Salzburg to jedno z tych miast, do których jak się raz pojedzie to nie można o nim zapomnieć. Już sama podróż pociągiem z Wiednia dostarcza nie lada wrażeń. Pociąg jedzie przez wyżynną część Austrii, a potem przez Alpy z prędkością niemal 200 km/h (dodam, że jest niesamowicie czysty i jest w nim spokojnie i cicho).
W Salzburgu wysiada się na nowoczesnym dworcu kolejowym spod którego można iść spacerem do centrum miasta położonego po drugiej stronie rzeki Salzach lub też skorzystać z transportu miejskiego. Niesamowitą rzeczą w mieście jest „Salburg Card” – karta dzięki której za 24 Euro przez 24h możemy korzystać z wielu atrakcji samego Salzburga, jak i jego okolic. Nie musimy też ponosić dodatkowych kosztów transportu miejskiego.
My postanowiliśmy udać się najpierw do pięknego pałacyku Mirabell, by pooglądać jego ogrody utrzymane w stylu francuskim. Pomimo wiosennej (była połowa kwietnia) i raczej chłodnej aury, w ogrodzie kwitło już wiele kwiatów, a drzewa nieśmiało się zieleniły.
- Mozarta, który tu się urodził i wychował.
- Mozartkugeln – znane na całym świecie okrągłe czekoladki z nugatowo-marcepanowym nadzieniem, oryginalne produkuje Cafe Konditorei Fürst właśnie w Salburgu. Zostały wymyślone na część wielkiego kompozytora.
- kawiarni – tu powstała pierwsza kawiarnia w Europie Zachodniej.
- Starego Miasta, które zostało wpisane na Listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
- otaczających go gór i sportów zimowych.
Spod Pałacu Mirabell jest tylko rzut beretem do domu, w którym mieszkał Amadeusz Mozart. Jest w nim muzeum, które zwiedza się z interaktywnym przewodnikiem. Po wyjściu kierujemy się prosto w kierunku rzeki. Idziemy wzdłuż nadbrzeżnego bulwaru i podziwiamy centrum miasta z królującym nad nim zamkiem.
Przechodzimy przez najnowszy most, a w zasadzie kładkę dla pieszych, na rzece Salzach. Jak na wielu innych mostach i tu kultywowana jest tradycja zawieszania miłosnych kłódek
Tuż za rzeką mijając jedną uliczkę i przechodząc przez niewielkie podwórko docieramy do głównej handlowej ulicy Salburga – Getreidegasse.
Po kilkudziesięciu metrach stajemy przed charakterystycznym budynkiem w kolorze kurzego żółtka. To kamienica, w której urodził się Mozart. Tu też jest muzeum, które obowiązkowo zwiedzamy. Uliczka jest wąska, stąd trzeba zadzierać głowę wysoko do góry, by całą kamienicę objąć wzrokiem.
U podnóża wielkiej złotej kuli na chodniku zrobiono wielką szachownicę, na której starsi panowie grają w tę grę przesuwając ogromne pionki.
Idąc dalej prosto kierujemy się do czegoś w rodzaju połączenia tramwaju szynowego z kolejką linową (tzw. Reiszug), który zabierze nas na wzgórze zamkowe.
Z wagonika rozciąga się wspaniały widok na Dom (seledynowa kopuła) oraz Rezydencję, Uniwersytet oraz całą Starówkę.
Po wjechaniu na górę naszym oczom ukazują się Alpy w całej okazałości. Przypatrujemy się najwyższej górze i od razu podejmujemy decyzję, że chcemy się na nią dostać! Jak?! Zaraz się przekonacie 🙂
Przed wejściem oceniamy grubość stalowej liny, do której przyczepiony jest wagonik i podejmujemy decyzję: „Jedziemy!” …w końcu jak to mawiają „raz kozie śmierć”…
I tu krótki rys historyczny:
kolejka została zbudowana w ciągu dwóch lat, a otworzono ją w kwietniu 1961 roku. W ciągu podróży wznosimy się z 456 m n.p.m. do 1776 m, w tym czasie uszy przytykają się kilkakrotnie wszystkim turystom i tylko pan obsługujący kolejkę pozostaje niewzruszony 🙂
Podróż na górę trwa około 9 minut, a wagoniki mijają się w połowie trasy (są tylko 2 wagoniki, więc co pół godziny następuje odjazd z obu stacji).
Na górze panuje ujemna temperatura. W trampkach nie miałam specjalnie czego szukać w liczącej kilka metrów pokrywie śnieżnej. Za to widoki były oszałamiające!
Z góry widać cały Salzburg (lotnisko po lewej stronie) i jego odległe okolice.
Należy wspomnieć, że maszerując kawałek dojdzie się do niemieckiej granicy, gdyż przebiega ona przez ten górski masyw.
E.
P.S.
W tym miejscu wielkie podziękowania kieruję do J. za przechowanie nas w swoim wiedeńskim apartamencie 🙂
Podobne wpisy
Komentarze
17 odpowiedzi na “Salzburg”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Salzburg to jedno z tych miast, do których jak się raz pojedzie to nie można o nim zapomnieć. Już sama podróż pociągiem z Wiednia dostarcza nie [...]
Madame,
Od dawna śledzę Twój blog często korzystając ze świetnych przepisów.
Czytam również Twoje relacje z podróży i wpisem o Wiedniu i Salzburgu zachęciłaś mnie do odwiedzenia tych miast. Na majówkę wybieram się z rodziną( nocleg w Wiedniu) i mam pytanie o podróż do Salzburga.
Skąd odjeżdża pociąg, jak długo się jedzie i czy wyjeżdżając z Wiednia z rana na cały dzień do Salzburga damy radę zobaczyć to co opisywałaś. Czy jest problem z powrotem chodzi o godziny powrotne do Wiednia?
Będę wdzięczna za Twoje sugestie.
Ewo, my tak właśnie zrobiliśmy! Wyjazd rano, powrót wieczorem. Odjazd był z dworca głównego wcześnie rano (było to 3 lata temu, więc teraz może być inaczej). Podróż trwała ok. 3h, ale czas spędzony w mieście był wystarczający, bo i powrót był dopiero późnym wieczorem 🙂
Serdecznie pozdrawiam
E.
Dziękuję za szybką odpowiedź.
Życzę niewyczerpalnych przepisów i pomysłów na blogu z okazji jego urodzin.
Serdecznie pozdrawiam,
Ewa
Niestety nie dane mi było obejrzeć Salzburg za dnia i ciepłą porą, więc dziękuję za ten wpis. Moje wspomnienia z Salzburga to śnieg, przeszywające zimno i obawa, czy butelki wina wiezione z Włoch na ślub przetrwają noc w bagażniku:)
Wspaniała wycieczka i wspaniale obrany cel. 🙂 Salzburg jest ślicznym miejscem. Obecnie mam tutaj przyjemność przebywać na stypendium, więc trochę czasu na zwiedzanie jest. Mam jedną uwagę, co do czekoladek, czy też raczej kul Mozarta, których oryginalnym wytwórcą nie jest firma Mirabell. Tak się bowiem złożyło, że jedyny oryginalny wytwórca założyciel Cafe Fürst, Paul Fürst stworzył wspaniałe czekoladki w 1890, a na cześć bohatera tamtym czasów nazwał je kulami Mozarta. Wszystkie inne czekoladki takie jak Mirabell to podróbki tworzone na skutek braku odpowiednich przepisów chroniących te produkty. Prawdziwe czekoladki Mozarta firmy Fürst to te w niebieskich papierkach. Ale uwaga, poza kolorem sreberka zapamiętujemy też nazwę wytwórcy, ponieważ są i podróbki w niebieskim opakowaniu.
Jest parę miejsc w Salzburgu, gdzie można je kupić. Niestety nie są tak szeroko reklamowane i dostępne na każdym stoisku jak twory podróbkowe, które można spotkać również w Wiedniu, czy nawet na stacjach benzynowych poza granicami Austrii. Ta polityka firmy sprawia jednak, że Salzburg nabiera charakteru miasta prawdziwie elitarnego pod względem tych sławnych czekoladek- tylko tutaj, w mieście Mozarta można spróbować jedynych i oryginalnych czekoladek. Zresztą, gdzie znaleźć bardziej ku temu odpowiednie miejsce?
Podaje stronę wytwórcy http://screenshooter.net/3322242/gdourjs
oraz zapraszam również na mojego bloga z wrażeniami z Salzburgu, gdzie można zobaczyć zdjęcia prawdziwych czekoladek.
http://rusalkawalpach.wordpress.com/2012/12/15/598/
P.S. "Dom" to po niemiecku po prostu katedra, czyli najważniejszy z najważniejszych kościołów. 🙂 Swojsko brzmi, prawda?
pozdrawiam 🙂 Rusałka (Karolina)
Karolino,
bardzo dziękuję za niezwykle interesujący komentarz. W Wiedniu w sklepie Mirabell powiedzieli mi, że to właśnie ta marka robi oryginalne kule Mozarta, ale faktycznie w Salzburgu jadłam te srebrno-niebieskie. Już wprowadzam poprawkę do tekstu 🙂
Serdecznie Cię pozdrawiam,
E.
Miło znów przypomnieć sobie to miejsce:) Zdecydowanie warte odwiedzenia! Tym razem to ja dziękuję Ci za przywołanie miłych wspomnień:D (http://bybyloprzyjemniej.blogspot.co.uk/2012/07/austriacka-pereka-salzburg.html)
Pozdrawiam serdecznie!
Kreciu,
doskonale pamiętam Twoją relację z lipca i zazdroszczę, że mogłaś spędzić w Salzburgu więcej niż tylko jeden dzień.
Serdeczności,
E.
ja odwiedziłam Salsburgerland w okresie świątecznym 🙂 zresztą… nie pierwszy raz [może już 30? 😉 ]
A w samym Salzburgu byłam jeden raz – dwa lata temu, miasto warte zwiedzenia!
Zresztą… ja kocham Austrię, ma swój urok i pociąga mnie o wiele bardziej niż egzotyczne kraje 🙂
Droga Czytelniczko,
Jeszcze niewiele rejonów miałam okazję widzieć w Austrii, ale tam gdzie byłam ogromnie mi się podobało. I jeszcze to jedzenie…pycha!
Z pozdrowieniami,
E.
na dole wiosna na górze zima… boskie widoki <3
Bardzo mi się podoba taka wycieczka. Muszę sobie zaplanować taki wyjazd w tym roku:-)Udanego dnia!
Dziękuję Melko! Pomyśl o Salzburgu, bo to cudne miejsce i fantastyczne okolice.
Pozdrawiam ciepło,
E.
Wspaniała relacja:) Kusisz mnie Madame, żeby zorganizowac nam podobna wycieczkę. Pozdrawiam serdecznie:)
Ewa,
To miasto jest zdecydowanie warte odwiedzenia. Bardzo serdecznie polecam!
Miłego dnia,
E.
Witaj.Potrzebuję Twojej pomocy…zadano m zagadkę a mianowicie,co powinen koniecznie zobaczyć(odwiedzić ) w Salzburgu facet po 40 tce
Niestety nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Byłam tam tylko 1 dzień i nie widziałam wszystkiego.