Kiedy dwa miesiące temu odwiedzałam Rondę nie sądziłam, że w najbliższym czasie odwiedzę tak wiele wspaniałych miejsc. Zanim jednak wszystkie je Wam opiszę czas na absolutną perełkę Andaluzji. Ronda to niewielkie miasto położone w oszałamiającym miejscu. Tak trudno dostępnym, że dziw bierze, że ktokolwiek wpadł na tak szalony pomysł, by założyć tu osadę. A jednak! Dzięki temu szaleńcowi możemy dziś podziwiać kunszt projektantów sprzed wieków i ich odważne pomysły, które przetrwały po dzień dzisiejszy.
Już sama droga do Rondy wprawia w zachwyt. Jest kręta i mnóstwo w niej serpentyn. W drodze do Rondy jechaliśmy trasą A-357 prowadzącą z Malagi. Wracaliśmy zaś wprost nad wybrzeże kierując się drogą A-397 do Marbelli. Obie trasy to dobry wybór i w zasadzie jadąc z wybrzeża nie ma innej możliwości, by znacząco nie nadłożyć trasy.

Postój w punkcie widokowym Mirador del Guarda Forestal

Droga na szczyt punktu widokowego

Panorama z punktu widokowego
Warto jechać jedną, a wracać drugą drogą, bo mają sporo do zaoferowania pod względem widokowym. Fragmenty trasy do Rondy zobaczycie na poniższym filmiku. Podróż z Malagi zajmuje 1,5 h – 2 h. Warto zatrzymać się w punkcie widokowym Mirador del Guarda Forestal z panoramą Parque Natural Sierra de las Nieves. Piękne miejsce (widać je także na filmie).
Ronda – informacje praktyczne:
Samochód najlepiej jest zostawić na parkingu podziemnym pod placem przy Avenida Martinez Astein (za kilkugodzinny postój trzeba liczyć ok. 8-10 euro). Dalej lepiej nie wjeżdżać autem i przejść się na piechotę przez główną handlową ulicę miasta – Carretera Espinel, która została zamieniona w deptak.

Carretera Espinel
Trzeba pamiętać o tym, że Ronda położona jest blisko 740 metrów n.p.m. i pogoda jest o wiele bardziej kapryśna, niż nad morzem. Jest tam dużo chłodniej i nawet jeśli na wybrzeżu jest upał, to tu może być chłodno. Warto sprawdzić prognozę pogody i wierzyć na słowo podawanym temperaturom, które mogą być o 10 stopni niższe niż te dla wybrzeża.
Ronda – co zobaczyć:
Idąc cały czas prosto Carretera Espinel trafia się na arenę corridy. Można ją zwiedzać podobnie jak tę w Sewilli.
Z tego miejsca można kierować się albo na punkt widokowy Mirador de Ronda lub też skręcić w lewo i pójść wprost na most Puente Nuevo, który jest wizytówką miasta.

Mirador de Ronda

Widok z Mirador de Ronda

Widok z Mirador de Ronda

Widok z Mirador de Ronda

Widok z Mirador de Ronda

Panorama
Most Puente Nuevo jest niesamowity. Kamienna konstrukcja wysoka na 120 metrów spina ze sobą dwa brzegi pionowego wąwozu El Tajo, którym płynie rzeka Guadalevín. Pomyślcie tylko, że w potrzeba było aż 42 lat, by ukończyć tę budowlę! „Nowy most”, który faktycznie jest najnowszym w Rondzie bynajmniej nie jest nowy, bo został oddany do użytku w 1793 r. Budowlę tę można podziwiać z kilku miejsce w miasteczku dzięki temu, że wąwóz rzeki bardzo malowniczo zawija i tworzy serpentyny. Warto zejść w dół wąwozu na punkt widokowy poniżej Casa don Bosco, by zobaczyć most z nieco innej perspektywy. Widać to dobrze na filmie:

Punkt widokowy poniżej Casa don Bosco

Punkt widokowy poniżej Casa don Bosco

Punkt widokowy poniżej Casa don Bosco

Widok z punktu widkokowego poniżej Casa don Bosco

Droga w dół na punkt widokowy poniżej Casa don Bosco
Poza tym można przyjrzeć się mu z bliska siadając w restauracji w Hotelu Don Miguel i zajmując miejsce na schodzącym schodkowo w dół tarasie. W tym miejscu polecam kieliszek tinto de verano (kliknijcie po przepis).

Restauracja widziana od strony ogrodów Jardines Cuenca
Oprócz tego widać go z tarasowych ogrodów Jardines Cuenca (wstęp bezpłatny), które z kolei znajdują się niedaleko Puente Viejo (Starego Mostu) i na przeciwko La Casa del Rey Moro.

Widok ze Starego Mostu na najniżej położony most w mieście

Widok z Ponte Viejo w kierunku ogrodów

Ponte Viejo

Po lewej ogrody, w centrum Ponte Viejo
La Casa del Rey Moro to pałac, który wbrew swojej nazwie nigdy nie był siedzibą króla mauretańskiego. Ogrody otaczające budynek nawiązują stylistyką do mauretańskich. Jeśli macie czas i chęci warto wejść do środka. Z pałacu można zejść do jaskini El Mina, która służyła do zaopatrywania miasta w wodę. W skałach kanionu wycięto komory i schody, którymi transportowano ją z rzeki Guadelevin do góry. Trasa obejmuje 300 często bardzo nierównych stopni. Trzeba nimi zejść 120 metrów w dół, by potem wrócić o własnych siłach na górę (wstęp 4 euro). Obecnie niestety w pałacu trwa remont.
Poza tym warto pochodzić po mieście i poodkrywać jego zakamarki po obu stronach wąwozu – zarówno po stronie Mercadillo, jak i mauretańskiej Ciudad. Ronda to fascynujące miasto!

Widok ciężarówki wypakowanej wielkimi butlami gazowymi jest normą w Andaluzji. Przez wysokie góry trudno byłoby dociągnąć gaz do miasteczek. Nawet w Maladze korzysta się z tego rozwiązania i większość osób w kuchennej szafce trzyma wielką butlę z gazem.

La Chocolaterie przy deptaku to doskonałe miejsce na lody oraz naleśniki z dodatkami

Plac Hiszpański
Ronda – mapa:
Do przeczytania!
E.
P.S. Jadąc do Rondy z Malagi drogą A-357 zauważycie znaki kierujące do słynnej Caminito del Rey w El Chorro. Szlak po gruntownym remoncie i przebudowie został otwarty ponownie w marcu 2015 roku. Chcieliśmy tam pojechać, ale zabrakło nam czasu i stosownego przygotowania: obecnie najlepsza opcja to pojechanie tam pociągiem, gdyż przy trasie nadal nie ma żadnych miejsc parkingowych, na których można byłoby zostawić samochód. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że przez kilka miesięcy od wiosny 2016 na trasie dojazdowej trwa remont nawierzchni. Dostęp jest więc utrudniony. Jeśli jednak będziecie wybierać się w tej rejon Andaluzji za jakiś czas, to rozważcie przejście się „Ścieżką Króla”. Myślę, że to niebywała atrakcja.
Podobne wpisy
Komentarze
8 odpowiedzi na “Ronda – perła Andaluzji, miasto nad przepaścią”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Kiedy dwa miesiące temu odwiedzałam Rondę nie sądziłam, że w najbliższym czasie odwiedzę tak wiele wspaniałych miejsc. Zanim jednak wszystkie je [...]

Edytko,
Obecnie niedaleko wejścia na Caminito jest parking, więc można zostawić samochód. Na szlaku widoki są niesamowite, po prostu ciągle trzeba robić zdjęcia, żeby potem w domu wszystko jeszcze raz spokojnie obejrzeć. Życzę super wrażeń z wyprawy 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Ola
Bardzo dziękuję!
Tak, teraz jest tam już cywilizacja. Nie wiem czemu mieli takie opóźnienie z infrastrukturą dookoła, ale najważniejsze, że już wszystko jest jak należy i można jechać bez obaw, że się dostanie mandat 😉
Edytko,
Właśnie wróciłam z podróży po Andaluzji, zwiedziłam Rondę, Malagę i Kadyks oraz przeszłam Caminito del Rey. Chciałabym Ci bardzo podziękować za świetne wpisy dotyczące tych miejsc i rewelacyjne zdjęcia, które mnie zainspirowały i zachęciły do wyprawy.
Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
Ola
Olu,
bardzo dziękuję za Twój komentarz! Cieszę się, że Andaluzja przypadła Ci do gustu. My mamy kupione bilety z przewodnikiem na Caminito na wrzesień. Podczas ostatniego pobytu 2 lata temu nie zdecydowaliśmy się na wizytę, bo nie było wtedy jeszcze gotowych parkingów i można było dostać mandat za parkowania na dziko przy szosie 😉 Mam nadzieję, że to będzie niezapomniana przygoda. Już się nie mogę doczekać!
Serdeczne pozdrowienia
E.
Świetnie piszesz tego bloga, to jak personalny album! Podróże, kuchnia, książki, niesamowicie mieści to wszystko w jednym miejscu, bardzo mi się to podoba. Taka wielka wizytówka.
Most i ten lazurek wylewający się spod niego, malowniczy pejzaż. Twoja opowieść i turystyczne szczególiki, ukazują prawdziwą instrukcję obsługi dla wędrowców, którzy zechcą odwiedzić to miejsce po raz pierwszy.
Poczytałam też kilka Twoich opowieści o Szwajcarii, widać, że chętnie tam pewnie jeszcze wrócisz. W tej chwili tu strasznie pada, ale we dni słoneczne, mamy gorące lato. Myślisz, że w tym roku też nas czeka okropnie gorące lato?
Hexe – uzależniona od Ovomaltine.
Hexe,
Wielkie dzięki za miłe słowa. Mam nadzieję, że lato dopiero przed nami. Wczoraj wróciłam z Triestu i tam czuć już było upał! Liczę, że latem wygrzeję gdzieś kości na południu 😉
Co do Szwajcarii, to masz rację: wracam tam z ogromną przyjemnością. To przecudnej urody kraj, a do tego mili ludzie, oszałamiające widoki i genialne jedzenie. Ovomaltibe ubóstwiam! Kilka dni temu znalazłam w szafce zachomikowany słoiczek – będzie w sam raz na przypomnienie sobie szwajcarskich wojaży 😉
Moc pozdrowień!
E.
Jak miło wraca się do Rondy czytając Twój post:-)
Marzenko,
Bardzo się cieszę, że mój wpis sprawił Ci radość 🙂
Serdecznie pozdrawiam
E.