fbpx

Wiedeń – migawki

28 listopada 2013
wiedeń ratusz

Odkąd pracuję po kilkanaście godzin na dobę, tak naprawdę odpoczywam tylko poza krajem, bo tam nie mam internetu… a przynajmniej jest on bardzo ograniczony 😉 Dzięki temu, że mieszkam w południowej części Warszawy na Okęcie mam przysłowiowy „rzut beretem” – taksówką 10 minut, a autobusem nieco ponad kwadrans, znacznie szybciej mogę dostać się na lotnisko, niż np. na dworzec w centrum.

Niestety w mojej pracy, zresztą Monsieur ma podobnie, nie jesteśmy w stanie zaplanować sobie urlopu z większym wyprzedzeniem niż 2 miesiące. Dlatego zwykle kupujemy bilety na samolot na 3-4 tygodnie przed podróżą lub korzystamy z ofert „last minute”. Innej opcji nie ma, bo nie mamy samochodu, który przy krótkich wypadach byłby przydatny.

Ostatnio byliśmy już tak zmęczeni i spragnieni wakacji, że zdecydowaliśmy się wybrać na kilkudniowy wypad. Wybór był całkiem prosty: pojechaliśmy do naszego przyjaciela do Wiednia. Miasto o tej porze roku nie jest tak przyjazne jak wiosną, czy latem, ale i tak temperatura była wyższa o kilka stopni niż w Polsce. Dzięki temu swobodnie dało się chodzić na wielogodzinne spacery po tej jakże wspaniałej metropolii.

W muzealnym sklepie z pamiątkami (MAK): zabawne gadżety do ustawiania wina w pozycji lewitującej
Wiedeń ma tę znakomitą zaletę, że mieszka tam J., który zna jak własną kieszeń mnóstwo lokali i wie gdzie pójść, żeby było smacznie, z przytupem i po austriacku 😉 Oczywiście w jego towarzystwie jest także dużo raźniej i weselej. Fajnie jest zwiedzać miasto w towarzystwie „tubylca”. 
„Black Beauty” – ciastko/torcik czekoladowy – popisowy deser w restauracji „Orlando di Castello
W trakcie naszego pobytu odwiedziliśmy wiele nowych miejsc, do których nie zajrzeliśmy rok temu. I co najfajniejsze: trafiliśmy na sezon świątecznych jarnarków! A zawsze marzyłam o tym, by zobaczyć takie wydarzenie pod wiedeńskim ratuszem. W tym roku się to udało i jestem z tego powodu przeszczęśliwa 🙂
wiedeń ratusz
Jarmark pod Ratuszem o zmierzchu
W imieniu swoim, jak i Monsieur, kieruję w stronę J. serdeczne podziękowania za przechowanie nas w swoim apartamencie. To dzięki niemu mogę pokazać Wam poniższe zdjęcia. Wkrótce napiszę więcej o wiedeńskich kawiarniach (będzie przegląd tych najlepszych!), jak i świątecznych jarmarkach.
Dobrego dnia,
E.

P.S.
Więcej o niektórych miejscach przestawionych na zdjęciach przeczytacie we wcześniejszych wpisach:

Wnętrze restauracji „Orlando di Castello”
Na winklu słynna Cafe Prückel

Bar w muzeum MAK

Wnętrza muzeum MAK
Wystawa krzeseł – muzeum MAK

Wnętrza muzeum MAK

Dreptak przy Graben i Karntner

Pałac Hofburg
Najbardziej znana wiedeńska kawiarnia – Café Central 
Najlepsze latte w Wiedniu („Orlando di Castello”)
Jarmark
Jarmark
Jarmark
Jarmark
Wystawa Louis Vuitton mam wrażenie, że parafrazuje polskie powiedzenie, jakże na czasie w listopadzie, „gąski, gąski do domu”.
opera wiedeńska
Opera nocą
Jedna z głównych ulic handlowych – Kartner
Julius Meinl Weinbar
Naschmarkt – najpopularniejszy targ w Wiedniu
Naschmarkt – sobotni targ staroci
Naschmarkt – targ ze świeżymi kwiatami i świątecznymi ozdobami
Naschmarkt – targ warzywny
Naschmarkt – różne rodzaje oliwek

Szwajcarski ser o smaku trufli na stoisku serowym w delikatesach Julius Meinl am Graben
Moje ulubione wiedeńskie delikatesy – Julius Meinl am Graben. Piękne wnętrza i genialny wybór produktów.
Julius Meinl am Graben
Pasaż z kawiarniami i sklepikami w Palais Ferstel
Apfelstrudel w Café Landtmann
Ratusz
Jabłka w karmelu na jarmarku
wiedeń ratusz
Naschmarkt 
Parlament o zmierzchu
Volkstheater nocą
Cafe Drechsler przy Naschmarkt
Deser w barze Onyx
Hundertwasserhaus – jeden z moich ulubionych budynków w Wiedniu
Hundertwasserhaus – pasaż
Bitzinger – najbardziej znana budka z wiedeńskimi kiełbaskami tuż obok Opery
Wiedeński fast food

Jak oceniasz ten wpis?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten post.

Podobne wpisy

Komentarze

24 odpowiedzi na “Wiedeń – migawki”

  1. Anonimowy pisze:

    Wiedeń to piękne miasto, byłem nie raz i polecam, po prostu jak w bajce. Uwielbiam ich potrawy mmm… dużo mięska:) jak tęsknie sięgam po kiełbaski wiedeńskie, które często podczas pobytu jadałem tam na śniadania – najlepiej te Henryka Kani, bo jakoś ich smak wydaje mi się najbardziej podobny do oryginału:)

  2. Kasia pisze:

    Dziękuję za odpowiedź 🙂 Poszukam czegoś dla nas pod tym kątem. Jarmarki są na pierwszym miejscu naszej listy odwiedzin.

  3. Kasia pisze:

    Edith,

    tak się składa, że będę podążać w ten weekend Twoimi szlakami. I chciałam się Ciebie spytać o sugestie, gdzie warto zajrzeć przy takiej aurze, która mało zwiedzaniu sprzyja ;)?
    Dodam, że zaliczyliśmy kilka ważnych punktów (Naschmarkt, Schonbrunn, Prater, Stephansplatz, Volksgarten i rejony parlamentu) we wrześniu.

    Z góry dziękuję za odpowiedź!

    • Madame Edith pisze:

      Kasiu,

      przy takiej pogodzie polecam Wam kawiarnie (patrz tu: Wiedeńskie kawiarnie) lub muzea – byłam m.in. w MAK, Belwederze, Schonbrunn – Pałac już widziałaś, ale czy byłaś na pokazie robienia Apfelstrudel? 🙂
      No i oczywiście jarmarki oraz wizyta w heurigen'ie – tradycyjnej restauracji ze sznyclami i innymi smakowitościami.

      Serdecznie pozdrawiam,
      E.

  4. Świetne zdjęcia z Wiednia 🙂

  5. decorateacake pisze:

    oh…. przedsmak tego co będę widzieć w sobotę. Jutro również jadę do Wiednia, niestety tylko na jeden dzień, więc pewnie zobaczę tylko ważne rzeczy + kilka godzin na Jarmarku Świątecznym a to lubię najbardziej, byłam już na takim w Dreźnie i Berlinie, było cudownie, a ten cały klimat tam… cudo!

  6. Travellerka pisze:

    Piękne zdjęcia, piękne miasto! Dziękuję za tak miły spacer 😉

  7. Gosia pisze:

    Wspaniałe fotki

  8. ladylaura. pisze:

    Wiedeń to najpiękniejsze miasto ,moim skromnym zdaniem,zaciekawiły mnie czerwone oliwki ,ciekawe czym je zabarwiono?,pozdrawiam.

    • Agnieszka pisze:

      Wydaje mi się, że one nie są barwione. To po prostu taka odmiana.

    • Madame Edith pisze:

      Też jestem tego zdania. Szczególnie to widać po tych żółtych – trudno byłoby "zafarbować" np. zieloną oliwkę na taki kolor. Oliwki bordowe są łatwo dostępne w polskich sklepach, te czerwone są nieco od nich jaśniejsze i mają bardziej nasycony kolor.
      E.

  9. basia pisze:

    A truskawski jak smakowaly ? bo sezon chyba sie na nie juz skonczyl ?

    • Madame Edith pisze:

      Basiu,
      Pewnie, że sezon na gruntowe się skończył, co nie zmienia faktu, że w Austrii w wielu deserach można było je spotkać. Nawet na jarmarku zalewane gorącą czekoladą. Były pyszne 🙂

      Z pozdrowieniami,
      E.

  10. Agnieszka pisze:

    Zazdroszczę takiego przyjaciela. Czy przypadkiem nie szuka nowych przyjaciół? ;))))

    W Wiedniu byłam w wieku kilkunastu lat, więc poza wesołym miasteczkiem Prater i tortem Sachera niewiele pamiętam.

    Jak w ogóle cenowo wypada Wiedeń?

    Super zdjęcia. Na widok torciku czekoladowego dostałam ślinotoku. Boska ściana z winami.
    Świetnie wyglądałaby sałatka z takimi kolorowymi oliwkami.

    Gratuluję wczorajszej wygranej!

    • Madame Edith pisze:

      Agnieszko,

      Ogromnie dziękuję 🙂
      Co do przyjaciela, to chyba trzeba byłoby się zapytać samego zainteresowanego – co powiesz J. na nową przyjaciółkę? 😉
      Sama jestem zdania, że przyjaciół jak butów nigdy dość 😉

      Serdeczne Cię pozdrawiam,
      E.

  11. Anonimowy pisze:

    J. dziekuje za liczne pochwaly w tekscie 🙂 Pozdrowienia z parabanku.

    • Madame Edith pisze:

      J.,
      Pochwaliłabym Cię nawet bardziej, ale sam wiesz, że nikt by mi nie uwierzył, że taki ideał istnieje, no i wtedy tekst powinien być oznakowany jako "reklama", a za tą nie przepadam na blogu 😉

      Buziaki!
      E.

  12. Wiedeń jest piękny! Mi się marzy zobaczyć to miasto pokryte puchowym śniegiem, musi to wyglądać cudownie:)

  13. Piękne zdjęcia jak to miasto z resztą:) Wiedeń znam ale dawno tam nie byłam, dziękuję za powrót do wspomnień. O tej porze roku jest tam równie ślicznie jak latem, głównie przez urok małych jarmarków. Polecam grzańce, kasztany no i koniecznie kiełbaski, które wypiera kebab. Pozdrawiam ciepło.

    • Madame Edith pisze:

      Małgorzato,
      Wiedeńskie kiełbaski są najlepsze i to pniestety prawda, że coraz częściej w budkach zamiast nich spotyka się kebab 🙁 Za to grzańce oraz poncze są wszędzie! Dosłownie na każdym kroku i to mi się bardzo podoba, że co rusz natknąć się można na mniejszy, czy większy jarmark, na którym są sprzedawane. 🙂

      Pozdrawiam ciepło,
      E.

    • Dawniej też tak było to wspaniale, że to się nie zmieniło 🙂

  14. Z niecierpliwością czekam na przegląd wiedeńskich kawiarni/restauracji! Za dwa tygodnie wybieramy się na jarmark do Wiednia, więc wskazówki co do tego, gdzie iść, byłyby wskazane. :))

    Pozdrawiam! IS

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tutaj możesz dodać zdjęcie do komentarza

Wiedeń – migawki


Odkąd pracuję po kilkanaście godzin na dobę, tak naprawdę odpoczywam tylko poza krajem, bo tam nie mam internetu… a przynajmniej jest on [...]
@MadameEdith on Instagram