nam się nie zdarzyło, bo zawsze ta wypożyczalnia była jedną z bardziej obleganych i jednak serwis przebiegał nieco inaczej.

Samochód jednak dostaliśmy sprawny, choć ze sporym przebiegiem. Nie mieliśmy z nim jednak żadnych większych problemów. Mogliśmy samochodem pojechać nawet na Balos, bo wiele firm zastrzega sobie w umowie, że ich samochodami nie można tam jechać. W naszym przypadku takiego zastrzeżenia nie było. Za wypożyczenie samochodu w klasie B (zamówiliśmy VW Polo, a ostatecznie dostaliśmy Nissana Micrę) na 5 dni zapłaciliśmy, wraz z pełnym pakietem ubezpieczenia, ok. 190 EUR.

Kreta – gdzie jeść?
O jedzeniu na Krecie napisałam dwa osobne wpisy, w których podałam Wam wszelkie namiary na miejsca, które są warte polecenia i które przetestowaliśmy w ciągu blisko dwóch tygodni:
Generalnie wszystkie posiłki jedliśmy na mieście. Wyjątkiem były śniadania podczas drugiej części wyjazdu, które zapewniał nam hotel. Podczas pobytu w Chanii mieliśmy pod ręką tylko doskonałych adresów, że naprawdę grzechem byłoby z nich nie skorzystać. Zwłaszcza, że zawiedliśmy się tylko na 1 adresie spośród kilkunastu, jakie mieliśmy w planach do odwiedzenia.

Tymczasem zapraszam Was do przeczytania poprzednich wpisów z Krety.
Do przeczytania!
E.



Podobne wpisy
Komentarze
Autor: Madame Edith
Większość osób na Kretę jeździ z biurem podróży i w sumie trudno im się dziwić. Tak w końcu jest wygodnie, a wyjazd można upolować w całkiem [...]

Dodaj komentarz