Kazimierz Dolny to miejsce, które odwiedzam zwykle raz do roku. To taka tradycja z czasów kiedy mieszkałam na Lubelszczyźnie. Wówczas obowiązkowo podczas któregoś z letnich weekendów wybieraliśmy do tu na spacer. W ubiegłym roku pokazywałam Wam zdjęcia z majowego wyjazdu, kiedy pogoda nie dopisywała. Na szczęście teraz mogę się z Wami podzielić już nieco ładniejszymi fotografiami, które zrobiłam dwa tygodnie temu, gdy w miasteczku panował wręcz nieznośny upał.
Ratowaliśmy się mrożoną kawą i herbatą. Nie wiem jak to możliwe, ale w taką pogodę zdecydowaliśmy się na „zdobycie” góry Trzech Krzyży, co przy grubo ponad 30 stopniach w cieniu było małym wyzwaniem.
Widoki jak zwykle nie rozczarowały, a podczas wchodzenia po kamienno-gliniastych stopniach oczami wyobraźni widziałam jak spalamy kalorie wchłonięte chwilę wcześniej u Sarzyńskiego 😉
Ukojenie od wysokiej temperatury znaleźliśmy za to w Wąwozie Korzeniowym, który znajduje się 2,5 km od Rynku. Można tu dojść na piechotę, dojechać samochodem lub skorzystać z melexów, które od kilku lat kursują na tej trasie. To jedno z tych miejsc, jakie koniecznie trzeba zobaczyć będąc w okolicy. W środku jest znacznie chłodniej niż na zewnątrz, bo praktycznie jesteśmy kilka metrów w głębi ziemi. Chodzimy po wąwozie, a tak naprawdę głębocznicy, którą ukształtowała w żyznych lessach matka natura. Możemy się tu dopatrzeć rozmaitych form, jakie przybrały wystające ze ścian korzenie. To naprawdę niezwykłe miejsce, a spacer w tę i z powrotem zajmuje około 30-40 minut z przystankami na podziwianie przyrody.
Uwielbiam Kazimierz i nawet nie przeszkadzają mi w nim dzikie tłumy turystów. Byłam tu tak wiele razy, że znam chyba każdy kamień, którym wyłożony jest Rynek. Mimo, że może się Wam wydawać, że jest to małe miasteczko, to uwierzcie mi na słowo, że ma w sobie wiele do zaoferowania. Kiedyś spędziłam tu ponad tydzień i nie nudziłam się ani przez chwilę.
Najprzyjemniej w Kazimierzu jest od wiosny do jesieni w dni powszednie kiedy nie ma zbyt wielu przyjezdnych, a życie w miasteczku płynie swoim normalnym, powolnym rytmem. Dwa razy w tygodniu na Rynku w godzinach przedpołudniowych odbywa się bazar, na którym można zaopatrzyć się w owoce i warzywa od lokalnych rolników. W niektóre święta i soboty na Małym Rynku odbywa się targ staroci, na którym sprzedawane są także rzeczy bardziej współczesne.
W Kazimierzu znajdziecie wiele gospodarstw agroturystycznych i prywatnych domów, w których można wynająć pokój. Są tu też luksusowe obiekty, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Gorąco Wam polecam wycieczkę na Lubelszczyznę. Niedługo opiszę także Nałęczów, Zamość oraz Roztocze.
Do przeczytania,
E.
Podobne wpisy
Komentarze
20 odpowiedzi na “Kazimierz Dolny”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Kazimierz Dolny to miejsce, które odwiedzam zwykle raz do roku. To taka tradycja z czasów kiedy mieszkałam na Lubelszczyźnie. Wówczas obowiązkowo [...]

Uwielbiam takie wyprawy, co ciekawe widać że nawet nie ma tam ogromnego zagęszczenia turystów jak w innych miejscach kraju. Wydaje się, że może tam jeszcze nie ma takiej szarańczy jak w centrum czy zachodzie polski. Jeszcze nie byłem w Kazimierzu Dolnym, ale po tej relacji mam chęć się wybrać i też to zobaczyć.
Z racji prowadzonej działalności podróżuje tylko w miesiącach jesiennych. A jak patrzę na Twoje zdjęcia zaczynam żałować, że Kazimierz dane mi było zobaczyć w listopadzie. Chociaż i tak jestem zauroczona tym miejscem 🙂
A mnie niestety Kazimierz kojarzy się z uwiecznionymi przez Ciebie na kilku zdjęciach Cygankami, które uprzykrzają pobyt na Rynku. Parę razy byłam świadkiem nieprzyjemnych, a wręcz niebezpiecznych sytuacji z ich udziałem i po tym Kazimierz stracił swój czar. Już go nie odwiedzam. Pozdrawiam serdecznie! Dorota
PS. Bardzo podoba mi się Twój blog i gratuluje pracy, którą w niego wkładasz. Łatwo się zatracić przeglądając Twoje posty 🙂
Doroto,
Serdecznie dziękuję za bardzo miły komentarz 🙂
Niestety Cyganów jest tam coraz więcej, a ich nachalnie obecność bardzo psuje atmosferę w tym pięknym miejscu.
Moc pozdrowień
E.
Dla mnie każda wizyta w Kazimierzu = Naleśniki Francuskie i Faktoria (chyba najlepsza w Polsce czekolada na gorąco :))
Edith, co szczególnego polecasz w Kazimierzu? Gdzie smacznie można zjeść? Może coś czeka na odkrycie przeze mnie :).
Pozdrawiam!
Olu,
wg mnie bardzo dobrze dają jeść w Sarzyńskiego – nie tylko w cukierni. Poza tym oczywiście świetne są wspomniane przez Ciebie naleśniki. Za każdym razem zaglądam też na ciasto i herbatę do Dziwisza (będzie o tym miejscu post lada dzień). Kilka razy jadłam też na Rynku, ale raczej bez rewelacji, więc jakoś szczególnie nie polecam, choć widoki piękne 🙂
Serdecznie pozdrawiam,
E.
zamiast na Górę Trzech Krzyży polecam trochę dłuższy spacer na Albrechtówkę, albo jeszcze dalej na skarpę w Dobrem z widokiem na Małopolski Przełom Wisły. Z jednego i drugiego miejsca widoki są niesamowite, a zdecydowanie mniej ludzi tam dociera.
mam to szczęście posiadania swojej działki w Kazimierskim Parku 🙂
Kasiu,
super! Złaziłam trochę te okolice, bo bywałam tam wiele razy – zasługa domu mojej Babci w Nałęczowie 🙂 Masz rację, to są piękne okolice, a ja najbardziej lubię Kazimierz w dni powszednie, kiedy nie ma wielu osób i miasto wygląda zupełnie inaczej. Wtedy każdy szlak jest niemal pusty.
Serdecznie Cię pozdrawiam,
E.
Kocham Kazimierz!!! 7 lat temu pobraliśmy się tam z mężem :))))
Dziękuje za powrót do przeszłości ;))
Pozdrawiam
Magda
Edith,
Byłam w Kazimierzu chyba z 18 lat temu i nie wiele pamiętam i mam nadzieję, że będę miała okazję tam jeszcze raz pojechać, a wtedy na pewno na mojej liście znajdzie się piekarnia Sarzyńskiego:).
Pozdrawiam
Ania
Również polecam gorąco Lubelszczyznę! 🙂 Lublin, Zamość, Roztocze, Kazimierz, Nałęczów, Kozłówka- to tylko kilka z miejsc wartych odwiedzenia.
Ten sklepik "Kogucik" widoczny na jednym ze zdjęć znajduje się przy rynku głównym czy w jakiejś bocznej uliczce? Jak ostatnio byłam w Kazimierzu (w lipcu) to chyba go nie zauważyłam, a na zdjęciu widzę, że chyba mają fajne, kolorowe rzeczy.
Witaj,
To piekarnia Sarzyńskiego. Znajduje się tuż obok Rynku, przy Nadrzecznej 6. Więcej o niej pisałam w ubiegłorocznym wpisie: Kazimierz Dolny. Bardzo polecam to miejsce – mają dość niskie ceny i przepyszne wypieki.
Przesyłam pozdrowienia,
E.
Chyba nie chodzi o piekarnię. O tutaj na zdjęciu jest: http://2.bp.blogspot.com/-UJtit76WZgg/VAGF5mOlbyI/AAAAAAAAdVI/Bsm1VsTzNOg/s1600/Kazimierz_Dolny_54.jpg
Aaa, to prostu jeden ze sklepików z pamiątkami. Znajduje się na Rynku, tuż przed podejściem pod górkę do kościoła farnego.
Dzięki 🙂
Świetny wpis! ;)))
Pozdrawiam
__________
truskawkowa-fiesta.blogspot.com
Bardzo lubię Kazimierz i też bywam zwykle co roku , obowiązkowa wizyta w Herbaciarni u Dziwisza- magiczne miejsce
Soft Summer,
to prawda! O herbaciarni planuję osobny wpis, bo przy ostatniej wizycie zrobiłam trochę zdjęć 😉
Z pozdrowieniami,
E.
Ładne zdjęcia. Jak czytam, Ty bywasz co roku w Kazimierzu. Ja jednak w ostatnim czasie mam nieodparte wrażenie, że jest ogólna moda na Kazimierz Dolny. Jeszcze tam nie byłem, może za jakiś czas.
T.,
tak, chyba faktycznie jest moda na Kazimierz. Świadczy o tym choćby fakt, że w weekend trzeba tu przyjechać z samego rana – najlepiej przed 10, by zdobyć miejsce na parkingu i nie utknąć w korku ciągnącym się aż od Bochotnicy, w którym można stać pewnie i ze dwie godziny. Kazimierz znam od małego, bo to moje rodzinne strony i polecam każdemu, bo to bardzo wyjątkowe miejsce. Miasteczko ma swój niepowtarzalny klimat. Tu czas płynie jakby wolniej i bez pośpiechu.
Serdecznie pozdrawiam,
E.