![]() |
Położenie Miyajimy wobec Hiroszimy |
Przed wejściem na pokład wystarczyło pokazać ważny bilet dzienny i po chwili płynęliśmy po Morzu Wewnętrznym.
Niestety widoczność nie była idealna – wyspy spowite były czymś w rodzaju mgły lub delikatnych chmur, które szczelnie otulały wszystko dookoła. Takie niebo bardzo często towarzyszyło nam w wielu miejscach w Japonii, a w Europie z podobnym zjawiskiem się chyba nigdy nie spotkałam.
Na szczęście po dotarciu do przystani na wyspie Itsukushima niebo wyglądało już normalnie.
Zrobiliśmy raptem kilka kroków, a wokół nas dostrzegliśmy mnóstwo jelonków (pamiętacie je z Nary?).
Podobnie jak w Narze chodziły sobie swobodnie po całym terenie, zaglądały nawet do świątyni 🙂
Niestety te tutejsze były jakby bardziej wygłodniałe i wścibskie. Bezceremonialnie zaglądały do plecaków, czy kieszeni. Podchodziły do ludzi siedzących na ławkach i skutecznie ich zniechęcały do odpoczynku. Jeden z jelonków ochoczo porwał mój ogryzek od jabłka, co możecie zobaczyć na powyższym filmiku.
Tak się złożyło, że w dniu kiedy odwiedzaliśmy wyspę poziom morza był bardzo niski – można było niemalże dojść pod samą bramę. Na poniższym zdjęciu widać, że skonstruowana z drewna kamforowego budowla jest naprawdę duża (ma aż 16 metrów wysokości).
![]() |
Brama podczas odpływu |
Na wprost bramy, już przy samej wyspie, znajduje się świątynia Itsukushima. Zbudowana jest na balach i podczas przypływu niejako unosi się na wodzie. Podczas odpływu zaś staje się dobrym miejscem do poszukiwania świeżych owoców morza, które porzuciło morze.
![]() |
Widok na świątynię spod bramy |
Zwiedzanie świątyni zostawiliśmy na później. W pierwszej kolejności chcieliśmy dostać się na szczyt wyspy i w tym celu udaliśmy się na spacer w kierunku kolejki.
Podejście pod pierwszą stację zajęło nam około 25 minut wraz z przystankami na zdjęcia i kręcenie filmu. A przyznać trzeba, że widoki po drodze były dość interesujące.
![]() |
Ostatnia prosta do kolejki |
Zakupiwszy bilet powrotni wsiedliśmy do niewielkiego wagonika. Trasa kolejki biegła nad gęstym lasem, a widoki co chwila bardziej zachwycały.
Widać stąd było całą Hiroszimę!
Po dojechaniu na miejsce okazało się, że piętro wyżej znajduje się druga kolejka. Tym razem składająca się tylko z dwóch dużych wagoników, które mijają się w połowie trasy.
![]() |
Widok na dolną stację z drugiej kolejki |
Z samego szczytu Miyajimy mogliśmy dostrzec mnóstwo wysp na Morzu Wewnętrznym. Widoczność jedynie psuło nieco zasnute chmurami niebo.
Z tego miejsca można robić piesze wypady do świątyń usytuowanych na zboczach góry. Warto mieć jednak stosowne buty, bo trasy są kamieniste.
Już w drodze na dół w jednym z automatów zakupiłam najlepszy napój jaki piłam w Japonii – wodę brzoskwiniową. Była przepyszna, ale i, jak się później okazało, dość trudna do dostania w innych miejscach.
Po powrocie w okolice świątyni przeszliśmy się po pobliskich zabudowaniach.
Jest tu sporo sklepów z pamiątkami…
… a także kilka urokliwych, choć jak na Japonię, dość drogich kawiarni i herbaciarni.
Naturalnie, także na Miyajimie znaleźć można piękną pagodę.
W końcu dotarliśmy do świątyni. Wejście do środka kosztuje 300 JPY, czyli około 9 PLN.
Jakież było nasze zaskoczenie kiedy zorientowaliśmy się, że w czasie kiedy buszowaliśmy po szczycie wyspy i podziwialiśmy widoki z góry, tu na dole – nad brzegiem morza zaczął się przypływ! Woda podchodziła pod zabudowania w oka mgnieniu. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, gdyż dotąd nie miałam okazji obserwować tego zjawiska przyrody w tak namacalny sposób.
Myślę, że na spokojne zobaczenie chramu szintoistycznego (świątyni), bramy, a także wjechanie kolejką na szczyt trzeba liczyć co najmniej 4-5 godzin. Do tego oczywiście dochodzi czas, jaki potrzebujemy na transport z oraz do Hiroszimy (ok. godziny w jedną stronę, z czego 40 minut jazdy tramwajem). Warto przy tym zaopatrzyć się w bilet dzienny (kosztuje 600 JPY, czyli ok. 18 zł), który uprawnia do nielimitowanych podróży autobusami i tramwajami po całej Hiroszimie oraz przejażdżki promem na Miyajimę (bez dopłaty bilet na prom dostaniemy także w ramach Japan Rail Pass).
Wycieczka na Myjajimę (Itsukushimę) była więcej niż udana. Naprawdę warto tu przyjechać, by zobaczyć bramę, która autentycznie wygląda jakby pływała w zatoce. Widoki są niezapomniane, a zachód słońca i migocące odblaski w wodzie robią piorunujące wrażenie.
Sama wyspa także jest niezwykle malownicza przez swój niecodzienny, mocno pofalowany krajobraz. Trzeba także docenić fakt, że w dawnych czasach przeciętni ludzie nie mogli na niej postawić stopy. Mogli tylko dostać się w jej pobliże łodzią i przepłynąć pod bramą torii. Miyajima miała bowiem status świętej ziemi.
Do kolejnego przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
2 odpowiedzi na “Miyajima”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Jak pięknym miejscem jest Hiroszima wiecie z ostatniego wpisu. Miasto to ma jednak znacznie więcej do zaoferowania, niż pokazałam Wam w ostatnim [...]

Fajny ten filmikowy skrót 🙂
Zabrałaś mnie na równie udaną wycieczkę. Dziękuję. Pokazałaś też b. ładne zdjęcia.