
Crème brûlée – tego deseru chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Jest banalnie prosty i bajecznie smaczny. Moim zdaniem to nieco grzeszny, dekadencki i bardzo niedzisiejszy deser, który jednak dobrze wpływa na oczy, bo w każdej porcji jest dużo żółtka. To właśnie ono nadaje piękne waniliowy odcień i jest odpowiedzialne za aksamitny smak. Jeśli nie robiliście go jeszcze w domu, czym prędzej nadróbcie zaległości i sięgnijcie po przepis na klasyczny francuski smakołyk.
Crème brûlée – składniki:
- 400 g śmietany kremówki
- 80 g białego cukru*
- 6 żółtek
- 1 laska wanilii lub pasta z ziarenek wanilii (1 łyżeczka)
- brązowy cukier do posypania
Crème brûlée – przygotowanie:
W misce ucieramy żółtka z białym cukrem.
Robimy to do momentu, gdy masa będzie jasna.
Śmietankę ponownie doprowadzamy do wrzenia i cienkim strumieniem dodajemy do jajecznej masy. Dokładnie mieszamy.
Nalewamy do ramekinów (najlepiej: płaskich i szerokich) poustawianych w głębokiej formie do pieczenia. Do formy nalewamy wrzątek tak, by sięgał do połowy wysokości miseczek.
Wstawiamy do pieca nagrzanego do 150 stopni C (lub 130 stopni C z termoobiegiem) na 35 minut. Po wyciągnięciu masa powinna się deliktanie uginać pod naciskiem palca i być sprężysta na środku (zobaczcie to dokładnie na powyższym filmie).
Ramekiny odstawiamy na 3-4 godziny do lodówki, a najlepiej na całą noc. Po tym czasie wyciągamy miseczki i przystępujemy do karmelizowania cukru.
Każdą z porcji, jakie chcemy podać posypujemy równomiernie brązowym cukrem. Uruchamiamy ręczny palnik i karmelizujemy cukier (ten etap jest widoczny na filmie). Następnie, dla uzyskania grubszej warstwy chrupiącego karmelu, ponownie delikatnie posypujemy deser cukrem i go spalamy.
Moja uwaga:
Cukier w tym deserze można skarmelizować w piekarniku, ale jeśli tak zrobicie wówczas krem nagrzeje się w środku i zmieni nieco swoją strukturę, podczas gdy powinien pozostać zimny. W oryginalnym deserze crème brûlée działamy wysoką temperaturą tylko na cukier, a nie na jajeczną, zastygniętą masę – dlatego używamy ręcznego palnika (można go dostać w wielu sklepach z wyposażeniem i dodatkami do kuchni, zwykle kosztuje od 50-100 zł).
Crème brûlée – podanie:
Podobne wpisy
Komentarze
21 odpowiedzi na “Crème brûlée”
Dodaj komentarz

Crème brûlée
Czas przygotwania:
Witaj Madame Edith,
Mam pytanie. Raczej techniczne 🙂
Pod wpływem Twojego przepisu na creme brulee zakupiłam taki oto palnik, tylko teraz nie mam pojęcia jak i czym go napełnić. Pytałam i ponoć ma być to gaz używany do napełniania zapalniczek (tylko że takowe bywają różne) , a innym razem powiedziano mi że ma to być gaz do zapalniczek, owszem, ale konkretnie butan. Czy możesz mi powiedzieć jakiego Ty używasz i jak napełniasz palnik? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie, miłego popołudnia.
Magda
p.s. Przepis obłędny, a po obejrzeniu filmu po prostu nie da się nie chcieć zrobić takiego cudeńka w domu 🙂
Magdo,
Bardzo dziękuję za miłe słowa 🙂
Do napełnienia palnika nadaje się gaz jak do zapalniczek – napełnianiem u nas zajmuje się tata Monsieur, bo niestety jest nałogiwym palaczem i ma taki gaz zawsze pod ręką. Sama nigdy go nie kupowałam, ale wiem, że można go dostać na stacjach benzynowych. Podobno napełniene jest bardzo proste, ale na żywo nigdy nie widziałam jak to się robi…
Niestety nie jestem w stanie Ci tego dokładnie opisać 🙁
Serdecznie pozdrawiam,
E.
P.S. Mam nadzieję, że na stacji benzynowej będą go mieli i Ci doradzą – najlepiej zabierz ze sobą palnik, by dopasować zawory.
Ślicznie dziękuję za odpowiedź. Jak tylko zdołam napełnić palnik i zrobić deser, dam znać jak mi poszło 😉
Przyjemnego wieczoru. Pozdrawiam,
Magda
Droga Edith,
ślicznie dziękuję za ten cudowny przepis i za podpowiedz w kwestii palnika. Zrobiłam deser w pierwszy dzień świat. Wyszedł genialnie. Wszystkim bardzo smakował. Niedlugo znowu go zrobie 🙂
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, wielu sukcesów i mnóstwa tak wspaniałych przepisów.
Pozdrawiam serdecznie,
Magda
Magdo,
bardzo dziękuję za życzenia. Jest mi ogromnie miło, że deser smakował Twojej rodzinie 🙂
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
E.
Deser super, a jeszcze lepszy podkład muzyczny 🙂 Może Pani zdradzić tytuł piosenki?
pozdrawiam Asia
Asiu,
W tej chwili nie mogę tego sprawdzić, bo z komórki nie otworzę filmiku, ale na końcu każdego klipu zawsze podaję tytuł oraz autora (informacja w napisach końcowych).
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za komentarz,
E.
Bosko zrobiony filmik! Czułam się przez chwilę jakbym była we Francji, muzyka i ten akcent łyżką na koncu super:)
A krem robie jutro!
Magdo, pięknie dziękuję!
Mam nadzieję, że będzie Ci smakował 🙂
Pozdrawiam ciepło,
E.
Ojeejku wygląda przepysznie! Nigdy tego nie próbowałam, a szkoda. Muszę to nadrobić !
Uwielbiam creme brulee! Probowalam juz w wielu wersjach, w kazdej mi smakowal. Twoje zdjecia sprawily, ze znow zapragnelam go zrobic :))
Pozdrowienia.
Kiedys myslalam, ze tak trudno go zrobic, ale okazalo sie, ze na szczescie nie taki creme brulee straszny 🙂 Mam jak Amelia: uwielbiam ten dzwiek, kiedy lyzeczka przebija sie przez karmelowa skorupke…
rzeczywiście bardzo prosty, film bardzo mi się podobał, muzyka trafiona, gdzie można kupić taki palnik do karmelizowania cukru?
Pozdrawiam, Ella
Elu,
Swój kupiłam w tk maxx, ale widziałam je też w stałej sprzedaży w Duce.
Serdecznie pozdrawiam,
E.
Myślę, że naszym odpowiednikiem caster sugar będzie cukier drobny, można go dostać nawet w hipermarketach, choć oczywiście nie jest aż tak łatwo dostępny, jak zwykły cukier.
Super wygląda! Jestem pewna, że smak był obłędny 🙂
u Ciebie jak zawsze-smacznie i z pasją 🙂
Pięknie i obrazowo pokazałaś, Edytko:-) I właśnie mam teraz na niego ochotę:-) No nic idę obiad szykować, pozdrawiam serdecznie:-)
oo zawsze chciałam spróbować, ale jeszcze nie miałam okazji. Trzeba by sobie sprawić taki palnik. Do jakich deserów lub innych posiłków można go później wykorzystać? Czy to tylko taki niezbędnik do tego deseru?
Vinko,
palnik wykorzystuję także do tarty jeśli robię ją np. z bezą na wierzchu – wówczas przypalam bezę takim palnikiem, zamiast ją piec. Można go też wykorzystać do innych deserów z karmelizowanym cukrem lub … do spalania resztek pierza z kurczaka przed gotowaniem 😉
Serdecznie pozdrawiam,
E.
Jeden z tych deserów, których jeszcze nigdy nie próbowałam. Prawdziwa rozpusta, aż nabiera się ochoty patrząc na zdjęcia. Ale skoro zdecydowałam się już w swoim blogerskim życiu na robienie panna cotty, to co mi tam po dodatkowej porcji śmietanki. 🙂