Mercado dos Lavradores to miejsce, którego nie można przeoczyć będąc na Maderze. Jest to chyba najwspanialszy targ, na jakim kiedykolwiek byłam. Zapraszam Was na wspólny, wzbogacony o mnóstwo nowych zdjęć, spacer po tym niezwykłym miejscu. W samym sercu Funchal – stolicy Madery.
Mercado dos Lavradores – budynek:
Budynek Mercado dos Lavradores, czyli targu rolników, jest przykładem architektury z lat ’30-tych.
Odnaleźć w nim można m.in. panele „azujelos” – typowych dla Portugalii ozdobnych, często biało-niebieskich, płytek ceramicznych przedstawiający jakieś wydarzenie. Możemy je znaleźć m.in. przy wejściu głównym (zdjęcie powyżej oraz poniżej). Malunki na ceramice pokazują np. pracę sprzedawczyń owoców czy kwiatów.
Mercado dos Lavradores – wnętrze:
Tuż za nimi w bramie wejściowej spotkamy kwiaciarki, w tradycyjnych maderyjskich strojach ludowych, sprzedające anturium i strelicje. Są przemiłe, bez problemu można z nimi porozmawiać po angielsku i zapytać o kwiaty, a nawet poprosić o zdjęcie 🙂 Na zdjęciu Pani Izabella, którą spotkaliśmy w styczniu po 3,5 roku od pierwszej wizyty na Maderze.
Można u nich kupić gotowe sadzonki orchidei lub same kłącza – do samodzielnego „odchowania” (po ok. 3 EUR).
Po minięciu ich straganów dostajemy się na placyk – otoczone jednopiętrowym budynkiem patio „pod chmurką”. Jesteśmy w sercu targu. To miejsce tętni życiem zwłaszcza w piątki, gdy handel i liczba sprzedawców jest największa. Kolory i zapachy otaczają nas. W zasięgu wzroku mamy stragany z popularnymi na Maderze warzywami i owocami. Jest kolorowo, świeżo i wcale niedrogo. Inaczej będzie na pięterku, na które za moment zaprowadzą nas schody…
Póki co możemy przebierać w tradycyjnych dla Madery wyrobach z wikliny…
…a także buszować po stoiskach z kwiatami, tym razem doniczkowymi.
Przechodzimy przez dziedziniec by dotrzeć do balkoniku, z którego rozpościera się widok na dolną część bazaru – targu rybnego.
Wybór jest przeogromny. Przechodzimy między metalowymi i kamiennymi blatami, na których na lodzie wyłożone są najróżniejsze gatunki ryb. Muszę przyznać, że większości nie znam.
Jest tu też trochę miejscowych. Zaopatrują się tu w rybę na obiad, czy też kolację. Na pierwszym planie widzimy espadę, czyli pałasza atlantyckiego. Tej ryby nie da się pomylić z żadną inną!
Dalej z identyfikacją podmorskich stworzeń jest trochę gorzej…
…choć tuńczyka rozpoznamy zawsze, prawda? 😉
A tu widzimy rybę pargo – wygląda całkiem apetycznie, ale nie mam pojęcia jak smakuje.
Kolejny stół i znowu espada! Kupujemy ze skórą, czy bez? Prosimy o odcięcie głowy, czy też zabieramy w całości, by mieć co wrzucić do bulionu rybnego?
Kiedy zrobimy już rybne zakupy. Wchodzimy po schodach na pierwsze piętro Mercado dos Lavradores. Naszą uwagę przyciąga stara waga stojąca z boku.
Od wejścia witają nas banano-ananasy. Są pyszne, ale bardzo drogie. Kupimy je o wiele taniej w supermarkecie. Teraz robimy tylko zdjęcia i delektujemy się zapachami egzotycznych owoców.
Są tu także znane wszystkim jabłka, mango, ananasy, pomarańcze, gruszki i cytryny…
Jest też mój ulubiony owoc, jaki znam z dzieciństwa z Hiszpanii – czerymoja.
Na dłuższą chwilę zatrzymujemy się przy wielkiej kiści maderyjskich bananów. Pamiętacie, jak po wizycie na Wyspach Kanaryjskich zachwycałam się tamtejszymi bananami (patrz: Fuerteventura TOP 10)? Powiem Wam w sekrecie, że te są jeszcze lepsze i jeszcze mniejsze. Mają bardziej skoncentrowany smak i nie są podawane jako przejrzałe, z brązową skórką, co jest standardem na Fuercie czy Lanzarote.
Są też platany, czyli wielkie banany przeznaczone do gotowania.
Ciekawe są też małe czerwone owoce kształtem przypominająca pomarszczone pomidorki cherry. Są bardzo kwaśne w smaku i robi się z nich powidła.
Są tu też „angielskie pomidory”.
Dalej idziemy prosto. Naszym oczom pokazują się stoiska z przyprawami. Wiązanki czosnku, różne rodzaje ostrej papryki…
Nagle widzimy osiem odmian marakui (m.in. pomarańczowa, cytrynowa, bananowa…)! Od tej liczby kręci się nam w głowie, szczególnie, że każdą możemy spróbować. Ale uwaga chcąc jakąś kupić należy liczyć się z dużym wydatkiem (nawet ponad 10 Euro za kilogram). Tak, jak w przypadku banano-ananasów możemy je kupić taniej poza targiem, którego pierwsze piętro nastawione jest głównie na turystów.
Na jednym ze stoisk możemy dotknąć i zakupić kawałki trzciny cukrowej. Sprzedawca chętnie odkroi kawałek na spróbowanie – można go porzuć. Jest bardzo słodki, zupełnie jak … cukier! 🙂
A schodząc z powrotem na parter znajdziemy stoiska, już nie tak kolorowe, za to te z niższymi cenami. Tu zaopatrują się tubylcy.
Z patio stąd tylko kilka kroków na wspaniałe lody w centrum lub do baru mieszczącego się w budynku Mercado dos Lavradores z maderyjskim fast-foodem, czyli bolo de caco (w wyglądzie i smaku bardzo przypomina bolos levedos, na które przepis przywiozłam z Azorów, z taką różnicą, iż bolo de caco kroi się na pół i obowiązkowo smaruje masłem czosnkowym). Maderyjski street food to właśnie bolo de caco z „wkładką” – pieczoną na grillu wieprzowiną, plasterkiem sera, masłem czosnkowym i świeżymi warzywami. Pyszna kanapka! Kosztuje ok. 2 EUR.
Jesteście żądni kolejnych wrażeń? Idziemy dalej? 🙂
E.
Podobne wpisy
Komentarze
27 odpowiedzi na “Madera: Mercado dos Lavradores”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Mercado dos Lavradores to miejsce, którego nie można przeoczyć będąc na Maderze. Jest to chyba najwspanialszy targ, na jakim kiedykolwiek byłam. [...]
Mam pytanie odnosnie marakuji. Bylismy w ubieglym roku na Azorach w czerwcu i spoznilismy sie na sezon, a bardzo chcielismy sprobowac tej lokalnej. Nie moglismy nigdzie znalezc, na zadnych markecie i wlasnie powiedzieli nam ze jest za pozno juz. Czy na Maderze, jako ze jest cieplejszym miejscem- sezon na maracuję wystepuje caly rok?
Nie mam pewności, ale była dostępna zarówno na przełomie sierpnia i września oraz w styczniu, więc prawdopodobnie tak.
W jakim miesiącu Pani była. Chciałaby wybrać się we wrześniu/październiku. Czy to dobra pora na wypoczynek w tym regionie ?
Pozdrawiam
Mada,
Madera to kierunek całoroczny i praktycznie zawsze jest tam dobra pogoda, choć na jesieni i w zimie nieco więcej pada. W tym roku byłam w styczniu. 4 lata temu byłam na początku września.
Serdecznie pozdrawiam
E.
Piekne zdjecia! Bylam tam 15 lat temu ale chyba w nieodpowiedniej porze bo nie pamietam takiego wyboru towarow! Ogolnie to Funchal byl dla mnie rozczarowaniem a z wielka przyjemnoscia wspominam piesze wycieczki wzdluz levadas. Dziekuje za przypomnienie mi tych wakacji 🙂
Ja również miałam okazję odwiedzić ten targ i zrobił na mnie duże wrażenie. Zazdroszczę mieszkańcom takiego wyboru wspaniałych warzyw, owoców i ryb.
Jak to często na targach bywa, sprzedawcy chętnie częstują gości oferowanymi produktami, więc nawet jeśli nie ma się zamiaru niczego kupować, to co nieco można skosztować i dowiedzieć się, jak smakują te krzyżówki owoców o zabawnych nazwach 🙂
Była, widziałam, zachwyciłam się. Zrobiłam zakupy droższe o 70% niż to samo w markecie warzywnym 2 ulice dalej, ale co tam, ale samego miejsca warto było!
uwielbiam takie targowiska i nowe smaki 🙂
Ja też tam byłam i mam podobne zdjęcia:) Pięknie 🙂 I Wyspa boska!! Chętnie kiedyś wrócę, pozdrawiam!
świetny post i zdjęcia! te wszystkie marakuje… mmm… 🙂 i jasne, że idziemy dalej! czekam na dalszą relację:)
Jak dla mnie każdy wyjazd jest poprzedzony zbieraniem informacji o swojskich bazarkach. Nie wyobrażam sobie niezwiedzenia takich "zabytków" 🙂
Pozdrowienia 🙂
och, uwielbiam czytać takie wspaniałe relacje. i marzyć, by znaleźć się tam.
Pozdrawiam,
Karmel-itka
wspaniałe zdjęcia, cudowne wspomnienia. Aż się serce wyrywa by tam być:) Farciara z ciebie;)
Idę sobie dalej marzyć;)Madera,Madera ach..
Pozdrawiam serdecznie
Jak kolorowo:)… Wspaniale było by znaleźć się na takim targu :)…
Piękny targ, podejrzewam, że mógłbym tam zostawić naprawdę pokaźną sumkę 😉
Fajnie było, idę jeszcze raz, tym razem wolniej;))) I czekam na kolejne podróże;)
Pozdrawiam Edith;)
Ale pięknie! uwielbiam Twoje posty bo uczą:)
a takie targi są magiczne – ja mam ochotę kupić wszystko, a pomysły na dania rodzą się jeden za drugim. CUDOWNIE
Z tak obrazowym przewodnikiem jak najbardziej:-) Zazdroszczę posmakowania tych pyszności:-)
Idziemy, idziemy Edith! Targ wspaniały!! Najbardziej spodobały mi się banano-ananasy 🙂 Od tych kolorów i różnorodności, aż zakręciło mi się w głowie!
dziękuję za wspaniały spacer
ale banany to mają drogie 😀
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Ile tam kolorów, nie wiedziałabym co najpierw fotografować 🙂
Droga Edith,
robi to orgomne wrażenie! Naprawdę! szczególnie cała masa owoców i ryb. Z chęcią znalazłabym sie na takim targu!
A ja byłam na podobnym targu w jednym z miast Portugalii kontynentalnej – wybór ryb był tam kilka razy większy niż na Twoich zdjęciach – robiło to ogromne wrażenie.
Haniu,
na targu byłam koło godziny 12, i widać było, że niektórzy sprzedawcy się już zbierali – sprzedali to, co złowili nocą/rano i szli do domów. Inną kwestią jest pewnie fakt, że na Maderze najpopularniejszy jest tuńczyk i espada. Są też sardynki, łososie oraz wrakoń. Innych ryb się nie spotyka w menu restauracji, za to na targu było całkiem dużo gatunków, o których nie słyszałam! Zapewne rybacy łowią to, co jest dostępne w wodach wokół Wyspy i co się sprzedaje.
W Portugalii kontynentalnej też byłam na takim targu i tam był faktycznie ogromny wybór. Nie możemy jednak zapominać, że na kontynencie mieszka 10 mln osób, a w Funchal tylko 200 tys. Popyt jest więc automatycznie dużo mniejszy.
Pozdrawiam serdecznie,
E.
Byłam na tym targu przed 3 laty i wizytę zaliczam do jednej z najbardziej udanych podróży kulinarnych 🙂 A na banano- ananasy miejscowi (i nie tylko oni) mówią "filodendro", choć znane są też pod nazwą monstera deliciosa, jeśli się nie mylę. Taniej niż w markecie można je kupić u sprzedawców, którzy ustawiają się przy drodze. Do tej pory tęsknię za ich smakiem i zapach, bo to chyba najlepsze owoce, jakie kiedykolwiek jadłam. I już Ci zazdroszczę tego pobytu, bo to jedno z nielicznych miejsc, do którego z przyjemnością bym wróciła i… odrobinę wina się napiła 😀
Bernadetto,
również planuję tam wrócić! To najpiękniejsze miejsce, jakie miałam okazję odwiedzić. A jedzenie to już w ogóle bajka 🙂
Pozdrawiam ciepło,
E.