Saloniki to kulinarna stolica Grecji. I przy okazji przepiękne miasto. Mieliśmy plan, by odwiedzić je jeszcze przed pandemią, ale się nie udało i wtedy wyruszyliśmy w podróż na Kretę. Mówi się, że co się odwlecze, to nie uciecze i na szczęście tak było i tym razem. W połowie października przyjechaliśmy tu na pięć dni. I to był genialny i przepyszny czas! Już dzielę się z Wami wszystkimi najlepszymi miejscówkami. Ostrzegam: jest ich dużo!
O Salonikach i zwiedzaniu będę jeszcze pisać. Ale tylko nadmienię, że dolecicie tam bezpośrednio LOT lub z przesiadką w Atenach greckimi liniami Aegean. Jeśli chcecie połączyć wypad do Aten z Salonikami, to jest to super opcja. Wpisy o Atenach, w tym podobne gastro przewodniki znajdziecie w sekcji Ateny.
W Salonikach jeden dzień, dzięki greckiej organizacji turystycznej Discover Greece, spędziliśmy pod czujnym okiem Smaragdy – szefowej kuchni, właścicielki studia kulinarnego Eat and Walk i gastro przewodniczki po Salonikach. Nie dość, że jest przesympatyczną osobą, to jeszcze zna kulinarną mapę Salonik jak własną kieszeń i jest przygotowana na każdą ewentualność. Niektóre miejsca z listy odwiedziliśmy z nią, inne już sami lub z naszą wesołą ekipą pod przewodnictwem Eleny i Anastazji.
Każde jedno miejsce jest warte uwagi. Podczas pięciu dni tutaj nie mieliśmy ani jednej wpadki, wszystko było zachwycające, pyszne, soczyste i smakowite. Saloniki powaliły nas na kolana pod względem kulinarnym. Podczas dwóch pobytów w Atenach byliśmy zachwyceni, ale to co się zadziało w Salonikach to było coś niebywałego. To był chyba nasz najlepszy wyjazd pod względem kulinarnym. Zachwytom nie było końca. A teraz do rzeczy!
Saloniki – miejsca, które trzeba odwiedzić:
Bantis Bougatsa
Najlepsza bougatsa w mieście. Lokal znajduje się poza centrum, jest nieduży i bardzo niepozorny. Trzeba podjechać taksówką lub komunikacją miejską i kawałek do niego dojść.
Ale warto się tu wybrać, w dodatku sugeruję przyjść wcześniej niż później, by nie stać w kolejce (zwłaszcza w soboty) lub nie obejść się smakiem, jeśli wszystko sprzeda się wcześniej. Codziennie są 3-4 rodzaje nadzienia do wyboru. Nie ma stałej rozpiski.
Pojawiają się też opcje sezonowe. My trafiliśmy na klasyczną bougatsę z kremem waniliowym, bez nadzienia super maślaną podawaną z cukrem, ze szpinakiem oraz z serem. Właściciel jest przesympatyczny i sam obsługuje gości.
Bougatsa w październiku kosztowała 14,9 EUR za kilogram. Bo wiedzieć musicie, że jest sprzedawana na wagę. Po prostu mówicie, jaki kawałek chcecie i obsługa go Wam nakłada na talerz lub pakuje na wynos. To najlepsze miejsce na śniadanie w Salonikach! Na miejscu można spróbować też prawdziwej greckiej kawy parzonej w tygielku.
Hala targowa Agora Modiano
To miejsce w stylu warszawskiej Hali Koszyki, które łączy restauracje z delikatesami. Liczy aż 75 lokali. Są tu sklepy specjalistyczne sprzedające: tylko wodę, wyłącznie miody, specjalistyczne sery, oliwy czy same wina. Jest też sporo knajpek i wspólna przestrzeń, by usiąść i zjeść. Próbowaliśmy tu zarówno lokalnych wypieków w piekarni, kraftowych piw, lodowych kanapek, jak i jedliśmy pysznego falafela. Ale wybór jest bardzo duży: jest restauracja z makaronami, z sałatkami, japońska, jak i z burgerami. I choć nie wszystkie lokale są jeszcze zajęte (miejsce otworzyło się półtora roku temu), to widać, że cieszy się dużym wzięciem. Jest tu czym nacieszyć oczy.
Oprócz wegańskich opcji z falafelem w roli głównej, polecam Wam także piroski, czyli duże smażone pierogi wypełnione różnymi nadzieniami – próbowaliśmy tego z ziemniakami i był rewelacyjny (4 EUR). Skusiliśmy się też na lody w ciastku i były bardzo smaczne, choć dla nas zbyt słodkie. Ciasteczka pieczone są na miejscu. Ustawiają się po nie kolejki, więc cieszą się dużym wzięciem, bo i zapach rozchodzi się po całej alejce.
Delikatesy „Edódimon Delicatessen Epilegména Proïónta Diatrofís”
Relatywnie nieduży sklep, który ma niezliczoną liczbę produktów z całego świata. Samych musztard było kilkadziesiąt! A ile sosów, serów, kiełbas czy czekolad. Można dostać oczopląsu, bo towary poukładane są od podłogi do sufitu. W głębi są dodatkowe pomieszczenia. Foodies poczują się tu jak w sklepie z zabawkami. Jeśli jest jakiś specjalny składnik, którego szukacie od dawna, to w tym miejscu macie pewność, że go znajdziecie. Coś niesamowitego! Z jadalnych pamiątek polecam Wam zakup oliwek, oliwy i greckiego ryżu, który uprawiany się niedaleko Salonik.
Kawiarnia Beetroot i restauracja Poster
Pod nazwą Beetroot kryje się zarówno znane w Grecji studio projektowe, kawiarnia, sklep z designerskimi gadżetami i jedzeniem. Wszystkie te miejsca zlokalizowane są obok siebie, wliczając restaurację Poster, która także należy do tych samych właścicieli.
Szczególnie polecam Wam pyszną kawę w kawiarni, wizytę w ich restauracji, a na koniec zakupy w sklepie. Sprzedają tam fantastyczne oliwy z postacią, którą wymyślili – Yiayia, co możemy przetłumaczyć jako „babcia”. Babcia studia Beetroot zdobi buteki z kreteńskimi oliwami, fartuszki, torby na zakupy, notesy, przypinki czy opakowania z ciasteczkami.
Jedzenie w restauracji Poster jest nieprawdopodobnie pyszne. I wszystko bez wyjątku nam ogromnie smakowało. Przystawki (świetna sałatka z melona posypanego za’atarem czy genialna grillowana focaccia), dania główne (zwłaszcza kurczak piri-piri), jak i tarta z jabłkami. Tutejsza kuchnia łączy greckie produkty z wpływami z Bliskiego Wschodu, gdyż szef kuchni jest w połowie Palestyńczykiem, a w połowie Grekiem. Bardzo, bardzo polecam! Ceny są bardzo przystępne. Aktualne menu zobaczycie na stronie: Poster.
Olympos Naoussa
Tutaj zjecie genialne ryby i dania kuchni greckiej w odnowionej restauracji z 1961 roku. Remont trwał 3 lata, a lokal dwa lata temu otworzył ponownie swoje podwoje i odzyskał dawny splendor. Już w latach 60-tych o restauracji rozpisywały się zagraniczne gazety określając ją mianem „jednej z najlepszych restauracji w Grecji”.
I faktycznie. Jedzenie, podanie, obsługa, jak i wystrój to wszystko sprawia, że jest efekt „wow”. A ceny są bardzo przystępne: sałatki po ok. 15 EUR, dania główne po 25-20 EUR, desery 11-13 EUR. Niestety zdjęcia tego nie oddają, bo wieczorne światło w lokalu jest przygaszone i wyjątkowo trudne.
Zróbcie rezerwację i przyjdźcie tu na kolację. Będziecie zachwyceni. My się nie mogliśmy otrząsnąć po wizycie tutaj, było naprawdę znakomicie. Dzięki temu, że była nas piątka, to mogliśmy poprówbować różnych dań. Genialna była ich wersja mussaki, jak i sałatki greckiej. Ryby także rzuciły nas na kolana, a desery sprawiły, że nie chcieliśmy wyjść i byliśmy tymi, którzy zamykali lokal. Całe menu znajdziecie na stronie Olympos Naoussa. Warto, warto, warto!
Sklep z owocami w syropie PAPAGEORGIOU LAZ. SA
To miejsce to prawdziwy hit! W lokalu kupicie tylko dżemy i owoce w syropie, które umieszczone są w wielkich niebieskich emaliowanych garnkach. Kupuje się je na wagę. Rodzajów owoców jest kilkanaście. Próbowałam wiśni – co za smak! To trzeba zobaczyć na własne oczy i powąchać tego cukrowego zapachu, który roztacza się jeszcze na ulicy.
Takie owoce Grecy bardzo chętnie dodają rano do jogurtu i jedzą na słodkie śniadanie.
Hala targowa Kapani
Wspaniałe, bardzo autentyczne miejsce, w którym zakupy robią lokalsi. Żeby przejść główną alejką trzeba nastawić się na widok i zapach ryb, a także…świńskich łbów, jelit i innych mniej popularnych części ciała. To wszystko wyeksponowane jest w dość naturalistyczny sposób, więc wolę Was uprzedzić, byście obeszli tę alejkę bokiem.
Hala targowa Vatikioti
Mniejsza od targu Kapani, ale bardzo przyjemna zadaszone targowisko. Można tu kupić głównie owoce i warzywa. W sąsiednich uliczkach jest mnóstwo warsztatów i rękodzieła. Można upolować piękne wyroby z drewna oliwnego. Są też sklepiki z biżuterią czy ziołowymi kosmetykami itp.
Sklep rybny Πσαράς Ιχθυοπωλείον i restauracja Fisheria
Ten sklep znajduje się od frontu targowiska Vatikioti. Nieco w głębi znajdziecie zaś restaurację Fisheria. To tu uczył się gotować greckie owoce morza Jamie Oliver. Mieliśmy okazję poznać właściciela, któy jest bardzo skromnym człowiekiem, ale o rybach wie wszystko. W jego sklepie można kupić najlepsze ryby w mieście i można je także zamówić ugotowane w wybrany sposób.
Mieliśmy tu wielką rybą ucztę zorganizowaną przez Smaragdę. Było przepysznie! Wszystko super świeże, idealnie przygotowane. Czarna soczewica z policzkami, różne rodzaje tuńczyka, taramasalata, kalmary z grilla… dla miłośnika owoców morza to miejsce to prawdziwy raj!
Saloniki – inne ciekawe miejsca
Orizontes Roof Garden w Electra Palace Thessaloniki
Restauracja z najlepszym widokiem w mieście. Idealna na wieczornego drinka na tarasie oraz kolację. Widok na Plac Arystotelesa jest takim, który pamięta się na długo. Sam hotel jest bardzo elegancki i dostojny. Nie jest tak nowoczesny jak siostrzana Electra Metropolis w Atenach, ale widok ma równie fantastyczny.
Jedzenie w restauracji na dachu jest przepyszne. Może nie tak zaskakujące jak np. w Olympos Naoussa, ale wszystko jest w punkt. Tak jak w całych Salonikach rządzą tu ryby i owoce morza.
Tu spróbowałam skorpeny z grilla z makaronem z semoliny „orzo”. Ten rodzaj makaronu jest tu bardzo popularny, a skorpena to przepyszna ryba!
Sałatka grecka została za to podana z dodatkiem winogron, natki pietruszki i papryki, co bardzo mi się spodobało, bo jeszcze w takiej wersji jej nie jadłam w Grecji.
Dania główne oscylują między 17-30 EUR, przystawki od 5 do 25 EUR, a desery są po 10 EUR. Pełne aktualne menu znajdziecie na stronie Orizontes Roof Garden.
Mavri Thalassa
Jedna z cieszących się największą popularnością restauracji z owocami morza w Salonikach. I choć zlokalizowana jest 15 minut drogi taksówką od centrum, to tak dwa duże piętra są wypełnione po brzegi. Konieczna jest rezerwacja. Lokal położony jest tuż przy nadmorskiej promenadzie, co dodaje uroku.
W karcie są kraby, homary, okoń morski, lucjan czy skorpena. Sałatka z kraba, pączki z cukinii, czy sałatka grecka to klasyczne przystawki.
Każda jedno danie było fenomenalne. Ceny są raczej wyższe porównując inne lokale w Salonikach. Przykładowo: za danie rybne jak moja pasiasta barwena czerwona trzeba zapłacić ok. 22 EUR. Ryby są sprzedawane na kilogramy średnio po 80 EUR. Desery oscylują koło 15 EUR. Przystawki zaś kosztują od kilku do nawet 28 EUR za sałatkę z kraba. Nie jest to tani lokal, ale jedzenie jest rewelacyjne. A kucharzami jest małżeństwo, zaś mediami społecznościowymi zarządza ich syn i często wrzuca zabawne filmiki z kuchni, które stają się w Grecji viralami. Czuć tu rodzinną atmosferę, pomimo białych obrusów i elegancko ubranej załogi. Pełne menu znajdziecie na stronie: Mavri Thalassa.
Piekarnio-kawiarnie Terkenlis
To ogólnokrajowa znana sieć piekarnio-cukierni. Typowym wypiekiem z Salonik jest tsureki, czyli rodzaj chałki, która pojawia się zawsze na świątecznym stole, ale przez pozostałą część roku też jest w sprzedaży. Cukiernie Terkenlis specjalizują się w rozmaitych smakach i nadzieniach. Jesienią była dostępna chałka z kremem kasztanowym, są chałki oblane białą lub ciemną czekoladą. Wybór jest bardzo duży, a chałka pyszna. Można ją nawet kupić na lotnisku w Atenach na stoisku Terkenlis.
Poza tym Terkenlis to dobre miejsce, by kupić sobie freddo lub frappe na wynos. Wszystkie kubki są teraz papierowe, więc nie widać zawartości, ale musicie uwierzyć ma na słowo, że freddo cappuccino było doskonałe. Zwłaszcza w tak upalny październikowy dzień.
Palarnie kawy
W Salonikach w wielu miejscach można spotkać małe palarnie kawy. Mają swoich oddanych wielbicieli, którzy przychodzą po różne gatunki kawy. Ziarna są palone na trzy sposoby. Do typowej greckiej kawy używa się średnio palonych ziaren, czyli tych środkowych z poniższego zdjęcia.
W takich małych kawiarnio-palarniach można napić się kawy na miejscu lub po prostu kupić świeżo paloną kawę w ziarnach lub zmieloną po konkretny sposób parzenia. Zapach rozchodzi się z daleka! Warto zajrzeć i zobaczyć takie oryginalne miejsca.
Nespresso „On the go”
O tym miejscu przeczytałam na pokładzie samolotu Aegean z Warszawy do Aten. Akurat w magazynie pokładowym była wzmianka o nowych miejscach w Salonikach i od razu zapisałam sobie ten adres. Butik Nespresso mieści się bardzo blisko naszego hotelu. Wzięliśmy sobie bardzo smaczne jesienne kawy na wynos (wybór kaw jest bardzo szeroki – są na zimno, jak i na gorąco, akurat wzięłam z dynią, a M. z czekoladą) oraz zestaw przekąsek przygotowanych przez dwugwiazdkowych szefów kuchni z restauracji Funky Gourmet – Georgianny Hiliadaki i Nikosa Roussosa. Przekąski były pięknie zapakowane i bardzo smaczne. Bardzo spodobał mi się pomysł, że można kupić wszystko na wynos i pójść na spacer nadmorskim deptakiem. Menu ma być podobno zmieniane, a do współpracy zapraszani różni nagradzani szefowie kuchni.
I choć sama nie korzystam z kapsułek Nespresso od kilku dobrych lat, to chętnie wpadam do butików po ich naczynia, a czasami przy okazji też i na kawę. Odnoszę wrażenie, że w innych krajach ta marka robi dużo ciekawsze rzeczy niż u nas.
Botargo w MonAsty Hotel
Botargo to restauracja w hotelu MonAsty, w którym mieszkaliśmy. Serwuje nowoczesną kuchnię gracką z dużą ilością warzyw. Pieczony bakłażan, ser mizithra z Peloponezu, sałatka z grillowaną brzoskwinią, taramasalata podana w piękny sposób i doskonałe desery. Wszystko tu wygląda pięknie i jest bardzo smakowite.
W moim odczuciu to najlepszy adres dla wegetarian obok Poster (całe menu możecie zobaczyć na stronie: Botargo MonAsty Hotel). I choć w karcie jest sporo serów, z których Grecja słynie, to nie było tak dużo ryb jak w innych lokalach, które były na nie nastawione. I choć sama jem wszystko (choć mięsa jem mało od wielu lat), to zwracam na to uwagę, bo wiem, że często się mnie pytacie o opcje wegańskie czy wegetariańskie.
Gratuluję, jeśli dotrwaliście do końca! Tak jak wspominałam na początku, to było pięć intensywnych dni w Salonikach. Za kilka dni opiszę z kolei zabytki, bo jest tu też gdzie pochodzić. I w sumie bardzo dobrze się składa, bo te pyszne kalorie trzeba spalić.
Planujcie wyjazd do Salonik i korzystajcie z kulinarnych doznań. Takiego miasta, które tętni życiem całą noc, a lokali gastronomicznych zdaje się mieć więcej niż mieszkańców, choć każdy jest wypełniony po brzegi, nie ma nigdzie indziej.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
5 odpowiedzi na “Saloniki – wielki gastro przewodnik”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Saloniki to kulinarna stolica Grecji. I przy okazji przepiękne miasto. Mieliśmy plan, by odwiedzić je jeszcze przed pandemią, ale się nie udało i [...]
Jesteśmy w Salonikach , byliśmy w trzech polecanych restauracjach ( Fisheria, Olympos Naoussa i Orizontes Roof Garden) , we wszystkich nadzwyczajne jedzenie.
Znamy Grecję , ale Saloniki powalają na łopatki , tu każdy znajdzie coś dla siebie , miasto nigdy nie śpi 🙂
Bardzo się cieszę, że Saloniki tak bardzo przypadły Wam do gustu, jak również polecane przeze mnie miejsca 🙂
Niebawem opublikuję wpisy o sąsiednim Thassos oraz Kavali. Tam też jest co zjeść i co zobaczyć.
Serdecznie pozdrawiam
E.
Dzięki za ten wspaniały przewodnik!
Kiedyś bardiziej lubiłam Włochy, w ostatnim czasie jednak coraz bardziej skłaniam się ku Grecji. Bywam w Grecji praktycznie co roku, wybierając inny kierunek. Do tej pory kierowałam się przede wszystkim na wyspy, jednak przyznam, ze ciekawią mnie i Saloniki 🙂
Grecja jest wspaniała i ma tak wiele obliczy! Każda wyspa jest inna i coś w sobie ma. Byliśmy już tak wiele razy na wyspach, a na kontynencie dopiero trzeci raz. Same Saloniki, jak i ich okolice też są bardzo ciekawe, napiszę o nich we wpisie dotyczącym zwiedzania.
Pozdrawiam serdecznie
E.