Wiedeń – gdzie dobrze zjeść? Subiektywny gastroprzewodnik (cz. I: śniadania i miejsca na mniejszy głód)
„Gdzie jeść w Wiedniu?” – nawet nie wiem ile wiadomości i komentarzy dostałam z takim pytaniem. Wszyscy bowiem trafiali na przewodnik po kawiarniach i oczekiwali, że napiszę także o restauracjach. Ten wpis w sumie powinien powstać dawno temu, ale nie sądziłam, że temat Was aż tak interesuje. W końcu zmobilizowaliście mnie do jego napisania, bo pytań o restauracje w Wiedniu było tyle, że stwierdziłam, że łatwiej mi po prostu będzie spisać wszystkie moje doświadczenia w jednym miejscu. W przyszłości z całą pewnością będzie też aktualizowany, tak samo jak to robiłam z wpisem o wiedeńskich kawiarniach. Od razu zaznaczę, że jest to przewodnik napisany bardziej z punktu widzenia lokalsa, niż typowo turystyczny. Nie znajdziecie więc w nim miejsc, które inne przewodniki wymieniają ciurkiem na jednym wdechu.
W Wiedniu mieszka mój przyjaciel z czasów studiów i to jego zawsze odwiedzam, stąd tak częste wizyty. To on mi pokazał większość z opisanych tu lokali, a odradził te typowo turystyczne i raczej drogie jak Plachutta czy Figlmüller, który reklamuje się jako „dom wiedeńskiego sznycla”. A że na jedzeniu się zna, to się go słucham. Plachuty czy Figlmüller’a Wam nie odradzam, bo w nich nie byłam, a tylko zaglądałam i stwierdzałam, że takie miejsca mnie nie interesują. Może kiedyś do nich zajrzę, ale jak do tej pory jeszcze nie miało to miejsca.
W Wiedniu można zjeść smacznie i w całkiem przystępnych cenach. Większość z opisanych przeze mnie miejsc nie zrujnuje Waszego budżetu, a w każdym porcje są solidne. Jeśli jest inaczej, wyraźnie to zaznaczam.
Nie nastawiajcie się tylko na dobry serwis – ten w Austrii jest przeważnie fatalny. Nawet w Steirereck (2* Michelin i aktualnie 14. restauracja na świecie w rankingu „The World’s Best 50 Restaurants” – gdy tam byłam była na miejscu 10.) serwis pozostawiał nieco do życzenia. Tak więc naburmuszonymi kelnerami się nie przejmujcie. Nie przejmujcie się też gdy nie będą chcieli szybko wydać Wam reszty lub w ogóle podejść do Waszego stolika. To w Wiedniu standard. Oni nawet rachunkiem się nie spieszą, zupełnie jakby nie liczyli na napiwki. I w sumie faktycznie nie mają na co liczyć, bo serio: tak złego serwisu nie spotkałam nigdzie indziej. Ale żeby nie było, jedzenie jest naprawdę ok. Jeśli lubicie syte danie i okazałe desery popite dobrą kawą, Wiedeń to miasto dla Was. A że adresów mam sporo, to też przewodnik dzielę na dwie tury, inaczej ten wpis nie miałby końca. Zaczynamy!
Wiedeń – gdzie na śniadanie?
Wiedeńczycy często kupują kanapki w wielu piekarniach, które są rozlokowane często w przejściach podziemnych lub przy głównych ulicach. Tych miejsc jest cała masa i poznacie je po długich kolejkach z samego rana. Wybór kanapek jest faktycznie ogromny i widać, że piekarnie rankiem nastawiają się na sprzedaż tego typu produktów.
Możecie też pójść po pieczywo do słynnej wiedeńskiej piekarni „Joseph Brot vom Pheinsten„, którą podziwiam od czasu swojej pierwszej wizyty w Wiedniu (zobaczcie wpis: „Prawdziwa piekarnia„). Jest drogo, ale pysznie. Można kupić bułkę, kanapkę i bio jogurt na śniadanie. W lodówkach są też pasty do smarowania i inne smakołyki.
Miałam okazję zjeść bardzo dobre śniadania także w dwóch hotelach:
- The Guesthouse Vienna – to miejsce, które słynie z dobrego, wypiekanego na miejscu pieczywa, które można też kupować na wynos. I faktycznie pieczywo jest bardzo smaczne, śniadanie zresztą również. Ale jak w większości hoteli za przyjemność jedzenia śniadania w miłej atmosferze i ładnym lokalu trzeba zapłacić ok. 20 EUR.
- Hotel Kempinski – jeden z pięciogwiazdkowych hoteli usytuowanych przy wiedeńskim Ringu w zabytkowym Palais Hansen. Tu można przyjść na brunch z szampanem. Jedzenie podane jest w formie bardzo bogatego bufetu. Są soki, stacja live cooking i wszelkie bajery, jakich można po takim miejscu oczekiwać. Koszt, jak na tę sieć przystało, nie jest niski – 48 EUR.
Wiedeń – gdzie na małe co nieco?
Trześniewski – sieć założonych przez Polaka sklepów z kanapkami. Polecam Wam największy, choć wcale nie duży, punkt przy Dorotheergasse 1. Wszystkie kanapki, jakich próbowałam były pyszne. Chyba najbardziej charakterystyczne były te ze śledziem oraz pastą z papryki (w kolorach austriackiej flagi).
P.S. Koniecznie spróbujcie dostać się tam do toalety usytuowanej w piwnicy.
Le Bol – o tym miejscu pisałam już bardzo dawno temu (konkretnie tu: „Wiedeński Le Bol i Monsieur Seguin„), ale powiem Wam jedno: sałatka Monsieur Seguin jest nadal genialna! To kapitalne miejsce i ta sałatka jest chyba najlepszą rzeczą, jaką można zjeść w Wiedniu. Ale uwaga: miejsce jest super popularne i dopiero późnym wieczorem robi się tu pusto. Warto zrobić rezerwację, jeśli chcecie przyjść w godzinach obiadowych.
ra’mien Restaurant – jak sama nazwa wskazuje to miejsce serwuje ramen i trochę innych azjatyckich frykasów. Generalnie nie zjecie tu pewnie najlepszego ramenu w swoim życiu, ale też nie będziecie zawiedzeni. Ceny są przystępne, lokal jest spory i nowocześnie urządzony.
Bitzinger – do tej budki kolejki ustawiają się od otwarcia do późnych godzin nocnych. W przerwie spektakli w operze tłum elegancko ubranych widzów wylewa się na ulicę po kiełbasę na papierowej podstawce. Serio!
To miejsce kultowe i trudno byłoby o nim nie wspomnieć. Nieco mniej kultowe jest to, że sprzedawcy tą samą ręką biorą pieniądze i podają Wam pieczywo do kiełbaski. Ale tak jak wspomniałam na wstępie, to takie austriackie smaczki i nie jest to nic niezwykłego. Kiełbaski są za to pierwsza klasa, uwielbiam je i pisałam o nich już raz we wpisie „Wiedeńskie kiełbaski„.
I to by było na tyle w dniu dzisiejszym – drugą część z restauracjami serwującymi większe posiłki i kuchnię austriacką znajdziecie TU.
Pozostałe wpisy o Wiedniu znajdziecie w sekcji WIEDEŃ.
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
13 odpowiedzi na “Wiedeń – gdzie dobrze zjeść? Subiektywny gastroprzewodnik (cz. I: śniadania i miejsca na mniejszy głód)”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
„Gdzie jeść w Wiedniu?” – nawet nie wiem ile wiadomości i komentarzy dostałam z takim pytaniem. Wszyscy bowiem trafiali na [...]
Bitzinger zdecydowanie poniżej normy. Znacznie lepiej karmi Leo, Scharfer Rene czy budka przy Quellenplatz. Bitzinger daje suche bułki i dość przeciętne kiełbaski za dość nieprzyzwoitą cenę 🙂
Jeśli chodzi o serwis, to kelnerom się po prostu nie spieszy. Dajesz mu znać, że chciałabyś zapłacić i on wraca po jakimś czasie z rachunkiem. Zwyczajowe jest siedzenie dłużej w kawiarni i ogólnie przyjęte jest, że jak kelner się będzie narzucał z rachunkiem, to jest sygnał do wyjścia, a to by było całkiem nieeleganckie.
Można czasami odnieść wrażenie, że kelnerzy są opryskliwi, ale oni zwykle po prostu są bardzo „do rzeczy” i bezpośredni.
Mieszkam w Wiedniu 1,5 roku i raz zdarzył mi się fatalny serwis, ale jak następnym razem poszłam do tej samej restauracji, to ta kelnerka już tam nie pracowała nawet. Raz jeszcze zdarzył mi się zupełnie przeciętny, a poza tym głównie dobre doświadczenia, a już całkiem fantastyczne reakcje jak idziemy z psem gdzieś.
OK, będziemy mieć w pamięci tę rekomendację.
Jeszcze raz dziękuję za ten przewodnik po wiedeńskim jedzeniu 🙂
Świetnie, jest zapowiedziany przewodnik po jedzeniu. Trześniewski już od dawna w planach, Bitzinger również; i tak w temacie tego ostatniego: która kiełbasa jest jaka?! 😀 Rozpoznaję jedynie coś w typie naszej białej. Nie znamy niemieckiego, więc chyba będziemy musieli decydować w ciemno.
No właśnie, a propos; czy da się w Wiedniu dogadać po angielsku bez większych problemów?
Olu, polecam Ci klasyczną Currywurst – to mój nr 1.
Po angielsku bez problemu się dogadasz, menu jest zawsze w tym języku 🙂
Świetny przewodnik – cudowne zdjęcia! Będę na miejscu już za niecałe 2 tygodnie i z pewnością skorzystam z rekomendacji.
Dziękuję! Cieszę się, że wpis okazał się przydatny 🙂
Thank you very much for your visit at The Guesthouse Vienna!
Looks like you had a gread culinary tour through our beautiful city of Vienna 🙂
Best wishes,
Denise
PR Manager, The Guesthouse Vienna
Bardzo lubię kanapki w Ankerze i u Trześniewskiego. Jeśli chodzi o kiełbaski to sprawdzona przez mnie „budka” znajduje się na Schwedenplatz. Co do serwisu to zgadzam się z Tobą że niestety pozostawia wiele do życzenia. Nigdy nie zapomnę jak kelner w kawiarni Aida mieszczącej się w pobliżu katedry Św Szczepana nakrzyczał na mnie po tym jak sam zawadził o moją nogę. Ale mogę dodać że w innych miastach w Austrii obsługa była zawsze ujmująca np w Salzburgu więc może to tylko przypadłość stolicy.
Kanapki z Ankiera i od Trześniewskiego bardzo lubię, a jeśli chodzi o budki z kiełbaskami to sprawdzona przez mnie znajduje się na Schwedenplatz. Co do serwisu we Wiedniu to zgadzam się z Tobą że niestety często jest po prostu okropny. Nigdy nie zapomnę jak kelner w kawiarni Aida mieszczącej się przy katedrze Św. Szczepana nakrzyczał na mnie po tym jak sam zawadził o moją nogę. Ciekawe że w innych miastach w Austrii obsługa była zawsze ujmująca np w Salzburgu, więc może kiepski serwis to przypadłość stolicy.
Uwielbiam kanapki z Ankiera ( lubię też ich inne wypieki i kawę) oraz od Trześniewskiego. A jeśli chodzi o kiełbaski to dobra miejscówka jest na Schwedenplatz. Co do serwisu to zgadzam się że w Wiedniu bywa okropny. Nigdy nie zapomnę jak kelner w cukierni Aida tuż obok katedry Św. Szczepana nakrzyczał na mnie po tym jak sam zawadził o moją nogę. Ale już w innych miastach w Austrii obsługa była zawsze ujmująca np. w Salzburgu, więc może to tylko „przypadłość” stolicy.
Tak, zdecydowanie w Salzburgu było dużo lepiej. Być to może to taka wiedeńska przypadłość ze względu na masę turystów.
Dzięki za ten wpis i kolejny. W Wiedniu nie byłam wieki całe, a widzę, że dzieje się i jest masa ciekawych miejsc, które można odwiedzić.
Ewo, bardzo polecam Ci kolejną wizytę. W przeciwieństwie do Warszawy tam knajpy trzymają się dobrze przez wiele lat, więc sądzę, że nawet za rok lub dwa czy więcej te adresy będą aktualne.