Jezioro Lugano – gdzie jeść, zatrzymać się i co zobaczyć nad jednym z najpiękniejszych jezior świata?
Jezioro Lugano jest najpiękniejszym jeziorem, jakie widziałam w życiu. Serio! Como i Maggiore zostają nieco w tyle i zaraz zobaczycie dlaczego. Po prostu Lugano zapiera dech. Jest tak wspaniałe, że już pierwszego dnia pomyślałam: a może by tu kiedyś zamieszkać? Rzadko tak mam. Takie zachwyty nie zdarzają mi się często, ale to, co zobaczyłam nad Lugano autentycznie wywróciło mój świat do góry nogami.
Swoją drogą niedawno plotkarskie pisma rozpisywały się o tym, że nawet Magda Gessler planuje zakup tu domu i powiem Wam, że wcale się jej nie dziwię. Gdybym miała „lekki” nadmiar gotówki, to z całą pewnością obrałabym za cel to miejsce.
Lugano to jezioro, które dzielą ze sobą Szwajcaria i Włochy, przy czym szwajcarska część jest bardziej spektakularna ze względu na samo miasto Lugano, które jest wprost przepiękne. Jak z katalogu, przemyślane i poukładane, z „głową cukru”, czyli wielkim wzgórzem przypominającym Sugarloaf z Rio. Z jednej strony stare i z zabytkami, a z drugiej nowoczesne. Dominuje tu znakomita kuchnia, bardzo mocno oparta na włoskiej. Trudno się w końcu dziwić, do Włoch można stąd dojść na piechotę.
Jezioro Lugano – gdzie się zatrzymać?
Ostatnio pisałam Wam o hotelu Kurhaus Cademario, w którym nocowaliśmy i z którego widać znakomitą część jeziora jak na dłoni. Jeśli nie wybierzecie tego hotelu i postanowicie zatrzymać się w samym Lugano, to widoki może będą nieco gorsze, za to całe mnóstwo atrakcji będziecie mieć na wyciągnięcie ręki.
Dziś chciałabym Wam pokazać kawałek jeziora, z pominięciem miasta Lugano. Opiszę je bowiem w kolejnym wpisie, bo to tak przepiękne miejsce, że szkoda byłoby mu poświęcić tylko tylko kilka zdań.
Jezioro Lugano – co zobaczyć?
Gandria i ścieżka sentiero dell’olivo
Do Gandrii dojechać można tramwajem wodnym (bilet jest bezpłatny, jeśli posiadacie Swiss Travel Pass). W Gandrii można wysiąść, ale tak naprawdę najwspanialej wygląda od strony wody. Inna opcja: przyjeżdżacie tu samochodem (droga położona jest nad miastem), zostawiacie samochód na sporym parkingu i schodzicie do miasteczka. Gandria to taka perełka, że aż brak mi słów, by ją opisać. To miejsce trzeba zobaczyć na własne oczy.
Z Gandrii do Lugano można wrócić na piechotę. Między miastami, nad jeziorem poprowadzono pieszy szlak o nazwie „sentiero dell’olivo”, czyli ścieżka drzewek oliwnych. I tak jest w rzeczy samej: spaceruje się niemalże brzegiem jeziora wśród oliwnych gajów. Widziałam ją tylko z tramwaju wodnego, bo choć mieliśmy ją w planie, to z braku czasu nie udało nam się jej przejść i została na kolejny raz.
Casinò di Campione
To włoska enklawa otoczona z czterech stron przez Szwajcarię (zobaczcie to na powyższej mapie). Traktuję ją jako ciekawostkę, niż jakąś wielką atrakcję, ale skoro jest, to pomyślałam, że o niej napiszę.
Sto lat temu spotykali się tu okoliczni dyplomaci, by przekazywać sobie informacje. W tym celu w 1917 roku powstało tu właśnie pierwsze kasyno, które potem było zamykane i otwierane jeszcze dwa razy.
Jeśli jesteście miłośnikami hazardu, to pewnie będziecie chcieli je odwiedzić. Casinò di Campione to zresztą jedyne kasyno na tym obszarze i jednocześnie… największe kasyno w Europie – dalibyście wiarę? Osobiście byłam bardzo zaskoczona, bo obstawiałabym raczej Monte Carlo. Ale powiem szczerze, że budynek zaprojektowany przez Szwajcara Mario Bottę za grosz mi się nie podoba. Jest ogromny i zupełnie nie pasuje do malowniczej okolicy. Znając zamiłowanie do designu, to aż dziwię się Włochom, że wybudowali takiego kolosa i to przy samym brzegu tego cudnego jeziora.
Miasto Lugano
Lugano to kolejna perełka. Opiszę je bardziej szczegółowo w kolejnym tygodniu, a dziś zostawię Wam kilka zdjęć na zachętę.
Południowy brzeg Jeziora Lugano
Z Casinò di Campione można przejść na piechotę pod kolejną włoską granicę, bo tylko ok. 3 km dzieli to miejsce od Museo Doganale Svizzero, czyli położone przy granicy Szwajcarskie Muzeum Celne. Po drodze znajdziecie kilka przystani wodnego tramwaju i możecie się zatrzymać w jednej z restauracji o wdzięcznej nazwie „grotto”.
Jezioro Lugano – gdzie jeść?
Będąc w Ticino musicie, po prostu musicie odwiedzić restaurację typu „grotto”. Są to lokale mieszczące się przy górach, w których po dzień dzisiejszy znajdują się groty. Sprytni Szwajcarzy w gorącym Ticino szybko wpadli na pomysł, by jedzenie umieszczać w zimnych i przewiewnych grotach. I powiem Wam, że myślałam, że to jest miejska legenda, ale faktycznie w tych grotach temperatura wynosi tyle, ile w lodówce. I to przez okrągły rok! Latem aż przyjemnie jest stanąć przy wejściu, bo czuć rześki powiew.
Grot w Ticino jest co niemiara i według mieszkańców każda jest w czymś dobra, choć jak ze wszystkim są bardziej i mniej polecane. Każdy ma swoją ulubioną, do której najczęściej wraca. W okolicach Lugano znakomitym wyborem będzie Grotto Descanso – restauracja, do której dotrzecie tramwajem wodnym. Znajduje się naprzeciw Gandrii, ma genialne jedzenie i wspaniałe widoki. Tuż obok jest granica z Włochami. I to tu właśnie nauczyłam się robić klasyczne, włoskie risotto, na które niebawem sprzedam Wam przepis.
W grotach zjecie typowe kąski: mięsa, suszone wędliny, polentę, sałatki, domowe ciasta, a także napijecie się limoncello, kawy i oczywiście zjecie risotto, które w Ticino je się niemalże od rana do wieczora. Ceny w grotach są także niższe, niż w lokalach na mieście. Można powiedzieć, że to takie gospody z bardzo uczciwym jedzeniem, które dodatkowo mają za sobą niezwykłą historię i działają nieprzerwanie co najmniej od kilkudziesięciu lat, przechodząc często z pokolenia na pokolenie.
Jezioro Lugano – podsumowanie:
Mam nadzieję, że udało mi się oczarować Was Jeziorem Lugano i wpiszecie to miejsce na listę „do odwiedzenia”. Już wiem, że będę chciała tam wrócić, bo to miejsce jest wręcz porażająco piękne. Z biegiem czasu muszę się Wam przyznać, że coraz mniejsze wrażenie robi na mnie egzotyka i coraz bardziej doceniam piękne miejsca, które są położone w zasięgu samochodowej przejażdżki po Europie. Jezioro Lugano jest przykładem tego, że bajeczne krajobrazy, niesamowita przyroda są czasami bliżej, niż może nam się wydawać. To miejsce kojarzy mi się z południem Europy (ach, te palmy na każdym kroku!), gorącą Brazylią (ze względu na upalne lato i „głowę cukru”), ale jednocześnie z wiejską i sielankową atmosferą, małymi miasteczkami, alpejskimi krajobrazami i wszystkim tym, co ten szwajcarsko-włoski obszar ma do zaoferowania, czyli przepysznym, prostym jedzeniem.
Na kolejną dawkę widoków z Lugano zapraszam Was w kolejnym tygodniu. Tymczasem do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
6 odpowiedzi na “Jezioro Lugano – gdzie jeść, zatrzymać się i co zobaczyć nad jednym z najpiękniejszych jezior świata?”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Jezioro Lugano jest najpiękniejszym jeziorem, jakie widziałam w życiu. Serio! Como i Maggiore zostają nieco w tyle i zaraz zobaczycie dlaczego. [...]
piękne zdjęcia i dużo info! dzieki. natomiast najbardziej magicznym jeziorem jest Bajkał…dosłownie i w przenośni 😉 pozdrawiam
Do Gandrii z Lugano na piechotę. Wspaniały spacer, widoki niezapomniane. Bardzo polecam. Uwielbiam re trasę. Powrotna droga pieszo to już tylko formalność.
Jeszcze nie widziałam Gandrii z jeziora, do nadrobienia.
Ale tam pięknie! Nie mogę się napatrzeć! Czekam na taką pogodę u nas. Już coraz bliżej, by dni były dłuższe i cieplejsze 🙂
Oby taką aura przyszła jak najprędzej. W tym roku niesamowicie marzy mi się, by wiosna szybko przyszła.
Powiem tylko Wow! Dzięki Twoim zdjęciom jezioro Lugano skradło i moje serce. Również dlatego że bardzo przypomina mi jezioro Garda, które jest jednym z moich najulubieńszych miejsc. Zwłaszcza jego północne wybrzeże miejscowości Riva del Garda i Malcesine. To ostatnie jest dla mnie szczególne, ponieważ tam właśnie zorganizowaliśmy z mężem nasz ślub.
Ślub nad jeziorem Garda brzmi jak marzenie! Odwiedzając sąsiednie jezioro do Lugano, czyli Maggiore, widziałam ceremonię ślubną w naszym hotelu. Ależ to pieknie wyglądało!