Ciasteczka Linzer pochodzą z austriackiego miasta Linz. To mniejsza i prostsza wersja prawdopodobnie najstarszego tortu świata – tortu Linzer. Ciasteczka są ultra kruche, bardzo maślane i pyszne. Przypominają francuskie „sablé”, z taką różnicą, że do Linzer często dodaje się składniki nadające głęboki aromat przywołujący na myśl Boże Narodzenie jak np. cynamon, wanilię, otartą skórką z pomarańczy lub cytryny. Można je także robić na bazie mielonych migdałów lub orzechów laskowych, ale mi najbardziej smakuje wersja klasyczna zrobiona tylko na mące. Spotkacie je na świątecznych jarmarkach, a także w wiedeńskich kawiarniach przez cały rok. To bez dwóch zdań austriacki klasyk. Sądzę, że jeśli zrobicie je choć raz, to staną się nieodzownym elementem świątecznych przygotowań. Są absolutnie uwodzicielskie i kiedy spróbowałam ich po raz pierwszy wykrzyknęłam tylko: „O mój Boże, jakie pyszne!”.
Ciasteczka Linzer – składniki:
/składniki na 33 podwójne ciasteczka o średnicy 5,5 cm/
- 300 g masła
- 150 g cukru (użyłam trzcinowego)
- wg uznania: 1 łyżeczka pasty z wanilii / pół łyżeczki cynamonu / otarta skórka z 1 pomarańczy / otarta skórka z 1 cytryny
- ok. 370-400 g mąki
- szczypta soli
Dodatkowo:
- domowa konfitura z malin
- cukier puder do oprószenia ciastek
Ciasteczka Linzer – przepis:
W mikserze ubijamy na puszystą masę masło z cukrem.
Dodajemy wanilię / otartą skórkę z cytryny / pomarańczy lub pastę z wanilii.
Partiami, ciągle mieszając, dosypujemy mąką wymieszaną z solą.
Ciasto formujemy w kulę i owijamy folią. Wkładamy do lodówki na 30-60 minut – powinno być dobrze schłodzone.
Wyciągamy, podsypujemy obficie mąką i rozwałkowujemy na cienki placek (ok. 3-4 mm). Wycinamy ciasteczka, w co drugim robimy okienko w kształcie serduszka, kwiatka, małej choinki lub innego wzoru. Układamy na blaszce i wsadzamy do lodówki na 15 minut.
Następnie pieczemy ok. 15-20 minut w piekarniku nagrzanym do temp. 160 stopni C (z termoobiegiem) lub 180 stopni C bez tej funkcji.
Wyciągamy, ostrożnie przekładamy na kratkę. Studzimy.
Na tylną część ciasteczka bez okienka nakładamy odrobinę malinowej konfitury. Łączymy z górnym elementem.
Ciasteczka Linzer – podanie:
Ciasteczka oprószamy cukrem pudrem (można też oprószyć same ciasteczka „z okienkiem” i dopiero wtedy nałożyć je na dolną część).
Przełożone ciasteczka najlepiej zjeść w ciągu 1-2 dni. Ciasteczka bez nadzienie mogą leżeć nawet miesiąc zamknięte w szczelnym pojemniku. Można je przełożyć konfiturą przez samą konsumpcją.
Smacznego!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
12 odpowiedzi na “Ciasteczka Linzer”
Dodaj komentarz
Ciasteczka Linzer
Czas przygotwania:
Jakiego typu maki uzylas? Bo mi rowniez bardzo sie kruszylo ciasto podczas walkowania. Ja uzylam 450 i wydaje mi sie, ze to byl blad.
Użyłam 500 lub 550 – nie pamiętam dokładnie.
W przepisie nie ma jajek…tak ma być ? ?
Tak
Witam serdecznie! Śliczne ciasteczka ? A gdybym chciała zrobić wersję z mielonymi migdałami- czy wie Pani jak wtedy postępować? Zastąpić część mąki mąką migdałową? Jeśli tak to w ok. jakich proporcjach? Pozdrawiam! 🙂
Asiu,
można zastąpić część mąki np. 1/3 mielonymi migdałami i postępować bez zmian. Przy większej ilości migdałów raczej trudno będzie powycinać ładnie ciastka.
Witaj,
zrobiłam dzisiaj ciasto według przepisu i niestety ciasto po wyjęciu z lodówki nie nadaje się do rozwałkowania, gdyż bardzo się kruszy 🙁
czy coś zrobiłam nie tak? podsypywałam obficie mąką, lecz nic to nie daje, gdyż nadal się kruszy i nie można wyciąć foremek 🙁 czy mogę jeszcze jakoś to uratować?
Pozdrawiam serdecznie
Niestety nie wiem co poszło nie tak. Jeśli robiłaś zgodnie z przepisem, to powinno być ok. Swoje ciasto możesz trochę ogrzać – wówczas będzie bardziej plastyczne. Może je też rozwałkowywać między dwoma arkuszami papieru do pieczenia – nie będzie się tak przyklejać do wałka i nie będzie wymagało dodatkowej mąki, która zmienia konsystencję.
Znajomi nie bez powodu nazywają mnie ,,ciasteczkowym potworkiem”. Czekolady czy batonów zwykle nie jadam, nie przepadam. Za to wszelkiego rodzaju ciastka uwielbiam, moja ciocia bowiem pracowała w ciastkarni całe życie więc wypieczone dopiero co ciastka kojarzą mi się z dzieciństwem. Te które zaprezentowałaś są właśnie podobne do tych, które mi przynosiła więc niemalże ze łzą w oku na nie spoglądam. 🙂 Piękne i do tego muszą być niesamowicie smakowite! Kochana co tu dużo mówić – zachwycasz. 🙂
Są przeurocze 🙂 Sama mam zamiar upiec je na Święta w tym roku 🙂
Hej Edytko!
wyglądają rewelacyjnie, na pewno zrobię.. cmok 🙂
czaiłam się na nie od dłuższego czasu, wszędzie tyle przepisów.. ale Twoje jak zawsze rewelacyjne i mi się sprawdzają, zawsze 🙂
Świetnie się prezentują i zapewne tak smakują – konfitura z malin musi cudnie pasować do takich ciasteczek 🙂
Postaram się zrobić w niedługim czasie, choć pierwsze w kolejce są pierniczki, do których ciągle nie mogę się zebrać :/