Frittata, a właściwie „muffiny z jajem” to moje niedawne odkrycie. Tak naprawdę niczym, poza swoją wielkością, nie różnią się od klasycznej frittaty. Są od niej po prostu zdecydowanie mniejsze. Dosłownie na dwa kęsy. Dzięki temu każdy może dostać mały jajeczny placek wprost na talerz, a i łatwo takiego delikwenta odgrzać kolejnego dnia na śniadanie w domowym opiekaczu. To moja kolorowa odpowiedź na jesień i potrzeba zatrzymania żywych kolorów lata trochę dłużej na talerzu. Użyłam takich składników, które bez trudu znajdziecie przez całą jesień, jak i zimę na sklepowych półkach. To moje jesienne „comfort food”- proste, pyszne i kolorowe.
Frittata – składniki:
/na 8 sztuk/
- 6 dużych jajek
- 200 g sera Feta lub zbliżonego, o lekko słonawym smaku
- 100 ml mleka
- 6 łyżek mrożonego groszku
- mała czerwona papryka
- morska sól i świeżo mielony pieprz
- mała łyżeczka masła do wysmarowania formy
Frittata – przygotowanie:
Jajka wbijamy do miski. Dodajemy sporo pieprzu i odrobinę soli. Lekko roztrzepujemy. Dolewamy mleko. Mieszamy.
Formę do muffinów smarujemy masłem (wykorzystałam 8 z 12 zagłębień).
Rozlewamy masę jajeczną po równo, w taki sposób, by od góry został przynajmniej 1 cm.
Do każdego z zagłębień dodajemy trochę groszku, pokrojony w kostkę ser Feta oraz paprykę.
Moja uwaga:
Dodałam tyle składników, że dwie foremki się nieco przelały, więc w trakcie pieczenia zagarnęłam szpatułką jajko do środka.
Wstawiamy do pieca nagrzanego do temperatury 160 stopni C z termoobiegiem lub 180 stopni C bez tej funkcji.
Pieczemy około 30-35 minut aż muffiny będą zarumienione i sprężyste w środku. Na początku będą wyrośnięte i dość pękate. Po chwili zaczną opadać.
Frittata – podanie:
Przed wyjęciem z formy frittatę delikatnie podważamy dookoła za pomocą noża. Możemy oprószyć ją pieprzem lub posypać świeżymi żiołami. Świetnie pasuje do niej grillowany chleb.
Jeśli muffiny zostaną Wam na kolejny dzień, wsadźcie je do pojemnika i zamknijcie w lodówce, a kolejnego dnia odgrzejcie na śniadanie w opiekaczu, mikrofalówce lub piekarniku. Będą równie pyszne jak tuż po upieczeniu.
Smacznego!
E.

Podobne wpisy
Komentarze
14 odpowiedzi na “Frittata”
Dodaj komentarz

Frittata
Czas przygotwania:
Pani Edytko ,czy zamiast papryki moźna dodać np.pomidory do „mufinkow z jajem „Bardzo apetycznie wyglądają ☺jak wiele innych potraw w Pani wydaniu.Pozdrawiam.
Jeśli pomidory, to dałabym suszone, bo te klasyczne (nawet cherry) sprawią, że muffinki/mini frittaty mogą rozmięknąć.
Super! Na pewno zrobię!
Ano tak, sama to miałam przy muffinach. Akurat takie papilotki dzieci chciały, więc niech teraz się męczą, choć awaryjnie zostaje zawsze możliwość zrobienia papilotek z papieru do pieczenia. Szkoda, że dopiero dziś mnie natchnęło….
Zachęcona zdjęciami popełniłam na wczorajszą kolację – z braku groszku dałam brokuły, trochę czerwonej cebulki. Wyszło fajnie, choć końcowy efekt przyćmiły: duża puszystość = mało zwarta ta fritata mi wyszła (pytanie czemu?) oraz fatalne wyjmowanie… Nasmarowałam za mało ufając blaszce, do której nigdy nie przywierało nic a teraz mam do zmywania 5 zagłębień ze spalonym jajem (sic!), bo 4 okiełznałam rano. Buuuu
Pucaluta,
Frittaty powinny być mniej więcej tak samo puszyste jak klasyczna frittata robiona na dużej patelni. Być może to kwestia samych jajek, bo to one nadają puszystość i wyrastają. Na piknik poza domem robiłam ją w wersji w papilotkach jak do muffinów – to dobry patent, by nic nie przywarło do formy.
Serdecznie pozdrawiam,
E.
Edith,
dziękuję za odpowiedź. Pewnie to jajka odpowiadają za puszystość, ale taka widać uroda frittaty, ja muszę ją okiełznać i tyle 🙂
O papilotkach też myślałam, ale bałam się, że w razie czego nie oderwę od papieru – może problem ze skrobaniem byłby mniejszy, ale nie wiem, jakby smakowała frittata z celulozą 😉
Haha, też racja 😉
A tak na poważnie, to w sklepach dla cukierników jest obłędny wybór papilotek, jak i tzw. "tulipanów". Można wybrać takie jakby woskowane, do których nic nie przywiera i nic się nie marnuje. Szczególnie często taka sytuacja ma miejsce np. przy muffinach, kiedy sporo ciasta zostaje na papierku. Gorąco Ci polecam takie rozwiązanie. Sama zawsze zaglądam do środka papilotek przed zakupem i nigdy nie kupuję takich zapakowanych w karton, bo często nie ma jak do nich zajrzeć 🙂
Aż mi ślinka cieknie;) jak smakują zimne? Jak dla mnie mogłyby być idealne do lunch boxa.
Nika,
Też są smaczne i jeśli lubisz np. hiszpańską Tortilla de patatas, to fritatta na zimno także Ci posmakuje. Sama chyba jednak wolę ją na ciepło, a przynajmniej jak jest letnia.
Serdecznie pozdrawiam,
E.
boskie!!!!!!!!!!!!!!!
na pewno kiedyś zrobię! 😉
Chętnie spróbuję, ale nie dodając groszku. Nie przepadam za bardzo za nim.
pysznie wygląda:)
Super pomysł! Wykorzystam go w sobotę i zamiast jajecznicy na śniadanie będzie fritatta:).