Będąc na Zakynthos postanowiliśmy któregoś dnia z Monsieur wynająć jakiś środek lokomocji i odwiedzić stolicę wyspy – miasto Zakynthos. Zamiast samochodu, czy skutera postanowiliśmy wypożyczyć quad, który jest bardzo wygodnym i popularnym środkiem transportu na wyspie.
Z Laganas (miejscowość, w której mieszkaliśmy Zatoce Laganas) do stolicy mieliśmy zaledwie około 7 km do centrum miasta, a wzdłuż drogi mogliśmy podziwiać gaje oliwne, jak i mniejsze wioski i miasteczko Kalamaki.
Zakynthos to największe miasto na wyspie. Zostało praktycznie zupełnie zniszczone podczas trzęsienia ziemi w 1953 roku, a następnie w całości odbudowane. Miasto usytuowane jest wzdłuż wybrzeża, przy którym znajduje się największy tutejszy port, z którego wypływa się statkiem na całodzienną wycieczkę dookoła wyspy.
Nasz pojazd zaparkowaliśmy tuż przy największej atrakcji miasta – Kościele św. Dionizosa, przypięlismy go łańcuchem (tak nam poradziła pani z wypożyczalni) i poszliśmy ziwedzać stolicę 🙂
W Kościele św. Dionizosa znajdują się szczątki świętego. Do wnętrza można jednak wejść tylko dwa razy w ciągu dnia – tuż przed i podczas mszy (godziny wywieszone są na drzwaich). Wolno tam wejść tylko odpowiednio ubranym o czym informuje nas tablica przy wejściu. Jeśli turyści nie są stosownie ubrani zostają wyposażeni w wielkie chusty i tak przyodziani mogą zobaczyć wnętrza kościoła, w którym jest ścisły zakaz robienia jakichkolwiek zdjęć.
Tuż obok kościoła znajduje się też zabytkowa, wysoka dzwonnica wybudowana w tzw. stylu weneckim, co oznacza, że dzwonnica zawsze stoi oddzielnie tuż obok kościoła.
Wychdząc z kościoła postanowliśmy skierować się na centralny plac miasta – Plac Salomosa (poety, który stworzył 158-zwrotkowy hymn narodowy Grecji, wpisany do Księgi rekordów Guinnessa). Dojść tam możemy dwiema ścieżkami: idąć wzdłuż nadbrzeża lub kierując się na jedną z kilku równoległych do portu uliczek.
Postanawiamy pójść tą pierwszą drogą. Podczas spaceru mijamy wiele kawiarni, krórych ogródki wychodzą w kierunku wody. W ogródku jednej z nich spotykamy sympatycznego rudzielca, który wygrzewa się leniwie na krześle. Jest tak ciepło, że z dużym trudem pozuje mi do zdjęcia 😉
Idąc dalej obserwujemy port i wbijające do niego małe statki.
Po około 20 minutach docieramy do celu – Placu Salomosa, na którym stoi jego pomnik (w tle widać budynek Miejskiej Biblioteki, Centrum kulturalnego i kino).
Plac robi na nas duże wrażenie. Jest naprawdę sporych rozmiarów. Rozciąga się stąd wspaniały widok na morze, zatokę portową i przepływające tuż obok statki.
Dookoła placu jest też sporo zieleni.
Warto pamiętać, że w dawnych czasach w tym miejscu było morze, które Grecy stopniowo zasypywali piaskiem, aby poszerzyć miasto.
Największym zabytkiem przy placu oprócz pomnika jest oczywiście usytuowany po prawej stronie placu, przy wybrzeżu kościół Ag. Nikolaos Molou z 1561 r. To jedyny wenecki budynek uratowany po trzęsieniu ziemi i pożarze (piaskowy budynek po prawej stronie na powyższym zdjęciu).
Przy placu znajduje się barzo ładna restauracja. Zaglądamy do środka i okazuje się, że jest zupełnie pusta. Postanawiamy zatem iść dalej, by nie być jedynymi klientami.
Szybko orientujemy się, że jest przecież środowe popołudnie, które tradycyjnie w mieście jest czasem sjesty. Sklepy są pozamykane od 13:00 do 17:00-17:30. To dlatego na placu oprócz nas nie ma żywej duszy!
Kierujemy się w lewą stronę, wgłąb miasta.
Okazuje się, że jest tu mnóstwo kolorowych restauracji usytuowanych wzdłuż jednej z głównych ulic biegnących między placem Salomosa, a Placem św. Marka.
Powiem krótko: tu jest pięknie! Odnoszę wrażenie, że miasto Zakynthos tonie w kwiatach. Na każdym kroku są poustawiane kwietniki z pelargoniami, drzewa są poprzycinane, a chodniki czyste.
Każdy szczegół budynków jest zadbany. Można usiąść zarówno w bardziej tradycjnej tawernie, jak i nowoczesnej kawiarni.
Po dotarciu do Placu św. Marka wybieramy jedną z ulokowanych tutaj kafeterii o nazwie „San Marco”.
Jesteśmy nieco zmęczeni spacerem w dość wysokiej teperaturze, więc dla ochłody zamawiamy znakomite lody oraz kawy w stylu frappuccino (2 kawy i ogromna porcja lodów dla 2 osób to wydatek ok. 10 Euro, do tego na wejściu dostaje się syfon z zimną wodą i 2 szklanki).
Siedząc na zewnątz obserwujemy ruch na placu i to, co się dzieje w sąsiednich lokalach.
Po krótkim odpoczynku podążamy dalej. Kierujemy się w stronę, gdzie zostawiliśmy nasz pojazd, ale tym razem postanawiamy przespacerować się uliczkami wgłębi miasta.
W zasadzie aż do Kościoła św. Dionizosa towarzyszą nam po lewej i prawej rozmaite sklepy (włączając butiki ekskluzywnych marek) i kawiarnie. Spacer nie jest już tak męczący, bo pod budynkami biegną arkady, dzięki którym można schować się w cień.
Co rusz naszą drogę przecinają uliczki biegnące w poprzek miasta – prowadzące w górę. Spoglądamy w prawo i za każdym razm naszym oczom ukazują się strome schody i kolorowe budynki.
Stałym elementem zakintoskiego wystroju miasta są, jak już wcześniej wspomniałam, pelargonie i stare rowery.
Miasto jest pełne uroku. Bardzo romantyczne. Trzeba je koniecznie odwiedzić będąc na wyspie!
W planach mieliśmy jeszcze podjechanie na wzgórze Bohali i zobaczenie zamku, niestety zaczęło niespodziewanie padać i postanowiliśmy udać się w drogę porwotną do hotelu.
Po drodze tuż obok Kościoła św. Dionizosa spotkaliśmy jeszcze grupę jegomościów, którzy wypatrywali statków w porcie i zgodzili się zapozować do zdjęcia.
Podobne wpisy
Komentarze
12 odpowiedzi na “Zakynthos (miasto)”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
Będąc na Zakynthos postanowiliśmy któregoś dnia z Monsieur wynająć jakiś środek lokomocji i odwiedzić stolicę wyspy – miasto Zakynthos. [...]
Cudowny blog, cudowna wyspa 🙂 byłam wiem co mówię 🙂 zapraszam do poczytania o mojej podróży 🙂
Droga Edith,
uwielbiam Twoje relacje z podróży! Chyba się jeszcze nie zdarzyło, żebym nie pomyślała "O Boże jak pięknie! Muszę tam pojechać". Ja dokładnie za miesiąc wybieram się nareszcie do Paryża, o którym marzyłam odkąd skończyłam 4 lata. Wiem, że jesteś zagorzałą frankofilką w związku z czym mam pytanie, czy w najbliższym czasie nie planujesz wpisu na blogu dotyczącego właśnie Paryża, takiego mini-przewodnika dla planujących podróż? Byłabym wniebowzięta.
Pozdrawiam serdecznie
Zuza
Zuza,
serdecznie Ci dziękuję za miłe słowa 🙂 Bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje relacje z podróży.
Niestety ostatni raz byłam w Paryżu ponad 4 lata temu i nie chciałabym publikować informacji, które w chwili obecnej mogą być nieaktualne. Chcę, by na blogu wpisy w momencie publikacji były jak najbardziej bieżące i odnoszące się do stanu faktycznego.
Teraz mogłabym zrobić wpis co najwyżej ze zdjęciami ze swoich poprzednich wyjazdów, a że zdjęcia robiłam zwykłą "małpką", to również nie za bardzo chciałabym je upubliczniać, bo nie są po prostu dobrej jakości.
Jeśli tak się zdarzy, że pojadę do Paryża kolejny raz (co nie jest wykluczone w tym roku), to z pewnością zamieszczę szczegółową relację z tej podróży na blogu 🙂
Przepraszam Cię, że relacji z Paryża w najbliższym czasie nie będzie, ale po prostu chcę utrzymać odpowiedni poziom przekazywanych treści.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
E.
No cóż, trudno… Będę musiała sobie jakoś poradzić sama. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejną Twoją wyprawę 😉
Pozdrawiam
Z.
Alez mi sie tam podoba!
Nawet Plac św. Marka jak w Wenecji:-)
Super klimaty. Ja w lipcu lecę na Rodos:-) Pozdrawiam serdecznie:-)!
Przepięknie! Miałaś wspaniałe wakacje.Mi też się marzą wyspy Grecji… 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Po prostu cudo 🙂 kawiarenka z miętowymi stoliczkami jest urocza! 🙂
Znów przywołujesz moje wspomnienia:)) Szkoda że złapał Was deszcz, bo widok z góry (jak i sama trasa na nią) jest niesamowity. A takiej mrożonej kawy jak robią Grecy, nie potrafi nikt! pozdrawiam weekendowo // k
Magiczne miejsce 🙂
A te lody, mniam 😀
Wspomnień czar… "Parę" lat minęło:_)))
Pozdrawiam serdecznie
Asia
CUDOWNE miejsce ! Kiedyś je odwiedzę 🙂
Dziękuje ci Edith za bardzo ciekawą relację z podróży !
Pozdrawiam serdecznie,
Zosia