Majorka – co zobaczyć na południu i wschodzie wyspy? Już Wam mówię, bo podczas pobytu na Majorce zatrzymaliśmy się właśnie w tej części wyspy. I choć na północy też byliśmy, to dziś chciałabym Wam opisać, co ciekawego widzieliśmy właśnie w „naszej” części. Generalnie nadmorskie miasta na południu są stosunkowo nowe, bo fala zabudowywania hotelami tego obszaru przyszła po tym, jak już wszyscy doskonale znali Alcudię oraz Zatokę Alkudyjską i zrobiło się tam dość ciasno. Południe obfituje w malownicze zatoczki i nieduże plaże położone nad nimi. To przepiękna część Majorki, a niedaleko jest też do średniowiecznych miasteczek położonych w głębi lądu.
Naszym punktem wypadowym do zwiedzania było Porto Petro i nasz hotel Iberostar Cala Barca położony na jego obrzeżach – tuż obok plaży Barca. To bardzo fajna miejscówka do zwiedzania okolicy. Dojazd do stolicy Majorki też był bardzo dobry, bo szybko można było dojechać do drogi szybkiego ruchu (przy okazji zobaczcie wpis co zobaczyć w Palma do Mallorca).
Południe i wschód Majorki – co zobaczyć?
Playa Barca
Zacznę od miejsc najbliżej naszego hotelu. Plaża Barca znajdowała się tuż przy naszym ynku, ale nie była na wyłączność gości. To plaża miejska, chociaż najwięcej jest tu oczywiście gości hotelowych. Na plaży działa restauracja, w której goście mogą zjeść śniadania i kolacje pod gołym niebem (pisałam o tym dokładnie we wpisie hotel Iberostar Cala Barca). W ciągu dnia można korzystać z samoobsługowego baru z napojami. Plaża ma bardzo ładny punkt widokowy na niedużym klifie. Zejście jest dość kamieniste, warto mieć obuwie do kąpieli. Woda ma zachwycający kolor.
Caló des Borgit, Cala Mondragó, Platja de s’Amarador
Te trzy piaszczyste plaże leżą na terenie Parku Naturalnego Mondragó. Do wszystkich mogliśmy przejść na piechotę z hotelu. Przy czym plaża des Borgit znajdowała się najbliżej. Do dwóch pozostałych można było zrobić sobie spacer, ale raczej odległość była zbyt duża, by pójść tam z plażowym ekwipunkiem na cały dzień. Za to z naszego hotelu można było podjechać tam samochodem lub autobusem, gdyby ktoś chciał się poplażować. Pomiędzy plażami bieganie urocza ścieżka przez piniowy las. Po drodze mija się stare fortyfikacje i wiele tablic informacyjnych o tym obszarze, ukształtowaniu terenu czy roślinach.
Cały Park Mondragó to zresztą jedno z bardziej malowniczych miejsc wysypy: dwie rozległe zatoki otoczone skalistym wybrzeżem i piniowymi drzewami. Dookoła krystaliczna turkusowa woda i zacumowane od popołudnia jachty i katamarany, które zdają się unosić nad wodą. Zaletą plaż jest ich kameralność, co należy do rzadkości na Majorce. Są również niezwykłej urody. Na wszystkich plażach na tym obszarze są dobre warunki dla rodzin z małymi dziećmi ze względu na delikatne fale, ciepłą wodę i łagodne zejście do wody.
Porto Petro
Porto Petro to miejscowość na południowym-wschodzie Majorki, ok. 60 km od Palmy. Port Petro to usytuowana w wąskiej zatoce, przy piaszczystej plaży miejscowość letniskowa. Znajduje się tu uroczy, długi i wąski port oraz trochę restauracji. Miłe miejsce na wieczorny spacer.
Cala d’Or
To elegancka miejscowość wypoczynkowa. Niemalże przylega do Porto Petro. Nieco przypominała mi andaluzyjski Puerto Banus z elegancką promenadą i mnóstwem wypasionych jachtów. Tutejsze wybrzeże przyciąga kilkoma zatoczkami, w których znajdują się popularne, piaszczyste plaże: Cala Gran, Cala Esmeralda.
Całe południowe wybrzeże to świetne miejsce do uprawiania żeglarstwa czy nurkowania – znajdziecie tam mnóstwo szkół nurkowych. Można też pospacerować licznymi uliczkami i pooglądać piękne wille, które często położone na niedużych klifach przylegających do samego morza.
Porto Colom
Mała, urocza wioska na wschodnim wybrzeżu Majorki, z malowniczymi domkami i portem rybackim na północnym krańcu miejscowości. W centrum nie ma w ogóle turystów, są sami lokalsi. Można zobaczyć, jak wygląda życie w normalnym miasteczku na Majorce. Bliżej otwartego wybrzeża są klasyczne hotele. Warto tu przyjechać na spacer. Dla dzieci jest piracki plac zabaw w samym centrum przy nadbrzeżu.
Porto Cristo i Jaskinie Drach
Porto Cristo to kolejna sympatyczna miejscowość z portem położonym w wąskiej i długiej zatoczce. Są tu restauracje, plac zabaw dla dzieci, duży sklep z perłami z Majorki, jak i jedna z najsłynniejszych atrakcji na Majorce – Jaskinie Drach. Moim zdaniem warto odwiedzić zarówno dolną część z mariną, jak i położoną nieco wyżej z jaskiniami. Przy jaskiniach działa duży bezpłatny parking – tam można zostawić samochód i dalej pójść na piechotę.
Do jaskiń trzeba wcześniej kupić bilet online na konkretną godzinę. Ludzi jest mnóstwo! My byliśmy na ostatnim zwiedzaniu o godzinie 17:00 – mieliśmy bowiem nadzieję, że będzie luźniej, ale nic bardziej mylnego. Nie warto się spieszyć i przychodzić dużo wcześniej. Wszyscy i tak zwiedzają jaskinię we własnym tempie, a pod koniec goście siadają w podziemnym amfiteatrze i czekają na pozostałych zwiedzających. Potem odbywa się krótki koncert: muzycy przypływają na łódkach i pływają chwilę po jeziorze wykonując trzy utwory. Wygląda to zjawiskowo!
Warto siadać w pierwszych rzędach, jeśli chcecie w miarę szybko skorzystać z przepłynięcia łódką przez podziemne jezioro. Tę krótką trasę można też pokonać idąc na piechotę chodnikiem na jego brzegu, ale warto skorzystać z łódki, bo to dodatkowa atrakcja zwłaszcza dla dzieci. Im siedzi się wyżej w amfiteatrze, tym trzeba czekać dłużej na przeprawę.
Jaskinie są przepiękne i choć wiele osób mówi, że to przereklamowana i tandetna atrakcja, to naprawdę warto. Byłam w wielu jaskiniach, a te wywarły na mnie największe wrażenie. W środku jest dość ciepło, ale warto mieć cienki sweter, by zarzucić na t-shirt.
Santanyí
To przepiękna, średniowieczna, zabytkowa miejscowość. W jej pobliżu znajdują się dwa kurorty turystyczne Cala Santanyí oraz Cala Figuera. W XVI w. wokół miasta zostały wzniesione mury i fortyfikacje, by chronić wyspę przed pirackimi atakami. Region słynie z wydobycia pomarańczowego piaskowca „Piedra de Santanyí”, więc budynki tutaj mają charakterystyczny. nieco pomarańczowy odcień. Lokalna zabudowa i piękna przyroda tworzą niezwykłą mozaikę kolorów. Nazwa miejscowości pochodzi od „Santi Agnini”, co oznacza „święty baranek”.
W mieście w środy i soboty odbywa się wielki targ, który jest ponoć najlepszy na południu i wschodzie Majorki. Przyjeżdża na niego mnóstwo gości i trudno jest zaparkować samochód w pobliżu. Warto przyjechać znacznie wcześniej, by znaleźć miejsce w mieście, a nie poza nim.
Na targu Santanyí można kupić mnóstwo rzeczy, jak i pamiątek. Przede wszystkim jest wiele stoisk ze słynnymi koszykami z Majorki, jak i z ceramiką. Są też stoiska z ubraniami, biżuterią, dodatkami do domu, ale także z warzywami, owocami czy sokami. Na ulicach miasta wystawiają się galerie sztuki oraz indywidualni artyści. Atmosfera jest wyjątkowa, a wszystkie kafejki i restauracja są pełne ludzi. Dodam, że byliśmy tu pod koniec maja, więc na chwilę przez najwyższym sezonem.
Mirador des Pontàs
Piękny łuk skalny położony niedaleko Platja de Santanyí. Trzeba do niego kawałek zejść po ostrych i mało przyjemnych skałach, więc warto mieć zakryte buty. Miejsce jest piękne i widać z niego sąsiednią zatoczkę z plażą Cala Llombards.
Salines des Trenc
To saliny, czyli miejsce, w którym produkuje się sól morską oraz kwiat soli. I to jest, moim zdaniem, jedno z najlepszych miejsc na zakup pamiątek. W przyfabrycznym sklepiku jest ogromny wybór nie tylko solnych produktów w wielu smakach, rozmiarach i opakowaniach, ale też kupicie tu piękne naczynia ceramiczne, jak i oliwy.
Bilet wstępu kosztuje 10 EUR dla osoby dorosłej, dzieci do 8 lat wchodzą bezpłatnie (do sklepu nie trzeba mieć biletu – jest otwarty dla wszystkich). Akurat trafiliśmy na tyle dobrze, że mieliśmy indywidualne oprowadzanie, bo byliśmy jedynymi osobami, które zgłosiły się na konkretną godzinę zwiedzania. I to było znakomite, bo mogliśmy zadawać pytania, a przewodniczka opowiadała dużo ciekawostek, które trafiały do dzieci. To bardzo inspirujące miejsce! Trafiliśmy tu w sumie przypadkiem jadąc na plażę Trenc, a podobało nam się dużo bardziej niż punkt docelowy.
Platja des Trenc
To ponoć najpiękniejsza plaża na Majorce. Jest o tyle fajna, że wejście jest bardzo łagodne, jest szeroka i naprawdę okazała. Do plaży trzeba dojść kawałek z parkingu, nie jest to duża odległość – może ze 200 metrów. Ale to by było na tyle z jej plusów.
Przed plażą działa płatny parking – w tym sezonie wjazd kosztował aż 9 EUR za samochód osobowy. Nie ma możliwości, by zaparkować samochód gdzie indziej, bo droga dojazdowa jest bardzo wąska. Nie wiem, jak często na plaży zdarzają się duże przypływy, ale na des Trenc były też ogromne ilości wodorostów, które akurat wyrzuciło na plażę. Trudno było prze nie przejść, a obejmowały praktycznie całą długość plaży. Tworzyły swego rodzaju wodorostowe błoto, w którym po prostu zapadaliśmy się po kostki. Było to mało przyjemne.
Najgorsze były jednak żarłoczne mewy, które bezpardonowo atakowały plażowiczów. Przy wejściu na plażę działa barek z jedzeniem. Namierzały każdego, kto go opuszczał go z bagietką, frytkami czy hot-dogiem i po prostu rzucały się na ludzi. Atakowały też plażowiczów, którzy przynieśli ze sobą jakiekolwiek jedzenie. Wręcz rzucały się na torby plażowe i w nich grzebały! Oczywiście to nie jest wina ptaków. Po prostu turyści rzucali im od lat jedzenie i one się nauczyły, że łatwiej zdobyć jedzenie od człowieka, niż polując w morzu na ryby. W każdym razie mewy na plaży des Trenc są bardzo agresywne i nie można ich lekceważyć. Widzieliśmy ludzi, którzy jedli posiłki nakrywając się kocem, a było naprawdę gorąco. Na naszych oczach zaatakowały wiele osób. Diedząc blisko innych też nie czuliśmy się komfortowo. Jeden pan rzucił kawałek bułki koło naszych chłopców i mało ich nie podziobały, bo tak szybko rzuciły się na kawałek bułki. Przez to nie spędziliśmy na tej plaży zbyt dużo czasu, bo nie było to komfortowe.
Majorka – gdzie kupić pamiątki?
Oprócz targów takich jak w Santanyí, zwróćcie uwagę na sklepy spożywcze EROSKI – znajdziecie tam mnóstwo majorkańskich produktów. Od kosmetyków z aloesem po przeróżne smakołyki. Polecam kupić nugat, miody, dżemy owocowe, jak i migdały, z których słynie Majorka. Warto też spróbować napoju z migdałów. Wszystkie produkty mają przy cenie flagę, która oznacza ich pochodzenie. Szukajcie oczywiście tych z flagą Majorki.
Południe i wschód Majorki – podsumowanie:
Południe i wschodnia część Majorki mają wiele ciekawych miejsc do zaoferowania. Nie odwiedziliśmy z pewnością wszystkich, a te bardziej popularne. Jestem przekonana, że jest tam jeszcze wiele perełek do odkrycia. Z innych miejsc, przez które przejeżdżaliśmy lub zatrzymaliśmy się na chwilę, podobały nam się Ses Salinas i Felanitx. Oba ze średniowiecznymi zabudowaniami, sklepikami, zielonymi placami.
Jeśli byliście w tej części Majorki, może odwiedziliście inne miejsca, które warto byłoby dopisać do listy?
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
Autor: Madame Edith
Majorka – co zobaczyć na południu i wschodzie wyspy? Już Wam mówię, bo podczas pobytu na Majorce zatrzymaliśmy się właśnie w tej części [...]
Dodaj komentarz