Masa makowa to jeden z tych przepisów, który zaczęłam wykorzystywać dopiero niedawno. Nie będę Was oszukiwać, że odkąd pamiętam korzystałam tylko z masy domowej. Powiem więcej, kiedy gotowe masy makowe pojawiły się w sklepach moja mama zaczęła je wykorzystywać do sernika z makiem. Wcześniej ciasta z makiem robiła tylko babcia, która miała cierpliwość do jego mielenia. Momentem przełomowym był dla mnie zakup maszynki do mielenia mięsa, gdyż nawet do głowy mi nie przyszło, że w naszych sklepach można kupić już od pewnego czasu mak mielony, który ułatwia sprawę. Dzięki niemo można zaoszczędzić trochę czasu, a cena jest praktycznie taka sama. Domowa masa makowa zdecydowanie różni się od tej ze sklepu – ma więcej bakalii i jest pozbawiona sztucznych aromatów oraz występujących czasami w gotowych masach konserwantów. I choć wcześniej całkiem lubiłam jedną z zapuszkowanych mas, to teraz stwierdzam, że naprawdę czuć różnicę i warto pokusić się o produkt własnej roboty.
Domowa masa makowa – składniki:
/na ok. 1,8 kg gotowej masy makowej/
- 500 g suchego maku (może być mielony)
- 200 g miodu
- 50 g rodzynek
- 50 g suszonej żurawiny
- 100 g orzechów włoskich
- 50 g mielonych migdałów
- 50 g daktyli
- 50 g suszonych moreli
- 100 g masła
- 100 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
- 3 łyżki amaretto lub złotego rumu (lub trochę więcej wg uznania)
Domowa masa makowa – przepis:
Jeśli korzystacie z maku niemielonego:
Mak wsypujemy do garnka, zalewamy wodą 1 cm nad jego powierzchnię. Doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy gaz na niski i gotujemy ok. 20 minut. Odcedzamy na drobnym sitku.
Jeśli korzystacie z maku mielonego:
Mak wystarczy gotować ok. 5 minut. Następnie odcedzamy go przy użyciu sita o drobnych oczkach koniecznie dodatkowo wyłożonego podwójną gazą lub czystą lnianą ściereczką. Taki mak trzeba odcisnąć z nadmiaru wody, bo pochłania więcej wody niż niemielony.
W przypadku maku niemielonego należy go wystudzić, a potem zemleć w maszynce co najmniej dwa lub trzy razy. Wybierajcie do tego celu, w miarę możliwości, ostrze o jak najmniejszych oczkach.
W garnuszku rozpuszczamy masło z miodem.
Do zmielonego maku dodajemy wszystkie bakalie (morele, daktyle i orzechy powinny być drobno pokrojone), 3 łyżki amaretto lub rumu (do smaku) oraz rozpuszczone masło z miodem. Mieszamy.
Domowa masa makowa – wykorzystanie:
Taka masa nadaje się do wszystkich makowych wypieków: makowców, strudli czy drożdżówek. Starczy na 3 duże makowce. W zamkniętym pojemniku zachowuje świeżość do tygodnia. Należy ją przechowywać w lodówce, a jeśli macie nadmiar, to należy ją na świeżo zamrozić. W każdym przypadku należy dodawać ją wypieku gdy osiągnie temperaturę pokojową. W razie potrzeby można ją dosłodzić cukrem (nie przesadzajcie z miodem, bo on sprawia, że masa staje się bardziej płynna, co może dać zły efekt przy ciastach).
Smacznego!
E.
Podobne wpisy
Komentarze
10 odpowiedzi na “Domowa masa makowa – najsmaczniejsza!”
Domowa masa makowa – najsmaczniejsza!
Czas przygotwania:
madame, czy bez bakalii też wyjdzie? u mnie nikt nie lubi bakalii w cieście i muszę zrobić bez; nie ma tu białek i prażonych jabłek i się zastanawiam jak wyjdzie
Tak, będzie po prostu nieco bardziej uproszczona 🙂
Nigdy nie pomyślałam żeby ją zamrozić. Pytanie czy używałaś jej po rozmrożeniu do klusek z makiem lub makiełek?
Magdo,
niestety nie, bo nawet nie wiem co to są makiełki – u nas to danie jest zupełnie nieznane. Do klusek jak najbardziej używałam 🙂
Na zdjęciu widać chyba suszone śliwki, a w przepisie nie ma 🙁
Można dodać 50 g śliwek kalifornijskich razem z innymi bakaliami 🙂
Zawsze robiłam sama masę makową, chociaż zupełnie inaczej niż w tym przepisie. Ale dopiero ty mi podpowiedziałaś,że można ją przygotować wcześniej. Bardzo się z tego cieszę:)
Uwielbiam tą masę 🙂
Podrzucę przepis mojej cioci, kiedy będzie przygotowywać wigilijne dobra. Ona to chętnie by wyczarowała takie cudo! 🙂
Pysznie się prezentuje !! I domyślam się, jakie bogactwo smaków można w niej wyczuć 😉 Chyba się zainspiruję i zrobię podobną, ale pominę skórkę pomarańczową, amaretto i rum – zapewne też wyjdzie bardzo smaczna.
A na Twoich zdjęciach zawsze da się dostrzec magię świąt 😉