Pirgos (Pyrgos) – najpiękniejsze greckie miasteczko, jakie do tej pory widziałam!
Jest Pirgos na Tinos, Pirgos na Krecie, Pirgos na Santorini, Pirgos na Peloponezie… na greckiej mapie znajdziecie co najmniej kilka miast o tej samej nazwie. O ile jeszcze napiszę Wam więcej o Pirgos na Santorini, które niegdyś było stolicą tej wulkanicznej wyspy, o tyle dzisiejszy wpis w całości poświęcę Pirgos na Tinos (na mapach Google znajdziecie je pod nazwą Panormos, które tak naprawdę jest kawałek dalej i już nad morzem), które skradło moje serce. I co ciekawe: nie jest to wcale nadmorska mieścina, z deptakiem, urokliwą mariną i szumem morza w tle. O nie! Pirgos leży w środku wyspy, ale jest najbardziej fotogenicznym, spokojnym i po prostu ślicznym miasteczkiem w Grecji, do jakiego do tej pory trafiłam. Spotkałam się nawet z informacją, że to najładniejsze miasteczko na całych Cykladach.
Pirgos – jak dojechać?
Jadąc ze stolicy Tinos jedziemy cały czas główną drogą zawieszoną nad klifami. Widoki są niesamowite! Mija się przełęcz z wiatrakiem, a potem zjeżdża w dół i już jesteśmy w Pirgos. Podróż samochodem trwa niecałe 30 minut. Wjeżdżając do Pirgos traficie na spory parking, przy którym stoi taki nietypowy, bo wykonany w całości z marmuru, przystanek autobusowy – zaznaczyłam go Wam na mapce. To jedna z pierwszych atrakcji w tym małym miasteczku.
50 metrów dalej dochodzimy do dwóch muzeów. Jedno to dawny dom najwybitniejszego greckiego rzeźbiarza, który urodził się w Panormos -Yannoulis’a Chalepas’a, a drugie poświęcone jest pracy rzeźbiarzy ogółem. Oba są małe, ale bardzo ciekawe.
Możemy się dowiedzieć tam m.in. w jaki sposób powstają rzeźby w marmurze. To nie jest tak, że artysta bierze kawałek marmuru, dłuto do ręki i rzeźbi. Nic bardziej mylnego! Najpierw powstają dziesiątki rysunków, następnie gipsowy prototyp, a dopiero potem, przy użyciu takich narzędzi, jak to na poniższym zdjęciu, tworzy się popiersie czy inny obiekt. Marmur bowiem jest bardzo niewdzięcznym materiałem: jeden niewłaściwy ruch i naszej rzeźbie może odpaść nos lub ucho i w przeciwieństwie do gliny czy gipsu, do marmuru nie da się ich na nowo dosztukować. Trzeba więc z wielką precyzją odmierzać odległości i rzeźbić.
Yannoulis Chalepas był niezwykle barwną, ale jednocześnie tragiczną postacią. Tworzył do mniej więcej 28 roku życia, a potem na wiele lat został zamknięty przez swoich rodziców w zakładzie psychiatrycznym. Jego matka uważała, że to jego dzieła przyczyniają się go jego choroby i notorycznie je niszczyła. On zaś je przed nią chował i umieszczał na nich symbole, które miały je przed nią uchronić. Dlatego do czasów współczesnych nie zachowało się zbyt wiele jego prac, a te, które przetrwały są tak cenne.
Oprócz dwóch muzeów największą atrakcją miasta jest gąszcz białych uliczek z niesamowitą roślinnością oraz detalami architektonicznymi. W tym małym miasteczku jest też kilka kościołów.
Pirgos – czego spróbować?
W lokalnej piekarni usytuowanej tuż przy greckim kościele prawosławnym Αγία Τριάδα Πύργος, znajduje się piekarnia. Spróbujcie tam obwarzanków z sezamem. Wyglądają podobnie do krakowskich, ale są bardziej słodkie, bo przed pieczeniem smaruje się je syropem z miodem i posypuje obficie sezamem. Coś pysznego!
Na rynku zaś warto przysiąść w jednej z kawiarni i zamówić greckie frappe. W ciepły dzień nie ma nic lepszego!
Pirgos – rynek
Na rynku, który jest centralnym punktem miasteczka, rośnie wielki i rozłożysty platan. Wieczorem miejsce to szczelnie wypełnia się mieszkańcami, a za dnia w zasadzie nie ma żywej duszy, więc można na spokojnie wypić kawę i porobić zdjęcia. Rynek z każdej strony wygląda cudnie i jest to totalnie instagramowe miejsce.
Pirgos – co tu można kupić?
Znajdziecie tu sklepy ze starociami, sklepik z miodem i wyrobami pszczelarskimi, artystyczną ceramikę oraz typowe pamiątki jak magnesy, pocztówki itp. W sklepie Margaritas kupicie ręcznie robione pamiątki, w tym takie śliczne, robione na szydełku zwierzaki. Małemu Monsieur kupiłam tu śpiącego kota i jest w nim zakochany. Pokazywałam go Wam we wpisie z pomysłami na prezent na Dzień Dziecka.
Pirgos i marmur
Marmurowy przystanek autobusowy czy muzea nie wzięły się w Pirgos bez przyczyny. Miasto to jest jednym z najbardziej znanych miejsc w Grecji, gdzie wydobywa się marmur. Stąd pochodzi bardzo rzadki marmur zielony. W miasteczku jest wiele marmurowych śladów – wykończenia okien czy wejść do domów są przeważnie zrobione właśnie z tego drogiego kamienia.
Warto też poświęcić chwilę i zajrzeć na tutejszy cmentarz, na którym są absolutnie niesamowite marmurowe nagrobki. Idąc kawałek dalej traficie na Akademię Sztuk Pięknych oraz do nowoczesnego muzeum marmuru. Można tu dowiedzieć się wielu ciekawostek na temat tego kamienia, a także spróbować własnych sił w jego obróbce.
A skoro o marmurze mowa, to pokażę Wam jeszcze pamiątki z Pirgos: symbol wyspy Tinos, czyli gołębie, na marmurowych płytkach. Już wiszą w naszym przedpokoju na wspomnienie tego wyjazdu.
Jeśli będziecie na Tinos lub sąsiedniej Mykonos, to koniecznie wpiszcie sobie Pirgos jako miejsce do odwiedzenia.
Do przeczytania!
E.
P.S. Pirgos odwiedzaliśmy w towarzystwie blogerów z Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Grecji na zaproszenie Tinos Food Paths oraz Discover Greece.
Podobne wpisy
Komentarze
8 odpowiedzi na “Pirgos (Pyrgos) – najpiękniejsze greckie miasteczko, jakie do tej pory widziałam!”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Jest Pirgos na Tinos, Pirgos na Krecie, Pirgos na Santorini, Pirgos na Peloponezie… na greckiej mapie znajdziecie co najmniej kilka miast o [...]
Piękne zdjęcia i prześliczne miasteczko! Pozdrawiam:)
Ja już (albo dopiero ;-/) za dwa miesiące będę na Tinos 🙂
Twój Pirgos wygląda przecudnie!!!!
Byłam w Pirgos na Santorini (przypadł mi do gustu chyba bardziej niż zatłoczona Oia czy Fira) więc będę miała jakieś porównanie 😉
Już nie mogę doczekać się tych wakacji!!!
Co za przepiękne miejsce<3 Zachwyt 100%! Myślałam, ze nic nie pobije miasteczka Oia na Santorini, ale patrzac na te malownicze widoki na Twoich zdjeciach zaczynam mieć wątpliwości.. 😉
Kashienka,
o Santorini będziemy jeszcze pisać (pierwszy wpis pojawi się jeszcze w tym tygodniu), bo to piękne miejsce. Ale Tinos zdecydowanie polecam – nieznana, a tak piękna wyspa. Można się zakochać.
Serdeczności!
E.
Właśnie na Santorini już byłam i mimo dzikich tłumów, to miejsce mnie oczarowało.
A dopytują tak o Pirgos, bo podróżując z dziećmi boję sytuacji, gdy np. wszystko jest w ciągu dnia pozamykanie i nie sposób przez ładnych parę godzin czegoś zjeść czy kupić butelki wody (choć akurat takie sytuacje zdarzały mi się przede wszystkim we Włoszech, których w związku z tym unikam jak ognia ;-)).
Na Tinos, zresztą tak samo jak i na Kos czy Zakynthos, obowiązuje „siesta” i zwykle od 14 do 17:30 sklepy są pozamykane. Kawiarnie i restauracje są za to otwarte, więc z jedzeniem nie ma problemu 😉 Generalnie na Tinos jest sporo przyjezdnych, ale są to pielgrzymi, którzy przyjeżdżają na wyspę promem, idą do kościoła i często tego samego dnia z niej odpływają. To nie jest taka typowa turystyka, ale dzięki sporemu ruchowi powstało tam wiele fajnych restauracji, kawiarni, cukierni, barów itd.
O matko! Myślałam, że Santorini to najpiękniejsze miejsce na świece, ale to miasteczko chyba je przebija. Chyba zacznę lobbować u męża w kwestii wyjazdu na Tinos.
Rozumiem, że Twój wyjazd i Twoje wpisy mają na miejscu promować tę wyspę i w tym celu zostałaś tam zaproszona (o ile dobrze zrozumiałam to był wyjazd blogowy?) Czyli turyści są tam mile widziani, jest odpowiednia infrastruktura? Bo okolica wygląda raczej nieturystycznie.
Ewo,
tak, Tinos odwiedzaliśmy, wraz z kilkoma innymi blogerami z Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii, na zaproszenie Discover Greece i tamtejszego urzędu miasta, który organizował wydarzenie Tinos Food Paths. Sporo rzeczy robiliśmy jednak sami, bo mieliśmy też trochę wolnego czasu, więc mogliśmy się poczuć też jak zwyczajni turyści. Generalnie nie było takiego miejsca, w którym nie byliśmy serdecznie traktowani. Jadaliśmy w restauracjach, których jest sporo, robiliśmy zakupy, chodziliśmy na plażę czy zwiedzaliśmy stolicę wyspy i każdy był super miły. Infrastruktura jest, ale niezbyt rozbudowana. Hotele są małe, rodzinne, nie ma żadnego 5*. Jest spokojnie i kameralnie. Zdecydowanie spotkaliśmy tam milsze osoby, niż na innych bardziej turystycznych greckich wyspach. Nigdzie też nie było zachęcania, by wejść do lokalu na obiad czy drinka, co na innych wyspach jest standardem. Tinos to kapitalne miejsce na spokojny urlop, bo to miejsce jeszcze zupełnie niekomercyjne.
Stamtąd pojechaliśmy sami na wspomnianą przez Ciebie Santorini i to była już zupełnie inna para kaloszy. Piękna wyspa, ale atmosfera bardzo turystyczna. Fajnie zobaczyć, ale na urlop, który ma być wypoczynkiem, raczej bym Santorini nie poleciła (chyba, że poza sezonem, który aktualnie zaczyna się od marca i trwa do listopada, przy czym jego szczyt przypada na czerwiec-sierpień). Santorini to zresztą trudny temat i generalnie obecnie budzi mnóstwo kontrowersji ze względu na zadeptanie wyspy przez masy turystów. Cieszę się, że tam byliśmy i zobaczyliśmy to miejsce, ale gdybym miała wracać, to zdecydowanie zimą lub bardzo wczesną wiosną. Byliśmy niby na początku maja, który nie jest szczytem sezonu, a było naprawdę tłoczno. Na Tinos w tym samym czasie było luźno, spokojnie i bardzo kameralnie pomimo sporej imprezy, jaką jest już obecnie Tinos Food Paths.