Spice Bazaar (zwany też Bazarem Egipskim – Egyptian Bazaar) wraz z Grand Bazaar to najbardziej znane bazary w Stambule – najliczniejszym mieście Turcji i Europy*. Spice Bazaar to miejsce, wokół którego tętni życie i to nie tylko sam budynek bazaru, ale też gęsta sieć uliczek dookoła niego, w których zlokalizowane są liczne restauracje, kawiarnie oraz sklepy. Dajcie się zabrać do magicznej krainy, pachnącej aromatyczną kawą po turecku, mocną herbatą i licznymi przyprawami oraz słodką baklawą i chałwą.
Słowem wstępu…
Wizyta w Stambule była moim marzeniem odkąd pamiętam. Ale dawniej połączenia lotnicze były znacznie gorsze, potem nastała pandemia i temat się zupełnie rozmył. Obecnie lotów jest znowu dużo i jest w czym wybierać, bo można lecieć LOTem lub Turkish Airlines. Podróż trwa nieco ponad 2h. Jedyny minus to wiecznie drogie bilety. Trudno dziś znaleźć promocję na jakikolwiek lot.
Jednak my nie lecieliśmy z Warszawy, a z Bodrum lokalnymi liniami Pegasus. To taki odpowiednik naszego EuroLOTu, czyli lokalne linie tureckie. Moim zdaniem są bardzo dobrej jakości, mają nowe samoloty, a obsługa jest bardzo miła. Lot z lotniska Milas-Bodrum do Stambułu trwał ok. 40 minut i kosztował ok. 100 EUR. Siatka lotów jest tak ułożona, że w mieście możecie spędzić cały dzień, od rana do zachodu słońca.
Taki jednodniowy wypad jest oczywiście męczący, ale jak się nie ma dużo czasu i chce się choć liznąć Stambułu przez dzień, to jest to jakieś wyjście. Nam zaostrzył apetyt! Zdecydowanie chcemy więcej! Musimy tam wrócić, by zobaczyć to, czego się nie udało za pierwszym razem. A nie udało się np. dotrzeć na Grand Bazaar, a tylko na Spice Bazaar, który okazał się miejscem totalnie w moim klimacie.
Spice Bazaar
Bazar Egipski (po turecku: Mısır Çarşısı) w Stambule jest jednym z największych bazarów w mieście. Zlokalizowany w dzielnicy Eminönü, jest najsłynniejszym krytym kompleksem handlowym po Wielkim Bazarze. Został zbudowany w 1660 roku po wielkim pożarze Stambułu, który rozpoczął się 24 lipca 1660 roku i trwał nieco ponad dwa dni niszcząc wiele dzielnic miasta.
Był i jest centrum handlu przyprawami w Stambule, ale ponoć w ostatnich latach sklepy innego typu stopniowo wypierają sprzedawców przypraw. Sam budynek jest częścią kompleksu Nowego Meczetu, a dochody uzyskiwane z wynajętych sklepów wewnątrz budynku bazaru przeznaczane są na utrzymanie budynku sakralnego.
Co tu można kupić?
Spice Bazaar to w sumie 85 sklepów sprzedających przyprawy, lokum (Turkish delight), chałwę, kawy i herbaty, biżuterię, pamiątki oraz suszone owoce i orzechy. Każdy sklep jest dość duży, można do niego wejść. To nie są tylko takie małe stoiska, na których kupujecie stojąc na zewnątrz. Wiele jest bardzo eleganckich. I co ciekawe: możecie tu też wymienić Euro na liry po bardzo korzystnym kursie.
Centrala kawowa
Do tego dochodzi jeszcze całe otoczenie z masą restauracji, kawiarni i sklepów zlokalizowanych wokół bazaru w plątaninie wąziutkich uliczek. Są wypełnione ludźmi od rana do wieczora. Lokalni sprzedawcy streetfoodu przechodząc ze swoimi garkuchniami tamują na nich ruch. Z każdego rogu czuć jakieś zapachy. A to świeżo palonej i mielonej kawy w centrali kawowej słynnej marki Kurukahveci Mehmet Efendi, w której kawę kupuje się z okienka. Panowie ubrani w firmowe uniformy mielą i pakują kawę w papierowe zawiniątka. Zapach czuć wiele metrów od tego miejsca! I choć kawa tu jest droższa niż tej samej marki w markecie, to warto ustawić się w kolejkę i kupić ją właśnie tu. Smakuje niesamowicie! Po powrocie do domu od razu przywołacie smak tureckich wakacji.
Poza kawą, kupicie tu rzeczy do domu, tygielki, filiżanki, szklanki „tulipanki” na turecką herbatę. Polecam Wam też cukiernię Safa, w której można zakupić baklawę. Jeśli poprosicie, zapakują Wam ją hermetycznie i nic Wam nie wycieknie w trakcie lotu samolotem. Na miejscu też można usiąść i skosztować produktów na miejscu z filiżanką kawy.
Jest tu mnóstwo restauracji z kebabami, a także takie sprzedające wyłącznie kandyzowane owoce czy turecki przysmak – lokum. To właśnie tu po raz pierwszy w życiu próbowałam lokum, które mi posmakowało.
Zakupiliśmy też herbatę z całymi kwiatkami jaśminu, jak i klasyczną czarną. Im dłużej będziecie chodzić, tym więcej rzeczy pewnie wpadnie Wam w oko, bo są też tekstylia czy klasyczne pamiątki. W zasadzie w okolicach bazaru można spokojnie spędzić cały dzień, bo dookoła jest kilka meczetów, a niecałe 2 km stąd znajduje się Hagia Sophia czy Błękitny Meczet. To dobry punkt startowy do zwiedzania.
Spice Bazaar – podsumowanie:
Spice Bazar to fantastyczne zadaszone „centrum handlowe”, tętniące życiem, z niesamowitą energią. Takie, na którym możecie się targować, jesteście trochę zaczepiani jako turyści, ale w granicach rozsądku. Jest to bowiem miejsce w jakiejś mierze nastawione na przyjezdnych, ale spotkacie też mnóstwo lokalsów. Zwłaszcza na uliczkach otaczających bazar. To nie jest tak, że mieszkańcy Stambułu nie robią tu zakupów, robią, a jakże! I to jest super, bo można zobaczyć gdzie naprawę warto zjeść i czego warto spróbować. Do okienka z kawą stałam w kolejce z samymi Turkami i Turczynkami ponad 10 minut. Było warto.
Bardzo polecam!
E.
P.S. O innych miejscach z duszą przeczytacie w cyklu Prawdziwe miejsca.
*Oczywiście Stambuł tylko częściowo jest położony w Europie; na kontynencie europejskim zlokalizowana jest jego część biznesowa, podczas gdy dzielnice mieszkalne leżą w większości w Azji.
Podobne wpisy
Komentarze
Autor: Madame Edith
Spice Bazaar (zwany też Bazarem Egipskim – Egyptian Bazaar) wraz z Grand Bazaar to najbardziej znane bazary w Stambule – [...]
Dodaj komentarz