Budino to deser marzenie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek odtworzę to cudo we własnej kuchni. Pamiętacie jak dość dawno temu zachwycałam się nim w restauracji „Mąka i Woda„? Niedawno zupełnym przypadkiem na jednym z moich ulubionych portali kulinarnych znalazłam na niego przepis.
Nieco go zmieniłam, zrezygnowałam bowiem z ciasteczkowego spodu, by nie zawierał glutenu i by bardziej przypominał ten, który tak utkwił mi w pamięci i który przy każdej nadarzającej się okazji zamawiałam w bramie przy ulicy Chmielnej. Budino jest jednym z najlepszych deserów, jaki kiedykolwiek przygotowałam. Poważnie, piszę to zupełnie serio.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że przepis nie jest zbyt prosty. Powiedziałabym, że należy do tych średnio zaawansowanych. W dwóch miejscach ze względu na brak termometru kuchennego (posiadam tylko taki malutki do herbaty, który by się szybko utopił w masie) robiłam go na wyczucie. Udało się, ale byłabym spokojniejsza mając stosowny sprzęt w domu.
Budino – składniki:
/na 6-8 szklaneczek/
Na podstawie przepisu z magazynu BonAppetit.
Krem budyniowy:
- 3 szklanki mleka (750 ml)
- 3/4 szklanki wody
- 1/4 szklanki skrobi kukurydzianej
- 3/4 szklanki brązowego cukru
- 5 dużych żółtek
- 3 łyżki niesolonego masła (u mnie ok. 50 g)
- 2 łyżki brązowego rumu (w oryginalnym przepisie były łyżeczki, ja dałam nieco więcej 😉
- 0,5 łyżeczki drobno zmielonej morskiej soli (w oryginalnym przepisie była 1 łyżeczka)
Sos karmelowy:
- 200 ml śmietany kremówki 30%
- 0,5 łyżeczki pasty z wanilii (lub ziarna z połowy laski wanilii)
- 100 g białego cukru (w oryg. przepisie było pół szklanki – nieco zmniejszyłam ilość)
- 1 łyżka skrobi kukurydzianej (w oryg. przepisie były 2 łyżki jasnego syropu kukurydzianego, którego nie miałam)
- 100 g niesolonego masła pokrojonego w kostkę
- 1/4 łyżeczki kwiatu soli lub soli morskiej
- 200 ml śmietany kremówki 30%
- 1 czubata łyżka cukru pudru
- kawałek ciemnej czekolady
Budino – przepis:
Do garnka wlewamy 600-650 ml mleka. Podgrzewamy aż zacznie lekko bulgotać (nie gotujemy!).
Pozostałą część mleka (100-150 ml) mieszamy ze skrobią kukurydzianą (1/4 szklanki).
W innym garnku mieszamy 3/4 szklanki wody i 3/4 szklanki brązowego cukru. Podgrzewamy na średnim ogniu aż cukier całkowicie się rozpuści. Zwiększamy grzanie, gotujemy bez mieszania aż termometr pokaże 210-220 stopni F – tj. 100 stopni C (u mnie bez termometru wyglądało to tak, że od momentu wrzenia gotowałam karmel przez 3 minuty).
Do garnka z gorącym mlekiem dodajemy po jednym żółtku. Każdorazowo dobrze rozprowadzamy je w mleku.
Następnie wlewamy mleko wymieszane ze skrobią…
…a zaraz potem karmel.
Włączamy średni ogień. Podgrzewamy ciągle mieszając aż masa zgęstnieje (jeśli macie termometr, to do temp. 175 stopni F = 80 stopni C) i będzie miała konsystencję budyniu (ok. 3 minuty).
Zdejmujemy z ognia. Dodajemy masło, rum oraz sól. Dokładnie mieszamy.
Przelewamy do przygotowanych wcześniej szklanek przez sitko – to bardzo ważne! Każde naczynie napełniamy mniej więcej do połowy. Wkładamy do lodówki na minimum 2 godziny, a najlepiej na 4-5 godzin. Krem można zrobić dzień wcześniej i trzymać rozlany do szklanek w lodówce.
Moja uwaga:
Z pozoru nasz budyń ma idealną konsystencję. W praktyce jednak okazuje się, że na sitku zostaje mnóstwo farfocli, które zrujnowałyby efekt jedwabistego i delikatnego budyniowego kremu. Koniecznie zatem przelejcie masę przez sitko.
Sos karmelowy – przepis:
Do 200 ml kremówki dodajemy ziarna wanilii z połowy laski lub pastę z ziarenek wanilii (0,5 łyżeczki), a także 1 łyżkę skrobi kukurydzianej. Mieszamy.
100 g białego cukru wsypujemy do małego rondelka. Dodajemy 1,5 łyżki wody. Podgrzewamy na średnim ogniu aż cukier się rozpuści.
Następnie podnosimy temperaturę i doprowadzamy do wrzenia. Od czasu do czasu lekko mieszamy zawartość garnka. Podgrzewamy około 5-6 minut aż uzyskamy głęboko bursztynowy kolor.
Zdejmujemy z ognia.
Dodajemy małymi porcjami śmietanę wymieszaną ze skrobią i wanilią.
Moja uwaga:
na początku mikstura w garnku będzie bardzo mocno bulgotać! Nie będzie pryskać, ale wystarczy dodać łyżkę lub dwie śmietany, a garnek wypełni się „bąblującym” karmelem. To bardzo widowiskowa część gotowania, ale trzeba też uważać, by się nie oparzyć.
Kiedy dodamy całą śmietanę, stawiamy garnek ponownie na średnim ogniu. Podgrzewamy około 2-3 minut aż masa zgęstnieje. Zdejmujemy z ognia i dodajemy masło. Na tym etapie możemy także dodać kwiat soli lub sól. Osobiście jednak wolałam posypać deser po wierzchu.
Sos karmelowy przed nałożeniem powinien chwilę ostygnąć. Następnie możemy go wykładać na budino – po 2-3 łyżki do każdej ze szklanek.
Tak przygotowane pucharki odstawiamy do lodówki do schłodzenia na przynajmniej dwie godziny.
Przed podaniem posypujemy zawartość szklanek kwiatem soli.
Na wierzch wykładamy ubitą śmietanę z odrobiną cukru pudru. Całość oprószamy startą ciemną czekoladą.
Budino – podanie:
Budino podajemy od razu. Jeśli nie chcemy jeść wszystkich porcji na raz, wówczas nie posypujmy ich kwiatem soli i nie dekorujmy bitą śmietaną. Budino z karmelem może stać w lodówce do 2-3 dni.
Budino to połączenie słodko-słone. Po prostu wspaniałe! Lekka jak puch bita śmietana tylko wieńczy dzieło, a delikatne płatki kwiatu soli są tu zarówno ozdobą, jak i chrupkim elementem, który cudnie komponuje się z, jakże głębokim w smaku, karmelowym sosem.
Nie mam co do tego wątpliwości, że jest to jeden z najdoskonalszych deserów, jaki przygotowałam w domu. Jest wymagający i trzeba dokładnie przestrzegać instrukcji. Jednak smak budino wynagradza wysiłek włożony w jego przygotowanie.
Tak sobie myślę, że jeżeli niebo istnieje, to na wejściu z pewnością każdy dostaje szklaneczkę budino. To deser prawdziwie niebiański i taki, który każdego powali na kolana. Po prostu nic nie może się z nim równać.
Smacznego!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
37 odpowiedzi na “Budino – deser z solonym karmelem”
Dodaj komentarz
Budino – deser z solonym karmelem
Czas przygotwania:
Niestety za rzadkie mi wyszło bo najpierw było konsystencji budyniu gęstego, ze przez sitko nie przechodziło 🙁 więc dodałam mleka i teraz jest w postaci plynnej
Jaką pojemność maja te szklaneczki?
Agato, mają po ok. 150-200 ml.
Pisze Pani, że użyła skrobi kukurydzianej bo nie miała syropu kukurydzianego. Skrobia jest tu zagęstnikiem, ale syrop kukurydziany nie ma właściwości takich jak corn starch. To 2 różne rzeczy. Mimo, że to cukry, to jeden wpływa na konsystencję (cukier złożony- skrobia) a drugi na smak- cukier prosty- syrop glukozowo-fruktozowy- tu syrop kukurydziany. W bydyniu musi być skrobia, chyba ze to custard, ale to już co innego
Zgadzam się, że to nie są zamienniki. Co nie zmienia faktu, że w budino skrobia jest zagęstnikiem i bardzo się tu przydaje, bo to deser budyniowy.
Bardzo dziękuję za szybką informację o szklaneczkach. Już zamówiłam!:) Nigdy się nie zawiodłam na żadnym przepisie. Uwielbiam ten blog a także życzliwość jaka tu panuje.
Bardzo dziękuję za tak cieple słowa! Jest mi bardzo miło ?
Ten przepis muszę wykonać! Na sam widok zdjęć, leci mi ślinka:) Bardzo dziękuję za rzetelne opracowanie. Czy pamiętasz może skąd masz te szklaneczki? Szukam ich już kilka lat;)
Zamawiałam je przez internet – są marki Libbey Duratuff USA, a model nazywa się Everest.
Czy możliwe że ścięły mi sie żółtka bo trochę mi nie wyszła pierwsza warstwa i z żółtek zrobiły sie takie jakby „płaty”?
Lub może składniki były nie do końca wymieszane?
Wypróbuję! Ale czy po polsku nie mówimy na to „budyń”? 🙂
Nie. To smakuje zupełnie inaczej.
czy mozna czyms zastapic rum lub zupelnie z niego zrezygnowac?
Można go pominąć.
Kocham pani przepisy jestem raczej nie doświadczona jeżeli chodzi o pieczenie czy desery ale z panią udaje mi sie wszystko !!! Dziekuje bardzo najlepszy blok kroczek po kroczku a ja tego właśnie potrzebuje ! Nie wspominając o pięknych aranżacjach zdjeć …. Bardz dziekuje
Za drugim razem wszystko mi wyszło i jestem naprawdę zadowolona. Deser jest dość trudny,ale pyszny!!! Warto było próbować drugi raz. Boski smak! Polecam.
Fantastycznie! Bardzo się cieszę 🙂
Twoja rekomendacja mnie bardzo zachęciła, ale mam pytanie – czy skrobia i mąka kukurydziana to to samo? ew czy zamiast skrobii kukurydzianej moża dać ziemniaczaną? bo zakładam że to ma działać jako zagęstnik? pozdrawiam
Moniko, skrobia i mąka kukurydziana to dwa różne, choć podobne, składniki. Skrobia działa lepiej i łatwiej się rozprowadza. Mąkę ziemniaczaną można oczywiście spróbować użyć w zastępstwie. Wg mnie efekt będzie bardzo zbliżony, choć zdecydowanie ze skrobią jest łatwiej uzyskać jednolitą masę, gdyż mąka może się zbrylić.
Serdecznie pozdrawiam
E.
Właśnie zrobiłam pierwszą warstwę i zaraz zabieram się za karmel 🙂 Zapowiada się pysznie. Tego typu karmel dobrze jest po wymieszaniu z masłem zblendować. Wtedy robi się delikatny i aksamitny.
Czy naprawdę pierwsza warstwa wyszła Ci gęsta? A stężała po schłodzeniu? U mnie budyniu z tego nie będzie 🙁
Mags,
Tak, była w miarę gęsta (coś jak gorący budyń) i potem jeszcze stężała.
Podana temperatura jest w Farenheitach… A to jest różnica.
Słuszna uwaga. Dziękuję! Już dodałam tę informację.
Witam, wypróbowałam przepis kilka razy …. myślałam że pomyliłam proporcje bo karmel zrobił się bardzo twardy i trudno było się przebić pod warstwę na spodzie…. deser jest bardzo ciężki ! wiele o nim słyszałam i trochę się rozczarowałam 🙂
Pozdr. Kasia
Pyyyyycha! 🙂
Nie chcę czekać aż pójdę do nieba … nie wiadomo czy w ogóle tam trafię, a tu mogę mieć niebo od razu … Jeśli można dwie szklaneczki od razu proszę Madame. Nie będę dwa razy stawać w kolejce, nie będę udawać, że nie jestem łasuch, jak jestem. Budino poproszę!
Pięknie wygląda, od razu mam ochotę na takie cudo!
Mmm, boski 🙂 Nigdy takiego nie jadłam, ale opis procesu przygotowania sprawił, że zaczęłam myśleć o nim bardzo intensywnie… 🙂
Byłam w "Mące i Wodzie" tydzień temu i bardzo mnie rozczarowała. Może gdybym wzięła deser, wychodziłabym stamtąd bardziej zadowolona? 😉
Agatko,
Wg mnie budino to najjaśniejsza strona ich menu 😉 Pizza jest mocno przereklamowana, a makarony zupełnie przeciętne. Wyjątkiem jest genialne raviolo, na które obok budino warto się skusić 😉
Serdecznie pozdrawiam,
E.
No nic, pewnie już tam nie wrócę, więc się nie przekonam. Za kolejny cel, który sobie obrałam, gdy będę za dwa tygodnie w Warszawie, jest Bydło i Powidło. :))
wygląda zachęcająco 🙂
O jaaa, muszę go zrobić 🙂 wygląda tak apetycznie… 🙂
na pewno są pyszne, a sól z karmelem w deserze mnie ostatecznie przekonały
pycha!