W ubiegłym roku Beskidy zaskoczyły nas bardzo dobrym jedzeniem i lokalnymi potrawami. Teraz w Karkonoszach również nie mogliśmy narzekać. Trafiliśmy do trzech lokali, z których niemalże trzeba było nas wyganiać siłą! Raz było tak pysznie, że wręcz powiedziałam, że chcę stamtąd dietę pudełkową, jeśli ją stworzą 😉 Dieta pudełkowa z knedlami z jagodami oraz knedliczkami w roli głównej to byłoby coś, nie sądzicie?
Novosad & syn – restauracja przy muzeum i hucie szkła – Harrachov
Dostaniecie tu kapitalną czeską kuchnię w dobrych cenach. Jedyny problem w tym, że lokal pęka w szwach i trudno o stolik. I co za tym idzie: czeka się też ok. 40 minut na jedzenie. Część miejsc jest rezerwowana z wyprzedzeniem polskim wycieczkom, więc radzę Wam zabukować stolik. Uwierzcie mi: po tak kapitalne jedzenie warto się pokusić i przejechać tych kilka kilometrów od Szklarskiej Poręby.
I nawet Wam nie powiem jak to stało, że zjedliśmy aż tyle, ale wszystko było tak dobre, że można oszaleć. Tłumaczę sobie to tym, że dawno nie byliśmy w Czechach i trochę zatęskniliśmy za tamtejszą kuchnią. Tylko tyle mamy na swoje usprawiedliwienie.
Co jedliśmy?
Same pyszności! Zaczęliśmy od knedli z gulaszem i zasmażaną kapustą, w smaku bardzo podobną do naszej śląskiej modrej.
Wzięliśmy też knedle z jagodami, które posypane zostały tartym białym serem i były tak genialne, że klękajcie narody! Biliśmy się o każdego kęsa.
Podano nam tu też idealnie chrupiące naleśniki z serem oraz z owocami, a także smażony ser z sosem tatarskim. Każde jedno danie zasługiwało na pochwałę. W sumie z dwiema herbatami zapłaciliśmy ok. 130 zł.
Do tego wspaniała obsługa! Jeśli traficie na młodą dziewczynę, to dajcie jej sowity napiwek. Jest przewspaniała oraz bardzo pomocna, dwoi się i troi. Widziałam kątem oka jak strasznie traktowali ją goście z polskiej wycieczki i było mi autentycznie wstyd, jak jedna ze starszych pań nagle mocno złapała ją za rękę, gdy ta niosła tacę z kilkunastoma miseczkami gorącej zupy. Aż włos mi się zjeżył na głowie. Po chwili dziewczyna podeszła do nas jakby nigdy nic, oaza spokoju i jeszcze zabawiała Małego Monsieur.
Dodatkową atrakcją tego miejsca jest żywy browar mieszczący się na sali, a także huta szkła, którą można podziwiać z balkonu widokowego w restauracji. Znajdziecie tu też bardzo dobrze zaopatrzony sklep ze szkłem i porcelaną. Hutę oraz muzeum można oczywiście zwiedzać. Niedaleko, może ze 300 metrów, znajduje się mamucia skocznia, która mrozi krew w żyłach od samego patrzenia.
654 Bistorante – Szklarska Poręba
Przestronny i nowoczesny lokal w jednym z bardziej efektownych budynków w Szklarskiej Porębie. Karta zawiera klasyki kuchni polskiej, jak i lokalne przysmaki. Są też dania wege. W menu panuje lekki misz-masz, ale najważniejsze, że wszystko wygląda apetycznie i jest po prostu znakomite.
To taka kuchnia w wersji domowej. Solidne porcje, całkiem przystępne ceny. Obsługa się stara i to bardzo czuć, że zależy im na opinii klienta. Mają też świetne podejście do dzieci. Wyszliśmy bardzo zadowoleni.
Co jedliśmy?
Obowiązkowo rosół, który był fenomenalny. Rzadko to piszę o rosole, bo jest to moja najbardziej znienawidzona zupa. A tu takie zaskoczenie!
Falafel z dużą sałatką także wywołał uśmiech na naszych twarzach. Był zrobiony w punkt i taki właśnie lekko niezgrabny, jak domowy. Mocnym elementem były warzywa dodawane do dań głównych.
Wszak ziemniaczki serwowane do górskiego pstrąga to był totalny odlot! Powiedzieć o tej rybie, że była smaczna, to jak nie powiedzieć nic. Był to bodaj najlepszy pstrąg w moim życiu i piszę to z całą świadomością. Ale właśnie: robotę robiła nie tylko sama ryba, ale i dodatki: masło ziołowe oraz surówka z kapusty. Czasami najprostsze rzeczy są najtrudniejsze i mogą popsuć całe danie. Na szczęście tu nic takiego nie miało miejsca. Na deser widzieliśmy cudnie zapowiadającą się szarlotkę, ale z racji braku mocy przerobowych odpuściliśmy już deser. Żałuję do dziś. Za cały obiad (zupa, dwa dania główne, 2 x herbata) zapłaciliśmy 84 zł.
Kawiarnia Kryształowa przy Hucie Julia – Piechowice
Urocze miejsce z bardzo sympatyczną obsługą. Pyszne domowe ciasta i świetna kawa. Wszystko podawane w naczyniach zrobionych w hucie, tuż za ścianą. Spora przestrzeń, widna sala. Za rogiem dwa sklepy przyfabryczne. Super miejsce jako przystanek po zwiedzaniu Huty Julia, która robi ogromne wrażenie. Naprawdę warto poświęcić te 2 godziny, by tu przyjechać. Bardzo Wam polecam!
Karkonosze – gdzie jeść? – podsumowanie:
Myślę, że lista będzie rozbudowywana wraz z kolejnymi wyjazdami w Karkonosze. Swoje typy dopisujcie proszę w komentarzach, bo nigdy nie wiadomo kiedy się przydadzą. Poniżej załączam jeszcze kilka zdjęć z Huty Julia.
Poprzednie wpisy z Karkonoszy znajdziecie pod linkami:
Do przeczytania!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
6 odpowiedzi na “Zjeść Karkonosze: miejsca, które dobrze karmią i gdzie warto jeść”
Dodaj komentarz
Autor: Madame Edith
W ubiegłym roku Beskidy zaskoczyły nas bardzo dobrym jedzeniem i lokalnymi potrawami. Teraz w Karkonoszach również nie mogliśmy narzekać. [...]
Polecam „U ducha Gór” w Karpaczu. Rewelacyjne jedzenie i winko grzane!!
Warto wiedzieć, bo ostatnio bywam w Karkonoszach dość często 🙂
Polecam restauracje Cicho-Sza bardzo dobre jedzenie
Polecam restauracje Cicho- Sza bardzo dobre jedzenie
Właśnie jestem w Szklarskiej Porębie i na pewno odwiedzę 654 Bistorante. Ja z kolei polecam Alfredo w Szklarskiej Porębie właśnie, byliśmy już 2 razy i było pysznie, polecam zwłaszcza schab grillowane z pęczakotto z borowikami i kotlet Alla Milanese.
Dzięki Anito!