Brownie, które zamieściłam na blogu rok temu bardzo przypadło Wam do gustu i co tu dużo mówić jest moim ulubionym ciastem z czekoladą. Jakiś czas temu, po tym jak jedna z Czytelniczek na Fanpage’u rzuciła hasło, że słyszała coś na temat brownie z burakami. W jednej chwili zastrzygłam uszami, bo bardzo lubię to warzywo, i pomyślałam sobie, że w odpowiedniej konfiguracji (np. tak jak ciasto marchewkowe, czy ciasto z dyni) może być super pomysłem. Przeszukałam zatem internet i znalazłam przepis, który wydał mi się wiarygodny. Uznałam, że ponad 80 pozytywnych opinii o czymś świadczy i z tą myślą przystąpiłam do działania!
Brownie z burakiem – składniki:
/przepis z małymi modyfikacjami na podstawie BBC Good Food/
/na blaszkę 20 x 30 cm – 12-15 porcji/
- 500 g surowych, nieobranych buraków
- 100 g niesolonego masła
- 200 g ciemnej czekolady (najlepiej o zawartości kakao powyżej 70%)
- 50 g mlecznej czekolady (można pominąć)
- 1 łyżka ekstraktu z wanilii
- 200 g brązowego cukru trzcinowego (w oryginalnym przepisie było 250 g)
- 3 jajka
- 100 g mąki pszennej
- 25 g kakao
- 4 łyżki cukru pudru
- ok. 1 łyżki syropu z buraka
Brownie z burakiem – przygotowanie:
Malakser bardzo szybko poradzi sobie z nieco kłopotliwą masą i szybko okaże się, że pod wpływem soku z buraków i miękkiego masła czekolada się rozpuści.
Kiedy masa będzie puszysta (po ok. 2-3 minutach) i jasna wyłączamy mikser.
Do masy powoli dodajemy część buraczanego ciasta. Mieszamy ostrożnie starając się zachować jak najwięcej powietrza w cieście.
Kiedy obie masy się połączą za pomocą trzepaczki mieszamy ciasto z mąką i kakao.
Gotowe ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy 25-30 minut w piekarniku nagrzanym do temp. 160 stopni C (z termoobiegiem) lub 180 stopni bez tej funkcji.
Ciasto po wyjęciu z pieca powinno mieć ściętą i lekko popękaną skórkę, ale przy potrząśnięciu blachą powinno być jakby lekko wodniste i falujące.
Kiedy wystygnie możemy polać je buraczanym lukrem, który zrobimy przez zmieszanie soku z buraka z cukrem pudrem.
Brownie z burakiem – podanie:
Podobne wpisy
Komentarze
15 odpowiedzi na “Brownie z burakami”
Dodaj komentarz
Brownie z burakami
Czas przygotwania:
Jadłem i polecam! Pychota! 🙂
ja się już od dawna czaję na buraczane brownie 🙂 im bardziej wilgotne tym lepsze! a robiłaś ciasto z fasoli?
Ewa,
nie, nigdy! Powiem szczere, że czytając Wasze komentarze zetknęłam się z nim po raz pierwszy. Muszę poszukać jakiegoś przepisu i takie upiec, bo brzmi ciekawie 🙂
Dziękuję!
E.
Już mi się zdarzyło coś takiego jeść. A przepis był z Australii :)) Pyszne!!
Jakie mokre, uwielbiam takie ciacha<3 robiłam ciasto czekoladowe z burakami, ale takiego brownie jeszcze nie. Muszę spróbować!
Wygląda kusząco. Myślisz, że dobrym pomysłem byłoby, żeby zastąpić lukier jakimś, jak to się teraz mówi, "frostingiem" z serka tak jak często się robi właśnie do ciasta marchewkowego?
Mątewko,
Tak, oczywiście! Do ciasta marchewkowego i ciasta z dyni zawsze robię frosting z serka 🙂
Serdecznie pozdrawiam,
E.
Jadlam z fasoli, jadlam z avocado, jadlam nawet z batatow, ale na buraki nie wpadlam! Swietny pomysl, naprawde 🙂
Edytko, zrobiłaś mi smaka tym brownie…a buraki uwielbiam, w szczególności w słodszej wersji do klasycznego mielonego, więc i tutaj pewnie by się sprawdziły :))))
Jag,
Przyznam, że byłam zaskoczona użyciem bursków w cieście, ale to rozwiązanie jest naprawdę dobre i bardzo ciekawe.
Moc pozdrowień,
E.
jak patrzę na czekoladę mieszaną z burakami, to trochę niepewnie się czuję, tym bardziej, że od wczoraj walczę z poważnym zatruciem pokarmowym, nie wiem, może się skuszę na tę ekstrawaganckie połączenie, ale jak mnie znasz z pewnymi modyfikacjami, tym czasem pozdrawiam bardzo ciepło, Ella
ciekawy przepis:)
woah, w życiu bym nie pomyślała, że deser można przyrządzić z buraków 😉 brzmi bardzo intrygująco
Musi być jeszcze bardziej wilgotne, niż zwyczajne brownie 🙂
Brownie było także hitem mojego weekendu. Dodałam jednak do niego owoc, nie warzywo. 😉 Z warzywnych ciast jadłam do tej pory fasolowe (bardzo dobre!), dyniowe i marchewkowe (jeszcze lepsze). Na buraczane bym się nie porwała, bo nie lubię tego warzywa. Chociaż w moim domu znalazłoby zwolenników. ;))
Pozdrawiam!